| « poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2008-06-26 12:46:08
Temat: Re: Uśmiech bezwiedny?A widzisz! Na tym to właśnie polega.
Gdybyś to tak łatwo mogła zrozumieć to taki "test" nie miałby sensu.
Ale cieszę się, że tak dużo i tak uważnie mnie czytasz.
Powaga. :)
--
CB
Użytkownik "ostryga" <z...@v...pl> napisał w wiadomości
news:g401j0$kl1$1@news.onet.pl...
> Nie bardzo rozumiem co i jak sprawdzasz z kim masz do czynienia?
> :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2008-06-26 13:00:34
Temat: Re: Uśmiech bezwiedny?
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:g4039t$j45$1@achot.icm.edu.pl...
>A widzisz! Na tym to właśnie polega.
> Gdybyś to tak łatwo mogła zrozumieć to taki "test" nie miałby sensu.
>
> Ale cieszę się, że tak dużo i tak uważnie mnie czytasz.
> Powaga. :)
Ach, to był test na mnie... ;)
Nie jestem domyslna co do twoich testów i sprawdzianów.
Ale i mnie miło, że poświęcasz mi uwagę. (choćby nawet mnie testując).
:)
pozdr.
o.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2008-06-26 13:01:17
Temat: Re: Uśmiech bezwiedny?Proszę bardzo.
Wracając do tematu: jestem przekonany, że jeśli medea odkryje
wreszcie na czym polega "ten uśmiech", to nie odmówi sobie
od czasu do czasu aby z premedytacją także wykorzystywać
go do jakiegoś niewinnego "testu" przy dobrej okazji.
--
CB
Użytkownik "ostryga" <z...@v...pl> napisał w wiadomości
news:g403t7$s5t$1@news.onet.pl...
> Ach, to był test na mnie... ;)
> Nie jestem domyslna co do twoich testów i sprawdzianów.
> Ale i mnie miło, że poświęcasz mi uwagę. (choćby nawet mnie testując).
> :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2008-06-26 13:54:45
Temat: Re: Uśmiech bezwiedny?ostryga wrote:
>>> moim postępowaniu i reakcjach. W dodatku przedmiotem mojej
>>> zazdrości nie są
>>> sprawy typowe dla większości - czyli nigdy nie są to rzeczy
>> Pytałam, czy w ogóle nie odczuwasz zazdrości - to nie znaczy, że
>> miałam na myśli zazdrość o rzeczy. Ale już wiem, że jednak czegoś
>> czasem zazdrościsz. ;-) I w jednym się zgadzamy - ja też od jakiegoś
>> czasu nie odczuwam zazdrości o rzeczy. Właściwie to chyba nigdy jej
>> nie odczuwałam, może jako dziecko. Są jednak pewne rzeczy
>> niematerialne, co do których żałuję, że nie są moim udziałem żtp. i
>> takich zazdroszczę, ale nie będę się tu rozpisywać szczegółowo
> Zazdrośc może mieć też neutralny/pozytywny wymiar - nie sądzisz?
> np. może motywować do doskonalenia się.
> Choć może to akurat nie najlepszy motor doskonalenia się.
Zazdrość z definicji jest odczuciem sprawiającym przykrość. Nie może więc
mieć pozytywnego wymiaru. Jeśli z powodu wywołanej zazdrości dochodzi do
pracy nad sobą, to w międzyczasie musi dojść do refleksji i zamiany uczucia
z zazdrości na uczucie wiary w siebie i chęci odniesienia sukcesu na
przykład. :)
> Ja z kolei co do wielu rzeczy mam zajebiste szczęście.
> (To może być powodem zazdrości niektórych osób.) Czasem nawet jest mi
> głupio i smutno, że w sumie miałam tyle farta, a inni na moim miejscu
> niekoniecznie. (Głupie myślenie...;)
> I zamiast się po prostu cieszyć tym co dał los, mam (miałam?)
> tendencję by sobie wyrzucać, że nie zasłużyłam itd. Że teraz powinnam
> być dozgonnie wdzięczna losowi itd. Choć tak naprawdę ciężko na wiele
> rzeczy pracowałam.
Mam podobne odczucia, kiedy widzę swoich równolatków lub młodszych od siebie
ciężko lub nieuleczalnie chorych, albo widzę ich ngrobki.
Staram się to przełożyć na "mam widocznie jeszcze coś do zrobienia"...
Szkoda tylko, że więcej myślę o tym, niż robię. :)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2008-06-26 14:18:36
Temat: Re: Uśmiech bezwiedny?On 24 Cze, 15:16, medea <e...@p...fm> wrote:
> Czasami ludzie reagują odruchowym uśmiechem, przebłyskiem uśmiechu, na
> negatywne informacje. Na przykład mówisz, że zmieniłeś pracę na mniej
> płatną albo ktoś ci umarł, nie poszło ci na egzaminie. Zastanawiam się,
> czy można z tego wnioskować, że ktoś ci źle życzy? O ile ktoś reaguje
> tak na pogorszenie czyichś finansów albo niepowodzenie na egzaminie, to
> można by tak przyjąć, bo możliwa jest na tym polu rywalizacja, ale na
> śmierć kogoś z rodziny na przykład? Może to jakiś atawistyczny odruch, a
> człowiek to naprawdę IKB? Czy psychologia to zbadała?
>
Wiem że to nie to samo, ale przypomniało mi się jak byłem w armii,
końcowy etap służby zasadniczej po studiach, przychodziliśmy do
jednostki jak do pracy, żeby odwalić wartę, służbę czy cokolwiek,
miałem kumpla, trochę niedorośnięty do swych lat powiedziałbym, nie
podobało mu się i pewnego dnia się nie stawił, zaczęli go szukać,
jeszcze nie wciągali w to żandarmów, okazało się że rodzice nic nie
wiedzą, nie mogą się do niego dodzwonić, major przysłał po mnie w
pewnym momencie, rodzice czekali tam masakrycznie zmartwieni, pytają
mnie czy coś mówił, co wiem, czy był załamany, czy coś mu się mogło
stać, staram się pomóc jak mogę, ale znam faceta i wiem że on właśnie
gdzieś baluje i ma wszystkich głęboko, i to połączenie jego
niefrasobliwości z przejęciem rodziny jest jakieś koszmarnie
komicznie, więc siedząc tam i wypowiadając współczujące frazy cały
czas szeroko się uśmiecham i nic nie potrafię na to poradzić, w końcu
jego matka zwraca mi uwagę że to nie jest zabawne, wszyscy patrzą na
mnie jak na kretyna, ja że oczywiście, że absolutnie mnie to nie bawi,
z trudnością już hamuję paroksyzm śmiechu, odsyłają mnie w końcu
zniesmaczeni, jakoś do tej pory nie potrafię się poczuć szczerze
winny za tamto zachowanie, chyba jestem IKB.
Namierzyli go potem, siedział w górach ze paczką znajomych, ściągnęli
gościa, rodzice uruchomili wszystkich znajomych generałów żeby nie
było konsekwencji, posiedział trzy dni i znowu zniknął, tym razem do
mnie zadzwonił, powiedział że jakby pytali to on właśnie jest nad
morzem, piękna pogoda, żałuj że cię tu nie ma.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2008-06-26 18:54:30
Temat: Re: Uśmiech bezwiedny?
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:g3ucfc$klo$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> i...@g...pl pisze:
>
>> Natomiast satysfakcja z czyjegoś niepowodzenia jest mi absolutnie obca, o
>> ile np. nie chodzi o niepowodzenie w podłożeniu komuś nogi czy coś w tym
>> rodzaju :-)
>
> No to dobrze. Prawdopodobnie nie należysz do osób bezwiednie się
> uśmiechających. ;-)
Bezwiedne uśmiechanie się jest reakcją nerwową, nie mającą nic wpólnego z
uczuciem zazdrości czy radości.
Tak reagowalam np. na wiadomość o śmierci mojej babci, z którą byłam bardzo
związana, tak reagowałam na wiadomość o śmierci matki koleżanki, tak samo na
ochrzan w szpitalu czy awanturę w pracy.
I nie jest bezwiedny - jest po prostu mimowolnym grymasem, pojawiajacym się
w momencie, gdy coś przestaje się miescić w głowie.
Na Twoim miejscu dałabym sobie spokój z ocenianiem ludzi po pozorach.
Aska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2008-06-26 19:58:44
Temat: Re: Uśmiech bezwiedny?cbnet pisze:
> Wracając do tematu: jestem przekonany, że jeśli medea odkryje
> wreszcie na czym polega "ten uśmiech", to nie odmówi sobie
> od czasu do czasu aby z premedytacją także wykorzystywać
> go do jakiegoś niewinnego "testu" przy dobrej okazji.
Myślisz, że mogłabym zrobić test uśmiechając się bezwiednie, czy badając
dokładnie, czy ktoś się uśmiecha i w jakich sytuacjach? Bo to drugie to
mam już dokładnie przebadane - wiem kto i kiedy się uśmiecha wśród moich
znajomych. :-)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2008-06-26 20:10:26
Temat: Re: Uśmiech bezwiedny?ostryga pisze:
> OK. :)
> Kiedy mam o to spytać? Semestr, dwa? ;)
Umówmy się za semestr, może wtedy jakieś piwko postawię. Chociaż trener
mi wróży roczne kiblowanie. ;-)
> Te nie od męża nie przynosza przypadkiem więcej radochy? ;)
W pewnym sensie - tak. :-)
> Ciekawe, co uważasz, za wspaniała osobowość. :) Jakie cechy.
U tej koleżanki akurat zafascynował mnie jej niezwykle rzadko spotykany
stosunek do ludzi. Po prostu miłość do drugiego człowieka bije z każdego
jej słowa. Nawet jak o kimś mówi źle, robi to z niezwykłym wdziękiem i
zrozumieniem, ma przy tym wielkie poczucie humoru - akurat takie, jaki
mi odpowiada. Patrzy na innych z zainteresowaniem i każdy jest
wyjątkowy. I to nie, że ona tak twierdzi, u niej to widać, to się rzuca
w oczy - bo myślę, że każdy tak się czuje w jej towarzystwie - wyjątkowy
- mi.in. ja. Co ciekawe - zwróciłam na nią uwagę od pierwszego dnia,
kiedy ją poznałam w większej grupie osób. Jak się później okazało, ona
na mnie podobno też. A na domiar wszystkiego obie mamy to samo dość
rzadko spotykane wykształcenie. To się nazywa zbieg okoliczności. :-)
Poza tym jest bardzo ciekawą osobą z wielu innych względów.
> Ja powiedziałam koleżance, że bardzo pasuje jej niebieski tusz do rzęs, jak
> mało komu.
> W ogóle często mówię koleżankom, że dobrze wyglądają i że jakiś ciuch lub
> kolor im pasuje.
No ja niestety zwykle nie zwracałam na to uwagi do tej pory. Teraz to
się trochę zmienia, bo w ogóle się zmieniam.
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2008-06-26 20:15:13
Temat: Re: Uśmiech bezwiedny?medea pisze:
> ostryga pisze:
>
>> OK. :)
>> Kiedy mam o to spytać? Semestr, dwa? ;)
>
> Umówmy się za semestr, może wtedy jakieś piwko postawię. Chociaż trener
> mi wróży roczne kiblowanie. ;-)
ja?!
"Podobno świetnie rokuję"
:)
> U tej koleżanki akurat zafascynował mnie jej niezwykle rzadko spotykany
> stosunek do ludzi. Po prostu miłość do drugiego człowieka bije z każdego
> jej słowa. Nawet jak o kimś mówi źle, robi to z niezwykłym wdziękiem i
> zrozumieniem, ma przy tym wielkie poczucie humoru - akurat takie, jaki
> mi odpowiada. Patrzy na innych z zainteresowaniem i każdy jest
> wyjątkowy. I to nie, że ona tak twierdzi, u niej to widać, to się rzuca
> w oczy - bo myślę, że każdy tak się czuje w jej towarzystwie - wyjątkowy
> - mi.in. ja.
boszsz, cały ja!!
--
http://bialo.czerwona.patrz.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2008-06-26 20:22:42
Temat: Re: Uśmiech bezwiedny?tren R pisze:
> boszsz, cały ja!!
No tak, powinnam jako stara wyga internetowa wiedzieć, że nadmierne
uzewnętrznianie się na grupach prowadzi do bezwiednych uśmieszków. ;-)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |