Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "brzanka" <k...@w...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: Taki jeden temat mam
Date: Sat, 1 Jun 2002 15:56:25 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 146
Message-ID: <adak71$ef4$1@news.tpi.pl>
References: <abk25b$5rs$1@news.gazeta.pl> <acuip4$mea$1@news.gazeta.pl>
<ad2p8r$dg$1@news.tpi.pl> <ad74b8$ebk$1@news.tpi.pl>
<ad7nkg$nlr$1@news.tpi.pl> <ad7qbv$fq9$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: pc73.rzeszow.sdi.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1022940194 14820 213.76.240.73 (1 Jun 2002 14:03:14 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 1 Jun 2002 14:03:14 +0000 (UTC)
X-Notice-1: This post has been postprocessed on the news.tpi.pl server.
X-Notice-2: Subject line has been filtered and leading Odp: string removed.
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2314.1300
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2417.2000
X-Subject: Odp: Taki jeden temat mam
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:13969
Ukryj nagłówki
Użytkownik Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ad7qbv$fq9$...@n...tpi.pl...
> > Owszem. Tyle że mnie okropnie drażni argumentowanie, że "ja
> właściwie nie mam nic przeciwko, ale te biedne dzieci będą miały
> przechlapane".
Będą miały przechlapane, dopóki nie zaczniemy
> traktować par homoseksualnych _normalnie_. A tak się zabawnie
> składa, że prawie wszyscy głośno wyrażają _tolerancję_ dla
> homoseksualistów (też coś, o tolerancji w stosunku do blondynek
> jakoś się nie mówi) i jednocześnie troskę o te biedne dzieci. To
> niby kto miałby tym dzieciom dokuczać, skorośmy wszyscy tacy
> tolerancyjni?
>
Właśnie o to chodzi, że nie wszyscy jesteśmy tolerancyjni.
Poza tym tolerancja, to nie to samo co akceptacja,
a dziecko powinno być akceptowane by mogło czuć się bezpieczne i potrzebne
wśród ludzi.
Jeśli chodzi o troskę o dzieci, to nie dotyczy ona jedynie "dokuczania",
jak już wcześniej pisałam, boję się, że obraz rodziny może zostać u nich
zniekształcony, a powinny mieć równe szanse jak inne dzieci na to,
aby poznać role rodzicielskie: matki i ojca, rolę żony i męża, kobiety i
mężczyzny, aby zobaczyć jak to jest mieć i mamę i tatę...
>
> [...]duża część homoseksualistów wywodzi się z rodzin
> heteroseksualnych. Te osoby tworzą związki homoseksualne i
> prawidłowo w nich funkcjomują. Chociaż nie miały możliwości
> czerpać wzorców _takiego_ związku z życia we własnej rodzinie.
> Dlaczego "w drugą stronę" miałoby być trudniej? Przecież
> przykładów wzorców alternatywnych (w tym przypadku związków
> heteroseksualnych) jest o wiele więcej.
Nie wszystko działa w obie strony, to byłoby zbyt proste.
Poza tym, gdyby dzieci bardziej opierały się na wzorcach otaczających je i
istniejących poza ich rodziną, aniżeli na tych które niesie ze sobą właśnie
rodzina,to nie mielibyśmy problemów ze zdemoralizowaną młodzieżą, bo
przecież istnieje tak wiele przykładnych rodzin, nie byłoby tylu
alkoholików wywodzących się z rodzin alkoholowych, bo przecież tych
trzeźwych jest więcej, a więc mają więcej przykładów, itd, itd
Prawidłowo funkcjonująca rodzina daje dziecku oparcie, poczucie
bezpieczeństwa i to ona jest dla niego ideałem i wzorem. Tak więc dziecko
wychowywane w rodzinie opierającej się na związku homoseksualnym,
najprawdopodobniej uważałoby ją za prawidłowość. Nie twierdzę, że na 100%
dziecko wychowywane przez pare homoseksualną miałoby skłonności
homoseksualne! jednak jakieś prawdobodobieństwo istnieje, a skoro istnieje,
nalezy temu zapobiedz.
Rodzina stanowi obraz pewnych własnych wartości i postaw, zasad i norm.
Mozna w nia ingerować, ale ostatecznie pozostaje taka jaką zdołała sie
stać, dlatego wszystkie płynące z zewnatrz wartości, ideały, postawy, normy
jawią się wobec niej jako pewne oferty, które mogą, lecz nie muszą zostac
przez nią przyjęte.
>
> I powtórzę jeszcze raz: moim zdaniem wszystko zależy od tego, co
> się uznaje za normę. Jeśli związek homoseksualny traktujemy jako
> normalny, to odpowiedź na Twoje wątpliwości brzmi: no i co z
> tego? Sytuacja wygląda inaczej, jeśli za jedynie słuszny uznamy
> model heteroseksualny - ale w takim wypadku dlaczego w ogóle
> pozwalać na oficjalne homoseksualne związki?
Norm jest bardzo wiele, tak wiele, jak aspektów naszego życia.
Nie uznaję związku homoseksualnego za normę,
bo gdyby tak było to pewnie sama byłabym w takim związku.
Jest to związek, odbiegający od uważanego powszechnie za normę,
czyli heteroseksualnego, aczkolwiek tolerowany przeze mnie.
"Dlaczego pozwalać na homoseksualne związki?" -dlatego, że odbiegające od
normy, nie zawsze znaczy złe.
>
> [...]weź się może zadeklaruj
> odnośnie stosunku do homoseksualistów w ogólności, co? Będzie
> trochę łatwiej dyskutować, bo jeśli np. uważasz homoseksualizm
> za patologię (słowo "ryzyko" w cytowanym tekście nieuchronnie
> naprowadza moje myślenie na ten tor), to ja niepotrzebnie
> strzępię pazury o klawiaturę
> > >
Wyraziłam juz swój stosunek do homoseksualistów.
Osobną sprawą jest postawa wobec wychowywania przez nich dzieci
i tego nie potrafię zaakceptować.
Przepraszam za słowo "ryzyko", nie chciałam, aby to w ten sposób
zabrzmiałao,
zamieniam je na " istnieje większe prawdopodobieństwo".
> > > Dodam jeszcze, że wszystkie wymienione przez Ciebie
> > > nieprzyjemności mogą równie dobrze spotkać dziecko, które ma
> > > mamusię Chinkę albo tatusia Nigeryjczyka. [...]
> >
> > Nie uogólniajmy. Zasadnicza róznica mdz. dziećmi wychowywanymi
> przez
> > homoseksualistów, a dziecmi rodziców różnych ras, poza
> zagrożeniami
> > płynącymi ze środowiska , tkwi w samej rodzinie i ich rozwoju
> w niej.
>
> Ależ uogólniajmy. Przynajmniej w tym przypadku. Upieram się przy
> twierdzeniu, że mniej lub bardziej nasilone szykany mogą spotkać
> dziecko z powodu dowolnej odmienności własnej lub rodziców;
> opiekowałam się kiedyś grupą dzieci, do której należał m. in.
> syn Polki i Murzyna, wiem, co mówię.
>Owszem, mogą, ale chciałabym, aby problem nie był ujmowany jednokierunkowo:
szykany ze strony społeczeństwa to jedna sprawa,
a to czego dziecko zostało pozbawione, w wyniku braku mozliwości
wychowywania się w normalnej rodzinie i to, co,
być może negatywnie wpłynie na jego pojęcie związku i rodziny , to druga
rzecz.
> Co się zaś tyczy różnych możliwości rozwoju w nie przystającej
> do ogólnych standardów rodzinie, to moim zdaniem znacznie
> większe zagrożenie dla późniejszego funkcjonowania dziecka
> stanowi tato-tyran, traktujący żonę jak służącą, a dzieci jak
> piorunochrony dla własnych frustracji. Z tym, że - jak pisałam -
> wszystko zależy od tego, co się uznaje za normę.
Pozdrawiam
> --
> Hanka Skwarczyńska
> i kotek Behemotek
> a...@w...pl
Mówisz tutaj o sytuacjach wyjątkowych, które zdarzaja się w rodzinach.
te same patologie typu agresja, przemoc w rodzinie , alkoholizm, brak
zainteresowania dzieckiem,
jak i wiele innych, może występować zarówno w rodzinie heteroseksualnej,
jak i w opierającej się na związku homoseksualnym.
Nie możemy , dyskutując o wychowaniu dziecka mówić: "bo to niesie mniejsze
zagrożenie, aniżeli to.."
Należy zapobiegać jakimkolwiek zagrozenieniom,
jeżeli mamy podstawy sądzić, ze takowe mogą wystąpić.
>
>
>pozdrawiam, Monika
>
|