Strona główna Grupy pl.soc.rodzina No i pisze znowu

Grupy

Szukaj w grupach

 

No i pisze znowu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 211


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2004-08-26 16:29:02

Temat: Re: Twardziej!
Od: "FeLicja" <-...@-...-c-o-m-> szukaj wiadomości tego autora

Gagatka wrote:
> Uzytkownik "=sve@na="
>> Nie chodzi o zgadzanie sie. Chodzi o wklad wlasny do zwiazku, o
>> dawanie 100% z kazdej ze stron. O nieoczekiwanie na pileczke
>> partnera. O wziecie odpowiedzialnosci za zwiazek i wlasne w nim
>> szczescie.
>>
>> sveana
>>
> -----
> mhmm zrozumialam to inaczej,
> w kazdym razie nalezy uwazac zeby nie przedobrzyc "zaglaskanie"
> partnera to tez nie jest dobre rozwiazanie

Ale od kiedy dawanie z siebie 100% jest rownoznaczne z zaglaskaniem
pertnera? Jezeli obie strony dadza z siebie te 100% to nikt nikogo nie
bedzie musial wisiec u nikogo szyi z nadzieja o odrobine uwagi.
Kasia, z tej samej szkoly co Sveana


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2004-08-26 16:34:25

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora


> > nich. Ale będę nudna jak flaki z olejem- aby związek miał szansę musi
być
> > tam miłość i szacunek.
>
> Przecież jest.

On na pewno szanuje ją. Ale czy szanuje siebie? Czy Ona szanuje Jego? Z jego
postów wychodzi mi, że nie stawia ją wysoko, wysoko ponad siebie.


>
> Przecież mu powiedziała może ją to męczyło.

Po fakcie. Powiedziała mu po fakcie. Ja twierdzę, że to znaczy dokładnie
tyle co i nic. Przed spotkaniem- byłby niesamowity plus ale po????


> To jest łatwo napisać a naprawdę cięzko zrobić, stojąc z boku łatwo
> powiedzieć
> walcz z zazdrośnikiem.
>

Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo??? Poza tym nie mam wrażenia, że R jest
zazdrośnikiem. Ma święte prawo do krytkowania spotkań z Byłym.


>
> > No ale On warczał- a Ona pewnie ma alergię na warkot.
> > Czy to takie dziwne ?

Tak. Bardzo dziwne- zakładając, że rzeczywiście jej zależy na małżeństwie. O
nie, że mówi, że jej zależy......



> > Więc jest
> > usprawiedliwiona i należą jej się kwiaty z okazji 26.08-
>
> Nie jest usprawiedliwona, ale to że nie znalazła sobie nikogo innego wtedy
> gdy R nie była potrzebna czułość,
> gdy żył przekonany że jest taki wspaniały pokazuje jak dużo zaiwestowała w
> ten związek.

Przeczytaj to co napisałeś. To brzmi tak jakby należało jej postawić pomnik.
Przecież nie zrobiła nic nadzwyczajnego. Nie jest żadną bohaterką. Nie
zrobiła nic ponad to co obiecywała wychodząc za mąż za R. Powiem więcej-
moim zdaniem zawiniła bardzo. Naraziła małżeństwo na poważny kryzys,
skrzywdziła człowieka. Wcześniej z wygodnictwa. lenistwa, egoizmu, złej
dumy, tchórzostwa zaniedbała swoje relacje z mężem. Choćby nie wiem jak był
zamknięty w sobie, oschły, zimny nie miała do tego prawa. Nawet jakby ją
codziennie bił dla sportu. Jak jej było tak źle - to trzeba było wcześniej
odejść, załatwić jasno sprawę z R- a potem decydować się na spotkania z
Byłym czy szukac Pocieszyla. Ale pierwsze załatwić jednoznacznie sprawę z R.
Przecież to naprawdę proste.Ale to nie jej styl, prwada? Idąc do ślubu też
miała niezałatwione sprawy z przeszłości. Dlatego jakoś jej nie ufam.

> > tylko niech R
> > uważa, żeby były dokładnie takie jak lubi.Bo jak nie trafi z odcieniem
> > to..... kto wie czego się dowie.
>
> Nie rozumiem dlaczego to napisałaś?
> Prosze wytłumacz jeśli możesz to szczerze.

Po prostu maluje mi się jako typ kobiety bardzo wymagającej, rozpieszczonej,
pewnej siebie wyobraziłam sobie skrzywienie ust gdy bukiet będzie
niedopasowany. Boję się, że R chcąc dobrze może coś popsuć. No i jakoś nie
moge pozbyc się wrażenia, że jest nieszczera, nieprawdziwa i pod byle
pretekstem "dokopie" niezbyt szczerze mówiąc "twardemu" R




>
> > Nie wolno szanować swojego partnera bardziej samego siebie- to gra na
> bardzo
> > krótki dystans.
>
> Całkowicie sie z tym zgadzam, tyle że R ma własnie z tym problem.

No właśnie. Ma. Corny stara mu się to uświadomić.

>
> A odpowiedzi do kórych ma się pytania?
>
> A cztery listy ?

