« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2007-10-30 12:57:35
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres prawJagna W. napisał/wrote dnia/on 2007-10-30 11:50:
> Użytkownik "Basia Z." <bjz_(usun_toto)@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
>
>> Ale wlasnie to bylo zasada, ze chocbym uwazala w duchu ze maz nie ma racji
>> to w jego konflikcie z moimi rodzicami stawalam _zawsze_ po jego stronie.
>
> Dlaczego mimo wszystko nie potrafiłaś się zdobyć na obiektywizm?
Obiektywizm nie ma tu nic do rzeczy. Obiektywnie możne sobie
dyskutować z mężem, poza okiem i uchem rodziców. Chodzi o to,
że teraz ten mąż i ta żona stanowią jedną rodzinę i winni być
lojalni *przede wszystkim* wobec siebie, a dopiero w dalszej
kolejności wobec swoich dawnych rodzin - zwłaszcza wobec "zagrożeń
z zewnątrz". Jeśli rodzice jednego z małżonków wchodzą w spór z
tą nową rodziną lub drugim małżonkiem, to rodzice/teściowie stają
się takim zewnętrznym zagrożeniem dla jedności tej rodziny.
W takiej sytuacji dziecko powinno stanowczo "odciąć pępowinę" i
stanąć po stronie swojego małżonka.
Nie mówię oczywiście o sytuacji patologicznej np. prześladowania
jednego z małżonków lub dzieci przez drugie, a rodzice występują
w obronie swojego dziecka lub wnuków - tylko o zwykłej różnicy
poglądów, n.p. co do rodzinnych zwyczajów lub wychowania czy
pielęgnacji dziecka.
Pozdr,
--
ŁK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2007-10-30 13:04:48
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres praw
Użytkownik "Stalker" :
>
> Ale nie wiem czy rodzice w takiej sytuacji będą czuli sie oszukani.
> Raczej zobaczą jaki jest skład drużyn i kto gdzie gra :-)
>
Otóż to.
Miałam trudną sytuację, gdyż zarówno mój mąż jak i ojciec należeli do tych,
którzy to "mają zawsze rację".
Z mamą umiałam się dogadać i nawet kiedyś jej wprost powiedziałam "czy
sądzisz, że powinnam wystąpić przeciwko mężowi ?". Poniewaz była bardzo
madrą kobietą przyznała mi rację.
Pozdrowienia
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2007-10-30 13:06:57
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres praw
Użytkownik "Lukasz Kozicki" :
> Nie mówię oczywiście o sytuacji patologicznej np. prześladowania
> jednego z małżonków lub dzieci przez drugie, a rodzice występują
> w obronie swojego dziecka lub wnuków - tylko o zwykłej różnicy
> poglądów, n.p. co do rodzinnych zwyczajów lub wychowania czy
> pielęgnacji dziecka.
Dokładnie tak.
Najbardziej zacięte spory dotyczyły ustawienia szafek w kuchni, lub koloru
ścian w przedpokoju.
Pozdrowienia
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2007-10-30 13:29:34
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres praw
Użytkownik "Basia Z." <bjz_(usun_toto)@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:fg7a5o$1dmn$1@news2.ipartners.pl...
>
> Użytkownik "Lukasz Kozicki" :
>
>> Nie mówię oczywiście o sytuacji patologicznej np. prześladowania
>> jednego z małżonków lub dzieci przez drugie, a rodzice występują
>> w obronie swojego dziecka lub wnuków - tylko o zwykłej różnicy
>> poglądów, n.p. co do rodzinnych zwyczajów lub wychowania czy
>> pielęgnacji dziecka.
>
> Dokładnie tak.
> Najbardziej zacięte spory dotyczyły ustawienia szafek w kuchni, lub koloru
> ścian w przedpokoju.
