Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Toleracja w rodzinie??

Grupy

Szukaj w grupach

 

Toleracja w rodzinie??

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 88


« poprzedni wątek następny wątek »

71. Data: 2002-05-02 07:26:57

Temat: Re: Toleracja w rodzinie??
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "didziak" <d...@g...pl> napisał w wiadomości
news:aaq58v$aco$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
> Napisała Perełka moja, Joanna Duszczyńska
> <j...@p...onet.pl>, odpisuję zatem co następuje:
> | Nie każdy jednak potrafi
> zerwać
> | kontakty z rodziną.
>
> Hm, jakbym przy każdej ważnej decyzji myślał, co o tym pomysli mój
> wujek albo ciocia... to miałbym (jak Fronczewski) łysą głowę od
> "Tata, a Marcin powiedział...".. albo impotencję murowaną (bo w
> końcu i tata, i mama, i babcia, i ciocia, i wujek przeciwni...)
> Jak nie potrafi zerwać więzów z rodziną to znaczy, że ma problem
> podobny do N30 :-)

Teraz przesadziłeś. Człowiek nie żyje sam na świecie, a N30 już nie ma
problemu. Człowiek żyje w pewnych układach, a Ci którzy nie mają żadnych
układów są samotni i przeważnie nieszczęśliwi. (wyjątek stanowią pustelnicy
;-) )

> | > P.S. Podobno tak poważnie podchodzisz do nieszczęśliwego i
> | > osieroconego dziecka, jeśli jesteś jego matką chrzestną, że je
> | > przygarniasz (o ile pamiętam...) a może i adoptujesz - też
> | > będziesz wujka pytać o zdanie?
> | Po dzieci do adopcji to jest w tym kraju kolejka...
>
> Żartujesz chyba? Jakoś tej kolejki nie widać...

Hmm... Masz na to jakieś dowody? Bo ilość dzieci w domach dziecka nie jest
na to dowodem...

> | W kwestii formalnej. Nie uważam za stosowne adoptowania dzieci,
> a ich
> | przysposabianie w takiej sytuacji jak ta z zaopiekowaniem się
> chrześniakiem.
>
> (po spojrzeniu w głąb wątku)
> Dyskutujemy, znaczy się o słowach teraz, nie o samej decyzji?

Ale ta decyzja jest już podjęta... Była podjęta jak się decydowałam zostać
chrzestną...

> Korzenie lepiej w domu dziecka wypielęgnują? Chyba, że korzeniem
> co innego nazwiemy...

??? W domu dziecka to nic nie wypielęgnują...

> | To jest diametralnie inna sytuacja niż sytuacja brania dziecka z
> domu
> | dziecka. W jednym wypadku ważne jest podtrzymanie związku
> dziecka z jego
> | naturalnymi rodzicami, a w drugim zerwanie dziecka z
> przeszłością
> | (aczkolwiek i tak dziecko takie powinno wiedzieć, że jest
> adoptowane IMO).
>
> Ważna jest POMOC dziecku, a nie - jakieś enigmatycznie brzmiące
> 'podtrzymanie korzeni' - masz zamiar wychować dziecko w religii
> sinto (bodajże?) i zrobić mu w pokoiku ołtarzyk ze zdjęciami
> rodziców (kult przodków), gdzie będzie tliło się non stop
> kadzidełko na ich cześć? (patrz: karateka Ernie i jego modły do
> mistrza Saba Sana)
> A jeśli było wykorzystywane, z rodziny patologicznej? Też
> zamierzasz kultywować 'korzonki' owej rodzinki?

Przepraszam, ale ja odpowiadałam na twoje pytanie. Nie pytałeś mnie czy ja
zdecydowałabym się na adopcję i co wtedy bym zrobiła... Tylko jak się mają
moje poglądy wyrażane w tej dyskusji do kwestii zaopiekowania się
chrześniakiem...

> Wdajesz się w najmniej istotne szczegóły. Na litość - nie masz w
> domu królewicza, którego rodziców zgładził jakiś zbuntowany
> pretendent do tronu, żeby małemu wszczepić pamięć o rodzicach i
> jego pochodzeniu w określonym celu... nie mówię o wychowywaniu w
> nieświadomości, ale czy aby nie przesadzasz z tym 'zrywaniem' i
> 'podtrzymywaniem'?