Szczerze mówiąc przychodzi mi do głowy wytłumaczenie z tych ciemnych. Żona R
potrzebowała az 4 spotkań aby ocenić, który jest lepszy. Nie wierzę, że idąc
na pierwsze spotkanie miała w głowie te słowa, które ponoć powiedziała o
swoim małżeństwie. Ale cos jej się nie spodobało w Byłym i w końcu na 4
spotkaniu zdecydowała. No i dobrze, że to taka decyzja.
Chcę być dobrze zrozumiana- mają Oboje wspaniałą szansę. I jeśli chcą ją
rzeczywiście wykorzystac to nie można poprzestać na słodkich słówkach- Ach
jakże jesteś cudowna, że mnie wybrałaś.... Trzeba się od razu brać do
ciężkiej pracy. Nad sobą i partnerem.

> Jak piszę R ich związek to nie była taka pełna sielanka, niestety "cudowny
> objaw miłości"
> teraz przybrał formę smutnego niedowartościowanego R, pewnie to lepsze niż
> furiat EX,
> ale czy nie można pozbyć się tego braku wiary.

Pomóżmy R. Ja mu radzę: patrz i obserwuj. Zadawaj pytania i uważnie słuchaj
odpowiedzi i wierz w to co słyszych ale gdy Cię coś niepokoi to to
wyartykułuj- choćby i żona warczała. Nie ufaj bezkrytycznie. Bądź mądry.
Kochaj mądrze.

>
>> usłyszeć wszystkie odpowiedzi by być pewnym, że wiem czego chcę.
>
> Dla związku z R wyszło super, teraz tylko pozostaje na tym zbudować coś
> trawałego
> oczyszczonego z domniemań i zazdrości.

Piękne i zgadzam się bez zastrzeżeń.

>
> Jacek
>
> PS. Twój post pokazał że nie ma jednolitego wzorca piękna, Ty pisząc o
> kwiatach - które zawsze wydawału mi się
> przejawem takich odczuć oplułaś je swoimi słowami, pełnymi goryczy.
>
Uwielbiam kwiaty. Ale ważne jest kto, kiedy i po co je wręcza. Znam męża,
który gdy upił się w trupa na drugi dzień przynosił swojej żonie ogromne
bukiety. Przepraszał się, kajał a potem od nowa. Czy to też jest piękne?
U R wręczenie dziś bukietu IMHO mogłoby mu przysporzyć więcej problemów niz
korzyści, szczególnie gdy wczesniej nie miał tego zwyczaju. To zbyt
wcześnie. Ale święto 26 styczeń- jak najbardziej....

Kaśka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2004-08-26 16:50:56

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Margola Sularczyk" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości >
> Ano chyba fakt-R. uczciwie przedstawia jak było i żeby nie dawac zbytniego
> popisu do nadinterpretacji Tobie i innym komentującym - sam przedstawia
> wyraźnie kontekst: jako konsekwencję wspólnego dialogu(wypowiedzianych
przez
> niego i przez żonę słów) stwierdził, że w takim razie czuje się "produktem
> zastępczym",czekając następnie na jakąś odpowiedź-w domyśle:zaprzeczenie
> tego. Nie doczekał się niczego w tym stylu...żona skomentowała tę
wypowiedź
> milczeniem, które bywa czasem bardziej wymowne niż słowa - R. wyraźnie
pisze
> jak można było to odczytac w kontekście sytuacji-czegóż chcesz więcej,
> kobieto?

Nie wiem, ale chyba jasno powiedziałam, że chcę faktów? A nie Crony'owskich
nadinterpretacji. To takie trudne, mężczyzno z porazającą logiką?


>
>
> >> Nie, nie, to ja cenię kobiety za logikę tylko wtedy, gdy zgadzają sie z
> > mężczyznami ;)
>
> Oj, bo odniosę wrażenie, ze czujesz się pokrzywdzona tym, że to nie Ciebie
> pochwaliłem:)

Ależ oczywiście, na niczym mi bardziej nie zależy, tylko zeby mnie wszyscy
wokoło chwalili, ze szczególnym uwzględnieniem Crony'ego ;)

Nie, całkiem serio - nie zależy mi na tym, żebyś się ze mną zgodził,
przyznał mi rację. Jeśli mi na czymkolwiek zależy, to żeby małzeństwo
niejakich R. wszyło z tego kryzysu wzmocnione i szczęśliwe.

> Ale skąd Ty mozesz wiedzieć, że R. opowiada nieprawdę? Znasz cała sytuację
> od wewnątrz? Rozmawiałaś z jego żoną? R jest tutaj jedynym
"dostarczycielem"
> informacji o całej sprawie - jesli założymy ze opowiada nieprawde - to
> równie dobrze mozemy załozyć, ze cała historia włącznie z postaciami jest
> zmyslona...

Zakładam pewniem margines na emocje, które bardzo utrudniają rzetelną ocenę
sytuacji i staram się zwrócić uwagę R. na to, że może nadinterpretować
uczucia żony względem R. i umniejszać uczucia względem siebie.

> Absolutnie nie chodzi o to. Chodzi o zwroty w stylu "Twoja wybujała męska
> duma" i tym podobne personalne przytyki - tym bardziej nonsensowne że
> kompletnie mnie przeciez nie znasz...

A, więc jednak "kochany głuptasek" można powiedzieć, a "wbujała męska duma"
nie, opierając się tlyko na własnych nadinterpretacjach? Cieszę się z Twojej
żelaznej logiki ;)

> > Moje zdanie - kwestii trzeciego NIE MA,
>
> Błochowiak: Rywin nie przyszedł do Agory, nie przyszedł, nie przyszedł!:)

Fakt?
"Ten trzeci" to zazwyczaj kochanek, popraw mnie, jeśli się mylę.

> > nie rozważamy kwestii winy (masz jakąś obsesję na punkcie jej
> > udowadniania,
>
> masz jakąś obsesje na punkcie jej niezauważania

Nie, pomijam rzeczy nieistotne (kto zaczął) na rzecz istotnych (jak to się
skończy)
Kodeks Hammurabiego nie jest moim systemem wartości.


> > cieszę się, że nie pozostajemy w bliższym związku
>
> Buahahaha :) Słodka jesteś...Nawet jak zabraknie Ci argumentów to i tak
> wiesz gdzie uderzyć, żeby mnie najbardziej zabolało...


Och, zabolało? Nie sądziłam, że mogłoby Ci na tym zależeć.


> > Kwestię
> > winy rozważę, gdy ujrzę zbrodnię,
>
> Tzn morderstwo męża:)?
> Dla mnie -powtórzę po raz setny- dużym przewinieniem "małżenskim" jest już
> sam fakt potajemnego spotykania się z byłym ukochanym

sprostowanie - NIEGDYSIEJSZYM ukochanym, dziś jej ukochanym jest maż.
Oj wychodzi na to, ze ani chybi w Twoich oczach musiała sie z tym byłym na
tych spotkaniach przespać, no nie ma innej rady. Crony wie, oj wie.

Margola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2004-08-26 17:55:38

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kaszycha" <k...@n...pl> napisał w wiadomości
news:cgl3j6$16v$1@nemesis.news.tpi.pl...

> On na pewno szanuje ją. Ale czy szanuje siebie? Czy Ona szanuje Jego? Z
jego
> postów wychodzi mi, że nie stawia ją wysoko, wysoko ponad siebie.

Ustalmy coś

Czy ona szanuję jego ? - moim zdaniem tak

Czy on szanuje ją ? - moim zdaniem tak


> > Przecież mu powiedziała może ją to męczyło.
>
> Po fakcie. Powiedziała mu po fakcie. Ja twierdzę, że to znaczy dokładnie
> tyle co i nic. Przed spotkaniem- byłby niesamowity plus ale po????

Tu mamy zgodę.


> Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo??? Poza tym nie mam wrażenia, że R
jest
> zazdrośnikiem. Ma święte prawo do krytkowania spotkań z Byłym.

Sam o sobie pisze że jest zazdrośnikiem.
Ma prawo do przeprosin, co do krytyki to nie wiem czemu służyć wydaje się że
oboję wiedzą że źle działali.
Krytyka żadnemu nic nie da.

> Tak. Bardzo dziwne- zakładając, że rzeczywiście jej zależy na małżeństwie.
O
> nie, że mówi, że jej zależy......

???

> Przeczytaj to co napisałeś. To brzmi tak jakby należało jej postawić
pomnik.

Piszę tylko że jej przewinienie jest niewielkie.

> Przecież nie zrobiła nic nadzwyczajnego. Nie jest żadną bohaterką. Nie
> zrobiła nic ponad to co obiecywała wychodząc za mąż za R. Powiem więcej-
> moim zdaniem zawiniła bardzo. Naraziła małżeństwo na poważny kryzys,
> skrzywdziła człowieka.

Narazili oboje.

> Wcześniej z wygodnictwa. lenistwa, egoizmu, złej
> dumy, tchórzostwa zaniedbała swoje relacje z mężem.

Przecież to R napisał że nie potrzebował czułości.

> Choćby nie wiem jak był
> zamknięty w sobie, oschły, zimny nie miała do tego prawa. Nawet jakby ją
> codziennie bił dla sportu. Jak jej było tak źle - to trzeba było wcześniej
> odejść, załatwić jasno sprawę z R

Bez sensu i przejaskrawiono dla zamydlenia.

> - a potem decydować się na spotkania z
> Byłym czy szukac Pocieszyla. Ale pierwsze załatwić jednoznacznie sprawę z
R.
> Przecież to naprawdę proste.Ale to nie jej styl, prwada? Idąc do ślubu też
> miała niezałatwione sprawy z przeszłości. Dlatego jakoś jej nie ufam.

R o tym wiedział. Nie można jej teraz tego wypominać. To do niczego dobrego
nie prowadzi.
Moim zdaniem wyjasnili sobie cała sytuację i teraz jest czas budowania a nie
wypominania.

> Po prostu maluje mi się jako typ kobiety bardzo wymagającej,
rozpieszczonej,
> pewnej siebie wyobraziłam sobie skrzywienie ust gdy bukiet będzie
> niedopasowany.

A mi sie namalował obraz kobiety zagubionej i bardzo wiernej.
Spróbuj sobie wyobrazić co czuła gdy mąż nie potrzebował jej czułości.
Jak sam pisze R nie potrzebował. Pisze również że był o nią zazdrosny,
a może ona traktowała jego oschłość jako swego rodzaju reakcję zazdrośnika.
Tak jak pisałem wcześniej może czuła że wpadła z deszczu pod rynnę
furiata zamieniła na chłód.

Teraz R obudził się i chce tego co wcześniej odrzucał, przypomne tylko że
jak pisał
robił to bo mu to nie było potrzebne. Kwiaty to była tylko jedna z
propozycji
aby stał się kimś innym niż tylko spokojnym ale zimnym facetem, kimś z
fantazją,
skoro jest z nią 7 lat świetnie wie czym sprawił by jej prawdziwą radość.

