Data: 2005-10-04 09:16:56
Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: " Natalia" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:dhsc04.3vs5rrh.1@gorm.h14d54215.invalid...
>
> " Natalia" w news:dhqpd2$8f1$1@atlantis.news.tpi.pl...
> /.../
>
>> > Ale też sama negacja, bez epitetów ale i bez argumentów, może być
>> > ciekawym narzędziem testującym jakiś pogląd, niekoniecznie w pełni
>> > ugruntowany w negującym.
>
>> ten fragmen "zalatuje" mi trochę "sztuką dla sztuki" ... :)
> Ano dlatego, że nie wiem, co rozumiesz tutaj pod pojęciem "sztuka".
Sztuka - jednostka - np- blabla :>
> Moim zdaniem, negacja wcale nie musi być podparta własnym, solidnym
> poglądem na sprawę. Po prostu - jest to szczególna forma zadawania pytań
> w miejscu niejasnym, niepewnym, zagadkowym.
To przypomina mi trochę pewną technikę negocjacji :)
> Sieć, ta bezosobowa przestrzeń wymiany doświadczeń i wiedzy, umożliwia
> w miarę bezpieczne penetrowanie innych zasobów. Można to robić z dystansu,
> milcząco - taka forma nie wywołuje żadnych zagrożeń. Ale też, na ogół, nie
> daje odpowiedzi na te szczególne pytania, które zadaje się samemu sobie -
> bezskutecznie. Tak więc powstaje potrzeba wyjścia na zewnątrz - na ten
> publiczny deptak. Jak to zrobić?
Aha.
> Ano, są dwa sposoby. Podczepiać się pod wątki innych i sprowadzać je na
> interesujące dla siebie kierunki - rzecz bardziej skuteczna od milczącej
> aktyw-
> ności, ale nie na tyle, by sprawić pełną satysfakcję. Pozostaje więc druga
> metoda - wykreowanie własnego wątku a w nim sformułowanie dokładnie
> tego, co nas intryguje z nadzieją, że nasze słowa TRAFIĄ w czyjeś
> zaintere-
> sowania. Niestety, to metoda dość ryzykowna. Marzenie, że cierpienia ...
> np. Filetowego, zostaną właściwie zrozumiane i zinterpretowane, jest
> często
> "marzeniem ściętej głowy". Wielkość dysonansu poznawczego w odbiorcach
> jest na tyle duża, że trudno spodziewać się adekwatnej, satysfakcjonującej
> autora reakcji. Typową reakcją jest odrzucenie, potępienie, wyśmianie - bo
> to
> jest stosunkowo łatwe i co więcej, lepiej "rozumiane i akceptowane" w
> stadzie
> "normalnych ludzi". "Normalni ludzie" - zauważ - lubią unikać ekstremów.
> "Normalność" jest postrzegana jako coś uśrednionego, najbardziej
> reprezenta-
> tywnego dla grupy. Nie ma w niej miejsca na oryginalność w jakiejkolwiek
> postaci. Oryginalność / odmienność jest czymś co burzy stateczność
> uśrednienia.
> A tego nikt "normalny" nie toleruje z prostej przyczyny - nie ma zamiaru
> tracić energii na poznawanie wszystkich możliwych ekstremów tylko
> dlatego, ze istnieją. Najbezpieczniej jest w środku stada.
Aha.
>
> Ale dlaczego zaraz utwierdzania? Popatrz - zakładasz (moim zdaniem
> błędnie),
> że "atakowany" musi podawać swoje tezy jako PEWNIKI, tak, jakby niedo-
> zwolone było jakiekolwiek błądzenie czy po prostu szukanie rozwiązań.
> Owszem, zdarzają się tacy autorzy, którzy sami nie dopuszczają możliwości
> własnego błędu - to tak zwani nieomylni :)). Być może ich wzory są przeno-
> szone na wszystkich innych, stają się standardem, który nieświadomie jest
> przyklejany do wszystkich wypowiedzi. W ten sposób powstaje presja,
> koleina, z której bardzo trudno się komukolwiek wyzwolić.
> W jej następstwie, próba powiedzenia czegokolwiek jako domysłu, domnie-
> mania, sugestii, jest OCENIANA jako brak poglądu, brak stanowiska,
> labilność czy nawet ... "cimoszenie". W każdym razie coś bardzo nie
> trendi,
> niemiłego, negatywnego...
> Z fatalnym skutkiem, gdyż z reguły zamyka to drogę do prawdziwych,
> partnerskich dociekań, dzielenia się tym, co każdy ma w sobie najlepszego.
Aha
>
>
> Wierzysz proroctwom?
> Gdy stajesz przed niewiadomą, przyjmujesz za dobrą monetę to, co Ci
> inni serwują jako gotowe recepty, wyjaśnienia "na wiarę"? Czy też budzisz
> w sobie ciekawość i chęć samodzielnego dojścia do prawdy?
> Wiem, wiem... prawda często jawi się jak coś tak szalenie niedosiężnego,
> że ręce opadają. Pokusa "uwierzenia" jest silna.
> A ja Ci powiem, że poszukiwanie prawdy daje największą satysfakcję, jaką
> można znaleźć w naszym krótkim życiu. To nic, że na ogół tego życia nie
> starcza, aby ją znaleźć. Szukając jej możemy być pewni, że nie
> zmarnowaliśmy
> ani chwili. A to, co znaleźliśmy.... wypada "przekazać" następnym
> pokoleniom :)).
Ziew... Aha ...:)
Przepraszam, ale jakoś już mnie nudzi dyskusja na ten temat. Jak zauważasz
sam/sama - krytyka i negacja może trwać bez końca... Rzekłąbym W
NIESKOŃCZONOŚĆ (więcej o tym w innym wątku :))
Pozdrawiam
Natalia
|