Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Szkoła w domu

Grupy

Szukaj w grupach

 

Szkoła w domu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 161


« poprzedni wątek następny wątek »

111. Data: 2008-08-24 18:05:12

Temat: Re: Co powiedzialo moje dziecko. Re: Szkoła w domu
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 24 Aug 2008 17:57:34 +0200, Stokrotka napisał(a):

>>...jednak spojrzawszy na jesienny krajobraz za oknem,...
> Nie pszesadzaj, czuć jeszcze wyraźnie lato.:)

Jeszcze trochę tak, ale to już jesień. Słońce świeci już pod innym kątem,
kontrasty późnopopołudniowe sa ostre - każdy malarz to wie, kiedy zaczyna
się jesień.
Cóż chcesz? - lepiej się pogodnie z tym pogódź, że jesień to pora, kiedy
plony zebrane, zapachy gnijących śliwek i jabłek opadłych się snują po
ogrodach, brzozy jako pierwsze u mnie już nieco pożółkły, słońce już tak
nie grzeje z powodów powyższych (o kącie padania) - leżę i leżę przed
południem, i ani dudu się opalić - no, może troszeczkę, a może po prostu
już bardziej nie mogę //emotek domyślny
Jesień jest piękna.

"Osjen'

Uż niebo osjenju dyszało,
uż rieże sołnyszko blistało.
Karoci'e stanowiłsja dien',
liesow tainstwiennaja sjen'
s piecialnym szumom obnażałas'.
Łożyłsja na polja tuman,
gusiej krikliwych karawan
tjanułsja k jugu.
Pribliżałas' dowolno skuc'naja pora:
stojał nojabr' uż u dwora."

Puszkin.

Cytuję w oryginalnym brzmieniu (polski przekład diabła wart - nie ma w
sobie tego jesiennego tchu) wiersz zapamiętany jeszcze z liceum. Co roku
tłucze mi sie w uszach ten najcudniejszy wiersz o jesieni.
--
====================================================
================
"Jestem sam dla siebie bohaterem, ale jestem zbyt wielkim tchórzem, aby sam
sobie to przyznać."
M.A.S.H.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


112. Data: 2008-08-24 18:13:23

Temat: Re: Szkoła w domu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:

>> Dlaczego, Ikselko, nie zdecydowałaś się uczyć swoich dzieci sama w domu?
>>
>> Pogdybam
>
> Niepotrzebnie.

A jednak okazuje się, że moje gdybanie ma sens, bo...

> Sprawa była znacznie prostsza: nie miałam świadomości, że jest to tak
> proste do zrobienia. Nikt mnie nie poinformował, nie miałam źródeł
> informacji, choć przecież pracowałam w oświacie.

To jest między innymi to, co miałam na myśli - nie miałaś świadomości,
że jest to w gruncie rzeczy proste, nie miałaś źródeł informacji, trochę
się bałaś, czyli krótko: nie miałaś doświadczenia.
A może też troszkę wolałaś robić coś innego?
Rodzic w 100% poświęcający się rozwojowi swojego dziecka to jedyny model
człowieka dorosłego, który uważasz za sensowny?

>> To tłumaczy Twoją dzisiejszą chęć do samodzielnego nauczania wnuków.
>
> Wymysliłaś sobie coś a propos mnie - więc nie dziw się, że zdarza Ci się
> nie trafić i nie mogę się do tego inaczej ustosunkować, jak "bzdura".

Nie obruszaj się tak. To, co napisałam:
"To tłumaczy Twoją dzisiejszą chęć do samodzielnego nauczania wnuków.",
to właśnie to, o czym Ty napisałaś w odpowiedzi do mnie. Jako młoda
matka nie miałaś doświadczenia, a teraz już masz, więc jako babcia już
byś się tego podjęła.

> między OCHOTĄ na grill czy wyjazd a planową porcją pracy. Zaufanie? pytam,
> do kogo? Do zbiorowości? Obcej? Środowiska, które jest ogólnie biorąc
> poniżej krytyki? - mowa o nauczycielach.

Tak - do zbiorowości, do systemu. Poza zaufaniem jednak - chęć uczenia
dziecka do funkcjonowania we wszystkich przejawach życia społecznego.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


113. Data: 2008-08-24 18:15:34

Temat: Re: Co powiedzialo moje dziecko. Re: Szkoła w domu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:

> "Powiedz im, skoro koniecznie chcą, że tak, tak, szkoła powinna być jedynym
> miejscem do uczenia:

Źle relacjonujesz, tendencyjnie. Nie powiedziałam, że jedynym. I chyba
nikt przy zdrowych zmysłach tego nie powie. Poza tym to jest niemożliwe
- dziecko uczy się w domu, i to wielu rzeczy.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


114. Data: 2008-08-24 18:16:51

Temat: Re: Szkoła w domu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:

> I która z nas tutaj cokolwiek stopniuje?
> Ha.

Daj spokój. Jakie padło pytanie, taka była odpowiedź. Nie czujesz tego?

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


115. Data: 2008-08-24 18:19:21

Temat: Re: Szkoła w domu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:

> Wiesz, że to Ty sama odbierasz mnie jako lepszą? - ja nigdy nie pisałam o
> sobie, że jestem lepsza, lecz że jestem super. To różnica, której Ty inni w
> sposób zadziwiający nie wychwytujecie.

Nie, moja droga. Ty za każdym razem odnosisz zachowanie innych do siebie
i tylko dlatego sądzę, że uważasz się za lepszą. A nie dlatego, że
siebie wprost tak nazywasz.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


116. Data: 2008-08-24 18:25:42

Temat: Re: Szkoła w domu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:

> To właśnie cały czas mam na mysli i niesamowicie mnie złości ktoś, kto
> zabrania mi mówić o sobie dobrze, bez porównań, sam podświadomie siebie ze
> mną porównując.

Nie zabraniam Ci mówić o sobie dobrze, zresztą niczego nie mogłabym Ci
zabronić. Wkurza mnie, jak za każdym razem, kiedy o sobie mówisz dobrze,
z miejsca innych krytykujesz (choćby o tych rodzicach, którzy jakoby
zwalają na innych odpowiedzialność za edukację dziecka). Naprawdę tego
nie rozumiesz?
Zwisa mi porównanie Ciebie do siebie. I wierz mi, że nawet kiedy się
merytorycznie z Tobą nawet zgadzam, a widzę takie podejście, to od razu
przechodzę do kontry. Tak jak w tym temacie chociażby. Ja też uważam, że
lepiej nauczę swoje dziecko większości przedmiotów sama (przynajmniej na
poziomie podstawówki) i będę to na pewno robiła, a co najmniej
kontrolowała, już to zresztą robię. Co mi wcale nie przeszkadza posłać
ją do normalnej szkoły.

EOT

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


117. Data: 2008-08-24 19:59:32

Temat: Re: Szkoła w domu
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 24 Aug 2008 20:13:23 +0200, medea napisał(a):

> Ikselka pisze:
>
>>> Dlaczego, Ikselko, nie zdecydowałaś się uczyć swoich dzieci sama w domu?
>>>
>>> Pogdybam
>>
>> Niepotrzebnie.
>
> A jednak okazuje się, że moje gdybanie ma sens, bo...
>
>> Sprawa była znacznie prostsza: nie miałam świadomości, że jest to tak
>> proste do zrobienia. Nikt mnie nie poinformował, nie miałam źródeł
>> informacji, choć przecież pracowałam w oświacie.
>
> To jest między innymi to, co miałam na myśli - nie miałaś świadomości,
> że jest to w gruncie rzeczy proste, nie miałaś źródeł informacji, trochę
> się bałaś,

Jak mogłam się bać czegoś, o czym nie wiedziałam? - nie dośpiewuj niczego
do mojej wypowiedzi.

> czyli krótko: nie miałaś doświadczenia.

Miałam - uczyłam swoje dzieci. Uczyłabym je razem z ich ojcem - spoko. Z
obcymi dawałam sobie radę, trzydziestoma pięcioma na raz, a ze swoimi nie
dałabym? - dajże spokój.
Niedoinformowanie - oto cała tragedia.

>
> A może też troszkę wolałaś robić coś innego?
> Rodzic w 100% poświęcający się rozwojowi swojego dziecka to jedyny model
> człowieka dorosłego, który uważasz za sensowny?

Co dla jednych wymaga zaangażowania 100 procent sił i możliwości, dla
innych jest rzeczą łatwą i prostą, niewymagającą wielkich poświęceń. I tu
właśnie powiedziałaś ważną rzecz - może akurat Tobie uczenie własnego
dziecka odebrałoby możliwość zachowania części życia dla siebie, mnie nie.
Wniosek: Ty nie powinnaś tego robić, a ja tak, i dlatego JA czuję się
winna, a Ty nie musisz.

>
>>> To tłumaczy Twoją dzisiejszą chęć do samodzielnego nauczania wnuków.
>>
>> Wymysliłaś sobie coś a propos mnie - więc nie dziw się, że zdarza Ci się
>> nie trafić i nie mogę się do tego inaczej ustosunkować, jak "bzdura".
>
> Nie obruszaj się tak. To, co napisałam:
> "To tłumaczy Twoją dzisiejszą chęć do samodzielnego nauczania wnuków.",
> to właśnie to, o czym Ty napisałaś w odpowiedzi do mnie. Jako młoda
> matka nie miałaś doświadczenia,

Jako młoda matka byłam już nauczycielką i podjęłam się uczenia obcych
dzieci, a powtarzam: swoje nauczyłabym sto razy lepiej.

> a teraz już masz, więc jako babcia już
> byś się tego podjęła.

Jako babcia - będę jak torpeda w tym względzie. O ile tylko dojdzie do
uczenia wnuków, a będę ich rodziców do tego gorąco namawiała.
Mam szanse - obie córki zgodnie twierdzą, że szkoła to dla nich było
marnowanie czasu i zło konieczne.

>
>> między OCHOTĄ na grill czy wyjazd a planową porcją pracy. Zaufanie? pytam,
>> do kogo? Do zbiorowości? Obcej? Środowiska, które jest ogólnie biorąc
>> poniżej krytyki? - mowa o nauczycielach.
>
> Tak - do zbiorowości, do systemu. Poza zaufaniem jednak - chęć uczenia
> dziecka do funkcjonowania we wszystkich przejawach życia społecznego.


Przypomnę Ci, że szkoła jako przymusowa, zorganizowana forma nauczania ma w
ogóle ledwie ponad 200 lat. Pierwszy wprowadził ją Fryderyk Wielki w 1763,
jako próbe stworzenia systemu przymusowego szkolnictwa podstawowego.
Wcześniej jej=przymusu nie było, a funkcjonowaly świetnie stare formy, a na
nich wyrastały i rozwijały się wspaniałe pokolenia, społeczeństwa i
cywilizacje.
Więc nie ma o co kruszyć kopii, szkoła w formie dzisiejszej może i niechże
w końcu przetrwa, ale stare, sprawdzone formy wcale nie straciły sensu ani
wartości i kto mądry - powinien je propagować i promować. Poglądy o
kształtowaniu prawidłowych relacji społecznych przez szkołę odkładam wręvz
między bajki - szkoła zaburza pożądane relacje, ucząc głównie
nieprawidłowych: lenistwa, zrzucania obowiązków na innych, lizusostwa,
agresji, nieszczerości, obłudy, nieuczciwości (ściąganie, kłamstwo),
niezdrowej rywalizacji, złego stosunku do dorosłych (patrz: owe "fronty"
przeciw nauczycielon nielubianym) i do słabszych/gorzej sytuowanych
materialnie rówieśników itp.

No żesz, miałam skończyć już swój udział w tej dyskusji, więc wreszcie
kończe - ciesząc się, że zdążyłam jeszcze parę ważnych rzeczy wtrącić.


--
====================================================
================
"Jestem sam dla siebie bohaterem, ale jestem zbyt wielkim tchórzem, aby sam
sobie to przyznać."
M.A.S.H.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


118. Data: 2008-08-24 20:01:01

Temat: Re: Szkoła w domu
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 24 Aug 2008 21:59:32 +0200, Ikselka napisał(a):

> Dnia Sun, 24 Aug 2008 20:13:23 +0200, medea napisał(a):
>
>> Ikselka pisze:
>>
>>>> Dlaczego, Ikselko, nie zdecydowałaś się uczyć swoich dzieci sama w domu?
>>>>
>>>> Pogdybam
>>>
>>> Niepotrzebnie.
>>
>> A jednak okazuje się, że moje gdybanie ma sens, bo...
>>
>>> Sprawa była znacznie prostsza: nie miałam świadomości, że jest to tak
>>> proste do zrobienia. Nikt mnie nie poinformował, nie miałam źródeł
>>> informacji, choć przecież pracowałam w oświacie.
>>
>> To jest między innymi to, co miałam na myśli - nie miałaś świadomości,
>> że jest to w gruncie rzeczy proste, nie miałaś źródeł informacji, trochę
>> się bałaś,
>
> Jak mogłam się bać czegoś, o czym nie wiedziałam? - nie dośpiewuj niczego
> do mojej wypowiedzi.
>
>> czyli krótko: nie miałaś doświadczenia.
>
> Miałam - uczyłam swoje dzieci. Uczyłabym je razem z ich ojcem - spoko. Z
> obcymi dawałam sobie radę, trzydziestoma pięcioma na raz, a ze swoimi nie
> dałabym? - dajże spokój.
> Niedoinformowanie - oto cała tragedia.
>
>>
>> A może też troszkę wolałaś robić coś innego?
>> Rodzic w 100% poświęcający się rozwojowi swojego dziecka to jedyny model
>> człowieka dorosłego, który uważasz za sensowny?
>
> Co dla jednych wymaga zaangażowania 100 procent sił i możliwości, dla
> innych jest rzeczą łatwą i prostą, niewymagającą wielkich poświęceń. I tu
> właśnie powiedziałaś ważną rzecz - może akurat Tobie uczenie własnego
> dziecka odebrałoby możliwość zachowania części życia dla siebie, mnie nie.
> Wniosek: Ty nie powinnaś tego robić, a ja tak, i dlatego JA czuję się
> winna, a Ty nie musisz.
>
>>
>>>> To tłumaczy Twoją dzisiejszą chęć do samodzielnego nauczania wnuków.
>>>
>>> Wymysliłaś sobie coś a propos mnie - więc nie dziw się, że zdarza Ci się
>>> nie trafić i nie mogę się do tego inaczej ustosunkować, jak "bzdura".
>>
>> Nie obruszaj się tak. To, co napisałam:
>> "To tłumaczy Twoją dzisiejszą chęć do samodzielnego nauczania wnuków.",
>> to właśnie to, o czym Ty napisałaś w odpowiedzi do mnie. Jako młoda
>> matka nie miałaś doświadczenia,
>
> Jako młoda matka byłam już nauczycielką i podjęłam się uczenia obcych
> dzieci, a powtarzam: swoje nauczyłabym sto razy lepiej.
>
>> a teraz już masz, więc jako babcia już
>> byś się tego podjęła.
>
> Jako babcia - będę jak torpeda w tym względzie. O ile tylko dojdzie do
> uczenia wnuków, a będę ich rodziców do tego gorąco namawiała.
> Mam szanse - obie córki zgodnie twierdzą, że szkoła to dla nich było
> marnowanie czasu i zło konieczne.
>
>>
>>> między OCHOTĄ na grill czy wyjazd a planową porcją pracy. Zaufanie? pytam,
>>> do kogo? Do zbiorowości? Obcej? Środowiska, które jest ogólnie biorąc
>>> poniżej krytyki? - mowa o nauczycielach.
>>
>> Tak - do zbiorowości, do systemu. Poza zaufaniem jednak - chęć uczenia
>> dziecka do funkcjonowania we wszystkich przejawach życia społecznego.
>
>
> Przypomnę Ci, że szkoła jako przymusowa, zorganizowana forma nauczania ma w
> ogóle ledwie ponad 200 lat. Pierwszy wprowadził ją Fryderyk Wielki

Fryderyk II Wielki

> w 1763,
> jako próbe stworzenia systemu przymusowego szkolnictwa podstawowego.
> Wcześniej jej=przymusu nie było, a funkcjonowaly świetnie stare formy, a na
> nich wyrastały i rozwijały się wspaniałe pokolenia, społeczeństwa i
> cywilizacje.
> Więc nie ma o co kruszyć kopii, szkoła w formie dzisiejszej może i niechże
> w końcu przetrwa, ale stare, sprawdzone formy wcale nie straciły sensu ani
> wartości i kto mądry - powinien je propagować i promować. Poglądy o
> kształtowaniu prawidłowych relacji społecznych przez szkołę odkładam wręvz
> między bajki - szkoła zaburza pożądane relacje, ucząc głównie
> nieprawidłowych: lenistwa, zrzucania obowiązków na innych, lizusostwa,
> agresji, nieszczerości, obłudy, nieuczciwości (ściąganie, kłamstwo),
> niezdrowej rywalizacji, złego stosunku do dorosłych (patrz: owe "fronty"
> przeciw nauczycielon nielubianym) i do słabszych/gorzej sytuowanych
> materialnie rówieśników itp.
>
> No żesz, miałam skończyć już swój udział w tej dyskusji, więc wreszcie
> kończe - ciesząc się, że zdążyłam jeszcze parę ważnych rzeczy wtrącić.



Sorry za cytat całości w celu małego uzupelnienia, ale ważnego.
--
====================================================
================
"Jestem sam dla siebie bohaterem, ale jestem zbyt wielkim tchórzem, aby sam
sobie to przyznać."
M.A.S.H.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


119. Data: 2008-08-24 20:09:57

Temat: Re: Szkoła w domu
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 24 Aug 2008 20:25:42 +0200, medea napisał(a):

> Ikselka pisze:
>
>> To właśnie cały czas mam na mysli i niesamowicie mnie złości ktoś, kto
>> zabrania mi mówić o sobie dobrze, bez porównań, sam podświadomie siebie ze
>> mną porównując.
>
> Nie zabraniam Ci mówić o sobie dobrze, zresztą niczego nie mogłabym Ci
> zabronić. Wkurza mnie, jak za każdym razem, kiedy o sobie mówisz dobrze,
> z miejsca innych krytykujesz (choćby o tych rodzicach, którzy jakoby
> zwalają na innych odpowiedzialność za edukację dziecka). Naprawdę tego
> nie rozumiesz?

Odbierasz to jako porównywanie, niech Ci będzie.
Dla mnie jest to tylko argumentacja w dyskusji.
Żeby nikt mi nie zarzucił, że wymagam Bóg wie czego od biednych rodziców,
czego sama spelnić nie mogę.
MOGĘ.
Więc i oni mogą.
Prawda w oczy kole, wiem. Stąd być może Twoja reakcja i wielu innych.

> Zwisa mi porównanie Ciebie do siebie. I wierz mi, że nawet kiedy się
> merytorycznie z Tobą nawet zgadzam, a widzę takie podejście, to od razu
> przechodzę do kontry.

No i widzisz, i jak tu masz nie myśleć o sobie, że jesteś jednak gorsza -
sama przyznajesz, że kontrujesz z błahych powodów: chwilowych emocji, a nie
merytorycznych.

> Tak jak w tym temacie chociażby. Ja też uważam, że
> lepiej nauczę swoje dziecko większości przedmiotów sama (przynajmniej na
> poziomie podstawówki) i będę to na pewno robiła, a co najmniej
> kontrolowała, już to zresztą robię. Co mi wcale nie przeszkadza posłać
> ją do normalnej szkoły.

A czy ja komuś zabraniam?
Ja TYLKO INFORMUJĘ, że są inne możliwości. O to masz pretensje?
Mnie kiedyś nie miał kto poinformować, ale w końcu to moja wina, bo sama
powinnam poszukać informacji, jako odpowiedzialny dorosły człowiek-rodzic,
niezadowolony ze szkoły swojego dziecka.

> EOT

No i proszę - nie wytrzymałaś emocjonalnie.
I kto tu jest super?
//EMOTEK DOMYŚLNY


--
====================================================
================
"Jestem sam dla siebie bohaterem, ale jestem zbyt wielkim tchórzem, aby sam
sobie to przyznać."
M.A.S.H.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


120. Data: 2008-08-24 20:35:05

Temat: Re: Szkoła w domu
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Aby był komplet: istnieje jeszcze poza tym coś takiego jak ambiwertyzm.

--
CB


Użytkownik "adamoxx1" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:g8rljv$6uq$1@news.onet.pl...

> A jeszcze taka dygresyjka. Roznica miedzy introwertykami i
> ekstrawertykami i skąd te roznice wynikają. Oczywiscie z budowy mózgu.
> Introwertyk jest bardziej wrażliwy i każde doznanie społeczne jest w
> jego głowie amplifikowane. Dlatego nie przepada za dużymi skupiskami
> ludzi. Ekstrawertycy mają odwrotnie, wiec potrzebują silniejszych doznań.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 11 . [ 12 ] . 13 ... 17


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

made in china
Zbaranieć w weekend i...?
zbrodnia i kara
bo z burakami nigdy nie wie się
stereotypy

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »