Data: 2004-02-01 14:52:50
Temat: Re: Rozmaitości 12
Od: "Tomasz Kwiecień" <t...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Tomasz Kwiecień" <t...@n...pl>
> > > Mi chodzi o metody nieinwazyjne - psychotechniki.
> >
> > Czym się różni psychotechnika od praktykowanej zasady/reguły,
> > jeśli jest rozumiana jako pomoc np. w wyciszeniu ?
>
> W podejściu do człowieka.
> Psychotechnika ma działać na wszystkich i jest totalna.
> Zasada/reguła, taka jak klasztorne na przykład
> - szanuje indywidualność i dopuszcza nie przestrzeganie,
> przewidując sankcje.
> Psychotechnika nie przewiduje sankcji,
> bo jest jakby sankcją już od samego początku.
>
> Różnica jest w podejściu do ludzkiej woli.
> Psychotechnika nie szanuje woli.
> Co najgorsze, można samemu nie szanować własnej woli.
Można powiedzieć, że psychotechnika jest zasadą
która człowieka traktuje jak rzecz (uprzedmiotowienie).
Jest formą manipulacji psychologicznej,
czyli należy do dziedziny ludzkiej działalności,
którą dawniej nazywano magią
(bo nie rozróżniano manipulacji psychologicznej od okultyzmu,
ponieważ nie było jeszcze psychologii jako dyscypliny naukowej
a zresztą nie wiem - może coś tu namieszałem)
Chciałem jeszcze coś poprawić.
W trakcie tej dyskusji wyklarowało mi się pojęcie
inteligencji formalnej (IQ).
Formalna jest z dwóch powodów:
po pierwsze można ją pomierzyć formalnie,
można sformalizować jej cechy
(chociaż tu też jest wiele kontrowersji),
po drugie zajmuje się formami - abstrakcjami.
Z zacytowanego w tym wątku tesktu Arystotelesa wynika,
że nauka i technika to właściwe jedność,
a ich osnową, zasadą, jest operacja abstrahowania.
Czyli: IQ to poziom "myślenia materialnego"
(używam tego terminu, bo mam z nim najwięcej skojarzeń
i najlepiej go czuję na bazie tego co pamiętam)
ten wniosek jest dla mnie bardzo ważny,
bo nie umiałem określić, czym dokładnie jest to myślenie,
mozna powiedzieć, że miałem je bardzo niedowartościowane,
a jednocześnie nie pojmowałem,
że ono jest właśnie tym czego najbardziej szukam
- fundamentem zdolności uczenia się.
Mój Boże, po tylu latach...
Tak sobie teraz przypominam, że zaczynałem powrót
do tematyki NewAge'owej właśnie z tego powodu.
Po niepowodzeniach na studiach
(nie zaliczyłem drugiego semestru)
chciałem "nauczyć się uczyć".
Brat mojej byłej dziewczyny miał kolekcję książek
psychologicznych, sporo w tym było New Age-owych.
Między innymi tą książeczkę o metodzie Silvy też miał.
W tamtych latach (1994) to była nowość w Polsce.
Nie było jeszcze tylu publikacji o szkodliwości tego,
nie było tylu ofiar, tylu świadectw, ostrzeżeń
(chodzi mi o cały NewAge i sekty, nie tylko Silvę)
Na przykład DCIOS powstało parę lat później dopiero
(jeszcze o.Gałuszka OP był w Krakowie wtedy).
Właśnie wtedy, po powrocie do tematyki New Age
(spowodowanym niepowodzeniem na studiach
i zakodowanym przez Leszka Żądło przekonaniem
że "takie rzeczy" mogą poprawić wyniki w nauce)
zaczęły mi się problemy natury psychiatrycznej.
Do tego dołożyła się też sytuacja w domu.
--
Pozdrawiam
Tomasz Kwiecień
http://tomasz.kwiecien.prv.pl
|