A co to za różnica , czy królewicz czy nie?

> Chodzi o szczęście dziecka, o Jego rozwój - a to, czy Ono się
> dowie czy jest adoptowane czy nie to najmniejszy problem i
> INDYWIDUALNA decyzja rodziców.

Problem to jest taki: Kiedy jak i od kogo się dowie, bo że się dowie to jest
prawie pewne.
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


72. Data: 2002-05-02 07:32:31

Temat: Re: Toleracja w rodzinie??
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "didziak" <d...@g...pl> napisał w wiadomości
news:aaq6ga$ebg$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
> A co wujek może? Poskakać przed moimi drzwiami, jak mu się coś w
> moim domu nie podoba... A jak poskacze za długo to policję
> wezwę... Trzeba sobie wyrobić instynkt bronienia swojego intymnego
> rewiru przed KAŻDYM...
> Gdzie Ty tu widzisz problem? Jak podniesie rękę na moje dziecko
> (np. podczas rodzinnego spędu), to nie zawaham się przed
> _niczym_... jeszcze jakieś 'schody'? :-)

Może np. powiedzieć dużo do swoich dzieci, że to adoptowane to przybłęda, że
odbiera im np. miłość babci itd. Wcale nie musi nic złego zrobić osobiście
temu dziecku, jego własne dzieci już to potem załatwią... Świat dzieci jest
pod tym względem bardziej brutalny niż świat dorosłych...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


73. Data: 2002-05-02 17:28:28

Temat: Re: Toleracja w rodzinie??
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Katarzyna Kulpa" <k...@k...net> napisał w wiadomości
news:slrnad2tn1.260.kkulpa@obora.slodki.domek...
> On Thu, 2 May 2002 09:26:57 +0200, Joanna Duszczyńska
<j...@p...onet.pl> wrote:
> :
> : Użytkownik "didziak" <d...@g...pl> napisał w wiadomości
> : news:aaq58v$aco$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
> : > Napisała Perełka moja, Joanna Duszczyńska
> : > <j...@p...onet.pl>, odpisuję zatem co następuje:
> : > | Nie każdy jednak potrafi
> : > zerwać
> : > | kontakty z rodziną.
> : >
> : > Hm, jakbym przy każdej ważnej decyzji myślał, co o tym pomysli mój
> : > wujek albo ciocia... to miałbym (jak Fronczewski) łysą głowę od
> : > "Tata, a Marcin powiedział...".. albo impotencję murowaną (bo w
> : > końcu i tata, i mama, i babcia, i ciocia, i wujek przeciwni...)
> : > Jak nie potrafi zerwać więzów z rodziną to znaczy, że ma problem
> : > podobny do N30 :-)
> :
> : Teraz przesadziłeś. Człowiek nie żyje sam na świecie, a N30 już nie ma
> : problemu. Człowiek żyje w pewnych układach, a Ci którzy nie mają
żadnych
> : układów są samotni i przeważnie nieszczęśliwi. (wyjątek stanowią
pustelnicy
> : ;-) )
>
> ale kto powiedzial, ze te uklady maja byc wieczne i niezmienne?

Nikt nie powiedział, że mają być wieczne i niezmienne, ale ostatnie zdania
Didziaka sugeruje, że chłopak 17, 5 letni powinien zerwać kontakty z
rodziną, bo go ograniczają... Mam poważne wątpliwości, czy to jest dobra
rada...
A po drugie, to każdy układ człowieka ogranicza - jak się w układ wejdzie,
to trzeba brać pod uwagę opinię reszty członków układu inaczej się on
rozpadnie... Jeśli tak kilka razy się rozpadnie to już w żaden układ się nie
wejdzie, bo nikt nie będzie chciał wchodzić w układ z kimś, dla kogo związek
(niezależnie pomiędzy kim, a kim jest) jest czymś nietrwałym... i to
nietrwałym dlatego, że w pewnym momencie jedna osoba przestaje przestrzegać
prostej zasady konsultowania swoich decyzji z innymi...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


74. Data: 2002-05-02 17:46:13

Temat: Re: Toleracja w rodzinie??
Od: k...@k...net (Katarzyna Kulpa) szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 2 May 2002 09:26:57 +0200, Joanna Duszczyńska <j...@p...onet.pl>
wrote:
:
: Użytkownik "didziak" <d...@g...pl> napisał w wiadomości
: news:aaq58v$aco$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
: > Napisała Perełka moja, Joanna Duszczyńska
: > <j...@p...onet.pl>, odpisuję zatem co następuje:
: > | Nie każdy jednak potrafi
: > zerwać
: > | kontakty z rodziną.
: >
: > Hm, jakbym przy każdej ważnej decyzji myślał, co o tym pomysli mój
: > wujek albo ciocia... to miałbym (jak Fronczewski) łysą głowę od
: > "Tata, a Marcin powiedział...".. albo impotencję murowaną (bo w
: > końcu i tata, i mama, i babcia, i ciocia, i wujek przeciwni...)
: > Jak nie potrafi zerwać więzów z rodziną to znaczy, że ma problem
: > podobny do N30 :-)
:
: Teraz przesadziłeś. Człowiek nie żyje sam na świecie, a N30 już nie ma
: problemu. Człowiek żyje w pewnych układach, a Ci którzy nie mają żadnych
: układów są samotni i przeważnie nieszczęśliwi. (wyjątek stanowią pustelnicy
: ;-) )

ale kto powiedzial, ze te uklady maja byc wieczne i niezmienne?

kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


75. Data: 2002-05-02 17:55:29

Temat: Re: Toleracja w rodzinie??
Od: k...@k...net (Katarzyna Kulpa) szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 2 May 2002 03:55:15 +0200, didziak <d...@g...pl> wrote:
[...]
: Nie rozumiem również tego przywiązania - w końcu ktoś z tej
: rodziny nie daje mi jeść, nie ubiera mnie, więc - do licha! -
: czemu mam liczyć się z czyimś sumieniem, czyimiś obawami czy
: antagonizmami i być nimi kontrolowany?
: Jak dla mnie poważne nieporozumienie, a sam wychowany jestem w
: ortodoksyjnej rodzinie z żelaznymi zasadami...

byc moze niektorzy licza na to, ze jakby cos sie w zyciu wydarzylo -
to rodzina i jesc da, i ubierze, i dlatego poki co kladzie
uszy po sobie. to sie da zrozumiec.
zastanawiaja mnie natomiast motywy tych wszystkich rodzinnych
"wtracaczy", "krecicieli nosem" i innych przerabiaczy innych ludzi
na swoja modle. po co?

: Ale to czasem Kasiu, chyba musi paść na odpowiedniego człowieka
: (takiego, który nie da po sobie skakać...) :->

nie wiem, czy to sie ma w genach. stawialabym na duzy wplyw
wychowania. np. moi rodzice bardzo uniezaleznili sie od reszty
rodziny i taki wlasnie wzor mialam. i uwazam, ze to wcale nie
wyklucza przywiazania czy milosci do rodziny.

kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


76. Data: 2002-05-02 18:30:50

Temat: Re: Toleracja w rodzinie??
Od: k...@k...net (Katarzyna Kulpa) szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 2 May 2002 19:28:28 +0200, Joanna Duszczyńska <j...@p...onet.pl>
wrote:
:
: Użytkownik "Katarzyna Kulpa" <k...@k...net> napisał w wiadomości
: news:slrnad2tn1.260.kkulpa@obora.slodki.domek...
: >
: > ale kto powiedzial, ze te uklady maja byc wieczne i niezmienne?
:
: Nikt nie powiedział, że mają być wieczne i niezmienne, ale ostatnie zdania
: Didziaka sugeruje, że chłopak 17, 5 letni powinien zerwać kontakty z
: rodziną, bo go ograniczają... Mam poważne wątpliwości, czy to jest dobra
: rada...

chyba sie troche zagalopowalas w wyciaganiu wnioskow. dzidziak nic takiego
nie napisal :)

: A po drugie, to każdy układ człowieka ogranicza - jak się w układ wejdzie,
: to trzeba brać pod uwagę opinię reszty członków układu inaczej się on
: rozpadnie... Jeśli tak kilka razy się rozpadnie to już w żaden układ się nie
: wejdzie, bo nikt nie będzie chciał wchodzić w układ z kimś, dla kogo związek
: (niezależnie pomiędzy kim, a kim jest) jest czymś nietrwałym... i to
: nietrwałym dlatego, że w pewnym momencie jedna osoba przestaje przestrzegać
: prostej zasady konsultowania swoich decyzji z innymi...

zaraz, zaraz. po primo, sa decyzje, ktore nie wymagaja zadnego
konsultowania, tak jak adopcja dziecka przez jedna pare nie powinna
obchodzic drugiej pary. tak, jak to, na co wydam swoja premie, nie powinno
obchodzic tych, z ktorymi nie dziele budzetu domowego, i mnostwo innych
spraw.

po sekundo, nie wiem o jakim "wchodzeniu" mowisz - te "uklady", o jakich
dyskutujemy, to sa uklady rodzinne, z ktorych jedyne, co mozna zrobic, to
wyjsc :) ewentualnie zrobic ponowne "wejscie", ale juz na innych zasadach.

sam fakt, ze pan X jest moim ciotecznym wujkiem nie czyni z niego
automatycznie ani mojego przyjaciela, ani autorytetu ani tym bardziej
wyroczni w moich prywatnych sprawach i nie powoduje, ze zalezy mi na jego
opinii na temat moich decyzji. przyjazn, milosc, zaufanie miedzy ludzmi sie
tworzy i tworza ja obie strony z wlasnej woli. daleko bardziej zalezy mi na
zdaniu mojego przyjaciela, ktorego sobie wybralam i ktory wybral mnie, niz
osoby z rodziny, z ktora nie laczy mnie nic procz pokrewienstwa. wiec jesli
pan X oprocz bycia mi ciotecznym wujkiem jest mi przyjacielem i dobrze mi
zyczy, to ja chetnie z nim podyskutuje na temat moich decyzji, a jesli uznam
za stosowne, pozostane przy swoim zdaniu. i jesli jego przyjazn jest
autentyczna, nie bedzie mnie potepial.

kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


77. Data: 2002-05-07 20:29:37

Temat: Re: Toleracja w rodzinie??
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, Joanna Duszczyńska
<j...@p...onet.pl>, odpisuję zatem co następuje:

| > : > Hm, jakbym przy każdej ważnej decyzji myślał, co o tym
pomysli mój
| > : > wujek albo ciocia... to miałbym (jak Fronczewski) łysą
głowę od
| > : > "Tata, a Marcin powiedział...".. albo impotencję murowaną
(bo w
| > : > końcu i tata, i mama, i babcia, i ciocia, i wujek
przeciwni...)
| > : > Jak nie potrafi zerwać więzów z rodziną to znaczy, że ma
problem
| > : > podobny do N30 :-)
| > : Teraz przesadziłeś. Człowiek nie żyje sam na świecie, a N30
już nie ma
| > : problemu. Człowiek żyje w pewnych układach, a Ci którzy nie
mają
| > : żadnych układów są samotni i przeważnie nieszczęśliwi.
(wyjątek
| > : stanowią pustelnicy ;-) )
| > ale kto powiedzial, ze te uklady maja byc wieczne i
niezmienne?
| Nikt nie powiedział, że mają być wieczne i niezmienne, ale
ostatnie zdania
| Didziaka sugeruje, że chłopak 17, 5 letni powinien zerwać
kontakty z
| rodziną, bo go ograniczają... Mam poważne wątpliwości, czy to
jest dobra
| rada...

Zdanie didziaka sugeruje, że jeśli ktoś nie potrafi uniezależnić
się od rodziny, to ma problem NICZYM ten siedemnastolatek :-)

Człowiek nie żyje sam na świecie, a i owszem, ale niekoniecznie
trzeba żyć z rodziną, zwłaszcza w spełnianiu ich żądań czy
zachcianek :-)P i nie sądzę, że to przesada... zwłaszcza pomyłką
jest Twoje stwierdzenie nt. "układy = rodzina" (gdzie za wyjątek
postawiłaś pustelników).

Inni znajomi ludzie - nie rodzina - znają swoje miejsce i nie
wymuszają na nas tego czy tamtego :-> I to właśnie niekiedy stawia
ich na lepszej pozycji niż rodzinkę :-)


didziak :-)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


78. Data: 2002-05-07 20:48:01

Temat: Re: Toleracja w rodzinie??
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, Joanna Duszczyńska
<j...@p...onet.pl>, odpisuję zatem co następuje:

| > | > P.S. Podobno tak poważnie podchodzisz do nieszczęśliwego i
| > | > osieroconego dziecka, jeśli jesteś jego matką chrzestną,
że je
| > | > przygarniasz (o ile pamiętam...) a może i adoptujesz - też
| > | > będziesz wujka pytać o zdanie?
| > | Po dzieci do adopcji to jest w tym kraju kolejka...
| > Żartujesz chyba? Jakoś tej kolejki nie widać...
| Hmm... Masz na to jakieś dowody? Bo ilość dzieci w domach
dziecka nie jest
| na to dowodem...

Jeśli nie domy dziecka są dowodem to co nim będzie? Twoje zdanie?
:-)
Fakt, że mnie pierwsza spytałaś o owe dowody nie świadczy, że Ty
masz rację... ja sądzę, że domy dziecka w ogóle nie miałyby szansy
bytu, gdyby faktycznie było tak jak mówisz - kolejki za adopcją.

| > | W kwestii formalnej. Nie uważam za stosowne adoptowania
dzieci,
| > | a ich przysposabianie w takiej sytuacji jak ta z
zaopiekowaniem się
| > | chrześniakiem.
| > Dyskutujemy, znaczy się o słowach teraz, nie o samej decyzji?
| Ale ta decyzja jest już podjęta... Była podjęta jak się
decydowałam zostać
| chrzestną...

Ty piszesz o drugiej części swojego zdania - ja zainteresowałem
się jego pierwszą częścią, bo wątek zaczął się o adopcji, a Ty
postawiłaś niejako rodzinę ponad owo dziecko.

| > Korzenie lepiej w domu dziecka wypielęgnują? Chyba, że
korzeniem
| > co innego nazwiemy...
| ??? W domu dziecka to nic nie wypielęgnują...

No dobrze, ale j.w. Pytam o adopcję, nie o chrześniactwo. To mnie
interesuje, a nie - pobudki, które Tobie nakazały a Looniego -
powstrzymały ;-) mnie to nie ciekawi. Pytam o adopcję, bo skoro
piszesz, że adoptowanie beee, ale przysposobienie cacy... to się
pytam, czy te dzieci mają zostać w domu dziecka, czy je tam lepiej
przysposobią...
Znam odpowiedź na to - cały czas mówisz o dziecku z rodziny. Ale
nie o to chodziło w tym, co mnie zainteresowało - nieprecyzyjnie
napisałaś... :-( Jaśniej byłoby: Nie uważam za stosowne
adoptowania chrześniaków...

| > Ważna jest POMOC dziecku, a nie - jakieś enigmatycznie
brzmiące
| > 'podtrzymanie korzeni' - masz zamiar wychować dziecko w
religii
| > sinto (bodajże?) i zrobić mu w pokoiku ołtarzyk ze zdjęciami
| > rodziców (kult przodków), gdzie będzie tliło się non stop
| > kadzidełko na ich cześć? (patrz: karateka Ernie i jego modły
do
| > mistrza Saba Sana)
| > A jeśli było wykorzystywane, z rodziny patologicznej? Też
| > zamierzasz kultywować 'korzonki' owej rodzinki?
| Przepraszam, ale ja odpowiadałam na twoje pytanie. Nie pytałeś
mnie czy ja
| zdecydowałabym się na adopcję i co wtedy bym zrobiła... Tylko
jak się mają
| moje poglądy wyrażane w tej dyskusji do kwestii zaopiekowania
się
| chrześniakiem...

Nie - ja pytałem właśnie o adopcję, bo to mnie zaciekawiło, jak to
rozwiązujesz z obcym dzieckiem (często 'po przejściach'), że
adopcja=NIE, przysposabianie=TAK. :-))) Szczegóły j.w. :-)

| > Wdajesz się w najmniej istotne szczegóły. Na litość - nie masz
w
| > domu królewicza, którego rodziców zgładził jakiś zbuntowany
| > pretendent do tronu, żeby małemu wszczepić pamięć o rodzicach
i
| > jego pochodzeniu w określonym celu... nie mówię o wychowywaniu
w
| > nieświadomości, ale czy aby nie przesadzasz z tym 'zrywaniem'
i
| > 'podtrzymywaniem'?
| A co to za różnica , czy królewicz czy nie?

Ano taka, że mając do wyboru nazwisko Potocki a dzienną rację
jedzenia, wybrałbym jedzenie :-)
Miałem na myśli to, że korzenie nie są w życiu najważniejsze... I
nie są tak ważne, moim zdaniem, ażeby je hołubić... też mógłbym
się dopatrzyć w tym, jak się wabię na 'family name' czegoś... ale
po co mi to? :-) No ale to tylko moje zdanie :-)
Że tak powiem wzniośle (cholera, ale jak mi to drugie nie
wyjdzie... :->>):
"Nie moje nazwisko o mnie świadczyć będzie, ale moje życie - po
nim mnie sądźcie" :-))
(jejuuuuu, ale mi wyszło :->)

| > Chodzi o szczęście dziecka, o Jego rozwój - a to, czy Ono się
| > dowie czy jest adoptowane czy nie to najmniejszy problem i
| > INDYWIDUALNA decyzja rodziców.
| Problem to jest taki: Kiedy jak i od kogo się dowie, bo że się
dowie to jest
| prawie pewne.

Niby jak, skoro nawet metryka urodzenia zostaje zmieniona? :-)
No chyba, że 'usłużna' rodzina 'pomoże'... Tyle, że właśnie od
takiej pomocy wolałbym trzymać się z daleka, podobnież jak i od
osób ją czyniących :-)


didziak :-)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


79. Data: 2002-05-07 20:57:19

Temat: Re: Toleracja w rodzinie??
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, Joanna Duszczyńska
<j...@p...onet.pl>, odpisuję zatem co następuje:

| > A co wujek może? Poskakać przed moimi drzwiami, jak mu się coś
w
| > moim domu nie podoba... A jak poskacze za długo to policję
| > wezwę... Trzeba sobie wyrobić instynkt bronienia swojego
intymnego
| > rewiru przed KAŻDYM...
| > Gdzie Ty tu widzisz problem? Jak podniesie rękę na moje
dziecko
| > (np. podczas rodzinnego spędu), to nie zawaham się przed
| > _niczym_... jeszcze jakieś 'schody'? :-)
| Może np. powiedzieć dużo do swoich dzieci, że to adoptowane to
przybłęda, że
| odbiera im np. miłość babci itd. Wcale nie musi nic złego zrobić
osobiście
| temu dziecku, jego własne dzieci już to potem załatwią... Świat
dzieci jest
| pod tym względem bardziej brutalny niż świat dorosłych...

On moim dzieckiem gardzi a ja będę Jego dzieci pieścił? Dawał im
kieszonkowe?
Życie to wybory... jeśli dzieci powiedzą raz coś mojemu dziecku,
to będę wiedział, co z tym zrobić i gdzie pójść. Choćby powiedzieć
do słuchu samemu wujkowi... albo dziadkom, jak się ich wnuczka
traktuje... To bardzo dobry sposób i skutkuje (zwłaszcza, że
pisane było, że wujo boi się o to, że najmłodsze będzie miało fory
u dziadków :->)...
Nadal nie widzę problemu.
A następnego razu nie będzie. Jednoczesnych wizyt u rodziny
również nie. Nikt nie będzie na mnie i moją rodzinę pluć - bo się
nie dam :->

A swoją drogą, ciekaw jestem, jak te dzieci oceniłyby zdanie ojca
po latach... a gdyby tak jeszcze same miały np. problem z
potomstwem... heh.
Życie płata figle, czasem bardzo złośliwe.


didziak...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


80. Data: 2002-05-08 07:22:06

Temat: Re: Toleracja w rodzinie??
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "didziak" <d...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ab9d3i$g1u$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
> | Nikt nie powiedział, że mają być wieczne i niezmienne, ale
> ostatnie zdania
> | Didziaka sugeruje, że chłopak 17, 5 letni powinien zerwać
> kontakty z
> | rodziną, bo go ograniczają... Mam poważne wątpliwości, czy to
> jest dobra
> | rada...
>
> Zdanie didziaka sugeruje, że jeśli ktoś nie potrafi uniezależnić
> się od rodziny, to ma problem NICZYM ten siedemnastolatek :-)

Dzięki za wykładnię. Hmm... teraz to brzmi sensownie.
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Hmm..
OT zmiana nicka...
Jak daleko siega...-prosba o namiary
"Na szlaku"
Jeszcze na temat swiadomego wyboru gluchoty u dziecka

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »