Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "redart" <r...@w...op.to.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Toksyczny związek
Date: Tue, 1 Jun 2004 23:18:06 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 88
Sender: r...@o...pl@host-81-190-6-233.gdynia.mm.pl
Message-ID: <c9irqn$eh0$1@news.onet.pl>
References: <c8pg48$9ov$1@news.onet.pl> <c8prie$l7a$1@news.onet.pl>
<c8pt8q$jjb$1@news.onet.pl> <c8q1fq$8c$1@news.onet.pl>
<c8qrt0$sv5$1@inews.gazeta.pl> <c8s343$9uo$1@news.onet.pl>
<c9hbu3$h5k$1@inews.gazeta.pl> <c9he8g$ajq$1@news.onet.pl>
<c9hrp2$cb0$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: host-81-190-6-233.gdynia.mm.pl
X-Trace: news.onet.pl 1086124695 14880 81.190.6.233 (1 Jun 2004 21:18:15 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 1 Jun 2004 21:18:15 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:272575
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Ana" <a...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:c9hrp2$cb0$1@inews.gazeta.pl...
> redart <r...@o...pl> napisał(a):
> A jeżeli tak?
> Miłość realna, odarta z mrzonek o szczęściu jakie niesie samym faktem
> zaistnienia.
No nie wiem ... Ja bym naprawdę nie utożsamiał miłości z burzą hormonalną,
emocjonalną, jaką ona wywołuje.
Miłość to jednak świadoma decyzja. Jeśli nie jest świadoma to zawsze można
nad tą świadomością popracować. Naprawdę: wolałbym utożsamiać miłość
z pewną otwartością ale też i wolnością. Nie z przywiązaniem i
współuzaleznieniem.
> Jeżeli nie umie tego zrobić samodzielnie, to znaczy jego uczucie jest
trwałe,
> odporne na cierpienie, które rodzi. Przecież i w ten sposób kochają
ludzie.
Tak, ludzie to pokręcone stworzenia ... :)
> Myślę, że wszelkie rady niewiele mu pomogą, bo on wcale nie chce zerwać
> toksycznego związku. Jest ubezwłasnowoniony przez miłość. Szuka raczej
> pomocy, jak uczynić ten związek znośniejszym.
Nie, ja sądzę, że szuka pomocy w cierpieniu i nic nie przesądza.
> Nie lubię gdybusiania, jednak tym razem sobie na nie pozwolę. Być może ból
> przechyli szalę na stronę rozstania, co wcale nie wyklucza faktu, że ta
> nieszczęśliwa miłość nie stanie się dla niego największym uczuciem w
życiu,
> przy którym wszystkie następne będą blade, mizernie niepełne.
No tak, tak może być. Porównałbym to do sytuacji, w której ktoś
jechał przez trzy dni na narkotykach i piekno świata, w jakim w tym czasie
przeżywał nie da się porównać już z niczym innym, co go potem
spotka w całym życiu.
Tak bywa. Ale nie bądźmy niewolnikami własnych wspomnień,
własnej przeszłości. Człowiek stary też nie ma wyjścia. Przychodzi
taki moment w życiu, po którym wszelkie wspomnienia przeszłości
wydają się dużo ciekawsze niż stan obecny. Każdego z nas to czeka.
Może więc żyjmy trochę inaczej ? Bardziej tu i teraz ? Każdego
z nas czeka stopniowe przytępienie zmysłów, intelektu, kontroli
nad własnym życiem a nawet ciałem. Warto chyba więć szukać
niezależnej wartości w chwili - bez wspomnień i bez planów.
Myślę, że tu właśnie i teraz miłość potrafi pokazać swoje "idealne oblicze"
:)
> Jeśli uważasz, że cierpienie autora wątku wynika z rozdźwięku między
> wyobrażeniem o kochanej kobiecie a jej realną postacią, to czy udzielana
mu
> pomoc nie powinna pójść w kierunku akceptacji osobowości ukochanej i
poprawy
> jakości związku? Rzadko spotyka się tak wielką miłość.
J.w. - byłbym ostrożny w mówieniu, że mi chodziło o rozdźwięk
między wyobrażeniem a rzeczywistością. Dużo precyzyjniej byłoby
powiedzieć, że to rozdźwięk między rzeczywistością tu i teraz,
a rzeczywistością byłą i planowaną. Dla mnie to przywiązanie,
a nie "tak wielka miłość". Wielka miłość sama w sobie ma ogromną
moc przemiany, jeśli jest wielka to broni się sama. Wielka miłość
nie jest przyczyną cierpienia, a lekarstwem na nie.
Ten facet zaś cierpi. I ma mgliste pomysły, jak z tego wyjść. Rolą lekarza,
jeśłi już tak mówimy, jest spowodować, by we mgle pacjent ujrzał
swój własny plan wyraźnie. By go lepiej ocenił, obrobił i znalazł
siły na konsekwentną realizację. Ja tak to widzę. Każdy z nas
ma jakieś pomysły na nasze cierpienie.
> Prośba pacjenta nie jest realizowana przez lekarza, jeśli nie leży w
> interesie chorego.
1. Nie jestem lekarzem.
2. Uważam, że plan pacjenta tym razem leży w jego interesie :)))
Powiem inaczej: zdolność do miłości zasadniczo nie jest związana
z obiektem tej miłości, ale jest zdolnością wewnętrzną. Stąd
uważam, że nie warto myśleć w kategoriach "a może to jest
ta najlepsza kobieta w jego życiu" ? Nie ma najlepszych,
póki jest jakaś przyszłość. W przeciwieństwie do innych sfer życia,
akurat w sferach sercowych, preferuję slogan "MÓC to CHCIEĆ".
trzeba tylko rozumieć, że w wieku 60 lat nikogo nie będziemy
kochać tak samo jak w wieku lat 15 :))). Niby oczywiste,
a jednak mam wrażenie, że ogromna liczba ludzi w sprawach
sercowych wyjątkowo chętnie ucieka we wspomnienia z innych
okresów swojego życia i dokonuje porównań, które są nieadekwatne.
Wystarczy zresztą zauważyć, że tę samą osobę inaczej kochaliśmy
5 lat temu, a inaczej będziemy kochać za 5 lat. Niektórzy faceci
lubią się odmłodzić przeskokiem w związek z dużo młodszą kobietą,
ale jest to wg. mnie folgowanie własnym iluzjom. Z niekorzyścią
dla drugiej strony (która być może odczuje to dopiero pod postacią
samotnej starości).
[Sławek, coś dla Ciebie !]
|