Data: 2010-03-24 00:59:16
Temat: Re: Typy kobiece.
Od: darr_d1 <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 21 Mar, 14:02, zażółcony <R...@o...pl> wrote:
> I jest też typ uwodzicielki.
> Jak to moja szacowna TŻ podsumowała: 'mężczyźni uwodzą, żeby
> bzyknać, kobiety uwodzą, żeby rozkochać i porzucić'.
> Jest to oczywiście duże uogólnienie, ale "statystycznie istotne".
> Wyhaczają naukowców, kolegów koleżanek itp itd. Wiele specjalnie
> celuje w facetów w związkach. Im facet ma bardziej stabilny
> związek, w szczególności - np. im bardziej 'katolicki' - tym
> większą satysfakcję odczuwają, kiedy pod wpływem 'zakochania'
> maślany delikwent łamie wszelkie zasady, jakie oficjalnie
> zadeklarował czy też z "mądrego naukowca" robi się "prostym
> samczykiem". Fiksacja na temacie 'zakochania' jest tu
> charakterystyczna i tym się świetnie bawią.
>
... a później się dziwią, że faceci "uczuć nie mają", bo poranieni,
znieczuleni, potworki takie - bez serca i duszy.
Jeśli pokochać się nie da (bo nie warto czasem lub ryzyko zbyt duże -
dla co niektórych), to chociaż bzyknąć sobie chcą, he he.
> Jedna rzecz jest w tym wszystkim przykra. Z tego 'raz-bzykniecia'
> czy 'rozkochania i porzucenia' nadzwyczaj często wychodzą ciąże
> i rodzą się dzieci. I jest to dramat.
Jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało - nikt nie obiecywał, że w
życiu będzie lekko. Dramaty, porzucenia, niechciane dzieci,
emocjonalne "nadużycia" - ale również kradzieże, zabójstwa i innego
rodzaju manipulacje czy tym podobne. Takie jest niestety nasze życie -
jednych to dotyka, innych nie. Kobiety, czy ludzie, powiedzmy bardziej
"poukładane", potrafią mimo wszystko zachować się w sposób godny, nie
niszczący kogoś lub czegoś.
> można by liczyć na pęczki - żona rzuca konkretnymi nazwiskami
> swoich koleżanek, które np. zwiazały się z co niektórymi
> znanymi osobistościami ze światka artystycznego. Oznacza to ni
> mniej ni wiecej, że ludzie (szczególnie uwodziciele) słabo
> jednak zdają sobie sprawę z tego, jakie role pełnią i dlaczego
> to robią. Są po prostu głupi. Jest w tym mnóstwo racjonalizacji,
> osobistych, misyjnych ideoligii, zapomnień, odpłynięć w idee,
> 'coś mi się wydawało' - i nagle jest "nie tak bezboleśnie,
> jak dotąd". Coś nie wychodzi.
>
Powiedzmy, że ich to w pewnym sensie tłumaczy. Tłumaczy, ale nie
usprawiedliwia - i w 'pewnym' tylko sensie. Moim skromnym zdaniem.
> Gdzieś są też Ci zwykli mężczyźni-ojcowie - te zwykłe
> matki-żony.
No gdzieś tam są, są podobno. I tak sobie żyją, skromnie i po cichu -
przez większość społeczeństwa nie zrozumiani... ;-))
Pozdrawiam,
darr_d1
|