Data: 2000-07-13 18:22:40
Temat: Re: Rozstanie a samopoczucie.
Od: "Moncia" <m...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Diana napisał(a) w wiadomości:
>Napisałam - AUTORYTATYWNYCH opinii.
A co w tym autorytatywnego? Chyba, ze mam sie sluchac Twoich autorytatywnych
nakazow, bo subiektywnie odbieram je jako grzmienie z ambony.
>I nakazuje to chociażby przyzwoitość,
Fakt, nie jestem przyzwoita ;-)
>gdy nie mamy w jakiejś sprawie dostatecznych informacji.
Ile razy mam Ci powtarzac, ze pewne symptomy w postach K. sa dla mnie
wystarczajace, poza tym nie przypominam sobie, abym komukolwiek
autorytatywnie nakazywala jakies postepowanie. Jedynie okreslam swoje
wnioski, a takie MOGE miec.
>Jaką krzywdę?
Akurat mialam na musli wlasne doswiadczenia, jesli o tym chcesz posluchac,
to juz na priv, zeby tu nie zasmiecac.
>Znasz tylko jeden mały fragment ich życia,
Maly ???? Znaja sie osiem lat, z tego trzy lata babie sie nie chce pracowac,
klotni w tym czasie mnostwo, a Ty to bagatelizujesz? Jasne, ze istnieje
druga strona medalu, ze babince jest smutno samrj w domu, i z tego powodu
wyrazam glebokie wyrazy wspolczucia ;-))))))))))), w czasie klotni padly z
obu stron rozne slowa, ani mi sie sni idealizowac faceta, ale IMHO (spojrz,
please na ten skrocik) wieksza wine ponosi ona. Te jej krecie podjazdy i
buntowanie znajomych to postepowanie padalca. To, ze ona kombinuje od dawna,
by lepiej wypasc przed sadem - tez mi sie nie podoba - I MA PRAWO! Nie
napisalam przeciez, ze podoba mi sie jego zachowanie - w ogole to nie bylo
kwestia.
>to co napisał
>Krzysztof, przedstawiony niepełnie, chaotycznie i bardzo emocjonalnie.
Jaaaasne! Jego kobieta bardzo NA ZIMNO kalkuluje, co uda jej sie chapsnac ze
zwiazku ;-) To, ze to pisze nie oznacza, ze wiem na pewno, ze tak jest - za
to znam kilka mase takich zwiazkow (nawet nie wiedzialam kiedys, ile ludzi
mysli w ten sposob - i kobiet, i mezczyzn - wycisnac, ile sie da z partnera,
nie dbajac o jego uczucia). I na podstawie tych zwiazkow wysowam wlasne
wnioski. Statystycznie (prawo wielkich liczb, przy odpowiednim wspolczynniku
ufnosci) tez by sie dalo to przedstawic. Qrcze - gdzie tu autorytatywnosc?
>Czyżbyś była tak
>wszechwiedząca, że wystarczą Ci fragmentaryczne informacje, by rozpoznać
>sytuację i od razu znać odpowiedzi?
Nie znam!
Nie znam!
Nie znam!
Nie znam!
Nie znam!
Wyrazam opinie a nie odpowiedzi!
opinie a nie odpowiedzi!
opinie a nie odpowiedzi!
Moze dajmy sobie spokoj z tym watkiem, bo widze, ze "Dziad o chlebie, baba o
fijolkach" (obojetnie, kto jest tu dziadem, a kto baba).
>A skąd ta niezbita pewność, że tak dokładnie sytuacja wyglądała?
Przewiduje a nie wiem! Sorki, ale to juz nudne ;-) przypominam - temat
dotyczyl Krzysztofa, a nie mojej nieomylnosci.
>Przez Twój
>ton, w jakim się wyrażasz o żonie Krzysztofa przebija jakaś złośliwość,
>niemalże jadowitość. Czy to tylko w tym konkretnym przypadku czy ogólnie
nie
>lubisz kobiet? ;)
Nie tylko kobiet ... nie cierpie ludzi zerujacych na innych - czy to
emocjonalnie, czy materialnie. Nie wiem, czy czytalas, ale sama mialam z
takim do czynienia (to byl -hi, hi - facet, chociaz takie zachowanie
dyskwalifikuje go jako mezczyzne).
>Niczego nie zarzucałam Krzysztofowi, a jedynie zasugerowałam, żeby
przyjrzał
>się także sobie i swojemu podejściu do pracy.
IMHO jest niemal pewne, ze sie przyczynil. Np. wiekszosc zwiazkow zaczyna
swoje istnienie na poboznych zyczeniach i ufnosci, ze bedzie dobrze, bez
ustalenia szczegolow. Moze nie wyznaczyli sobie zakresu obowiazkow, za duzo
milczeli a za malo mowili. Tu wina IMHO lezy po obu stronach.
>innych spraw, które należałoby rozważyć, żeby rzeczywiście stwierdzić z
całą
>pewnością, czy to żona jest tak bezsprzecznie winna, czy też może Krzysztof
>też się do tego przyczynił.
Ale jakas tam BEZSPRZECZNA wina nie jest tematem postu!!!
Chodzilo tu o uczucia targajace czlowiekiem przy rozstaniu, o to, czy dana
sytuacja moze byc powodem tego rozstania, a nie o WINE!!!!
>Skąd wiesz, jakie były ich układy i ustalenia?
Mniemam, ze bylo za malo ustalen, ale to nie jest tematem...
>Nie znasz zupełnie żadnych faktów,
Zupelnie zadnych, czy niektorych??? To roznica.
> poza sytuacją obecną, a to nie pozwala o
>niczym wnioskować, a zwłaszcza z tak niewzruszoną pewnością.
Zeby zyc, nalezy przyjac pewne zalozenia i zawezenia. Poza tym skad Ty
wytrzasnelas te niewzruszona pewnosc?
>A ja Ci życzę umiejętności głębszej analizy problemów, zamiast ślizgania
sie
>po powierzchni, no i trochę skromności w wierze we własną nieomylność. :)
ROTFL - i vice versa ;-)
Moncia
|