To załóżmy taką sytuację. Twój mąż uważa, że na wakacje powinno się jechać
drogą A, Ty jesteś ze wszechmiar przekonana, że drogą B. Mieliście mały
zatarg w tej kwestii, ale decyzji jeszcze nie podjęliście. I na jakimś
spotkaniu rodzinnym dochodzi do rozmowy, w której Twój ojciec mówi "A jak
właściwie pojedziecie do X? Bo chyba droga B jest lepsza niż A. Wielokrotnie
tamtędy jeździłem i A nie polecam", na co Twój mąż "Możliwe, ale ja uważam,
że powinniśmy jechać drogą A". Teść, jak to teść, próbuje delikatnie
przekonywać zięcia, zięć zaciska szczęki, sytuacja staje się napięta, obaj
wyczekują na Twoje zdanie ;-) Czy w tej sytuacji, sama wiedząc, że B jest o
niebo lepsza, bo wielokrotnie tamtędy jako dziecko jeździłać, mimo wszystko
stajesz po stronie męża i potakujesz, mówiąc ojcu "Tak tato, zdecydowaliśmy
się pojechać A", a dopiero potem w domu macie z mężem dyskusję na ten temat?
Może trochę zbyt konkretny przykład, ale jakbyś mogła się odnieść, to
byłabym zobowiązana :)
No chyba, że mówisz wtedy "Kochani, komu jeszcze ciasta?" ;-)
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2007-10-30 13:40:23
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres prawJagna W. napisał/wrote dnia/on 2007-10-30 14:29:
> To załóżmy taką sytuację. Twój mąż uważa, że na wakacje powinno się jechać
> drogą A, Ty jesteś ze wszechmiar przekonana, że drogą B. Mieliście mały
> zatarg w tej kwestii, ale decyzji jeszcze nie podjęliście. I na jakimś
> spotkaniu rodzinnym dochodzi do rozmowy, w której Twój ojciec mówi "A jak
> właściwie pojedziecie do X? Bo chyba droga B jest lepsza niż A. Wielokrotnie
> tamtędy jeździłem i A nie polecam", na co Twój mąż "Możliwe, ale ja uważam,
> że powinniśmy jechać drogą A". Teść, jak to teść, próbuje delikatnie
> przekonywać zięcia, zięć zaciska szczęki, sytuacja staje się napięta, obaj
> wyczekują na Twoje zdanie ;-)
Krótka piłka. Córka, nie czekając aż ojciec pokłóci się z mężem, powinna
powiedzieć coś w stylu "Tato, dziękujemy za Twoją opinię, ale decyzję
podejmemy tylko we dwoje".
Dzielenie włosa na czworo jest tu pozbawione wszelkiego sensu.
Pozdr,
--
ŁK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2007-10-30 13:50:21
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres praw> Obiektywizm nie ma tu nic do rzeczy. Obiektywnie możne sobie
> dyskutować z mężem, poza okiem i uchem rodziców. Chodzi o to,
> że teraz ten mąż i ta żona stanowią jedną rodzinę i winni być
> lojalni *przede wszystkim* wobec siebie, a dopiero w dalszej
> kolejności wobec swoich dawnych rodzin
Ale ta lojalność (którą pociąga za sobą miłość do rodziców) wobec swoich
rodziców nie znika tak ot po prostu po zawarciu związku małżeńskiego. Nie
mieliśmy nigdy jakichś napiętych sytuacji i z reguły jeśli istnieje jakaś
kość niezgody to generalnie między nami (ja i mąż) a rodzicami/teściami. Z
tym, że zazwczyaj i tak mamy to samo zdanie na jakiś temat od samego
początku, więc to nie jest analogiczne do opisywanego przypadku. Jednak nie
potrafie sobie wyobrazić sytuacji, gdyby mój mąż ewidentnie nie miał racji,
kłócił się z moją mamą, a ja z kamienną twarzą (choć wewnątrz gotowałoby się
we mnie) broniła jego wiedząc jednocześnie jaką przykrość robię innej
kochanej osobie (czyli mamie). Dla mnie to obłuda. Na szczęście nie stałam
przed takim dylematem i obym nie stanęła.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2007-10-30 13:52:26
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres praw
Użytkownik "Lukasz Kozicki" <R...@v...cy.invalid> napisał w
wiadomości news:4727343e$1@news.home.net.pl...
> Krótka piłka. Córka, nie czekając aż ojciec pokłóci się z mężem, powinna
> powiedzieć coś w stylu "Tato, dziękujemy za Twoją opinię, ale decyzję
> podejmemy tylko we dwoje".
Czyli po prostu mniej zawoalowana forma "Komu jeszcze ciasta?" ;-) Myślę, że
to faktycznie najlepsze wyjście z takiej patowej sytuacji.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2007-10-30 13:56:38
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres prawLukasz Kozicki pisze:
> Krótka piłka. Córka, nie czekając aż ojciec pokłóci się z mężem, powinna
> powiedzieć coś w stylu "Tato, dziękujemy za Twoją opinię, ale decyzję
> podejmemy tylko we dwoje".
>
> Dzielenie włosa na czworo jest tu pozbawione wszelkiego sensu.
Zgadzam sie z przedpiścą. Przy czym pamiętałbym o wadze problemów i o
sensowności stawiania na swoje. Toż akurat wybór drogi na wakacje nie
jest jakąś sprawą priorytetową i spokojnie można sie tu nawet z teściem
zgodzić :-) Bo tez nie chodzi o to żeby w każdej sytuacji i na każdą
radę mówić "nie" dla zasady :-)
Osobiście uważam, że dobrze jest jeśli małżeństwo (albo przynajmniej
jeden z partnerów) ma zdolności prawdziwego lidera.
Z jednej strony umiejętność dyskusji i wysłuchania wszystkich racji,
z drugiej strony umiejętność podejmowania jednoznacznych decyzji i
narzucania swojego zdania...
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2007-10-30 14:03:17
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres prawBasia Z. pisze:
> Dokładnie tak.
> Najbardziej zacięte spory dotyczyły ustawienia szafek w kuchni, lub koloru
> ścian w przedpokoju.
Od dłuższego czasu zastanawiam sie jak to funkcjonowało dawniej, kiedy
rodzina wielopokoleniowa mieszkajaca razem była na porządku dziennym.
Ale trochę za leniwy jestem żeby sobie w guglu poszukać.
Czy wtedy "spokój" w domu nie był osiągany przez jasne "przekazanie
pałeczki"? Tzn. do pewnego momentu rodzice ustalali zasady i wymagali
ich respektowania, później syn się żenił, sprowadzał synową, przejmował
gospodarkę i zaczynał swoje rządy, a dziadkowie mogli doradzić, ale
decyzje podejmował syn?
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2007-10-30 14:25:52
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres prawUżytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:fg7cuq$f0o$1@news.interia.pl...
> Basia Z. pisze:
>
>> Dokładnie tak.
>> Najbardziej zacięte spory dotyczyły ustawienia szafek w kuchni, lub
>> koloru ścian w przedpokoju.
>
> Od dłuższego czasu zastanawiam sie jak to funkcjonowało dawniej, kiedy
> rodzina wielopokoleniowa mieszkajaca razem była na porządku dziennym.
> Ale trochę za leniwy jestem żeby sobie w guglu poszukać.
>
> Czy wtedy "spokój" w domu nie był osiągany przez jasne "przekazanie
> pałeczki"? Tzn. do pewnego momentu rodzice ustalali zasady i wymagali ich
> respektowania, później syn się żenił, sprowadzał synową, przejmował
> gospodarkę i zaczynał swoje rządy, a dziadkowie mogli doradzić, ale
> decyzje podejmował syn?
Mam wrażenie, że jednak nestor rodu do końca prowadził rodzinę żelazną ręką.
W szczególności jak synów było na przykład trzech to "się żenił i zaczynał
swoje rządy" mogło być cokolwiek problematyczne, a rodziny, gdzie
jedno-dwoje dzieci jest normą to chyba dość młode są...
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |