Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT

Grupy

Szukaj w grupach

 

Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-12-09 22:43:34

Temat: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Od: "Andrzej Litewka" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Właśnie wróciłem szczęśliwie (tuż po 19-stej) do domu z NIESAMOWITEGO
spotkania u miłego Eryczka na Żabieńcu.
Z wrażenia to jeszcze nie mogę za bardzo pisać :|
Inna sprawa, że jest to poniekąd spowodowane zimnem jakie panowało w wozie
(czyt. Fiat UNO) Yansa, wymroziło mnie nieźle, bo temperatura pod koniec
jazdy do Krakowa spadła do jakieś minus 14 stopni!!!
W każdym razie dzięki za dostarczenie mnie w całości - tam i z powrotem :)
Ale to tylko takie odczucia miało się na zewnątrz, bo w moim sercu płonie
ogień, który wyniosłem ze spotkania.
Spotkanie dopiero co się zakończyło (dziś - tj. niedziela 9.12. - koło 13
godziny) a ja już tak tęsknię za WAMI WSZYSTKIMI obecnymi na spotkaniu -
mimo iż z niektórymi osobami obecnymi na spotkaniu nie miałem okazji
dłuższej rozmowy.
Powiem szczerze, że jakościowo to spotkanie było znacznie bardziej udane niż
to poprzednie w Krakowie.
Na pewno na jakość tego spotkania wpływ miało to, że było ono w domu u Eryka
co spowodowało, że odbywało się ono w naprawdę rodzinnej atmosferze :|
Muszę Ci Eryk powiedzieć, że odwaliłeś naprawdę KAWAŁ DOBREJ ROBOTY !!!!

EEeee tam zresztą tu nic moje słowa nie oddadzą tego co tam naprawdę się
działo.
Niech żałują wszyscy co nie byli, bo atmosfera była po prostu odlotowa.
Śmiech, dobra zabawa (także i do muzyki :) wiedzą dobrze Ci co byli he he
he) ale także czas na poważne interesujące rozmowy.

Ja z Yansem dotarłem już na spotkanie około 15 godziny w piątek.
Trafiliśmy tam bezbłędnie (co tu dużo mówić, chłopcy z Krakowa są zawsze
bezbłędni ;) ) bez żadnych jaj i cyrków jakie towarzyszyły brygadzie z
Poznania :))))))))))))))))))))))))))))))), która w końcu dzięki wnikliwej
pomocy Yansa dotarła na miejsce przeznaczenia po godzinie 19.
Oj żebyście widzieli Yansa jak chłopak nie mógł sobie znaleźć miejsca i
prawie wychodził z siebie gdy Poznaniaków jeszcze nie było na miejscu.
Wydzwaniał do nich non stop, nawet chciał już po nich wyjeżdżać do Piaseczna
po tym jak oni zapomnieli sobie wyjechać z ronda i krążyli po nimi w koło od
ponad dobrych 30 minut ;)

Zanim przyjechali to wcześniej z Yansem pojechaliśmy na zakupy (czyt.
wyżerkę) do hipermarketu "Oszołom" ;)
No najwięcej to oczywiście musieliśmy kupić piwa aby niektórym ten napój
pomógł rozwiązać języki i inne członki ciała... :)
I muszę powiedzieć, że udało się to znakomicie, czasem nawet było lekko
przesadzone z tą rozwiązłością ;)
Jako ostatni przyjechał Wrocław - było coś po 22 godzinie.
No ja wcale się nie dziwię - w końcu Wrocław to Dolny Śląsk a wydostanie się
z takiego dołu do Warszawy trochę czasu zajmuje :)
Oczywiście zanim się zjawił Wrocław, zjawił się wcześniej Marek z Lublina.
Zjawił się też prawie cały "klan" warszawski.
Z Warszawiaków najbardziej rzucająca się w oczy osobą była Rusałka - no Jej
to raczej trudno nie zauważyć he he he :)
No bardzo sympatyczna z Niej kobieta (zresztą nawet jakby było inaczej to
nie mógłbym tego powiedzieć po zaraz bym dostał w dziób od Rusałki ;) ).
Przypomniało mi się jak to Rusałka mówiła, że koledzy ją często chcą brać na
imprezy aby robiła im za ochroniarza :))))
Ma fajne poczucie humoru i jest wesołą kobietą.
Oczywiście nie mogło zabraknąć Homera.
Chłopak był trochę spięty, bo się martwił czy zdąży rano na pociąg na
kolejne spotkanie, które miał w grafiku.
Homer trzeba trochę zwolnić w życiu, bo w takim tempie jak Ty będziesz
imprezował to długo nie pociągniesz ;)))))))))))))))))))))
Oczywiście tradycyjnie dopisywał mu humorek.
Opieprzał tylko wszystkich, że mu robią zdjęcia a nie mówią mu o tym fakcie
i on nie jest wtedy gotowy do takich zdjęć z zaskoczenia :))))))
A jak wiadomo takie z zaskoczenia (tzw.szpiegowskie) zdjęcia są najlepsze.
Na takich zdjęciach można np. nieźle "spalić cegłę" o czym wiedzą tam obecni
:))))))
A jak dobrze pójdzie z wywoływaniem to dowie się o tym większe grono.

Wracając do Yansa.
No fajny chłopak, wesoły, wygadany.
Jak w drodze do Warszawy zaczął mi nawijać to ja już nie wiedziałem co mówić
:|
Zanim go zobaczyłem w realu miałem małe obawy, bo na zdjęciu na stronie
grupowej z tym łańcuchem na szyi wyglądał mi na jakiegoś szefa mafii he he
he.
Wacuś zmień sobie to zdjęcie, bo w realu jesteś dużo młodszy :|
Ale całe szczęście w realu okazał się niegroźnym dla otoczenia typem, ba
nawet bardzo sympatycznym, bo z moich obserwacji wynika, że pewne kobiety
obecne na spotkaniu lgnęły do niego jak komarzyce do światła... :||||||||||

Na spotkaniu wśród warszawskiej paczki był też Saulo - oczywiście dostało mi
się na "garba" od Niego, bo Saulo to w rzeczywistości taki bardzo poważnie
podchodzący do życia, taktowny, grzeczny chłopaczek - no tak nie wygląda
kompletnie na swój wiek.
Pewnie nie będzie mu dane przeczytanie tego raportu, bo jak wiem On mnie tak
bardzo lubi, że mnie splonkował tu na grupie :)))))))
Może to i dobrze, bo będzie mniej nie pociętych cytatów ;) w odpowiedzi na
moje posty - a odpowiedź na ten post bez Cięcią cytatów to katastrofa... :)

Z osób rzucających się z powodu swojej dynamiki na prowadzenie wysuwa się
Oliwia - jaka na grupie taka w realu - tylko jej się żarty i śmiech trzymały
na spotkaniu :)
Ale kucharka z niej kiepska ;), bo spieprzyła potrawę przyrządzaną z sera
żółtego - potrawa w całości zamiast w brzuchach wylądowała....w kibelku
wylana tam przez kierownika spotkania - Eryka.

Co do ekipy wrocławskiej:

Masonka-Ania - która jak zacznie mówić to robi to tak szybko, że nie nadążam
za tą kobietą moim wolnym umysłem :)

Sylwek (nie pamiętam nicka, bo rzadko się pojawia chłopak na grupie) - no
ten to jest dopiero imprezowicz !!! :)
Oceniłem to na podstawie skutków imprezy gdy Go dziś zobaczyłem śpiącego w
butach, prawie nie przykrytego na karimacie w kuchni - wyglądał dziś na
strasznie zmarnionego - no musiał ładnie "dawać" w nocy - wyglądał jakby
wrócił z frontu wojny he he he he
Niestety tego nie widziałem, bo spałem.
Może to i nawet lepiej, bo nie widziałem pewnych rzeczy i dzięki temu pewne
sprawy nie wyjdą na światło dzienne :)
A po odgłosach, krzykach, śmiechach, śpiewach ostatniej nocy do około 4
godziny wnioskuję, że działo się tam trochę.
Wystarczyło zresztą popatrzeć wczesnym rankiem po każdej z dwóch nocy
spotkania m.in. na pobojowisko na stole kuchennym i okolicy i te zmarnione
osoby po nocnych wojażach :)
Oj Eryk to pewnie będzie tam jeszcze z tydzień "jeździł na szmacie" żeby to
mieszkanie doprowadzić do stanu używalności - np. ten porozlewany wosk ze
świec na podłodze w kuchni... :)))

Kamil - ten robił za kierowcę-ochraniarza dla kobiet wrocławskich.
Więcej szczegółów nie znam, bo się z nim nie spoufalałem ;)

Agnieszka (Ag) - jak dla mnie od dziś żadna "Ag" tylko po prostu Duża
Agnieszka :))
Ma sobie tych metrów :) Powinna pracować w warszawskim metrze ;)
To chyba najwyższa Agnieszka grupowa - trzeba utworzyć grupową księgę
rekordów i ją tam wpisać.
Rekordy to Ona także potrafi bić w innych dziedzinach - wie ten kto był na
spotkaniu he he he.
Generalnie muszę stwierdzić, że Agnieszka to dusza towarzystwa.
Dzięki jej dobitnemu głosowi zamiast spać miałem czuwania nocne ;)
Kobieta poruszała swoim głosem ściany ;)
Oczywiście Agnieszka to kobieta- sowa.
Bardzo ożywiona w nocy :) i sypiająca w dzień.
A rano przy śniadaniu w stanie opłakanym swoim "stanem technicznym"
wskazująca na dolegliwości związane syndromem dnia wczorajszego ;) Fajna
zawsze była ta Twoja chrypka poranna :))))))))))))))))))))))
Wesoła kobieta - tej wesołości dodaje Jej ten kolor na głowie poprawiony
dodatkowymi substancjami koloryzującymi :)
Pogadać to za wiele nie pogadałem z nią - starałem się tylko do niej ładnie
uśmiechać :)))))) odwzajemniała często to swoim przeuroczym uśmiechem.
Dłuższą rozmowę planuję na następnym spotkaniu - no chyba, że gdzieś Duża
Agnieszka ucieknie przede mną jak to miała robić w zwyczaju na obecnym ;)

Z samego Poznania to przyjechał cały pluton.
Było ich tyle, że nie mogłem zliczyć całego towarzystwa.
A część to w ogóle (Wilczek, Mimir i ich kobieta [nawet nie wiem, którego
to] blondyneczka - z tego co słyszałem z dobrze poinformowanych źródeł
obecnych na ostatnim nocnym spotkaniu - o anielskim głosie do śpiewania - na
stępnym razem postaram się nie zasnąć aby usłyszeć solówkę w Jej wykonaniu
:) )

Oczywiście nie mogło zabraknąć pierwszych skrzypiec poznańskich czyli
Agnieszki - Guńka.
Jakby się tam nie pojawiła to dla mnie było by już po spotkaniu :|
Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem tej kobiety.
Jak to się mówi "W małym ciele wielki duch"
I znowu ubolewam nad faktem, że prawie nic z Nią nie porozmawiałem :(
Faktycznie z Niej takie milutkie i słodziutkie Maleństwo nadające się
głównie do przytulania :) Co też miałem okazję sprawdzić przy pożegnaniu.
Wszystko to co sobie wyobrażałem o Niej potwierdziło się w realu i można
powiedzieć, że nadaję się Ona do wszystkiego.
Wad nie stwierdziłem z wyjątkiem jednej.....pali nałogowo papierosy
buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu :(((((((((((((((((((((((

Z tego co zauważyłem (miałem już wcześniej sygnały o tym od mojego wywiadu w
terenie ;) ) Gunieczek gustuje w starszych panach, takich starszych o ponad
dekadę ode mnie he he he
Czyli wywnioskowałem, że dopiero tak mniej więcej od roku 2011 Guniek może
zacznie mnie dostrzegać ;)
Chociaż po dłuższym przemyśleniu raczej jest to mało realne, bo z tego co
widzę oprócz słusznego wieku dla Guni liczy się też słuszny wzrost tak nieco
ponad 180cm :)
A takowym wzrostem i wiekiem na grupie mógł poszczycić się tylko jeden facet
:)
Na spotkaniu było strach się zbliżać do Niej aby mnie nie zabiła swym
uroczym spojrzeniem :| i powalającym mnie na ziemię Jej słodkim uśmiechem.
Najfajniejsze to były zawsze te poranne "procesje" Guni do łazienki - prawie
spała na stojąco he he he he

Poza tym to z obserwacji wywnioskowałem, że Guniek była traktowana na
spotkaniu z należnymi honorami - jako rzecznikowi - miała osobny pokój.
Guniek na spotkaniu to była elita a reszta - klasa robotnicza ;) - gniotła
się śpiąc w dwóch pozostałych pokojach.
Ale gdzie tam można mówić o śnie he he he.
Pierwsza noc:
Położył się człowiek i ładnie już zasypiał w śpiworku a tu za chwilkę drzwi
się otwierają, zapala się światło i "posuńcie się jeszcze trochę, bo ja też
się tu chcę zmieścić" i za naście minut światło gasło aby za kolejne naście
kolejny śpiący lub śpiąca przychodziła i cały scenariusz się powtarzał od
nowa i trwało to tak do 4 godziny.
Co bardziej wytrwali urządzili sobie potańcówkę do prawie 7 godziny nie
dając przy okazji spać gospodarzowi piętro niżej.
Ta głośna muzyka i skakanie po drewnianej podłodze (zupełnie jakby słoń
skakał ;) ) - im ktoś miał więcej w "czubie" tym wydawał się być cięższy ;)
obudziła by nawet umarłego ;)
Wodzirejem dyskotekowym została Duża Agnieszka z Wrocławia.
Ciekawe skąd u Niej takie zacięcie do tych tematów?
Czyżby jakaś długoletnia praktyka na weselach w rodzinie? ;)

Reszta z obecnych była na tyle spokojna, że nie zwróciły mojej uwagi ;)

Jak sobie przypomnę te wszystkie rozmowy, żarty, śmiechy - czasem to można
się było zapaść ze wstydu pod ziemię jak mi np. taki Eryk dowalił jakimś
tekstem :)

Całe spotkanie było bomba, fajnie było ujrzeć nowe i te już znajome twarze w
realu.
Ci co nie byli mają czego żałować.
Najbardziej to niech żałuje Ajtne.
Kraków do Warszawy to jest cieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeniutki :||||||||||||||
To warszawskie spotkanie było przez to lepsze, bo już były jakieś
doświadczenia z poprzedniego spotkania.
Całe to spotkanie będzie u mnie długo w pamięci.
Czekam na kolejne z niecierpliwością.
Tylko nie wygłupiajcie się wcześniej ze spotkaniem niż na wiosnę :)
Minęło zaledwie klika godzin od spotkania, a najbardziej od tych
wzruszających pożegnań pełnych ciepła, uścisków a ja już tęsknię i nie wiem
kiedy znowu będzie mi dane zobaczyć się z Wami.
Teraz sobie myślę co teraz robią te osoby, z którymi jeszcze kilka godzin
temu mogłem przebywać na wyciągnięcie ręki.
Szkoda, że Oni są tak daleko ode mnie :(


Ściskam Was obecnych (także i tych co z różnych przyczyn nie dotarli) z
caaaaaaaaałeeeeeeeeeejjjj siły (aż do połamania żeber ;) ) i dziękuję za to
przemiłe spotkanie w Żabieńcu.
Największe podziękowania należą się bezapelacyjnie naszemu drogiemu
Eryczkowi, który raczył nas gościć, nakarmić i przenocować pod swym dachem,
bez którego to spotkanie nie doszło by nigdy do celu :|

Tak się przejąłem tym spotkaniem i takie mam niesamowicie ciepłe wspomnienia
z nim związane, że tylko jak trochę ochłonąłem po przekroczeniu progu domu i
wrzuceniu czegoś "na ruszta" - bo zgłodniałem w drodze powrotnej siadłem do
kompa i zacząłem przenosić moje przemyślenia pospotkaniowe na "papier"


Pozdrawiam wszystkich uczestników spotkania gorrrrrrrrrrrrrrrrrrąco w ten
przeraźliwe mroźny wieczór.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-12-10 00:57:25

Temat: Re: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Andrzej Litewka w news:9v0tjt.3vv7jl7.3@and.krakow...
(...)
:))))

> Agnieszka (Ag) - jak dla mnie od dziś żadna "Ag" tylko po prostu Duża
> Agnieszka :))

Czyli po prostu DAg... najlepszy z nicków ;))

/.../
> Pozdrawiam wszystkich uczestników spotkania gorrrrrrrrrrrrrrrrrrąco w ten
> przeraźliwe mroźny wieczór.


Dzięki Andrzejku za relację !:) Jesteś niezawodny... I pewnie jeszcze nie raz
będziesz o tym opowiadał.

serdeczności
All
~~~~~~~~~

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-10 06:42:41

Temat: Re: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Od: "ajtne" <a...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Andrzej Litewka" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9v0tjt.3vv7jl7.3@and.krakow...

Jędrusiu!

Jesteś niezawodny! :))))

> Ci co nie byli mają czego żałować.
> Najbardziej to niech żałuje Ajtne.

I bardzo żałuje! :((( Nawet nie wiesz jak bardzo...
Ale mam nadzieję, ze to nie było ostatnie spotkanie psp? Doszły mnie nawet
jakieś słuchy, co do miejsca nastepnego zlotu. Prawda to, że na wiosnę nieco
bardziej na południu i na terenach nieco wyższych niż Mazowsze? ;)

Serdecznie pozdrawiam wszystkich imprezowiczów :)

joa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-10 07:07:06

Temat: Odp: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Od: "Homer" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Andrzej Litewka <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:9...@a...krakow...

Witam.
Jedyne co chce napisac w sprawie spotkania to, ze zaluje iz nie pojechalem
do Was po poludniowym spotkaniu w Milanowku.

Szczesliwy, jak zwykle, Homer

PS. Eeee tam, teraz szczegolnie. Zaluje tylko, ze nie moglem z kazdym
porozmawiac. Ale wiem, iz nie jest to ostatnie nasze spotkanie i widze, ze z
biegiem czasu jest coraz lepiej. Do komentarza Andrzeja nie musze nic
dodawac. Jest dobre.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-10 07:52:58

Temat: Re: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Od: "Ag" <...@...com.pl> szukaj wiadomości tego autora


tak, opowiadanie Andrzejka było bardzo dobre, jasne, klarowne, chociaz jak
dla mnie za wyczerpujace i odrobine za bardzo szczegółowe:)

Andrzej:
> Muszę Ci Eryk powiedzieć, że odwaliłeś naprawdę KAWAŁ DOBREJ ROBOTY !!!!

Eryku to prawda, ja tez podpisuje sie pod tym, dziękuje raz jeszcze!

podsumowując było super, i na parkiecie i przy stole i na spacerze, i w
dzień i w nocy:)
Agnieszka :)
a moze i DAg, tylko co na to powie Daga?:))


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-10 08:09:13

Temat: Re: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Od: "Oliwia" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


> Z osób rzucających się z powodu swojej dynamiki na prowadzenie wysuwa się
> Oliwia - jaka na grupie taka w realu - tylko jej się żarty i śmiech trzymały
> na spotkaniu :)
> Ale kucharka z niej kiepska ;), bo spieprzyła potrawę przyrządzaną z sera
> żółtego - potrawa w całości zamiast w brzuchach wylądowała....w kibelku
> wylana tam przez kierownika spotkania - Eryka.


......ja tylko na moment aby sprostowac ze zobilam salatke a nie faunde ktorym zajela
sie Rusalka
....... dlaa mnie jak i dla czesci zgromadzonych bylo zaskoczeniem to ze woda odlana
od sera po
jakims czasie zaczela sie scinac .. Rusalka??? Czego tam dosypalas? ... smakowalo
smiesznie ..
wrazenia estetyczne niezapomniane .... i w trakcie jedzenia iiiiii pare godzin po nim
;-))))))

Oli


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-10 08:38:41

Temat: Re: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Od: "stm" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Andrzej Litewka" wrote:
<i tu idealnie ucialem cytat w calosci ;->
Niniejszym chciałem podziekowac przede wszystkim Erykowi
który podjal wielkie ryzyko zapraszajac nas wszystkich
niewirtualnych do siebie oraz innym wspolorganIZAtorom i
wspoluczestnikom (nie wymienie kazdego z osobna by ktos nie
poczul się pominiety ;-) czy to przypadkiem czy tez
nie...;-) dzieki którym impreza tak się swietnie potoczyla.
Szczegolne podziekowania dla Andrzeja zwanego Dratewka,
który nie okazal się tak straszny jak siebie maluje, i nie
ucial nam zadnego cytatu zanim padl z niedotlenienia...;-)
opisujac powyzej wszystko bardzo obiektywnie...;-)

serdeczne pozdroovka dla wszyskich obecnych i cialem i
duchem.

Marek









p.s. wiecie co? tnijcie cytaty, tak dla swietego
spokoju....;-)))



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-10 08:55:29

Temat: Re: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Od: "Rusalka" <r...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Andrzej swietny opis imprezy :)))
Zapewne wszyscy, ktorzy nie bylo, po przeczytaniu beda tego bardzo
zalowac.
Ale nie rob ze mnie takiej hetery. Przeciez bylam mila :))))
Eryk - wielkie dzieki za udostepnienie domu. Ciekawe, czy udalo Ci sie
juz posprzatac i wywietrzyc po imprezie.
Dziekuje wszystkim, ktorych tam poznalam. Naprawde swietnie sie bawilam.
I przepraszam za nieudane founde. Ale nie nie moja wina !!!
Oliwka - ten sos, ktory zostal to bylo biale wytrawne wino z roztopionymi
serami, i najprawdopodobniej byla to najsmaczniejsza rzecz, ktora
zostala.
Rusalka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-10 10:15:52

Temat: Re: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Od: "Oliwia" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



> I przepraszam za nieudane founde. Ale nie nie moja wina !!!
to wina zbyt twardego sera !!!!!

> Oliwka - ten sos, ktory zostal to bylo biale wytrawne wino z roztopionymi
> serami, i najprawdopodobniej byla to najsmaczniejsza rzecz, ktora
> zostala.
... zostala wylana ;-)))))))))))))


Oli
ps. nastepnym razem napewno wyjdzie!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-10 10:28:56

Temat: Re: Spotkanie WARSZAWA 07.12 -9.12 2001 RAPORT
Od: "j.smith" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Andrzej Litewka" <a...@p...onet.pl> wrote in message
news:9v0tjt.3vv7jl7.3@and.krakow...
> Właśnie wróciłem szczęśliwie (tuż po 19-stej) do domu z NIESAMOWITEGO
> spotkania u miłego Eryczka na Żabieńcu.
> Z wrażenia to jeszcze nie mogę za bardzo pisać :|
> Inna sprawa, że jest to poniekąd spowodowane zimnem jakie panowało w wozie
> (czyt. Fiat UNO) Yansa, wymroziło mnie nieźle, bo temperatura pod koniec
> jazdy do Krakowa spadła do jakieś minus 14 stopni!!!
> W każdym razie dzięki za dostarczenie mnie w całości - tam i z powrotem :)
> Ale to tylko takie odczucia miało się na zewnątrz, bo w moim sercu płonie
> ogień, który wyniosłem ze spotkania.
> Spotkanie dopiero co się zakończyło (dziś - tj. niedziela 9.12. - koło 13
> godziny) a ja już tak tęsknię za WAMI WSZYSTKIMI obecnymi na spotkaniu -
> mimo iż z niektórymi osobami obecnymi na spotkaniu nie miałem okazji
> dłuższej rozmowy.
> Powiem szczerze, że jakościowo to spotkanie było znacznie bardziej udane
niż
> to poprzednie w Krakowie.
> Na pewno na jakość tego spotkania wpływ miało to, że było ono w domu u
Eryka
> co spowodowało, że odbywało się ono w naprawdę rodzinnej atmosferze :|
> Muszę Ci Eryk powiedzieć, że odwaliłeś naprawdę KAWAŁ DOBREJ ROBOTY !!!!
>
> EEeee tam zresztą tu nic moje słowa nie oddadzą tego co tam naprawdę się
> działo.
> Niech żałują wszyscy co nie byli, bo atmosfera była po prostu odlotowa.
> Śmiech, dobra zabawa (także i do muzyki :) wiedzą dobrze Ci co byli he he
> he) ale także czas na poważne interesujące rozmowy.
>
> Ja z Yansem dotarłem już na spotkanie około 15 godziny w piątek.
> Trafiliśmy tam bezbłędnie (co tu dużo mówić, chłopcy z Krakowa są zawsze
> bezbłędni ;) ) bez żadnych jaj i cyrków jakie towarzyszyły brygadzie z
> Poznania :))))))))))))))))))))))))))))))), która w końcu dzięki wnikliwej
> pomocy Yansa dotarła na miejsce przeznaczenia po godzinie 19.
> Oj żebyście widzieli Yansa jak chłopak nie mógł sobie znaleźć miejsca i
> prawie wychodził z siebie gdy Poznaniaków jeszcze nie było na miejscu.
> Wydzwaniał do nich non stop, nawet chciał już po nich wyjeżdżać do
Piaseczna
> po tym jak oni zapomnieli sobie wyjechać z ronda i krążyli po nimi w koło
od
> ponad dobrych 30 minut ;)
>
> Zanim przyjechali to wcześniej z Yansem pojechaliśmy na zakupy (czyt.
> wyżerkę) do hipermarketu "Oszołom" ;)
> No najwięcej to oczywiście musieliśmy kupić piwa aby niektórym ten napój
> pomógł rozwiązać języki i inne członki ciała... :)
> I muszę powiedzieć, że udało się to znakomicie, czasem nawet było lekko
> przesadzone z tą rozwiązłością ;)
> Jako ostatni przyjechał Wrocław - było coś po 22 godzinie.
> No ja wcale się nie dziwię - w końcu Wrocław to Dolny Śląsk a wydostanie
się
> z takiego dołu do Warszawy trochę czasu zajmuje :)
> Oczywiście zanim się zjawił Wrocław, zjawił się wcześniej Marek z Lublina.
> Zjawił się też prawie cały "klan" warszawski.
> Z Warszawiaków najbardziej rzucająca się w oczy osobą była Rusałka - no
Jej
> to raczej trudno nie zauważyć he he he :)
> No bardzo sympatyczna z Niej kobieta (zresztą nawet jakby było inaczej to
> nie mógłbym tego powiedzieć po zaraz bym dostał w dziób od Rusałki ;) ).
> Przypomniało mi się jak to Rusałka mówiła, że koledzy ją często chcą brać
na
> imprezy aby robiła im za ochroniarza :))))
> Ma fajne poczucie humoru i jest wesołą kobietą.
> Oczywiście nie mogło zabraknąć Homera.
> Chłopak był trochę spięty, bo się martwił czy zdąży rano na pociąg na
> kolejne spotkanie, które miał w grafiku.
> Homer trzeba trochę zwolnić w życiu, bo w takim tempie jak Ty będziesz
> imprezował to długo nie pociągniesz ;)))))))))))))))))))))
> Oczywiście tradycyjnie dopisywał mu humorek.
> Opieprzał tylko wszystkich, że mu robią zdjęcia a nie mówią mu o tym
fakcie
> i on nie jest wtedy gotowy do takich zdjęć z zaskoczenia :))))))
> A jak wiadomo takie z zaskoczenia (tzw.szpiegowskie) zdjęcia są najlepsze.
> Na takich zdjęciach można np. nieźle "spalić cegłę" o czym wiedzą tam
obecni
> :))))))
> A jak dobrze pójdzie z wywoływaniem to dowie się o tym większe grono.
>
> Wracając do Yansa.
> No fajny chłopak, wesoły, wygadany.
> Jak w drodze do Warszawy zaczął mi nawijać to ja już nie wiedziałem co
mówić
> :|
> Zanim go zobaczyłem w realu miałem małe obawy, bo na zdjęciu na stronie
> grupowej z tym łańcuchem na szyi wyglądał mi na jakiegoś szefa mafii he he
> he.
> Wacuś zmień sobie to zdjęcie, bo w realu jesteś dużo młodszy :|
> Ale całe szczęście w realu okazał się niegroźnym dla otoczenia typem, ba
> nawet bardzo sympatycznym, bo z moich obserwacji wynika, że pewne kobiety
> obecne na spotkaniu lgnęły do niego jak komarzyce do światła...
:||||||||||
>
> Na spotkaniu wśród warszawskiej paczki był też Saulo - oczywiście dostało
mi
> się na "garba" od Niego, bo Saulo to w rzeczywistości taki bardzo poważnie
> podchodzący do życia, taktowny, grzeczny chłopaczek - no tak nie wygląda
> kompletnie na swój wiek.
> Pewnie nie będzie mu dane przeczytanie tego raportu, bo jak wiem On mnie
tak
> bardzo lubi, że mnie splonkował tu na grupie :)))))))
> Może to i dobrze, bo będzie mniej nie pociętych cytatów ;) w odpowiedzi
na
> moje posty - a odpowiedź na ten post bez Cięcią cytatów to katastrofa...
:)
>
> Z osób rzucających się z powodu swojej dynamiki na prowadzenie wysuwa się
> Oliwia - jaka na grupie taka w realu - tylko jej się żarty i śmiech
trzymały
> na spotkaniu :)
> Ale kucharka z niej kiepska ;), bo spieprzyła potrawę przyrządzaną z sera
> żółtego - potrawa w całości zamiast w brzuchach wylądowała....w kibelku
> wylana tam przez kierownika spotkania - Eryka.
>
> Co do ekipy wrocławskiej:
>
> Masonka-Ania - która jak zacznie mówić to robi to tak szybko, że nie
nadążam
> za tą kobietą moim wolnym umysłem :)
>
> Sylwek (nie pamiętam nicka, bo rzadko się pojawia chłopak na grupie) - no
> ten to jest dopiero imprezowicz !!! :)
> Oceniłem to na podstawie skutków imprezy gdy Go dziś zobaczyłem śpiącego w
> butach, prawie nie przykrytego na karimacie w kuchni - wyglądał dziś na
> strasznie zmarnionego - no musiał ładnie "dawać" w nocy - wyglądał jakby
> wrócił z frontu wojny he he he he
> Niestety tego nie widziałem, bo spałem.
> Może to i nawet lepiej, bo nie widziałem pewnych rzeczy i dzięki temu
pewne
> sprawy nie wyjdą na światło dzienne :)
> A po odgłosach, krzykach, śmiechach, śpiewach ostatniej nocy do około 4
> godziny wnioskuję, że działo się tam trochę.
> Wystarczyło zresztą popatrzeć wczesnym rankiem po każdej z dwóch nocy
> spotkania m.in. na pobojowisko na stole kuchennym i okolicy i te zmarnione
> osoby po nocnych wojażach :)
> Oj Eryk to pewnie będzie tam jeszcze z tydzień "jeździł na szmacie" żeby
to
> mieszkanie doprowadzić do stanu używalności - np. ten porozlewany wosk ze
> świec na podłodze w kuchni... :)))
>
> Kamil - ten robił za kierowcę-ochraniarza dla kobiet wrocławskich.
> Więcej szczegółów nie znam, bo się z nim nie spoufalałem ;)
>
> Agnieszka (Ag) - jak dla mnie od dziś żadna "Ag" tylko po prostu Duża
> Agnieszka :))
> Ma sobie tych metrów :) Powinna pracować w warszawskim metrze ;)
> To chyba najwyższa Agnieszka grupowa - trzeba utworzyć grupową księgę
> rekordów i ją tam wpisać.
> Rekordy to Ona także potrafi bić w innych dziedzinach - wie ten kto był na
> spotkaniu he he he.
> Generalnie muszę stwierdzić, że Agnieszka to dusza towarzystwa.
> Dzięki jej dobitnemu głosowi zamiast spać miałem czuwania nocne ;)
> Kobieta poruszała swoim głosem ściany ;)
> Oczywiście Agnieszka to kobieta- sowa.
> Bardzo ożywiona w nocy :) i sypiająca w dzień.
> A rano przy śniadaniu w stanie opłakanym swoim "stanem technicznym"
> wskazująca na dolegliwości związane syndromem dnia wczorajszego ;) Fajna
> zawsze była ta Twoja chrypka poranna :))))))))))))))))))))))
> Wesoła kobieta - tej wesołości dodaje Jej ten kolor na głowie poprawiony
> dodatkowymi substancjami koloryzującymi :)
> Pogadać to za wiele nie pogadałem z nią - starałem się tylko do niej
ładnie
> uśmiechać :)))))) odwzajemniała często to swoim przeuroczym uśmiechem.
> Dłuższą rozmowę planuję na następnym spotkaniu - no chyba, że gdzieś Duża
> Agnieszka ucieknie przede mną jak to miała robić w zwyczaju na obecnym ;)
>
> Z samego Poznania to przyjechał cały pluton.
> Było ich tyle, że nie mogłem zliczyć całego towarzystwa.
> A część to w ogóle (Wilczek, Mimir i ich kobieta [nawet nie wiem, którego
> to] blondyneczka - z tego co słyszałem z dobrze poinformowanych źródeł
> obecnych na ostatnim nocnym spotkaniu - o anielskim głosie do śpiewania -
na
> stępnym razem postaram się nie zasnąć aby usłyszeć solówkę w Jej wykonaniu
> :) )
>
> Oczywiście nie mogło zabraknąć pierwszych skrzypiec poznańskich czyli
> Agnieszki - Guńka.
> Jakby się tam nie pojawiła to dla mnie było by już po spotkaniu :|
> Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem tej kobiety.
> Jak to się mówi "W małym ciele wielki duch"
> I znowu ubolewam nad faktem, że prawie nic z Nią nie porozmawiałem :(
> Faktycznie z Niej takie milutkie i słodziutkie Maleństwo nadające się
> głównie do przytulania :) Co też miałem okazję sprawdzić przy pożegnaniu.
> Wszystko to co sobie wyobrażałem o Niej potwierdziło się w realu i można
> powiedzieć, że nadaję się Ona do wszystkiego.
> Wad nie stwierdziłem z wyjątkiem jednej.....pali nałogowo papierosy
> buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu :(((((((((((((((((((((((
>
> Z tego co zauważyłem (miałem już wcześniej sygnały o tym od mojego wywiadu
w
> terenie ;) ) Gunieczek gustuje w starszych panach, takich starszych o
ponad
> dekadę ode mnie he he he
> Czyli wywnioskowałem, że dopiero tak mniej więcej od roku 2011 Guniek może
> zacznie mnie dostrzegać ;)
> Chociaż po dłuższym przemyśleniu raczej jest to mało realne, bo z tego co
> widzę oprócz słusznego wieku dla Guni liczy się też słuszny wzrost tak
nieco
> ponad 180cm :)
> A takowym wzrostem i wiekiem na grupie mógł poszczycić się tylko jeden
facet
> :)
> Na spotkaniu było strach się zbliżać do Niej aby mnie nie zabiła swym
> uroczym spojrzeniem :| i powalającym mnie na ziemię Jej słodkim uśmiechem.
> Najfajniejsze to były zawsze te poranne "procesje" Guni do łazienki -
prawie
> spała na stojąco he he he he
>
> Poza tym to z obserwacji wywnioskowałem, że Guniek była traktowana na
> spotkaniu z należnymi honorami - jako rzecznikowi - miała osobny pokój.
> Guniek na spotkaniu to była elita a reszta - klasa robotnicza ;) -
gniotła
> się śpiąc w dwóch pozostałych pokojach.
> Ale gdzie tam można mówić o śnie he he he.
> Pierwsza noc:
> Położył się człowiek i ładnie już zasypiał w śpiworku a tu za chwilkę
drzwi
> się otwierają, zapala się światło i "posuńcie się jeszcze trochę, bo ja
też
> się tu chcę zmieścić" i za naście minut światło gasło aby za kolejne
naście
> kolejny śpiący lub śpiąca przychodziła i cały scenariusz się powtarzał od
> nowa i trwało to tak do 4 godziny.
> Co bardziej wytrwali urządzili sobie potańcówkę do prawie 7 godziny nie
> dając przy okazji spać gospodarzowi piętro niżej.
> Ta głośna muzyka i skakanie po drewnianej podłodze (zupełnie jakby słoń
> skakał ;) ) - im ktoś miał więcej w "czubie" tym wydawał się być cięższy
;)
> obudziła by nawet umarłego ;)
> Wodzirejem dyskotekowym została Duża Agnieszka z Wrocławia.
> Ciekawe skąd u Niej takie zacięcie do tych tematów?
> Czyżby jakaś długoletnia praktyka na weselach w rodzinie? ;)
>
> Reszta z obecnych była na tyle spokojna, że nie zwróciły mojej uwagi ;)
>
> Jak sobie przypomnę te wszystkie rozmowy, żarty, śmiechy - czasem to można
> się było zapaść ze wstydu pod ziemię jak mi np. taki Eryk dowalił jakimś
> tekstem :)
>
> Całe spotkanie było bomba, fajnie było ujrzeć nowe i te już znajome twarze
w
> realu.
> Ci co nie byli mają czego żałować.
> Najbardziej to niech żałuje Ajtne.
> Kraków do Warszawy to jest cieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeniutki
:||||||||||||||
> To warszawskie spotkanie było przez to lepsze, bo już były jakieś
> doświadczenia z poprzedniego spotkania.
> Całe to spotkanie będzie u mnie długo w pamięci.
> Czekam na kolejne z niecierpliwością.
> Tylko nie wygłupiajcie się wcześniej ze spotkaniem niż na wiosnę :)
> Minęło zaledwie klika godzin od spotkania, a najbardziej od tych
> wzruszających pożegnań pełnych ciepła, uścisków a ja już tęsknię i nie
wiem
> kiedy znowu będzie mi dane zobaczyć się z Wami.
> Teraz sobie myślę co teraz robią te osoby, z którymi jeszcze kilka godzin
> temu mogłem przebywać na wyciągnięcie ręki.
> Szkoda, że Oni są tak daleko ode mnie :(
>
>
> Ściskam Was obecnych (także i tych co z różnych przyczyn nie dotarli) z
> caaaaaaaaałeeeeeeeeeejjjj siły (aż do połamania żeber ;) ) i dziękuję za
to
> przemiłe spotkanie w Żabieńcu.
> Największe podziękowania należą się bezapelacyjnie naszemu drogiemu
> Eryczkowi, który raczył nas gościć, nakarmić i przenocować pod swym
dachem,
> bez którego to spotkanie nie doszło by nigdy do celu :|
>
> Tak się przejąłem tym spotkaniem i takie mam niesamowicie ciepłe
wspomnienia
> z nim związane, że tylko jak trochę ochłonąłem po przekroczeniu progu domu
i
> wrzuceniu czegoś "na ruszta" - bo zgłodniałem w drodze powrotnej siadłem
do
> kompa i zacząłem przenosić moje przemyślenia pospotkaniowe na "papier"
>
>
> Pozdrawiam wszystkich uczestników spotkania gorrrrrrrrrrrrrrrrrrąco w ten
> przeraźliwe mroźny wieczór.
Witam wszystkich!

Podpisuje sie obiema rekami pod tym co napisales i dodaje cos od siebie:

Do tej pory dosyc malo udzielalem sie na grupie psp. Dowiedzialem sie ze
jest spotkanie i postanowilem sie wybrac. Pomogla mi bardzo Rusalka, ktorej
bardzo dziekuje za miejsce w samochodzie podczas "dramatycznego" dojazdu do
Zabienca. Bledzilismy troszke, ze trzy razy minelismy tablice z napisem
Zabieniec (ktorej nie ma i nie bylo), a po nieudanej probie dodzwonienia sie
do Eryka(nu er mial 10 cyfr ;)) , zaczelismy szukac metodycznie drozek
skrecajacych w lewo i w koncu udalo sie! Po kilku minutach bylismy na
miejscu.
Ludzi bylo duzo i do tej pory nie spamietalem kto jest kim. Spotkalem
krajana, czlowieka z Chelma o nicku Nimir (blagam wybaczcie mi pomylki),
okazalo sie ze mieszkalismy kilka krokow od siebie. Porozmawialem takze z
Wilczkiem (nomen-omen jego czterokolosckowa ukladanka niezle zamieszala
niektorym w glowach) i poznalem Homera, a takze wiele innych osob...
Wrazenie na mnie zrobila brawurowa interpreacja utworow Kaczmarskiego w
wykonaniu Eryka i wiele innych rzeczy, drobnostek, grubostek.
Szczegolnie chce pozdrowic Agnieszke (nazwana duza Agnieszka). Swietnie
sie z nia bawilem i chcialbym to powtorzyc ;-)) Niestety nie moglem byc w
sobote i bardzo tego zaluje.
To tyle
j.smith milczek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 10 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

PD: Wzajemne dopasowanie
CZY KTOŚ MÓGŁBY?:)
Stresujacy instruktorzy na kursach jazdy z (TVN)
Jak to bylo na koncu swiata (pod lasem :-))
samobojstwo

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »