Data: 2004-11-26 21:26:26
Temat: Re: [ŚWIADOMOŚC] - Ale (nie)fajna rzecz...
Od: Adam -Nalfein- Dziendziel <w...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Cześć!
> Hmmmmm.., to może jest tak że:
>
> (...)
> 4. Taki proces przerywa się gdy nasz JA świadome dochodzi do władzy, czyli gdy
> wychodzi z fazy snu głębokiego, bądź gdy reakcja na bodziec zew. jest tak
> znacząca, że JA nieświadome wyłapując owe zdarzenienatychmiast przebudza nasze
> JA świadome i tym samym jednoczy się z procesem macieżystym (głównym) naszej
> świadomości (tak jakby wydzodzi z uśpienia)...
Bardzo ciekawą koncepcję na ten temat ma Huna - system wiedzy
przekazywanej przez hawajczyków i polinezyjczyków, który zachował się w
znacznym stopniu do dzisiaj. Ciekawe, że kilka tysięcy lat temu (w
każdym razie przed Chrystusem i przed wyprawami misjonarskimi w tamte
rejony) ktoś wyodrębnił podświadomość, świadomość i hipotetyczną
nadświadomość. Wyobraźmy sobie pasmo percepcji (trudno to dobrze nazwać)
i na nim umieszczony suwak zwany świadomością. Ten suwak przesuwamy
swoją uwagą. To, na co w danej chwili pokrywa świadomie odbieramy.
Szerokość suwaka zależy od ilości energii, wewnętrznej siły życiowej
jaką posiadamy. Suwak nie ma obrzeży, płynnie zanika. Suwak ten w czasie
naszej codziennej aktywności porusza się w pewnym zakresie
odpowiadającym percepcji naszych 5 zmysłów, w czasie snu przyjmuje
położenie całkiem inne, w którym odbieranie naszych fizycznych zmysłów
jest zaburzone. Jednocześnie otwieramy się na subtelne informacje
dochodzące z innych źródeł - nasze kształty myślowe, kształty myślowe
innych ludzi, duchów rodzicielskich (wg. Huny każdy człowiek ma
opiekunów na planie niefizycznym). Ponieważ nasza uwaga nie jest
skupiona, oddajemy się tym subtelnym nurtom - śnimy. Jednocześnie mózg
uaktywnia połączenia, niekiedy tworzy nowe (efekt deja vu jest rzekomo
wpływem obcych sugestii - pomocy opiekunów). Dużo tam teorii
paranormalnych, ale niewiarygodnie spójnych i praktycznych - żaden
okultyzm np. koncepcja Jezusa, Buddy, Mahometa itd. jako ludzi, którzy
poprzez modlitwę (tzn. wyobrażenie celu i utrzymanie go przy pomocy
wiary bez drobiny wątpliwości, kiedy oba niższe - świadomość i
podświadomość wierzą w sukces) osiagnęli niewerbalny kontakt ze swoimi
Wyższymi Ja, które z zasady nie ingerują w poczynania człowieka
(człowiek ma się nauczyć sam działać i świadomie podejmnować decyzje,
dusze opiekuńcze tylko nadzorują proces w czasie, w czasie gdy Średnie
Ja śpi), ale gdy ktoś świadomie podejmie decyzję i bardzo pragnie celu
udzielają pomocy (cudowne uzdrowienia, zbiegi okoliczności).
W każdym razie polecam książki Maxa Freedoma Longa - jeśli ktoś ma
jakieś podobne wyobrażenia na podstawie innego źródła to proszę o
odpowiedź. Huna mną poruszyła i zastanawiam się na ile jest to wszystko
prawdą. W każdym razie pośród całej ezoterycznej szarlatanerii zdarzają
się przebłyski dziwnych darów i umiejętności - dobrzy bioenergoterapeuci
istnieją, może więc Jezus był po prostu wspaniałym bioenergoterapeutą?
--
Pozdrawiam,
Adam
|