| « poprzedni wątek | następny wątek » |
151. Data: 2008-02-06 10:21:14
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
Użytkownik "Katarzyna" <k...@u...edu.pl> napisał
| Naubliżanie sobie na GG pozostawiłabym do rozwiązania rodzicom, a klasie
| strzeliła ogólną pogadankę umoralniającą (i dotyczącą też internetu).
|
ale tak się nie stało - szkoła zainterweniowała - stąd cała ta dyskusja.
| > |Ja powiem, choćby dlatego, żeby wiedziało, że takiego zachowania ja
| > | też nie akceptuję. Żeby zapamiętało, że to jest nieakceptowane w
| > | społeczeństwie a nie tylko przez 1 osobę o dziwnych wymaganiach.
| > |
| > i chciałabyś żeby w tym momencie przyszła do Ciebie siasiadka i
| > przyłączyła
| > się do Twojej tyrady nad dziecięcą głową ?
|
| A co ma tu sąsiadka?
|
a czemu nie ? skoro nauczyciel może objechać, rodzic to i normalna osoba z
zewnątrz też - taki sygnał wysyłasz.
Ja chciałabym jasnych zasad - dziecko narozrabiało, jest wzywany rodzic i
wtedy nauczyciel razem z rodzicem, panią pedagog czy dyrektor i dzieckiem
rozwiązują problem. Nie lubię samosądów.
| Zadziałała szkoła i ja. Ale jak moje rozrabia na placu zabaw i sąsiadka
| zwróci mu uwagę lub przyjdzie do mnie na skargę to jej dziękuję i nie mam
| pretensji .
|
ale miałabyś gdyby sąsiadka za Twoimi plecami nałozyła karę na Twoje
dziecko - ot przykładowo wygoniłaby je z piaskownicy.
--
Kasia + Weronika (7-latka)
gg 181718
http://www.weronika.ckj.edu.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
152. Data: 2008-02-06 10:41:05
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...Dnia Wed, 6 Feb 2008 08:02:26 +0000 (UTC), Lila napisał(a):
> Po prostu wiele szkól i to też tzw. dobrych nie traktuje rodziców jak
> partnerów.
No niestety jak wszędzie, każdy człowiek inny.
Co do wykładu, choćby o stresie to bywają, bywają. Ostatnio rodzice klasy z
takimi problemami mieli o ADHD, panie pracujące w klasie odświeżyły i
zdobywały nową wiedzę od momentu gdy dowiedziały się, że będą mieć takowe
przypadki, a i całego grona szkolenie nie ominęło.
--
Elżbieta
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
153. Data: 2008-02-06 11:10:55
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
Użytkownik "złośliwa" <n...@u...to.interia.pl> napisał w wiadomości
news:foc288$4r0$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> ale miałabyś gdyby sąsiadka za Twoimi plecami nałozyła karę na Twoje
> dziecko - ot przykładowo wygoniłaby je z piaskownicy.
>
Gdyby w tejże piaskownicy sypalo piaskiem na inne dzieci, zabierało zabawki
czy biło - nie miałabym pretensji.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
154. Data: 2008-02-06 11:18:41
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
Użytkownik "złośliwa" <n...@u...to.interia.pl> napisał w wiadomości
news:foc288$4r0$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Ja chciałabym jasnych zasad - dziecko narozrabiało, jest wzywany rodzic i
> wtedy nauczyciel razem z rodzicem, panią pedagog czy dyrektor i dzieckiem
> rozwiązują problem. Nie lubię samosądów.
Wielokrotnie trzeba działać od razu. Nie zawsze rodzice są zainteresowani
kontaktem ze szkołą. Niektórzy nie przychodzą nawet wzywani wielokrotnie (to
już doświadczenia z epoki gimnazjum). Szkoła musi mieć jakieś możliwości
reagowania z karami włącznie gdy rodzice są jak to się mądrze mówi
"niewydolni wychowawczo". Dla bezpieczeństwa innych dzieci. I dla choc
częściowego wychowania "winowajców". A stosowanie różnego traktowania dzieci
ze względu na to czy wezwany rodzic przybiegnie do szkoły czy nie też nie
jest moim zdaniem dobrym pomysłem, bo i rodzice różnie zareagują na konketne
zachowania (pamietam z mojej podstawówki, że mama jednego z największych
rozrabiaków w klasie nigdy nie wierzyła nauczycielowi, że on cos takiego
zrobił i chłopak śmiał się z każdego wzywania mamy do szkoły i robił swoje
dalej).
Kasia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
155. Data: 2008-02-06 12:03:48
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
Użytkownik "Katarzyna" <k...@u...edu.pl> napisał
| Wielokrotnie trzeba działać od razu.
|
możesz podać przykłady ? To znaczy chodzi mi o interwencję - karę -
zawiadomienie rodziców.
|Nie zawsze rodzice są zainteresowani
| kontaktem ze szkołą.
|
a z tym się zgodzę
|Niektórzy nie przychodzą nawet wzywani wielokrotnie (to
| już doświadczenia z epoki gimnazjum).
|
z tym też nie będę dyskutować :) Bo to oczywista oczywsitość
Szkoła musi mieć jakieś możliwości
| reagowania z karami włącznie gdy rodzice są jak to się mądrze mówi
| "niewydolni wychowawczo".
|
ależ proszę bardzo, przecież nikt im nie zabrania ale .... pod warunkiem że
rodzice są niewydolni wychowawczo. Bo skad wiadomo jak szkoła się nie
skontaktuje i deflautowo nałoży karę na dziecko ?
| Dla bezpieczeństwa innych dzieci.
|
dla bezpieczeństwa jest interwencja doraźna, obniżenie zachowania w tym
momencie to pryszcz.
A stosowanie różnego traktowania dzieci
| ze względu na to czy wezwany rodzic przybiegnie do szkoły czy nie też nie
| jest moim zdaniem dobrym pomysłem, bo i rodzice różnie zareagują na
konketne
| zachowania
|
a ja nie chcę żeby dzieci były w tym samym przewinieniu różnie traktowane
( ze względu na mobilność rodzicielską ). Jeśli mojemu dziecku należy się
kara to jestem jak najbardziej za tym żeby ją wprowadzić tylko JA osobiście
chcę być o tym powiadomiona, i to nie w momencie kiedy kara obowiązuje tylko
w momencie kiedy incydent zaistnieje i trzeba nałożyć karę. Nie chcę być
odbiorcą - chcę uczestniczyć w życiu szkoły.
--
Kasia + Weronika (7-latka)
gg 181718
http://www.weronika.ckj.edu.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
156. Data: 2008-02-06 15:39:29
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
> Powiedzieć, a ukarać to jednak coś innego.
> Gdyby któreś moje dziecko zostało ukarane w szkole, to jednak poważnie bym
> się zastanowiła, czy dublować karę w domu.
> Chyba nie o to w wychowaniu chodzi, by się nad kimś pastwić.
masz imo bledne pojecie odnosnie kar. To nie pastwienie sie. Pastwieniem bylby
np rodzaj kary (baty po tylku np) a tak, to imo jesli rodzic nie zareaguje na
kare w szkole, znaczy dziecko bedzie wiedzialo, ze mama nic nie zrobi, a ta 3
w dzienniku to niech sobie bedzie. Dla mnie to bylaby mama "katastrofa"
wychowaczna. Imo powinna byc ciaglosc wychowawcza miedzy domem/szkola. Glownie
dom powinien reagowac na bledy dziecka zewnatrz. Wiec podwojna kara, nawet
symboliczna, bylaby tu zupelnie na miejscu.
> To samo może być w drugą stronę. Jeśli dzieciak narozrabia poza szkołą i
> tamże zostanie ukarane, to nic się oczywiście nie stanie, gdy nauczyciel
> _powie_, że nie pochwala takiego zachowania (choć dla mnie to trochę
> śmiesznawe, jak tak czasem spojrzę przez pryzmat zaangażowania szkoły w
> wychowanie ;-). Ale już obniżanie oceny jest właśnie dodatkową karą.
jw.
to co piszesz to juz raczej detale. Bo mozna zaczac od upomnienia, jasne. Ale
chyba mowa tutaj o angazowaniu sie szkoly w zachowanie pozaszkolne dziecka, a
nie tylko w obnizanie oceny. Takoz mi sie zdawalo. Bo jesli piszesz o karze
sensum stricto, to mozna rzeczywiscie pare absurdow powymyslac, za lub nawet
przeciw.
