Data: 2010-04-12 21:37:21
Temat: Re: Szacunek
Od: medea <X...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron pisze:
> czymś nie radzimy. Spotykasz się np z osobą, która sprawia, że tracisz
> przez nią czas, spóźniasz się na ważne dla Ciebie spotkania, etc.
Wiesz, akurat osoba, która jest dla mnie na tyle atrakcyjna, że mogę
przez nią się gdzieś spóźnić, musiałaby być przeze mnie bardzo lubiana.
Jeśli kogoś nie lubię, to nie pozwolę mu się aż tak zaabsorbować. ;)
> przypisujesz wiele cech, które są dla Ciebie drażniące- bo ta
> osoba...przypomina Ci kogoś z przeszłości, z kim sobie nie potrafiłaś
> poradzić.
No ale tej wcześniejszej osoby też widocznie nie lubiłam z powodu np.
tych samych drażniących cech.
> przyczyna drażnienia jest w Tobie. I trzecia sytuacja: ktoś w rozmowie z
> Tobą dotknął Twojego "prawa osobistego" (lub dotyka często). Tylko znów-
> przyczyna drażnienia tkwi w Tobie.
OK brzmi to w miarę rozsądnie, ale nawet jeśli tak jest, to niczego nie
zmienia w moim lubieniu albo nielubieniu.
I jeszcze jest jedna kwestia. Jestem w stanie (i myślę, że każdy tak ma
w jakimś stopniu) lubić pomimo różnych wad i cech akurat mnie
drażniących (tak jak wyżej pisałeś), ale musi też zajść jeden warunek -
otrzymuję od tej drugiej osoby coś w rodzaju rekompensaty za te
negatywy, czyli w pakiecie są też pozytywy, które przeważą negatywy. O
tym też należy pamiętać.
Przykład (abstrahując od obecnej sytuacji, jednak z mojego życia):
Jeżeli zapraszam kogoś na obiad, to przyjmę nawet z radością krytykę, że
pieczeń była zbyt sucha oraz ewentualne rady, jak zrobić lepszą, jeśli
jednak wcześniej od tej osoby otrzymywałam różne pozytywne sygnały na
mój temat. Jeżeli natomiast ta osoba za każdym razem punktuje moje
potknięcia i nigdy nie powiedziała mi niczego pozytywnego, to nic
dziwnego, że nie będę jej lubić, a ta krytyka będzie dodatkowym
gwoździem do trumny naszej relacji.
Ewa
|