Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!not-for-mail
From: Lech Trzeciak <l...@i...gov.pl>
Newsgroups: pl.sci.medycyna
Subject: Re: TVN reklamuje teraz eutanazje
Date: Thu, 13 Dec 2001 11:25:03 +0100
Organization: International Institute of Molecular and Cell Biology
Lines: 106
Message-ID: <3...@i...gov.pl>
References: <3...@p...onet.pl> <9v28uk$9a9$1@flis.man.torun.pl>
<3...@p...onet.pl> <9v2ov3$9ug$1@news.tpi.pl>
<3...@i...gov.pl> <9v8d17$42g$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: proxy.iimcb.gov.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: sunsite.icm.edu.pl 1008238614 16652 212.87.21.3 (13 Dec 2001 10:16:54 GMT)
X-Complaints-To: a...@i...edu.pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 13 Dec 2001 10:16:54 +0000 (UTC)
X-Accept-Language: en
X-Mailer: Mozilla 4.7 [en] (WinNT; I)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.medycyna:59496
Ukryj nagłówki
Klaudia wrote:
> > > O wiele trudniej jest uzdrowić psychikę czlowieka,
> > > niż podać śmierć w kroplówce.
> >
> > A jak widać jeszcze trudniej zaakceptować,
> > że człowiek pragnący śmierci nie jest
> > (dokładniej: nie musi być) chory psychicznie
> > i nie wymaga żadnego leczenia - w
> > tym zwłaszcza psychiatrycznego czy psychoterapii.
>
> Widzę, że nie rozumiesz co napisałam.
> Czy ja pisałam coś o chorobach psychicznych??
Napisałaś: "O wiele trudniej jest uzdrowić psychikę czlowieka" - czyli ta
psychika nie jest zdrowa, czyli jest chora, czyli pragnący śmierci jest chory
psychicznie. Potwierdzasz to przekonanie w dalszej wypowiedzi:
> Pragnienie śmierci nie jest rzeczą naturalną
Czy to jest zarzut? Czy nienaturalne znaczy naganne, nieprawidłowe, wymagające
zmiany? Czy na przykład malowanie pięknych obrazów jest rzeczą naturalną?
Zresztą skąd bierzesz wiedzę, co jest rzeczą naturalną, a co nie? Czy na
przykład chęć posiadania kosztownej rzeczy należącej do naszego bliźniego (albo
pożądanie jego urodziwej żony) jest rzeczą naturalną? Czy naturalność jest
wyznaczana przez zachowanie statystycznie najczęstsze (w takim razie
inteligencja Einsteina jest obrazą natury, zaś złodziejstwo w Polsce jest
naturalne), czy przez zachowanie oparte o nieskrępowany popęd (pożądanie
wytłumaczeniem gwałtu)?
> Nie pisałam o leczeniu w sensu stricto medycznym.
Ja też nie - chorobę duszy można leczyć nie tylko lekami. Rzecz w tym, że ty tę
chorobę psychiki a priori zakładasz ("pragnienie śmierci nie jest rzeczą
naturalną" - w domyśle "jest nieprawidłowe, niezdrowe"). Jeżeli natomiast jest
choroba, to wybór typu leczenia (operacja, proszki, masaże, hipnoza, itd) jest
sprawą drugorzędną, bo pierwszorzędną sprawą jest skuteczność leczenia. Czy to
jest sensu stricto czy nie - jest to leczenie, a zatem dlaczego nie zastosować
leczenia sensu stricto medycznego?
> ([...] szczególnie w przypadku ciężkich chorób).
> Pomoc powinna polegać na tym,
> by chory nie cierpiał tak, by pragnął śmierci.
To jest podstawa, i tego przecież nie neguję. Rzecz w tym, że w niektórych
przypadkach nie ma możliwości udzielenia takiej pomocy. Nie da się przywrócić
sprawności kończyn osobie z zaawansowaną demielinizacją (SM - sclerosis
multiplex), osobie po rozległym udarze mózgu, osobie z zanikiem rogów przednich
rdzenia kręgowego, osobie z dużymi przerzutami nowotworu do mózgu. Może kiedyś
będzie można, w neurobiologii padły ostatnio dwa ważne dogmaty - ale dziś
jeszcze nie można. Warto robić co się da, żeby ci ludzie widzieli sens swojego
istnienia mimo okaleczającej choroby. Najczęściej jest to zasługa ich bliskich
(rodziny, przyjaciół); czasem wynika tylko z ich silnej determinacji czy z
dobrego przykładu w otoczeniu. Część z nich jednak widzi, że postęp choroby
pchnie ich w fazę, w której ustaną wyższe funkcje mózgu i pozostanie tylko
kilkumiesięczna nieświadoma wegetacja (oddychanie, jedzenie, wydalanie), dopóki
odleżyny albo zapalenie płuc, zakażenie układu moczowego albo inna prozaiczna
choroba położą tej wegetacji kres. Wie, że w tej fazie nie będą już mogli
podjąć świadomych decyzji, za to obowiązkiem lekarzy będzie podtrzymywanie ich
funkcji wegetatywnych w oczekiwaniu na cud, który nigdy się nie zdarzy: a więc
sonda dożołądkowa, cewnik do pęcherza moczowego, kroplówki, antybiotyki,
doraźnie sztuczna wentylacja, doraźne operacje (typu wycięcie martwicy) -
zabiegi, których celem nie jest przecież ratowanie życia, bo uratować życia już
nie można.
> Chodziło mi o to, że zwolennicy eutanazji
> mówią o pomocy, ale nie w tej płaszczyźnie
> co trzeba.
Kto ma decydować, w jakiej trzeba? Staruszka - z racji swojego wieku istota
niższego rodzaju - nie ma prawa, ją się przeprowadzi przez ulicę czy chce tego,
czy nie.
> A dowcip ten dotyczy raczej zwolenników eutanazji.
>
Nie wiem, w jakim systemie logicznym można ten dowcip tak zrozumieć. Idea była
przecież prosta: czy mamy do czynienia z rzeczywistą pomocą, czy z pozorem
pomocy, mającym na celu wyłącznie poprawienie samooceny lub oceny
"pomagającego". Tymczasem żeby pomóc, trzeba najpierw wiedzieć, czego dana osoba
potrzebuje. Czasem wie się lepiej niż ona sama, ale czasem gorzej. Twoja
pewność, że wiesz lepiej ode mnie, co będzie w przyszłości dobre dla mnie, jest
bezpodstawna.
> Choroba nie zabija jeszcze? - trzeba jej pomóc.
Z tym się wiąże inna ważna sprawa: granicy, do której się leczy - a potem już
się nie leczy. Ale o tym w osobnym liście.
Leszek
|