Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 37


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2005-10-01 19:13:22

Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: Proximus <p...@N...pl> szukaj wiadomości tego autora

Przemysław Dębski napisał(a):
> [...]
>
> Nie wiem co Ci odpisać, ale tak jakoś głupio byłoby nie odpisać tylko
> Tobie, więc umówmy się że odpisałem a Ty przeczytałeś :)

Teraz to ja nie wiem co ci odpisać. Trochę się zgubiłem. Więc umówmy
się, że odpisałem tylko Tobie:)

> Na post po zbóju zaprosił
> P.D.

Pozdrawiam

--
Proximus

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2005-10-01 20:19:01

Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer; <dhmkjr$il8$1@nemesis.news.tpi.pl> :

> Przemysław Dębski; <dhlcg3$6lj$1@inews.gazeta.pl> :
>
> >
> > Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> > news:dhlbko$85s$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> > > Bo tak łatwiej - gdyby nie pojawiały się nowe wątki, to zmuszony byłbym
> > > do tworzenia własnych, jak to niedawno uczyniłem, a tak działam na
> > > pasożyta. ;)
> >
> > No i żeś palnął teraz racjonalizacją wedle nawet własnej definicji :)
>
> Ja się tak nie bawię - jeden z Nas musi zapomnieć treść mojej definicji,
> bo wtedy nie ma zabawy. ;) Po prawdzie i będąc wiernym własnej
> definicji, w odpowiedzi na Twój post musiałbym stwierdzić to samo co Ty
> - i cała dyskusja ugrzęzłaby w obrzucaniu się podobnymi stwierdzeniami o
> tym, że poprzednik "komunikując się" dokonał racjonalizacji. Tak to już
> jest - tutaj i tak jest lepiej, bo odległośc czasowa pomiędzy
> odpowiedziami powoduje, że racjonalizacje stają się samodzielnymi
> bytami/fantomami, ale w realu byłoby to nie do zniesienia - uznaj zatem
> PD, że to ja mam wewnętrznego obserwatora/znam definicję, a Ty nie - co
> Ty na to? ;)

Jak to drzewiej bywało użyłem pewnego pojęcia a dopiero teraz je
sprawdziłem. Nomen omen niedawno użyłem pojęcia "ja pisemne" wobec
"specjalistki" nie wiedząc, że ma to konotacje do objawów
schizofrenii.;) Ale ja tak mam - najpierw znajduję intuicyjnie
odpowiednie słowo [wcześniej mi nieznane świadomie], a później ze
słownikiem "w ręku" okazuje się, że użyłem go poprawnie.

No wieć, zupełnie odbiegając od tematu - istnienia "ja pisemnego" u
schizofreników oznacza wyższy poziom samoświadomości, czyli zdolnośc do
wyartykułowania metody komunikacji najbardziej optymalnej dla człowieka.
Poczytałem sobie przy okazji szukania "wenętrznego obserwatora' trochę w
necie, trochę Wilbera i powiem Ci PD, że wolałbym definicję
neurofizjologiczną - wtedy okazałoby się, że schizofrenicy posiadają
wyższy poziom samoświadomości.

A co do mojej Sympatii [po co to piszę? - cb znajdź wytłumaczenie, bo ty
taka mądra męczyzna jesteś ;)] - wczoraj zniwelowałem częśc emocji
oglądając Vatel'a i chyba nadal ją Lubię - możesz mi PD polecić jakiegoś
specjalistę od Lobotomii? ;)))

Flyer


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2005-10-01 20:19:17

Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

cbnet; <0...@p...pl> :

> zdrowo pop*ny PD:
> >... no popatrz, nawet idzie się z Tobą jakoś dogadać :))
>
> No, musze pogratulowac. ;)
> Matole. :)

- Masz 50 gr?
- nie mam
- to dawaj złotówkę!!!

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2005-10-02 15:17:37

Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: " Natalia" <a...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

:)
Super wywód. Jakie nim zainteresowanie, ale niekoniecznie o pozytywnych
skutkach. Koło zmaknięte podważające sens grup dyskusyjnych. W ten oto
sposób udalo ci sie udowodnic, ze wiekszosc ludzi nie umie dyskutowac na
zasadach normalnych, ktore byly podstawa stworzenia formy dyskusji
internetowej. Wiekszość bowiem potrafi jedynie krytykowac przedmowce w
sposob, ktory zabroniony jest przez zyciowe konwenanse w real life.
Gratuluje Ci serdecznie i pozdrawiam :)

Natalia
Użytkownik "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
news:dhk3ch$5sm$1@inews.gazeta.pl...
>
> Chodzi mi od dłuższego czasu coś po głowie. W końcu się wyjaiłem i
> postanowiłem conieco napisać na ów nurtujący mnie temat. Ale jak to bywa w
> takich sytuacjach, przy okazji okołotematowej wpadła mi do głowy nieco
> inna
> myśl, pozornie nie związana z tym o czym chcę pisać (a o czym chcę pisać
> to
> pewnie kiedyś napiszę :) ). Otóż skoro chcę coś przekazać, wypadałoby
> stworzyć nowy watek i wyłuszczyć w nim swoje wypociny, w sposób mniej lub
> bardziej poważny. I jawi się problem zasadniczy :) Do kogo w zasadzie ma
> ów
> post być skierowany ? Broń boże, nie chodzi mi o to że "mój post kieruję
> do
> takich to a takich, którzy cośtam ..." - nie dedykacja, nic z tych rzeczy
> :)
> Zupełnie czymś innym jest odpisywanie (publiczne) konkretnej osobie, a
> czym
> innym pisanie do całej publiczności - czyli do każdego i do nikogo.
> Powstaje
> dylemat, w jaką formę ubrać swoje słowa. Trzeba wziąć pod uwagę, że
> czytający niekoniecznie musi być osobą nam znaną. Jeszcze parę rzeczy
> trzeba
> wziąć pod uwagę ... i wychodzi suchy bezosobowy bełkot w formie "wykładu"
> do
> "onych" - już dla nas samych ciężko strawny po pierwszym przeczytaniu :)
> Najgorsza sytuacja z punktu widzenia piszącego jest wtedy, gdy próbuje
> pisać o rzeczach śmiertelnie poważnych, a zarazem chce nawiązać chociazby
> zalążki jakiejś "więzi" z potencjalnym czytelnikiem. Mamy wówczas
> sformułowania typu "szanowny czytelniku". Nosz w morde ... czy ktoś kiedyś
> widział jakiegoś szanownego czytelnika ? :)
>
> I na tym etapie nasuwają mi się pewne wnioski i pytania. Próba napisania
> dłuższego tekstu do szerszej publiczności, bez przemyślanej formy
> psychicznej interakcji z nieznanym czytelnikiem, powoduje że nasz tekst
> jest poprostu przepotworny w odbiorze - nawet dla nas samych - chocby nie
> wiem jakie mądrości były w tym tekście były zawarte. Mam pytanie do osób
> na stałe zamieszkujących na psp. Dlaczego tak niechętnie tworzycie nowe
> watki, za to chętnie traktujecie istniejące jako punkt zaczepienia ?
> Boicie się wyjść na durni ? :))))
>
> To tyle - szanowny czytelniku :)
>
> Na post po zbóju zaprosił
> P.D.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2005-10-02 17:05:22

Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: gazebo <g...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Przemysław Dębski" wrote:
>
> jakie mądrości były w tym tekście były zawarte. Mam pytanie do osób na stałe
> zamieszkujących na psp. Dlaczego tak niechętnie tworzycie nowe watki, za to
> chętnie traktujecie istniejące jako punkt zaczepienia ? Boicie się wyjść na
> durni ? :))))
>


albo sie ma to cos albo nie :)
--
Come In Number 51, Your Time Is Up

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2005-10-02 17:19:44

Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


" Natalia" w news:dhotls$o0o$1@atlantis.news.tpi.pl...
> :)
/.../


Czy to znaczy, że nikt inny już nie może się pod Twoje słowa podczepić? :).


> Super wywód. Jakie nim zainteresowanie, ale niekoniecznie o pozytywnych
> skutkach. Koło zmaknięte podważające sens grup dyskusyjnych. W ten oto
> sposób udalo ci sie udowodnic, ze wiekszosc ludzi nie umie dyskutowac na
> zasadach normalnych, ktore byly podstawa stworzenia formy dyskusji
> internetowej.

Moim skromnym zdaniem, w Twoich słowach tkwią dwa błędy.
Pierwszym jest założenie, że kiedykolwiek istniały "normalne zasady, które
były podstawą..." - przecież nie potrafisz ich wskazać! A jeśli udałoby Ci się
dotrzeć do ludzi, którzy stworzyli pierwsze "grupy dyskusyjne", to zaręczam,
że każda z tych osób zapytana o to samo, odpowiedziałaby inaczej :).

Drugi błąd to założenie, że cokolwiek w sieci zbudowano z myślą, iż będzie
to rzeczą statyczną, niezmienną, ograniczoną w jakikolwiek sposób.
Już sam fakt, że rzecz wyszła "pod strzechy", a więc do nieograniczonej
praktycznie ilości współtwórców, przeczy możliwości postawienia granic,
a tym bardziej zakładania ich w przeszłości przez bodaj najznamienitszych
wizjonerów.


> Wiekszość bowiem potrafi jedynie krytykowac przedmowce w
> sposob, ktory zabroniony jest przez zyciowe konwenanse w real life.
> Gratuluje Ci serdecznie i pozdrawiam :)


A inaczej mówiąc - próba wciśnięcia "grup dyskusyjnych" w gorset obowiązujący
w real life, jest co najmniej nieporozumieniem. Grupy są między innymi po to, by
dawać ludziom nowe możliwości (pomijając względy komercyjne), by ci mogli się
w nich realizować w sposób dla siebie optymalny - oczywiście z uwzględnieniem
elementarnych kanonów związanych z współużytkowaniem tej przestrzeni.
A pomysłowość ludzka nie zna granic.



> Natalia


All ... z Góry

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2005-10-02 20:03:47

Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer; <dhmr0a$ee$1@atlantis.news.tpi.pl> :

> Flyer; <dhmkjr$il8$1@nemesis.news.tpi.pl> :
>

> A co do mojej Sympatii [po co to piszę? - cb znajdź wytłumaczenie, bo ty
> taka mądra męczyzna jesteś ;)] - wczoraj zniwelowałem częśc emocji
> oglądając Vatel'a i chyba nadal ją Lubię - możesz mi PD polecić jakiegoś
> specjalistę od Lobotomii? ;)))

To znów definicyjki - robię porządek w szafie, czasami znajdę jakiś
łach, który może komuś być przydatny, choć nie wydaje mi się - ale co mi
tam - muszę.

Najpierw zastanawiałem się nad pojęciem ambiwalencji, czy w ogóle
istnieje w realu, czy tylko w opisie. Wyszło mi, że istnieje tylko w
opisie - znów porażka psycholi, przepraszam, psychologów. Konstrukcja
mózgu nie umożliwia bowiem przypisanie dwóch różnych stanów do jednego
śladu pamięciowego w jednym i tym samym momencie - czyli trzy przypadki:

- rozbicie w czasie odczytu wartości ze śladu pamięciowego [jeżeli
uznać, że ślad pamięciowy zawiera tylko formę funkcji, a nie
zmienne/wyniki funkcji] - w przypadku konstrukcji "lubię/nie lubię"
jedno z tych stwierdzeń jest wyłącznie fantomem wygenerowanym kiedyś tam
- poprawnie winno brzmić to "lubiłem/nie lubię";

- odczyt dokonywany jest w tym samym czasie z różnych śladów
pamięciowych [a więc fizjologicznie nie istnieje ambiwalencja], jednak
ograniczenie opisu/komunikacji zmusza do określenia źródła ambiwalencji
jednym pojęciem;

- i specyficzna - racjonalizacyjna - każdy następny człon ambiwalencji
jest efektem poprzedniej racjonalizacji i jednocześnie sam jest
racjonalizacją - czyli osoba tak naprawdę nie potrafi wyartykułować
emocji odnośnie jakiegoś bodźca - zresztą to normalne -
Mądry_Pies_Pawłowa nie widząc prądu, a tylko go odczuwając
fizjologicznie też nie potrafiłby - Głupi_Pies_Pawłowa udawałby, że
potrafi, przypisując negatywne emocje np. do dźwięku dzwonka, ale to
byłby głupi pies. ;)

A druga sprawa - zastanawiałem się nad abstrakcyjną funkcją procesów
nadrzędnych - neurologicznie mogłby być to procesy niezależne od funkcji
mózgu, związane z produkcją jakiejś substancji lub jakimś ośrodkiem
mózgu - w każdym razie niepoddający się woli. Zastanawiałem się, bo
pojęcie asocjacji już mi nie wystarczy. W moich dwóch ostatnich
związkach występowało ochłodzenie po rozstaniu, które uniemożliwiało mi
powrót - humanistyczne wyjaśnienia mnie jakoś nie rajcują, więc
spróbowałem po swojemu. Powiedzmy, że istnieje proces nadrzędny, który
działa powoli i poza granicami świadomości - jego czas działania można
liczyć w tygodniach, miesiącach - dopiero osiągnięcie pewnego poziomu
efektów pozwala na jego dostrzeżenie, choć mz. często widoczne są
wyłącznie efekty, sam proces umyka poznaniu, bo go już nie ma. Czyli
moje porażki nie wiązały się z tym, że "czegoś już nie było" ale
wyłącznie z osiągnięciem określonego wewnętrznego stanu.

I tak przy okazji zastanowiłem się nad chorobą afektywną dwubiegunową.
Załóżmy, że takie osoby posiadają wyższą samoświadomośc tzn. potrafią
walczyć i przewidywać własne stany umysłu - ciekawi mnie, czy nie można
uznać, że okres maniakalny jest tylko efektem próby zapobieżenia [m.in.
poprzez racjonalizacje] działającemu już procesowi "depresyjnemu"
[nadrzędnemu], którego efektem jest zapaść - czyli z punktu widzenia
fizjologii byłaby to choroba mieszana - z jednej strony depresja, z
drugiej wyuczone metody zapobiegania "zapadaniu się".

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2005-10-02 20:46:38

Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: " Natalia" <a...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:dhpcdp.3vsauc9.1@gorm.hf1d19b3d.invalid...
>
> " Natalia" w news:dhotls$o0o$1@atlantis.news.tpi.pl...
>> :)
> /.../
>>
> Czy to znaczy, że nikt inny już nie może się pod Twoje słowa podczepić?
> :).

Ależ skąd ... :>


> Moim skromnym zdaniem, w Twoich słowach tkwią dwa błędy.
> Pierwszym jest założenie, że kiedykolwiek istniały "normalne zasady, które
> były podstawą..." - przecież nie potrafisz ich wskazać! A jeśli udałoby Ci
> się
> dotrzeć do ludzi, którzy stworzyli pierwsze "grupy dyskusyjne", to
> zaręczam,
> że każda z tych osób zapytana o to samo, odpowiedziałaby inaczej :).

Mój wywód może być błędny, bo nie ma ludzi nieomylnych. I właśnie łapię się
na ty, czego nie lubię i co mnie drażni, czyli na krytykowaniu i negowaniu
każdego akapitu wypowiedzi osoby, na której posta opowiadam. Zabawne,
prawda? Hipokryzja kiedyś zniszczy gatunek ludzki.

>
> Drugi błąd to założenie, że cokolwiek w sieci zbudowano z myślą, iż będzie
> to rzeczą statyczną, niezmienną, ograniczoną w jakikolwiek sposób.
> Już sam fakt, że rzecz wyszła "pod strzechy", a więc do nieograniczonej
> praktycznie ilości współtwórców, przeczy możliwości postawienia granic,
> a tym bardziej zakładania ich w przeszłości przez bodaj najznamienitszych
> wizjonerów.

Acha. Nie bedę krytykować :) Odzwyczajam się.

>
> A inaczej mówiąc - próba wciśnięcia "grup dyskusyjnych" w gorset
> obowiązujący
> w real life, jest co najmniej nieporozumieniem. Grupy są między innymi po
> to, by
> dawać ludziom nowe możliwości (pomijając względy komercyjne), by ci mogli
> się
> w nich realizować w sposób dla siebie optymalny - oczywiście z
> uwzględnieniem
> elementarnych kanonów związanych z współużytkowaniem tej przestrzeni.
> A pomysłowość ludzka nie zna granic.

Cóż. Nie staram się uderzać w grupy dyskusyjne foremką metalową z napisem
real life, ale przyznaj, że ludzie tutaj nie zachowują się czasem zbyt
racjonalnie. Sam fakt, iż można kogoś obrazić, skrytykować, ubliżyć mu,
sprawia, że wyzwalają sie w użytkownikach emocje, o które siebie nawet nie
podejrzewali.
Szare myszy biurowe stają sie walecznymi bojownikami grupy, a jakający się
sprzedawcy z kiosków - pionierami rozmów bez końca.
Tak to już jest i nie twierdzę,że to złe. JEdnak pomyśl - co będzie jeśli
ludzie przyzwyczają się do takiej formy rozładowywania napięcia wewnętrznego
i zaczną przenosić to na grunt rzeczywistości? Do tego dojść może. A ja bym
nie chciała, żeby mi ktoś dla zasady bluzgał w twarz, bo akurat ma zły
dzień.

Trochę metna moja wypowiedź, ale godzina też nie jest stabilna :)

Pozdrawiam

Natalia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2005-10-03 00:02:02

Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


" Natalia" w news:dhpguo$bus$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../


> Mój wywód może być błędny, bo nie ma ludzi nieomylnych. I właśnie łapię się
> na ty, czego nie lubię i co mnie drażni, czyli na krytykowaniu i negowaniu
> każdego akapitu wypowiedzi osoby, na której posta opowiadam. Zabawne,
> prawda? Hipokryzja kiedyś zniszczy gatunek ludzki.

Ech... zaraz hipokryzja :). Pewne, że nie ma nieomylnych, co chyba powinno się
stosować w każdym przypadku. A jednak się nie stosuje (lub nie wiedzieć skąd,
często powstaje takie wrażenie) i, tak jak mówisz, zawsze można się złapać na
"krytyce i negowaniu".
Pozwolisz, że podywaguję głośno, dając Ci powód do ewentualnej krytyki?:)

Mam więc wrażenie, że krytyka / negowanie może być jedną z najprostszych
form doskonalenia się poprzez konfrontację z odmiennością. Jeśli ograniczymy
się do VL, czyli tutejszych dyskusji, jest to forma zarówno bezpieczna jak
i skuteczna. W RL nie da rady obrzucić kogoś negacją zakropioną epitetami,
i liczyć na dalszy ciąg. Tutaj, można to zrobić i wyjść we własnym mniemaniu
całkiem dobrze. Wystarczy tylko, że zaatakowany autor ulegnie "mocy argu-
mentów", które argumentami nie są, a jedynie obnażają bezsens dalszej roz-
mowy z "tłukiem".
Ale też sama negacja, bez epitetów ale i bez argumentów, może być ciekawym
narzędziem testującym jakiś pogląd, niekoniecznie w pełni ugruntowany
w negującym. Rzecz w tym, że negując cokolwiek, zmuszamy niejako rozmówcę
do rozwinięcia stanowiska, a więc daje to nam możliwość głębszego wglądu
w jego źródła. A tego nigdy za wiele :).
Oczywiście tylko wtedy, gdy jesteśmy otwarci na odmienność, widzimy w tym
potencjał wartości, a nie zagrożenie dla siebie.


> > Drugi błąd to założenie, /.../

> Acha. Nie bedę krytykować :) Odzwyczajam się.

:)). Nie, nie! Krytykuj! Szukaj dziur nawet w całym. Sądzę, że CAŁEGO
nikt jeszcze nie posiadł a więc śmiało i wszystko można zmieniać i udoskonalać.
Jest to moim zdaniem o wiele bardziej rozwijające niż przedwczesne potakiwanie.



> > A inaczej mówiąc - próba wciśnięcia "grup dyskusyjnych" w gorset /.../

> Cóż. Nie staram się uderzać w grupy dyskusyjne foremką metalową z napisem
> real life, ale przyznaj, że ludzie tutaj nie zachowują się czasem zbyt
> racjonalnie. Sam fakt, iż można kogoś obrazić, skrytykować, ubliżyć mu,
> sprawia, że wyzwalają sie w użytkownikach emocje, o które siebie nawet nie
> podejrzewali.

Tak to postrzegasz? Ja to widzę nieco inaczej... że każdy występ tego typu
jest wypadkową stanu, w jakim znajduje się jego autor. A stan ten posiada
swoje głębokie uzasadnienie i nieuchronne uwarunkowania. Z jednej strony
jest to więc poziom intelektualny autora, że tak powiem - dojrzałość emocjonalna,
świadomość tego, kim się jest i co można z siebie dać innym. W sytuacji, gdy
taka wewnętrzna równowaga nie jest jeszcze ukształtowana, gdy równocześnie
realy life daje człowiekowi w d*, bez przerwy dowodząc, że nie jest wiele
wart - poziom frustracji jest zbyt wysoki, aby taki osobnik zachowywał się
"przyzwoicie". On zachowuje się ADEKWATNIE do własnego status quo.
Z jego punktu widzenia (najczęściej nieuświadomionego) zachowanie takie
jest całkowicie racjonalne - stosuje metody, formy wyrazu, w pełni obrazujące
jego aktualne możliwości. Emocje, które ewentualnie "widać", mogą być
wyłącznie złudzeniem odbiorców, ale też rzeczywiście, mogą być siłą
napędową tej, dojrzewającej aktywności. W każdym jednak przypadku
zasługują na uwagę i potrzebę rozszyfrowania (bez diagnozowania ;)).


> Szare myszy biurowe stają sie walecznymi bojownikami grupy, a jakający się
> sprzedawcy z kiosków - pionierami rozmów bez końca.
> Tak to już jest i nie twierdzę,że to złe.

To jest chyba nawet piękne :). Prawdopodobnie masz rację, ale dzięki temu
ludzie odnajdują dla siebie coś nowego. Wreszcie mają pole aktywności,
w którym się mogą uzewnętrznić. Dotychczas pozostawała im tylko bierność
bądź upokarzająca uległość w ukształtowanych, wymagających środowiskach.
Albo inna forma osamotnienia z braku możliwości rozmowy, choćby we własnym
domu. Zdarza się.


> JEdnak pomyśl - co będzie jeśli
> ludzie przyzwyczają się do takiej formy rozładowywania napięcia wewnętrznego
> i zaczną przenosić to na grunt rzeczywistości? Do tego dojść może. A ja bym
> nie chciała, żeby mi ktoś dla zasady bluzgał w twarz, bo akurat ma zły dzień.

Tu jestem optymistą. Przenoszenie doświadczeń z sieci do realnego życia wydaje
mi się dość trudne, szczególnie gdy są to doświadczenia społecznie nieakceptowane.
Niemniej obawę podzielić mogę - szczególnie gdy rzecz dotyczy całkiem młodych
ludzi, dzieci zdobywających szlify w barbarzyńskich grach komputerowych, oraz
trenujących hardość pyskówek właśnie w rówieśniczych "grupach dyskusyjnych".
No ale to nie dotyczy tej akurat grupy.

Tutaj - jeśli coś takiego nas spotyka, zawsze można się odsunąć dyskretnie
na bok. Nie wchodzić w kontakt, który nam w jakiś sposób uwłacza. To żadna
ujma. Ujmą może być brak opanowania - reakcja odwetowa na takim samym
poziomie.


> Trochę metna moja wypowiedź, ale godzina też nie jest stabilna :)

:)). Odpowiedź, jak dla mnie całkiem całkiem.
Nie wiem jak dla PD, bo to niby jego wątek, a ja się bezprawnie podczepiam ;).
Znam takich, którzy latają z rózgami i przepędzają niewygodnych rozmówców
z "własnych wątków"...;))))


> Pozdrawiam
>
> Natalia

pozdrawiam
All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2005-10-03 05:53:52

Temat: Re: Szanowni czytelnicy - z tego miejsca chciałbym ...
Od: "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik " Natalia" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:dhotls$o0o$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Super wywód. [...]

Dzięki, ale chyba nie do końca mi chodziło o to, o co Tobie chodzi :)
Wywód swój tworzyłem z nadzieja, że pogadam z kimś o bólach pisania,
niestetety nieopatrznie zamieściłem na końcu zapytanie - co skutecznie
zwiodło wątek na tory "akurat ja nie jestem durniem" :)) No i to jest
własnie ból. Cały wstep i teoria poszła w piz**, tylko dlatego że
postanowiłem zadać na końcu malutkie pytanie :) Eeee tam - teoria ne poszła
w piz**. Coś przecież spowodowało, że ludziska jak jeden mąż chwycili się za
opisywanie czemu wolą odpowiadać, zamiast samemu pisać. Statystyka jest
przygniatająca. Tym pytaniem nawiązałem relację z bezosobowym czytelnikiem,
nie wiedząc jeszcze kto nim będzie i bezosobowi czytelnicy zaczęli się
uosabiać :) A na czym polega ów ból ... generalnie nietrudno czytelnika
sprowokować, zamieszczając jakąś kontrowetsyjną/nieładną wypowiedź na końcu,
w środku, na początku. Ale jak napisać tekst, by czytelnik poczuł się
"dotknięty" całością - to jest ból. Hitler ponoc to umiał - ale o tym to ja
tylko w książkach czytałem.

Na post po zbóju zaprosił
P.D.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

MMPI 2
tuz przed sobota
stereotypy- wazne potrzebna bibliografia do pracy
Witaj Pyzolku
Alienacja, co robić?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »