Data: 2010-03-07 22:16:40
Temat: Re: Temat stary jak świat.
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sun, 07 Mar 2010 23:02:03 +0100, medea napisał(a):
> XL pisze:
>> Dnia Sun, 07 Mar 2010 21:20:48 +0100, medea napisał(a):
>>
>>> Ender pisze:
>>>
>>>> Przyznam, że sam nie wiem czy nawet ta nomenklatura jest odpowiednia.
>>>> Czy naprawdę człowiek może jednak rozłączyć to co Bóg złączył?
>>> Chyba wychodzi się w takich sytuacjach z założenia, że jednak Bóg nie
>>> złączył był. ;)
>>
>> Ano zdarza się, że własnie nie złączył był, choć wszystkim się zdawało.
>> Tylko wasnie to trzeba wykazać w dochodzeniu, bo ludzie nie są skorzy do
>> samorzutnego przyznawania się, ze zataili ważne przeszkody itp.
>>
>>>> Gdy w grę w chodzi ślub kościelny, to takie unieważnienia małżeństwa
>>>> chyba jakoś nie bardzo mieści się pojęciowo w mojej świadomości.
>>> Istnieje jednak od wieków.
>>>
>>>> Jeśli miałaby na tym skorzystać choćby jedna osoba, to prędzej
>>>> podpisałbym chyba pakt z diabłem niż pozwolił na unieważnienia
>>>> małżeństwa, bo czyż nie byłoby ono w zasadzie tym samym?
>>> Dlaczego akurat od tej strony podszedłeś do sprawy - że ktoś na tym
>>> miałby coś skorzystać?
>>
>> Dzieci na przykład.
>
> Co - dzieci? Pytałam o ewentualne korzyści, o których pisał Ender. Co
> tutaj robią dzieci?
Korzystają z braku uniewaznienia małżeństwa rodziców.
>>
>>> W jakim sensie? Korzyść (obopólna) to powinna być
>>> raczej pozytywna strona całego zamieszania. ;)
>>
>> W małżeństwie prócz stron "obu" czasem jest jeszcze trzecia strona -
>> dzieci.
>
> Dzieci Ty tutaj wstawiłaś.
> Chociaż ja znam przypadki unieważnienia małżeństw z dziećmi.
>
Ja nie, ale słyszałam.
--
Ikselka.
|