> Boję się, że R chcąc dobrze może coś popsuć. No i jakoś nie
> moge pozbyc się wrażenia, że jest nieszczera, nieprawdziwa i pod byle
> pretekstem "dokopie" niezbyt szczerze mówiąc "twardemu" R

Gdyby chciała mu dokopać gwarantuję Ci że zrobiła by to.
Starczyło by aby powiedziała że beznadziejny jako meżczyzna w łózku,
że sex z nim to udręka i R przestał by istnieć. Dostał by obłędu.
Gdyby taka była już mielibysmy post R tego typu.


> Szczerze mówiąc przychodzi mi do głowy wytłumaczenie z tych ciemnych. Żona
R
> potrzebowała az 4 spotkań aby ocenić, który jest lepszy. Nie wierzę, że
idąc
> na pierwsze spotkanie miała w głowie te słowa, które ponoć powiedziała o
> swoim małżeństwie. Ale cos jej się nie spodobało w Byłym i w końcu na 4
> spotkaniu zdecydowała. No i dobrze, że to taka decyzja.

Nie wiem co miała w głowie, wiem co napisał R i wiem jak te spotkania się
skończyły.


> Chcę być dobrze zrozumiana- mają Oboje wspaniałą szansę. I jeśli chcą ją
> rzeczywiście wykorzystac to nie można poprzestać na słodkich słówkach- Ach
> jakże jesteś cudowna, że mnie wybrałaś.... Trzeba się od razu brać do
> ciężkiej pracy. Nad sobą i partnerem.

Tu sie zgadzamy znów.


> Pomóżmy R. Ja mu radzę: patrz i obserwuj.

Ja mu radzę słuchaj i ufaj. Zainwestuj swoją energię w to aby do ich zwiazku
wróciła namiętność.

> Zadawaj pytania i uważnie słuchaj
> odpowiedzi i wierz w to co słyszych ale gdy Cię coś niepokoi to to
> wyartykułuj- choćby i żona warczała.

Ja mu radzę nie snuj domysłów patrz na czyny.
Z tego co pisze to raczej on warczy.
Dodatkowo mu radzę bądź wytrwały.

> Nie ufaj bezkrytycznie.

Zaufanie to zaufanie.

> Bądź mądry.
> Kochaj mądrze.

Tak


> Uwielbiam kwiaty. Ale ważne jest kto, kiedy i po co je wręcza. Znam męża,
> który gdy upił się w trupa na drugi dzień przynosił swojej żonie ogromne
> bukiety.

Ale co to ma wspólnego z tym przypadkiem ?

> Przepraszał się, kajał a potem od nowa. Czy to też jest piękne?

Twój post zawierał podobne użycie kwiatów.

> U R wręczenie dziś bukietu IMHO mogłoby mu przysporzyć więcej problemów
niz
> korzyści, szczególnie gdy wczesniej nie miał tego zwyczaju.

Wczesniej nie potrzebował czułości, czy tego też ma nie zmienić.

Jakie problemy mogło by przynieść wręczenie kwiatów ?

> To zbyt wcześnie.

Jutra może nie być dla nich, takie już kruche jest nasze życie ?

Po co czekać skoro mozna zaczać dzisiaj ?

Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2004-08-26 18:00:20

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Crony" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

> > zastępczym",czekając następnie na jakąś odpowiedź-w domyśle:zaprzeczenie
> > tego. Nie doczekał się niczego w tym stylu...żona skomentowała tę
> wypowiedź
> > milczeniem, które bywa czasem bardziej wymowne niż słowa - R. wyraźnie
> pisze
> > jak można było to odczytac w kontekście sytuacji-czegóż chcesz więcej,
> > kobieto?
>
> Nie wiem, ale chyba jasno powiedziałam, że chcę faktów? A nie
Crony'owskich
> nadinterpretacji. To takie trudne, mężczyzno z porazającą logiką?

Kochana Margolko...wiem, że przedstawienie/opisanie całej sceny przez R. z
jego (zaznaczam - JEGO) interpretacjami i komentarzem to trochę za mało dla
Ciebie...
Wpadnij do mnie do Krakowa - mam tu w szafie kasetę video z zarejestrowaną
całą rozmową, wyniki ekspertyz, film z wizji lokalnej, zeznania sąsiadów
Państwa R. oraz wyniki testów na prawdomówność R. i jego zony...
A co do tej logiki..oj gryzie Cię jednak coś, gryzie:)....


> > Ale skąd Ty mozesz wiedzieć, że R. opowiada nieprawdę? Znasz cała
sytuację
> > od wewnątrz? Rozmawiałaś z jego żoną? R jest tutaj jedynym
> "dostarczycielem"
> > informacji o całej sprawie - jesli założymy ze opowiada nieprawde - to
> > równie dobrze mozemy załozyć, ze cała historia włącznie z postaciami
jest
> > zmyslona...
>
> Zakładam pewniem margines na emocje, które bardzo utrudniają rzetelną
ocenę
> sytuacji i staram się zwrócić uwagę R. na to, że może nadinterpretować
> uczucia żony względem R. i umniejszać uczucia względem siebie.

A czemu zakładasz "margines na emocje" tylko z jednej strony? Czemu nie
zakładasz np że R: odwrotnie - nie zdaje w pełni sobie sprawy (nie chce w
pełni zdawac sobie sprawy) z uczucia żony względem byłego i jednoczesnie za
bardzo wierzy w jakiekolwiek jej uczucie względem niego samego?
Wiesz - ja wolę jednak polegać na tym co zostało powiedziane i wierzyć w to,
ze R. jest osobą w pełni władz umysłowych, świadomą tego co mówi. Dlatego
marginesy z jednej czy drugiej strony sobie w interpretacjach
odpuszczam...tym bardziej , że pana R znam tylko z jego postów, a to chyba
za mało na budowanie az tak złożonych analiz jego psychicznej
konstrukcji....


> > Absolutnie nie chodzi o to. Chodzi o zwroty w stylu "Twoja wybujała
męska
> > duma" i tym podobne personalne przytyki - tym bardziej nonsensowne że
> > kompletnie mnie przeciez nie znasz...
>
> A, więc jednak "kochany głuptasek" można powiedzieć, a "wbujała męska
duma"
> nie, opierając się tlyko na własnych nadinterpretacjach? Cieszę się z
Twojej
> żelaznej logiki ;)

"Kochany głuptasek" (za którego już zdążyłem przeprosic, gdy powiedziałaś ze
używanie takiego epitetu rani Twoje uczucia) - to okreslenie jakiego użyłem
wobec żony R. na podstawie tego co o niej wiemy (historii przekazanej przez
R.). "Wybujałą meską dumę" wymyśliłaś sobie co do mojej osoby - choć ani
mnie nie znasz, ani nie o mnie w ogóle tutaj mówimy - ja jestem tutaj
dyskutantem a nie przedmiotem dyskusji...Powtarzam zatem - oszczędźmy sobie
personalnych przytyków...

> > > Moje zdanie - kwestii trzeciego NIE MA,
> >
> > Błochowiak: Rywin nie przyszedł do Agory, nie przyszedł, nie
przyszedł!:)
>
> Fakt?
> "Ten trzeci" to zazwyczaj kochanek, popraw mnie, jeśli się mylę.

Heh...taak Ty to tylko o seksie:)...Wiesz-są też i inne ważne obszary
małżeńskiego żywota.


> > > nie rozważamy kwestii winy (masz jakąś obsesję na punkcie jej
> > > udowadniania,
> >
> > masz jakąś obsesje na punkcie jej niezauważania
>
> Nie, pomijam rzeczy nieistotne (kto zaczął) na rzecz istotnych (jak to się
> skończy)

Pytanie "kto zaczął?" ma spore znaczenie dla odpowiedzi na pytanie "kto
przede wszystkim musi coś zrobić, zeby to dobrze się skończyło?"

> Kodeks Hammurabiego nie jest moim systemem wartości.

No i dobrze. Tylko co to ma do rzeczy?


>> > Buahahaha :) Słodka jesteś...Nawet jak zabraknie Ci argumentów to i tak
> > wiesz gdzie uderzyć, żeby mnie najbardziej zabolało...
>
>
> Och, zabolało? Nie sądziłam, że mogłoby Ci na tym zależeć.

Ach i jeszcze tak pięknie się droczysz;)

>
>
> > > Kwestię
> > > winy rozważę, gdy ujrzę zbrodnię,
> >
> > Tzn morderstwo męża:)?
> > Dla mnie -powtórzę po raz setny- dużym przewinieniem "małżenskim" jest
już
> > sam fakt potajemnego spotykania się z byłym ukochanym
>
> sprostowanie - NIEGDYSIEJSZYM ukochanym, dziś jej ukochanym jest maż.

Jest albo nie jest...przebieg co najmniej jednej z ostatnich dyskusji R z
jego żoną (tej z "produktem zastępczym") pokazuje coś wprost przeciwnego...

> Oj wychodzi na to, ze ani chybi w Twoich oczach musiała sie z tym byłym na
> tych spotkaniach przespać, no nie ma innej rady. Crony wie, oj wie.


Oj a Ty znowu o seksie...Lato w pełni - co się dziwić:)
A mówiąc serio: nieuczciwosć wobec małżonka nie zawsze musi wyglądac jak w
amerykańskich filmach...łóżko, zdzieranie z siebie szat i taki tam szał
namiętności z obcym - czasem to bywa nieco mniej spektakularne ale nie mniej
bolesne dla jednej ze stron .....

Pozdrawiam
Crony


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2004-08-26 18:13:10

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cgl2p1$99o$1@inews.gazeta.pl...

> Temat EX nie ma prawa bytu w małżeństwie - przynajmniej nie w takiej
formie
> w jakiej rozgrywa się w tym przypadku. R powinien dać do zrozumienia
zonie,
> ze potrafi zaakceptować to, ze ona kiedys kochała EXa, ze potrafi nawet
> zrozumieć chęć żony spotkania się (ale nie potajemnego!) z EX-em i
pozwolić
> na nie...ale że jednoczesnie nie ma zamiaru akceptować EX-a jako
aktualnego
> rywala w walce o nią! EX nie ma prawa być rywalem, tym "trzecim" w zwiazku
i
> żona powinna to wiedzieć - tę kwestie R. powinien stanowczo postawic - ma
do
> tego pełne prawo...

Przecież ani przez chwile nie było zadnej rywalizacji.
Poza tym EX jest czy tak czy siak to R zrobił z niego więcej niż znaczy dla
jego żony.

> Albo partnerzy w małżeństwie traktują się ...po partnersku własnie , po
> dorosłemu, z szacunkiem i uczciwością - albo to zaden związek. Tłumaczenie
> kłamstwa w sposób " bo mój mąz taki nadpobudliwy-to dla jego dobra nie
> powiedziałam mu o spotkaniu przed faktem tylko po fakcie" to czysta
> hipokryzja...


To nie jest hipokryzja ale przyzwyczaiłem sie że specyficznie uzywasz słów.
Błądzić rzecz ludzka, ale są tak zwane okoliczności i one dla mnie stanawią
ważny element w ocenie zdarzenia.


> > Na podstwawie własnej analizy, to jest bardzo czytelne.

> Taaa... i kto to przed chwilą pisał "Domniemania, domniemania.."

Wiesz mam nadzieję że pamiętasz że napisałem że nie wiem tego tylko mam
takie przekonanie
co więcej nie jestem do nich przywiązany, gdyby tylko R zachciała wyjaśnić
że słowo to padło
lub nie chętnie przyznałbym się do tego że się myliłem.


> > Już chciałem coś napisać ale przypomniałem sobie że Ty nie umiesz
> rozróżniać
> > znaczenia słow
> > i sytuacji,
>
> o o...tu zaczyna się "husaria personalna"....jak sie nie ma argumentów to
> najłatwiej zarzucić dyskutantowi niewiedzę, bezmyślność i ogólną
> głupotę....

Gdybym chciał użyć takich słów to bym ich użył.
Poza tym na głupca nie traciłbym czasu. Proszę więc nie wkładaj mi coś czego
nie powiedziałem
i nawet tego nie zamierzałem. Dyskutuje z Twoimi poglądami.
A to że inaczej definiujesz słowa można sprawdzić w słowniku języka
polskiego.


> Równie dobrze mógłbym Ci odpowiedzieć: "już miałem cos napisać
> ale przypomniałem sobie, ze jesteś kretynem i nie rozumiesz słowa pisanego
> tylko obrazkowe"....

Cóż szkoda że tak o sobie myślisz, ja mam odmienne zdanie.

>Trzymaj poziom, chłopie-grzecznie proszę....

To jest naprawdę niegrzeczne !!!

> > dla Ciebie słowo zdrada oznacza dużo więcej niż dla
> > mnie.
>
> Bardzo możliwe....

uff

> > Co do zwyczajowego pojęcia zdrady
>
> Dokładnie o "zwyczajowe" pojęcie mi chodziło...Tylko po co był ten głupi
> wstęp wcześniej: "..bo ty nie rozumiesz pojęć"...

Często odbywa sie na tej grupie dyskusja o sensie zdrady,
jakoś nie przypominam sobie aby większość interpretowała jako zdradę
rozmowę kobiety z mężczyzną.


> - to zdecydowanie tak, po za tym sam
> > proszę o takie zapomnienie
> > używając tylko słowa przepraszam więc jak dla mnie sprawa jest
oczywista,
> > jeśli tylko słowo jest pełne
> > treści jest absolutnie wystarczające.
>
> A ja myślę, że w życiu -także małżeńskim -bardziej liczą się czyny niż
> słowa...

Więc co według Ciebie powinna zrobić ?

> > > Jak słusznie zauważyła Kaszycha - takie postępowanie to poważne
> naruszenie
> > > wzajemnego zaufania w związku.
> >
> > Dlatego moim zdaniem słowo przepraszam padło.
>
> To az zabawne co mówisz....chyba chciałeś wyrazić się "dlatego moim
zdaniem
> słowo przepraszam powinno paść"...przecież nie znasz żony R...na jakiej
> podstawie twierdzisz, że wykazała się na tyle poczuciem winy, ze potrafiła
> przeprosic?..Sam R nic zupełnie o tym nie pisze...

Poczekamy aż R zaprzeczy lub potwierdzi.
Proszę tylko cytuj dosłownie albo wcale.

> > Sam sobie to wydumał - wymyslił - domniemał, tak w końcu przyznał.
>
> Taaak..jak juz pisałem wcześniej - może od razu załóżmy ze cała historia i
> wszystkie postacie są fikcyjne?

Można, to już sie zdarzało, ale i tak warto dyskutować bo historia wzbogaca
nas.

>
> > Naprawdę nie wiesz czym różni się pokuta od naprawienia rzeczy ?
> > Pokuta to kara a j
>
> Pokuta to nie kara - karę nadaje ktoś z zewnątrz, pokutę człowiek nadaje
> sobie sam.

Czy nie po to by się ukarać?


Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2004-08-26 18:16:40

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cgl8fh$189$1@inews.gazeta.pl...
> Kochana Margolko...

Nikt Ci nie powiedział że uzywanie takich zdrobnień i słów to oznaka
traktowania ludzi protekcjonalnie ?

Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2004-08-26 18:54:55

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Crony" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> > tego pełne prawo...
>
> Przecież ani przez chwile nie było zadnej rywalizacji.
> Poza tym EX jest czy tak czy siak to R zrobił z niego więcej niż znaczy
dla
> jego żony.

Jakaś jednak rywalizacja jest - rywalizacja o uczucia (o to kto jest dla
żony R prawdziwą miłością a kto tylko "produktem zastępczym"). Ty uwazasz,
że R. konfabuluje i przesadza w opisie tej rywalizacji (która wg Ciebie
odbywa się w jego głowie a nie w "realu"), ja przeciwnie - uważam, ze już
chociażby fakty (spotkania potajemne żony R z byłym) ale także i słowa R.
(traktuję go w przeciwieństwie do Ciebie jako osobę "poczytalną") swiadczą o
tym, że problem jednak istnieje.

>
> To nie jest hipokryzja ale przyzwyczaiłem sie że specyficznie uzywasz
słów.

OK, wg słownika:
Hipokryzja (od gr. hypokrisis, udawanie, hipokryzja) - zachowanie, lub
sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych
zasad moralnych.
Hipokryzja może się przejawiać na następujące sposoby:: (...) m.in
wymyślanie rozmaitych teorii, które w pokrętny sposób tłumaczą stosowanie
różnych norm moralnych przy różnych sytuacjach

Tłumaczenie w pokrętny sposób nieuczciwości (potajemnego spotykania się z
byłym) - przy założeniu, że żona deklarowała uczciwosć małzeńską (a przecież
deklarowała - na ślubie) to właśnie hipokryzja. Zadowolony?

> R zachciała wyjaśnić
> że słowo to padło
> lub nie chętnie przyznałbym się do tego że się myliłem.

Słowo (słowa właściwie) to padło-R juz to wyjaśniał...


> A to że inaczej definiujesz słowa można sprawdzić w słowniku języka
> polskiego.

Zarzuciłeś mi jak sądzę błędne użycie słowa "hipokryzja" - udowodniłem Ci
wyżej, ze to Ty najwidoczniej źle pojmujesz to słowo...

> > Dokładnie o "zwyczajowe" pojęcie mi chodziło...> Często odbywa sie na
tej grupie dyskusja o sensie zdrady,
> jakoś nie przypominam sobie aby większość interpretowała jako zdradę
> rozmowę kobiety z mężczyzną.

Ależ przeczytaj dobrze to co pisałem wcześniej, bo to już staje się
zapętlone. Napisałem ".Też
byłbyś gotów zapomnieć np o zdradzie małżeńskiej po zwykłym "przepraszam"?"
Zauważ to małe "np." w pytaniu, które nie odnosiło się w bezposredni sposób
do Państwa R. - chodziło mi tylko o to, byś powiedział jaką moc ma dla
Ciebie zwykłe słówko "przepraszam"...A słowo "zdrada" traktuję tu w takiej
konwencji jaka jest powszechnie przyjęta....zresztą nigdy nie mówiłem o
przygodach Pani R jako o zdradzie małżeńskiej ...

> >
> > A ja myślę, że w życiu -także małżeńskim -bardziej liczą się czyny niż
> > słowa...
>
> Więc co według Ciebie powinna zrobić ?

Starać się naprawić to co zepsuła swoimi słowami/zachowaniem...starać się
brać udział w kształtowaniu związku dla obopólnego szczęścia...Jak na razie
żona R bardziej pracuje nad "ułożeniem spraw" ze swoim byłym niż
znormalizowaniem sytuacji we własnym małżeństwie...Wszystkie próby naprawy
sytuacji wychodzą od pana R....a nie od niej...
.
> > To az zabawne co mówisz....chyba chciałeś wyrazić się "dlatego moim
> zdaniem
> > słowo przepraszam powinno paść"...przecież nie znasz żony R...na jakiej
> > podstawie twierdzisz, że wykazała się na tyle poczuciem winy, ze
potrafiła
> > przeprosic?..Sam R nic zupełnie o tym nie pisze...
>
> Poczekamy aż R zaprzeczy lub potwierdzi.
> Proszę tylko cytuj dosłownie albo wcale.

Po pierwsze nie cytowałem - użycie cudzysłowia nie zawsze oznacza
przywołanie cytatu-zresztą chyba kontekst był czytelny...Poza tym to trochę
dziwny argument w dyskusji - to tak jakbym powiedział " ...a zona R
powiedziała również, że R jest stary i brzydki...że co? nie powiedziała
tak?...poczekajmy az R to potwierdzi lub zaprzeczy!". Nie dopisujmy tego, co
nie zostało powiedziane..opierajmy się na tym co przedstawił nam R.

> > Taaak..jak juz pisałem wcześniej - może od razu załóżmy ze cała historia
i
> > wszystkie postacie są fikcyjne?
>
> Można, to już sie zdarzało, ale i tak warto dyskutować bo historia
wzbogaca
> nas.

Warto dyskutowac - ale interpretowanie sytuacji w oderwaniu od
przedstawionych faktów - to trochę bez sensu....




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2004-08-26 19:03:38

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Crony" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> > Kochana Margolko...
>
> Nikt Ci nie powiedział że uzywanie takich zdrobnień i słów to oznaka
> traktowania ludzi protekcjonalnie ?

Wszystko zalezy od intencji mówiącego - czy uważasz, ze Kuroń, który do
kazdej kobiety zwracał się "córeczko" traktował ludzi protekcjonalnie?
Margolkę traktuję jako partnerkę w dyskusji - absolutnie nie traktuję jej
protekcjonalnie (tak samo jak i zresztą pzoostałych dyskutantów
protekcjonalnie nie traktuję) ...
A zdrobnień i "takich słów" używa się czasem także np z sympatii - nikt Ci
tego nie powiedział?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


70. Data: 2004-08-26 19:51:40

Temat: Re: Twardziej!
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Czy ona szanuję jego ? - moim zdaniem tak

Moim zdaniem nic na to nie wskazuje


> Czy on szanuje ją ? - moim zdaniem tak

Tu zgoda- szanuje ją bardziej niż samego siebie.

>
> Sam o sobie pisze że jest zazdrośnikiem.

Zazdrośnik zazdrośnikowi nierówny. Jakoś nie mieści się w mojej głowie obraz
zazdrośnika, który czeka na żonę, która wraca z 4 spotkania z Byłym. Raczej
śledzenie, podsłuch, knotrola, przeszukiwanie kieszeni itp ale mogę się
mylić.

> Ma prawo do przeprosin, co do krytyki to nie wiem czemu służyć wydaje się
że
> oboję wiedzą że źle działali.
> Krytyka żadnemu nic nie da.

Gdy ludzie są w miarę dojrzali i są w stanie racjonalnie krytykę przyjąć i
racjonalnie ją wyrażać- to pomaga. Nawet bardzo.


> Piszę tylko że jej przewinienie jest niewielkie.

Jakie więc według Twoich kryteriów byłoby spore, jakie duże, jakie ogromne a
jakie niewybaczalne????


> > skrzywdziła człowieka.
>
> Narazili oboje.

Tu zgoda- narazili oboje. Ale w sumie przez jakiś tam czas- była zachowana
pewna równowaga i jej działanie bezpośrednio tę równowagę zachwiało.


>
> > Wcześniej z wygodnictwa. lenistwa, egoizmu, złej
> > dumy, tchórzostwa zaniedbała swoje relacje z mężem.
>
> Przecież to R napisał że nie potrzebował czułości.

Ale Ona potrzebowała. Więc czemu o to nie walczyła? Nie stawiała spraw
ostro? Wolała śnić o Byłym....


> > Choćby nie wiem jak był
> > zamknięty w sobie, oschły, zimny nie miała do tego prawa. Nawet jakby ją
> > codziennie bił dla sportu. Jak jej było tak źle - to trzeba było
wcześniej
> > odejść, załatwić jasno sprawę z R
>
> Bez sensu i przejaskrawiono dla zamydlenia.

Dla jasności. Dla precyzji.

> > miała niezałatwione sprawy z przeszłości. Dlatego jakoś jej nie ufam.
>
> R o tym wiedział.

Wiedział, że sprawa jest zakończona- nie sądze aby przypuszczał, że będzie
kiedyś konkurował z tą "załatwioną" przeszłością.


Nie można jej teraz tego wypominać. To do niczego dobrego
> nie prowadzi.
> Moim zdaniem wyjasnili sobie cała sytuację i teraz jest czas budowania a
nie
> wypominania.

I to jest to co mi z daleka zalatuje fałszem. Nie jestem pewna czy sytuacja
jest wyjaśniona. Czy oboje tak samo tę sytuację rozumieją. na razie to R się
poczuwa do przeprosin, przyznaje się do zaniedbań. A Ona? Na to staram się
zwrócić uwagę. Póki co wynika, że niewinna jak łza (albo jak Rywin)


> A mi sie namalował obraz kobiety zagubionej i bardzo wiernej.

Żartujesz prawda?



> Spróbuj sobie wyobrazić co czuła gdy mąż nie potrzebował jej czułości.

Znam wiele kobiet, rozmawiamy. Mogę dokładnie sobie to wyobrazić. Powiem
więcej wiem co czują wtedy kobiety i wiem co potrafią robić, co potrafią
poświęcić aby to zmienić.

> Jak sam pisze R nie potrzebował. Pisze również że był o nią zazdrosny,
> a może ona traktowała jego oschłość jako swego rodzaju reakcję
zazdrośnika.
> Tak jak pisałem wcześniej może czuła że wpadła z deszczu pod rynnę
> furiata zamieniła na chłód.

Jest dorosłą osobą- pisząc dosadnie" widziały gały co brały". Jej decyzja,
jej wybór i jej odpowiedzialność. Zminiła furiata na to co sama chciała.


> Teraz R obudził się i chce tego co wcześniej odrzucał, przypomne tylko że
> jak pisał
> robił to bo mu to nie było potrzebne. Kwiaty to była tylko jedna z
> propozycji
> aby stał się kimś innym niż tylko spokojnym ale zimnym facetem, kimś z
> fantazją,

No to nie wiem- bukiet kwiatów nawet najpięniejszych jest bardzo oklepany i
przereklamowany i traktować go jako przejaw fantazji to chyba duża
przesada.


> skoro jest z nią 7 lat świetnie wie czym sprawił by jej prawdziwą radość.


> Gdyby chciała mu dokopać gwarantuję Ci że zrobiła by to.

Jeśli dasz jej dobry pretekst.....

> Starczyło by aby powiedziała że beznadziejny jako meżczyzna w łózku,
> że sex z nim to udręka i R przestał by istnieć. Dostał by obłędu.
> Gdyby taka była już mielibysmy post R tego typu.


Może nie chce kłamać i wcale tak nie uważa a dokopie wybuchając śmiechem na
widok R z bukietem,( bardzo spotanicznie zresztą). Jeśli tego wcześniej nie
robił to może się zdarzyć.

> Nie wiem co miała w głowie, wiem co napisał R i wiem jak te spotkania się
> skończyły.

Ale masz wyobraźnie i doświadczenie życiowe czyż nie?


> > Nie ufaj bezkrytycznie.
>
> Zaufanie to zaufanie.
>
Dla mnie bezkrytyczne zaufanie to przejaw wygodnictwa albo głupoty i droga
do klęski.

>
>
> > To zbyt wcześnie.
>
> Jutra może nie być dla nich, takie już kruche jest nasze życie ?
>
> Po co czekać skoro mozna zaczać dzisiaj ?

Tak- tu widać róznice w naszych poglądach. Ja im życzę długiego, szczęliwego
życia razem z tysiącami okazji do czułości i wręczania kwiatów a Ty piszesz,
że życie jest kruche i, że jutro może nie być dla nich. Czy sądzisz, że jest
jeszcze jakiś kolejny Były i R tego nie zdzierży???


Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 20 ... 22


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kto jest kim w rodzinie?
[OT] Na wesolo :)
Samotność
Potrzebuje pomocy
... Pochwale sie :-)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »