Data: 2010-03-08 22:10:03
Temat: Re: Temat stary jak świat.
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 08 Mar 2010 21:58:48 +0100, medea napisał(a):
> XL pisze:
>> Dnia Mon, 08 Mar 2010 12:19:58 +0100, medea napisał(a):
>>
>>> A ile jako chrzestny poświęciłeś jej czasu np. na zabawę, spacery itd?
>>
>> Rola/idea chrzestnych rodziców nie polega na zastępowaniu niańki, ale na
>> deklaracji przejęcia wychowania dziecka w wierze na wypadek
>> smierci/niemożności jego rodziców rodzonych.
>
> A czy można tego w razie ewentualnej konieczności dokonać bez
> wcześniejszego zacieśniania kontaktów z dzieckiem? Pewnie można, ale czy
> to byłoby dla dziecka dobre?
Tak. Jesli nie ma nikogo innego, to najlepsze. I tak bywało, oczywiscie o
ile chrzestni byli słowni i godni zaufania, to dziecko nawet nieobyte z
nimi mogło na nich liczyc.
> Zresztą Ender odpowiedział, że swojej chrześnicy poświęcał swoją uwagę i
> czas. Za co go - nie ukrywam - bardzo cenię.
>
Siłą rzeczy, z powodu bliskiej odległości przebywania, kontakty są wskazane
i oczywiście tak się dzieje z reguły, jednak ludzie naprawde już zapomnieli
lub nie wiedzą, że nie prezenty, zabawy i lody są celem proszenia kogoś na
chrzestnego.
--
Ikselka.
|