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
157. Data: 2008-02-06 18:35:39
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
Użytkownik "Katarzyna" <k...@u...edu.pl> napisał w wiadomości
news:foc52f$cf1$1@olduranos.cto.us.edu.pl...
>
> Użytkownik "złośliwa" <n...@u...to.interia.pl> napisał w
> wiadomości news:foc288$4r0$1@nemesis.news.tpi.pl...
>>
>> Ja chciałabym jasnych zasad - dziecko narozrabiało, jest wzywany rodzic i
>> wtedy nauczyciel razem z rodzicem, panią pedagog czy dyrektor i dzieckiem
>> rozwiązują problem. Nie lubię samosądów.
>
> Wielokrotnie trzeba działać od razu. Nie zawsze rodzice są zainteresowani
> kontaktem ze szkołą. Niektórzy nie przychodzą nawet wzywani wielokrotnie
> (to już doświadczenia z epoki gimnazjum). Szkoła musi mieć jakieś
> możliwości reagowania z karami włącznie gdy rodzice są jak to się mądrze
> mówi "niewydolni wychowawczo". Dla bezpieczeństwa innych dzieci. I dla
> choc częściowego wychowania "winowajców". A stosowanie różnego traktowania
> dzieci ze względu na to czy wezwany rodzic przybiegnie do szkoły czy nie
> też nie
Tu zdaje sie brakuje jednego NIE
> jest moim zdaniem dobrym pomysłem, bo i rodzice różnie zareagują na
> konketne zachowania (pamietam z mojej podstawówki, że mama jednego z
> największych rozrabiaków w klasie nigdy nie wierzyła nauczycielowi, że on
> cos takiego zrobił i chłopak śmiał się z każdego wzywania mamy do szkoły i
> robił swoje dalej).
>
> Kasia
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
158. Data: 2008-02-06 21:27:57
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:4592.000000bf.47a9d4b0@newsgate.onet.pl...
>
>> Powiedzieć, a ukarać to jednak coś innego.
>> Gdyby któreś moje dziecko zostało ukarane w szkole, to jednak poważnie
>> bym
>> się zastanowiła, czy dublować karę w domu.
>> Chyba nie o to w wychowaniu chodzi, by się nad kimś pastwić.
>
>
> masz imo bledne pojecie odnosnie kar. To nie pastwienie sie.
Odpowiednia kara nie jest pastwieniem się.
Dublowanie kar uważam za pastwienie się, bo działa niewychowawczo.
To tak, jakby za jedną kradzież złodziej dostał dwa wyroki z dwóch różnych
sądów.
> imo jesli rodzic nie zareaguje na
> kare w szkole, znaczy dziecko bedzie wiedzialo, ze mama nic nie zrobi, a
> ta 3
> w dzienniku to niech sobie bedzie.
Uważam, że w takim wypadku wystarczy wyrazić swoją dezaprobatę, porozmawiać,
wytłumaczyć itp.
Naprawdę karzesz swoje dziecko/dzieci dodatkowo w domu, jeśli dostaną już
jakąś karę w szkole?
> Wiec podwojna kara, nawet
> symboliczna, bylaby tu zupelnie na miejscu.
A dlaczego nie potrójna? Jedna w szkole, druga od mamy, a trzecia od taty.
Byłoby jeszcze skuteczniej ;-P
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
159. Data: 2008-02-07 09:28:04
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
Użytkownik "złośliwa" <n...@u...to.interia.pl> napisał w wiadomości
news:foc88h$j0s$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Katarzyna" <k...@u...edu.pl> napisał
> | Wielokrotnie trzeba działać od razu.
> |
> możesz podać przykłady ? To znaczy chodzi mi o interwencję - karę -
> zawiadomienie rodziców.
>
OK. pobicie kolegi po lekcjach, bo nie chcial sfinansowac drabowi
papierosow.
Rodzice draba maja szkole w.......
Trudno pochwalac takie zachowanie, kara powinna znajdować się w regulaminie
szkoły.
Zwykle są to jakieś punkty ujemne mające wpływ na ocenę ze sprawowania.
Szkoła musi się też móc wykazać przed policją i władzami oświatowymi, że
próbuje przecowdzialać. Pogadanka z pedagogiem to za mało. A zatem musi
powstać jakiś regulamin kar (punkty ujemne) bo może drabowi rodzice nigdy
nie powiedzioeli, że tak robić nie należy, tylko cieszyli sę, że się z nimi
papierosami podzielił.
W wieku gimnazjalnym dzieciakom imponuja różne wzorce zachowań. Jeśli
grzecznemu dotąd chłopaczkowi (dziewuszce) zaimponował drab, może tez pobic
kolege. I co? Pewnie, wezwanie rodziców - ci akurat raczej przyjdą itd., ale
jeśli jeden dostał punkty karne to nie jest sprawiedliwe aby drugi ich nie
dostał. I może właśnie tego drugiego perspektywa obniżonego zachowania
prędzej powstrzyma od takich działań, bo awantura z rodzicami niekoniecznie
(może ieć akurat etam buntu oprzeciw rodzicom i to mu pasuje).
> a ja nie chcę żeby dzieci były w tym samym przewinieniu różnie traktowane
Przepraszam, tu zjadlam jedni NIE.
Chcę aby dzieci były jednakowo traktowane przy jednakowych przewinieniach.
> ( ze względu na mobilność rodzicielską ). Jeśli mojemu dziecku należy się
> kara to jestem jak najbardziej za tym żeby ją wprowadzić tylko JA
> osobiście
> chcę być o tym powiadomiona, i to nie w momencie kiedy kara obowiązuje
> tylko
> w momencie kiedy incydent zaistnieje i trzeba nałożyć karę. Nie chcę być
> odbiorcą - chcę uczestniczyć w życiu szkoły.
Ja też chcę być powiadomiona od razu, ale jeśli zachowanie dziecka złamało
którys tam punkt regulaminu i konkretna kara za to się należy, to nie widzę
powodu, aby wychowawca nie wpisał tych punktów ujemnych od razu, a czekał,
czy ja przyjdę i kiedy i czy sie łaskawie na ukaranie dziecka godzę. Jeśli
"przestępstwo" dziecka budzi wątpliwości, to zawiadomiona moge żądać
wyjaśnienia szczegółów, a jesli dziecko nie było faktycznie winne -
anulowania kary.
Uczestnictwo rodzica w życiu szkoły oprócz dbania bezpośrednio o interesy
swojego dziecka może być również za pośrednictwem komitetu rodzuicielskiego
i rady rodziców w momencie twprzenia zasad WSO, czy wystepowania o
nowelizacje tegoż.
Kasia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
160. Data: 2008-02-07 10:28:26
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
Użytkownik "Katarzyna" <k...@u...edu.pl> napisał
| > Użytkownik "Katarzyna" <k...@u...edu.pl> napisał
| > | Wielokrotnie trzeba działać od razu.
| > |
| > możesz podać przykłady ? To znaczy chodzi mi o interwencję - karę -
| > zawiadomienie rodziców.
| >
| OK. pobicie kolegi po lekcjach, bo nie chcial sfinansowac drabowi
| papierosow.[...]
| Zwykle są to jakieś punkty ujemne mające wpływ na ocenę ze sprawowania.
|
Ok - pobił kolegę, zostają wezwani rodzice, przychodzą - ustalają rodzaj
kary, nie przychodzą - szkoła sama narzuca karę.
Zwróć uwagę na drobny szczegół - po zdarzeniu rodzice są powiadamiani o
ZADZENIU a nie po karze o zdarzeniu które ja zapoczątkowało.
| [...] I co? Pewnie, wezwanie rodziców - ci akurat raczej przyjdą itd., ale
| jeśli jeden dostał punkty karne to nie jest sprawiedliwe aby drugi ich nie
| dostał.
|
ale nikt tu nie pisze że jak rodzice przyjdą do szkoły to automatycznie kara
zostanie przeniesiona do domu a w szkole wzór.
I może właśnie tego drugiego perspektywa obniżonego zachowania
| prędzej powstrzyma od takich działań, bo awantura z rodzicami
niekoniecznie
|
szczerze wątpię - no ale łudźmy się że jest inaczej.
--
Kasia + Weronika (7-latka)
gg 181718
http://www.weronika.ckj.edu.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |