Data: 2009-07-09 20:02:32
Temat: Re: Spodziewaliście się że wrócą krucjaty ?
Od: "Stalker" <t...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Ikselka" <i...@g...pl> wrote
>> Generalnie - ocena rzeczywistosci agnostyka tez oparta jest na wierze.
>> Tylko on sam o tym nie wie :)
>
> Własnie to usiłuję uświadomić Hance i Stalkerowi: ich "wiedza" o wirusach
> i
> Ksieżycu to też wiara. Oni sami o tym nie wiedzą.
Przepiękne, wręcz modelowe sformułowanie, potwierdzajace słowa Woleńskiego o
niemożności dialogu na tym poziomie i o przyczynach tej niemożności :-)
Usiłujesz zmusić mnie do tego żebym pozbył się mojego własnego stanowiska*
rezygnując z narzędzi poznawczych którym ufam, zakładając dodatkowo,
dokładnie tak jak pisze Woleński, że myślenie osób niewierzących obciążone
jest kalectwem nie pozwalającym "zrozumieć religii".
Wyczerpujesz tym samym warunki konieczne do tego żeby dialog na temat
istnienia bądź nieistnienia Boga
uczynić niemożliwym z formalnego punktu widzenia.
("...Agnostyk nie może przyjąć punktu widzenia teologa, a teolog -
agnostycznego sposobu myślenia".
[...] Dialog dwu różnych tożsamości poznawczych po spełnieniu warunku
wyrzeczenia się przez jedną ze stron swej tożsamości po prostu przestaje być
dialogiem...")
Żeby przekonać mnie do swoich racji musiałabyś operować aparatem pojęciowym
i narzędziami poznawczymi, które akceptuję. W logiczny sposób wywieść, że
Bóg istnieje, bądź w inny empiryczny sposób mi to pokazać**... A nie
próbować zdyskredytować narzędzia, ktorymi operuję....
Zresztą cóż to za dyskredytacja? Co ma wynikać z faktu, że "ich wiedza to
też wiara"?
Do jakiego wniosku ma to prowadzić, albo co udowodnic? (Pomijając już fakt,
że samo stwierdzenie jest naciągnięte do bólu)
Czy stwierdzenie ma w domyśle udowodnić symetryczność relacji? Znaczy "Jeśli
ich wiedza to wiara, to moja wiara to wiedza"? Znaczy wiem że Bóg istnieje?
Ale przecież nie jest to relacja symetryczna
Z kolei przekonanie że wiedza to też wiara nie przekłada się logicznie w
jakikolwiek sposób na dowód istnienia Boga...
Zresztą mam wrażenie że stwierdzenie ma cechy sztuczki erystycznej,
opierajacej się na wieloznaczności słowa wiara. W sformułowaniu "wiedza to
też wiara" wiara jest pojęciem ogólnym uniwersalnym, które nie ma nic
wspólnego ze szczególnym pojęciem "wiary religijnej", więc próba
podświadomego przekazania równości pomiędzy tymi dwoma pojęciami wiary jest
bez sensu...
Podsumowując, z tego argumentu nie wynika kompletnie nic co mogłoby
uzasadniać Twoje przekonania.
Ba, nawet jak już zauważyła Hanka można go łatwo użyć obracając o 180 stopni
Stalker
* "...Konsekwentny agnostyk nie ma innego wyboru niż opowiedzenie się za
naturalizmem jako filozofią czy teorią religii. Jest to, by tak rzec,
konieczność na mocy definicji. Stanowisko owo zakładać musi koncepcję, wedle
której religia wraz ze wszystkim, co do niej przynależy, jest od początku do
końca z tego
świata. Wedle naturalizmu, po pierwsze, istnieje tylko to, co ma jakieś
konotacje czasowe i
przestrzenne oraz zmienia się wraz z biegiem czasu; pierwowzorem czegoś
takiego byłaby
natura w rozumieniu filozofów greckich przed Platonem, może z wyjątkiem
Parmenidesa, a
obecnie - to, co badają nauki szczegółowe, głównie przyrodnicze. Po drugie
to, co naturalne
(czyli wszystko co istnieje) poznawalne jest za pomocą przyrodzonych
ludzkich narzędzi
poznawczych: zmysłów i rozumu. Po trzecie, naturalizm żywi zaufanie do owych
narzędzi.
Naturalista nie uznaje z kolei ani bytów istniejących w sposób
nadprzyrodzony, ani też
jakichkolwiek nadprzyrodzonych środków prowadzących do wiedzy. ...Trzeba od
razu zwrócić
uwagę na sens zwrotu: "naturalista odrzuca religię". Znaczy on tyle tylko,
że naturalista nie
godzi się na supernaturalistyczne objaśnienie pochodzenia religii i
wynikające stąd tezy, np. że
instytucje religijne dziedziczą coś z owej nadprzyrodzonej genezy..."
** Zresztą w podobny sposób ja musiałbym próbować przekonywać Ciebie, czyli
na płaszczyźnie Twojego aparatu pojęciowego zawierającego elementy religii
|