Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Rodzina wielopokoleniowa.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Rodzina wielopokoleniowa.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 53


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-06-25 05:55:11

Temat: Rodzina wielopokoleniowa.
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Szybkie tempo życia i duże wymogi, które ono stawia przed
nami jest powodem, że coraz trudniej pogodzić wszystkie
narzucane nam obowiązki z życiem rodzinnym. W wielu
przypadkach jesteśmy zdani chcąc niechcąc na pomoc rodziców,
która coraz częściej staje się znacznie dłuższa niż to
kiedyś bywało. Łatwiej i mniejszym kosztem można było się
usamodzielnić niż teraz.Czy powrót do modelu rodziny
wielopokoleniowej nie mógłby być częściowym lekarstwem na
bolączki dzisiejszych czasów? Dlaczego stanowienie odrębnej
rodziny mimo coraz większych trudności w storzeniu jej
prowidlowego obrazu i funkcjonowania jest ważniejsze? Czy
można stworzyć szczęśliwą rodzinę w rodzinie
wielopokoleniowej, czy jest to już totalny anachronizm i zło
konieczne? Osobiści uważam, że nie ponosi się aż tyle
wyrzeczeń, by bezwzględnie należało stanowić odrębność.Co
sądzicie na ten temat, czy to może się udać?
Darek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-06-25 07:13:46

Temat: Re: Rodzina wielopokoleniowa.
Od: Katarzyna Dziurka <d...@u...edu.pl> szukaj wiadomości tego autora



Sokrates wrote:
>
> Dlaczego stanowienie odrębnej
> rodziny mimo coraz większych trudności w storzeniu jej
> prowidlowego obrazu i funkcjonowania jest ważniejsze? Czy
> można stworzyć szczęśliwą rodzinę w rodzinie
> wielopokoleniowej, czy jest to już totalny anachronizm i zło
> konieczne?

Oczywiscie, że jest to możliwe, ale jest tez trudne. Wybierajac tylko TZ
nie obywa sie bez konfliktów. W rodzinie wielopokoleniowej jest wiecej
osób, do których trzeba sie dostosować lub które się muszą dostosować a
z tego wynika wieksza mozliwosc potenjalnych konfliktów. Najtrudniejsze
jest to dla strony, która "wchodzi" do tej wielopokoleniowej rodziny, bo
co tu dużo poisać - jest w mniejszosci i to ona musi sie w większym
stopniu dostosować do panujących zwyczajów. Jest również
niebezpieczeństwo uczestniczenia innych członków rodziny w sporach
młodych, a to nie zawsze cementuje związek. Tak więc osobie "wchodzącej"
musi w zasadzie odpowiadać nie tylko TZ ale i cała jego/jej rodzina wraz
ze wszystkimi zwyczajami tam panujacymi - tak domowymi jak żywieniowymi
i dotyczacymi wychowania dzieci.

Katarzyna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-06-25 07:14:32

Temat: Re: Rodzina wielopokoleniowa.
Od: "Tashunko" <l...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:af90ai$4oc$1@news.tpi.pl...

Czy można stworzyć szczęśliwą rodzinę w rodzinie
> wielopokoleniowej, czy jest to już totalny anachronizm i zło
> konieczne? Osobiści uważam, że nie ponosi się aż tyle
> wyrzeczeń, by bezwzględnie należało stanowić odrębność.Co
> sądzicie na ten temat, czy to może się udać?

Witaj Darku:)
Może się udać , dlaczego nie . Jak w wielu innych przypadkach to tylko
kwestia CHcenia:))))))))
Opowiem Ci / Wam jak to było i jest u nas:)
Moja rodzinka zawsze była nie tylko wielopokoleniowa , ale na dodatek
bardzo rozrośnięta , że tak powiem.
Babcia i Dziadziuś mieli dużo rodzeństwa , sami też mieli po 5-cioro
dzieci . To od strony mamy . U taty wyglądało to w zasadzie
identycznie. Cała rodzinka porozsypywana po całej Polsce , w
zależności od tego gdzie kto trafił po wojnie. Nie chce przedłużać w
nieskończoność , ale próbuję to jakoś poukładać:))))
Moi Dziadkowie i Rodzice wychowywali nas tak , że rodzina była zawsze
bardzo ważna , Boże Narodzenie to były NAPRAWDĘ rodzinne święta ,
zawsze u Babci , zawsze całe rodzinki , nawet jak się bardzo rozrosły
i nie było gdzie siedzieć. Wiesz Darku, ja do dzisiaj pamiętam zapach
tamtych świat , zapach domu babci , zapach domu krewnych do których
wyjeżdżałam na wakacje jak byłam mała:))))
Dzieciństwo to dla mnie we wspomnieniach mieszania przeróżnych
zapachów z tamtego okresu i miłych rodzinnych wspomnień:))))) . Zawsze
wiedziałam i wierz mi dopiero teraz potrafię to jeszcze bardziej
docenić ,że MOGĘ liczyć na rodzinkę , na poszczególnych Jej członków,
nie tylko rodziców i dziadków. Moi Rodzice utrzymywali i utrzymują
kontakty z wszystkimi kuzynkami , kuzynami , ciotkami , wujkami itp. -
nad morzem , w górach , na wsi - wszędzie .........
Potem ja ,moja siostra i NASZE pokolenie kuzynów i kuzynek
dorosło:((( Jako dzieci bawiliśmy się do upadłego , teraz......nie
znamy się w większości . Cała moja rodzinka nad morzem to już w
zasadzie tylko temat opowieści dla męża:((( Nie znam większości ich
dzieci , a maja tego mnóstwo:))) Inne czasy , biedniejsze czasy , inne
problemy. Wiesz, bardzo często nad tym myślę , rozmawiam z rodzicami ,
żałuje ,ze jest jak jest :(((((
Trudno wrócić do dzieciństwa, rodno wrócić do czasów gdy ludzie żyli
stadnie , ale...może trzeba zrobić wszystko co w naszej mocy , żeby
naszym dzieciom tez dzieciństwo kojarzyło się z zapachami jabłonki u
wujka Michała , który zmarł nad morzem tragicznie m-c temu / wiem , że
OT , ale nie umiałam tego nie napisać:( / , z zapachem drogi w Sławsku
po sianokosach , kakao u babci czy jajecznica prosto z patelni , która
mnie budziła.........
Moje dorośle życie nie wnosi wiele takich skojarzeń:(((((((((

U mojego męża sprawa się ma zupełnie inaczej...cala rodzina to Babcia,
mama , siostra i On. Trochę ciotek , z którymi nie utrzymują zbyt
mocnych stosunków , spotykają się sporadycznie i w zasadzie nikomu na
tym nie zależy. Maź nie może się połapać w tych wszystkich
powiązaniach w mojej rodzince ,ale zazdrości mi tego:))

Sami mamy jak wiesz dwójkę dzieci. Miłoszek ma 5 lat , Bartoszek
prawie 4. Jak my jesteśmy w pracy , a Oni nie mogą iść do przedszkola
zajmują się nimi babcie i dziadek.
Ponieważ maja jednego dziadka przepadają za nim:))))))

Kiedyś wydawało nam się ,ze chcemy stworzyć osobny model rodzinki .
Tylko my i dzieciaki......babcie od święta. Ale z biegiem lat
stwierdzam ,ze zależy mi na celebrowanych u Rodziców świętach , na
spotkaniach przy niedzielnym obiadku........

RZECZYWISTOŚĆ wygląda jednak tak , ze po tygodniu mijania w drzwiach
jak my wychodzimy do pracy , a babcia wchodzi do nas.......nikt już
nie marzy o spotkaniach w weekend. Babcie chcą odpocząć od nas , my od
nich . Wiem , ze to smutne,ale tak to wygląda.

Staram się wpoić w dzieci wartości rodzinne.Bardzo bym chciała poznać
ich z jak największa grupka mojej rodzinki rozsianej po Polsce , aby
kiedyś gdy mnie nie będzie nie zostały same:(((
Czy mi się to uda????? Mam nadzieje.

Nie wiem Darku czy o to Ci chodziło. Może napisałam zbyt wiele , może
nie na temat , ale zachowam sobie ten post sama dla siebie , dla moich
dzieci na kiedyś tam , a może jeszcze cos dla nich dopisze:)))))))

Dzięki ,że wywołałeś taki temat . Zresztą lubię wywoływane przez
Ciebie tematy:)))

Pozdrowionka serdeczniaste!
Joanna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-06-25 07:30:12

Temat: Re: Rodzina wielopokoleniowa.
Od: "Qwax" <...@...q> szukaj wiadomości tego autora

[ciach] Co
> sądzicie na ten temat, czy to może się udać?

Może - przy dużym szacunku rodziców do dzieci i dzieci do rodziców na
wszystkich szczeblach rodziny. Jest to jednak mało prawdopodobne gdyż
od czasu zlikwidowania (nie ważne w tym momencie przez kogo) struktur
społecznych i etosu (zdewaluowano nawet to słowo) pracy zlikwidowano
również, przy okazji, szacunek do drugiego człowieka (rodziców,
dzieci, dalszych krewnych, żebraka na ulicy, nauczyciela w szkole,
pracodawcy, pracownika.....). A nauczenie 'szacunku' osoby, która nie
wyniosła tego z domu jest możliwe ale bardzo trudne a jeszcze mniej
prawdopodobne.

Pozdrawiam
Qwax

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-06-25 07:55:06

Temat: Re: Rodzina wielopokoleniowa.
Od: <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Rodzina wielopokoleniowa to wspaniała sprawa. Wzajemna pomoc przy dzieciach,
spokojna starość w poczuciu bezpieczeństwa... Jednak pod dwoma warunkami.
Chyba najważniejsze są warunki mieszkaniowe. Nawet szczury umieszczone w zbyt
małej klatce zaczynają się zagryzać. Ludzi też to dotyczy. Czekanie rano w
kolejce do łazienki każdego może doprowadzić do szału. Podobnie z korzystaniem
z kuchni. To jest straszne we współczesnych mieszkaniach w bloku, z tymi
ciasnymi kuchniami i korytarzami. Dom "bliźniak" lub oddzielne piętra wiele
ułatwiają :-)
Ale i tak pozostaje problem samodzielności i niezależności. Niektórym to
odpowiada, innym nie. Czasem odpowiada aż za bardzo - brakuje motywacji do
podjęcia pracy :-)))
Fajny model rodziny wielopokoleniowej to rodzina mieszkająca w jednej wsi, ale
w oddzielnych gospodarstwach. Pozwala na łatwą wzajemną pomoc przy jednoczesnym
zachowaniu niezależności. Ten model nadal istnieje!

Sadira (coby się nie myliło z innymi Martami :-)

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-06-25 08:10:46

Temat: Re: Rodzina wielopokoleniowa.
Od: <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Sokrates wrote:

> Czy
> można stworzyć szczęśliwą rodzinę w rodzinie
> wielopokoleniowej, czy jest to już totalny anachronizm i zło
> konieczne? Osobiści uważam, że nie ponosi się aż tyle
> wyrzeczeń, by bezwzględnie należało stanowić odrębność.Co
> sądzicie na ten temat, czy to może się udać?
> Darek

Mozna ale to bardzo trudne. Rodzina wielopokoleniowa oznacza wiecej osób
zdolnych i sklonnych do podejmowania wlasnych decyzji - a im wiecej osób i
decyzji tym wiecej potencjalnych konfliktów.
Jest jeszcze jedno niebezpieczenstwo o którym nikt nie wspomnial. Z wlasnych
obserwacji widze, ze bardzo latwo wtedy z dziadków zrobic tylko i wylacznie
pomoc do dzieci, sprzatania, gotowania itp - i wszelkich czynnosci domowych,
zapominajac, ze maja oni prawo do wlasnego zycia, znajomych, wlasnego czasu
poswieconego niekoniecznie rodzinie.
pzdr
agi

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-06-25 08:22:05

Temat: Re: Rodzina wielopokoleniowa.
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Qwax" <...@...q> napisał w wiadomości
news:10855-1024990048@213.17.138.62...

> Jest to jednak mało prawdopodobne gdyż
> od czasu zlikwidowania (nie ważne w tym momencie przez
kogo) struktur
> społecznych i etosu (zdewaluowano nawet to słowo) pracy
zlikwidowano
> również, przy okazji, szacunek do drugiego człowieka
(rodziców,
> dzieci, dalszych krewnych, żebraka na ulicy, nauczyciela w
szkole,
> pracodawcy, pracownika.....).
Zgadza się. To jest bardzo smutne, że czynniki zewnętrze
mają tak wielki wpływ na stosunki międzyludzkie i co
najgorsze, na stosunki wobec członków rodziny-tej blizszej i
dalszej. Gdy poruszyłem poprzedni wątek o zbyt malej ilości
seksu, czytając tłumaczenia zaharowanych w domu kobiet,
naszla mnie refleksja, ze z jednej strony dązymy do
stanowienia odrębnych rodzin(stereotypowe
stwierdzenie-młodzi powinni mieszkać sami) a z drugiej
strony ponosimy znaczne koszty tej odrębności, będąc wciąż
zacharowanymi, zmęczonymi, zapracowanymi, gdzie uzajemny
uśmiech i uczucia mozna okazywać tylko w weekendy. Żal mi
tych kobiet, które chcąc być gospodyniami we wlasnym domu,
zaharowują się w tym gospodarstwie, kosztem innych kobiecych
cech. Czy nie łatwiej byloby w niektórych przypadkach
podzielić się gospodarstwem z rodzicami, teściami i ulżyć
sobie trochę? My biorąc ślub mieliśmy trzy możliwości:
samodzielna duża kawalerka, czteropokojowe mieszkanie z moją
mamą lub mieszkanie z teściami w dużej przedwojennej willi z
ogrodem(cztery wielkie pokoje). Wybraliśmy wtedy mieszkanie
z moją mamą, ponieważ uważaliśmy, że możemy wspólnie
mieszkać. Moja matka jest zupelnie w porzątku, w nic nie
wnika, raczej trzeba ją poprosić o jakąś pomoc, niż sama
miałaby się wychylać z nadgorliwością. Z czasem warunki się
zmieniły, z niezależnych powodów przenieśliśmy sie do
teściów, gdzie różnica jest taka, że mieszka się z moją mamą
a w drugim domu mieszka się u teściów. Jest w tym pewna
subtelna różnica, jednakże uważam, że nie musieliśmy tak
dużo poświęcić, żeby być szczęśliwym z własną żoną i
dzieckiem u nich. Może nawet, gdybym w głębi serca był
przeciwny tej przeprowadzce, to zrobiłem to dla żony,
wiedząc (co się potwierdza w praktyce), że jeśli jej będzie
w ten sposób łatwiej, to i ja na tym skorzystam. Może ileś
tam lat wcześniej, gdy byly inne priorytety tak byśmy nie
postąpili. Teraz, gdy dorośliśmy nie jest to przeszkodą. Nie
jestem chyba drobiazgowy, ponieważ nie wymiotuję, jedząc
obiad teściowej, nie muszę uprawiać seksu biegając z żoną
nago po calym domu. Żyje się w sposób wystarczająco
satysfakcjonujący i czym bardziej dorastam, tym ta
satysfakcja jest większa. Bardzo pięknie napisała Tashunko,
rozpoczynając od wszechobecnego w naszym życiu Chcenia, w
którym często zawarta jest niedoceniana siła możliwości.
Darek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-06-25 08:41:41

Temat: Re: Rodzina wielopokoleniowa.
Od: "JoJo" <g...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:af98tq$186$1@news.tpi.pl...

>Gdy poruszyłem poprzedni wątek o zbyt malej ilości
> seksu, czytając tłumaczenia zaharowanych w domu kobiet,
> naszla mnie refleksja, ze z jednej strony dązymy do
> stanowienia odrębnych rodzin(stereotypowe
> stwierdzenie-młodzi powinni mieszkać sami) a z drugiej
> strony ponosimy znaczne koszty tej odrębności, [...]

> Czy nie łatwiej byloby w niektórych przypadkach
> podzielić się gospodarstwem z rodzicami, teściami i ulżyć
> sobie trochę? [...]

byłoby świetnie, ale...
ale nie wszyscy są ludźmi normalnymi i nadajacymi się do tworzenia
jakiejkolwiek rodziny
horrory o teściach z powietrza się nie wzięły i mało kto dostępuje zaszczytu
posiadania rodziny z prawdziwego zdarzenia
nie ma znaczenia, czy dobra rodzina mieszka razem, osobno- lecz blisko
siebie, czy troszke dalej
Imho problem na ogół leży w postrzeganiu przez starszych nastepnego
pokolenia jako ludzi, którym też należy się szacunek (wszelkich degeneratów
i niebieskie ptaszki wyłączam z rozważań)
starsze pokolenie uczy młodsze braku szacunku do ludzi i tak błędne kółko
sie kręci
mało komu chce sie wprowadzać zmiany - wygodniej jest sie mścić na synowej
za to czego się doznało od tesciowej czyż nie?
pozdr.Joanna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2002-06-25 08:43:22

Temat: Re: Rodzina wielopokoleniowa.
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:718b.00005091.3d1821da@newsgate.onet.pl...
> Rodzina wielopokoleniowa to wspaniała sprawa. Wzajemna
pomoc przy dzieciach,
> spokojna starość w poczuciu bezpieczeństwa... Jednak pod
dwoma warunkami.
> Chyba najważniejsze są warunki mieszkaniowe.

Ten wątek, jak przypuszczam będziemy rozpatrywać w wielu
aspektach. Mam nadzieję, że również pod względem
refleksyjno-teoretycznym.Tyle w ramach zapomnianego do
dodania wstępu. Warunki mieszkaniowe, oczywiście, to
podstawa. Nie da sie bezkonflitowo upchać ludzi w malej
przestrzni bez względu na ilość zawartego w nich "miodu".
Pójdźmy jednak teoretycznie trochę dalej. Czy jeśli
istnialaby taka możliwość zamiany dwóch mieszkań na coś
odpowiednio większego dla wszystkich ( przy zalożeniu, że
wszyscy mają w sobie wystarczającą ilość miodu), to czy nie
warto byloby się połączyć? Czy nie bylo lepiej żyć razem i
zachowując wystarczającą ilość niezależności, niż zapelniać
cztery ściany sobą i dzieckiem czekając na męża, który
wpadnie po pracy do domu i zaharowyjąc się w tych "wlasnych
czterech ścianach"?
Darek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2002-06-25 09:14:33

Temat: Re: Rodzina wielopokoleniowa.
Od: "toporek" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:af90ai$4oc$1@news.tpi.pl...
....Czy
> można stworzyć szczęśliwą rodzinę w rodzinie
> wielopokoleniowej, czy jest to już totalny anachronizm i zło
> konieczne? ......Co
> sądzicie na ten temat, czy to może się udać?
> Darek
>
My akurat mieszkamy z moim tatą i siostrą w domku jednorodzinnym, nam
przypada dwa pokoje mamy jedną córcię. A teraz do rzeczy :-) Osobiście
uważam, że to super pomysł bo na starość nie chciałabym mieszkać sama :-)
Ale nie jest to łatwe. Tak więc podstawą wg moich obserwacji byłby dom, ale
typu bliźniak tzn. osobne wejścia i osobne kuchnie! :-), łazienki. chodzi o
to by być razem kiedy się chce, a nie ciągle. Układ jest łatwiejszy dla tego
małżonka, który mieszka w swoim rodzinnym domu (IMHO) łatwiej mu zrozumieć
pewne zachowania rodziców itd. Ale jak sobie myślę o przyszłości i w myślach
'ściągam' swoją teściową do nas to po pierwsze nie wiem czy ona jednak by
chciała (teraz mieszka sama i jest do tego przyzwyczajona i nawet nie za
bardzo chce u nas zanocować, wyjątkiem są wakacje). Ale właśnie choć mam
teściową w porządku, nie wtrąca się, to na co dzień nie wiem jak by się
układało, bo ona każdą rozmowę moją i męża, w której mamy różne zdania uważa
za kłótnię i wzdychając mówi: przestańcie już - jak do dzieci, brrr... A tak
się nie da :-)
Tak więc w teorii to fajna sprawa, a w praktyce trudna do pogodzenia. Może
wypowiedzą się mieszkańcy "bliźniaków" :-)))
pozdrawiam
Ewa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Porównanie II ;-)
rodzinka
Porównanie
siedmiolatek i praca
Siedzieć w domu - już wiem

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »