Data: 2003-01-02 15:00:08
Temat: Re: Scenariusz
Od: Marynatka <m...@f...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pewnego pięknego dnia, podpisując się jako Bischoop
<B...@b...kreml.russia>, wyklawiaturzyłeś (aś) :
>Dnia czw, 02 sty 2003 o 14:44 GMT Marynatka napisał(a):
>
>> Wybaczyła mu?
>Bys tak zrobila?
Nie wiem jaki to byl facet w filmie - od tego duzo zalezy.
Ale jesli wyrzucimy fakt, ze byl to scenariusz filmu i skupimy sie na
zalozmy mnie i moim zyciu.
Gdyby zdarzylo sie ze maz by mnie zdradzil - to prawdopodobnie
wybaczylabym mu.
Nie zapomnialabym ale wybaczyla. I na pewno nie zadalabym od razu
rozwodu - bo to moim zdaniem - bez sensu.
Musiałabym sobie przemyslec wiele rzeczy - czy to był jednorazowy wyskok
czy to coś dłużej trwało - jest wiele, bardzo wiele czynników które
miałaby wpływ na moją decyzję.
Wiem, ze kazdemu latwo jest napisac - jak mnie zdradzi to go wypieprze z
domu i po problemie. Ale w takiej chwili trzeba sobie uswiadomic, ze
milosci z serca nie da sie tak latwo wyrzucic i ze to jest czlowiek
ktorego kochamy n lat i zastanowiac sie nad swoim postepowaniem oraz
jego (cos go wkoncu musialo pchnac w ramiona innej) i podjac decyzje czy
chcemy ratowac zwiazek.
Uwazam ze najczesciej warto podjac trud ratowania zwiazku - zeby potem
sobie nie wypominac ze sie nic nie zrobilo.
Pozdrawiam
Marzena
|