Data: 2005-07-25 06:25:40
Temat: Re: Stany emocjonalne?
Od: "adso" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości news:
> Zrozumieć i ignorować, chyba że zagraża to Twojemu status quo - wtedy
> atakować. Ale zawsze musisz pamiętać, że podłożem jest silny uraz, więc
> atak nie powinien prowadzić do unicestwienia, a tylko do
> wytrącenia_broni_z_ręki.
Tez sie z tym spotykam, dosc czesto... Reagowanie emocjonalne na takie ataki
nieprzewidywalnej agresji wykancza psychicznie, ale nie wiem, czy
niereagowanie jest takie dobre. Na pewno mniejsze koszty wlasne, ale chyba
nie da sie zakrecic tak po prostu kurka z napisem "moja wrazliwosc".
Sytuacja dodatkowo sie komplikuje, kiedy ma sie do czynienia np. z kims z
najblizszej rodziny, na ktorej obecnosc jest sie wlasciwie skazanym.
Dodatkowo jakies tam wiezy emocjonalne nie pozwalaja do konca ignorowac. Ale
co, pozwolic sie tej osobie wybebeszac na siebie? A co ja jestem, worek
treningowy? Poza tym takie rozladowywanie napiecia nie zlikwiduje samego
zrodla napiecia. A jezeli zrodlo jest praktycznie nieusuwalne? To
ewentualnie mozna jeszcze zmienic sposob reagowania tej osoby na dana
frustracje... No, z grubsza jest rozwiazanie. Tylko jak to teraz jeszcze
przeprowadzic... Kurczę, niezly ambaras. Najprosciej byloby takiej osobie po
prostu przedlozyc swoje racje, ale jest jakies 0,01% szans, ze przyjmie i
przemysli. Eh, tu trzeba chyba jakiejs bardziej skomplikowanej strategii...
Az sie zmeczylam tym dedukowaniem. Odpoczne sobie i pomysle pozniej ;)
Pozdrawiam
Anka
|