Data: 2012-05-11 21:06:42
Temat: Re: Video: ksiadz o podwojnym zyciu kleru
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 11 May 2012 23:03:31 +0200, Ikselka napisał(a):
> Dnia Fri, 11 May 2012 22:42:51 +0200, Paulinka napisał(a):
>
>> Ikselka pisze:
>>> Dnia Fri, 11 May 2012 22:11:53 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> Ikselka pisze:
>>>>> Dnia Fri, 11 May 2012 21:50:40 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>>>
>>>>>> Ikselka pisze:
>>>>>>> Dnia Fri, 11 May 2012 06:32:02 +0200, Chiron napisał(a):
>>>>>>>
>>>>>>>> Czy Ty nie masz wizji przyszłości
>>>>>>>> swoich dzieci- i nie kierujesz nimi w stronę tych wizji?
>>>>>>> Np chrztem?
>>>>>> Oczywiście. To była moja i męża decyzja. Uważam, ze bardzo dobra. Jeśli
>>>>>> moje dzieci będą miały na ten temat inne zdanie, to znaczy, że nie
>>>>>> poradziłam sobie z realizacją tej decyzji.
>>>>> Czyli doszliśmy do konsensusu, że nie można w wychowaniu uniknąć
>>>>> ukierunkowywania.
>>>> Ukierunkowywanie, a protekcjonalne wyobrażenie o wyższości jednych
>>>> prezentów nad drugimi to inna bajka.
>>>
>>> A niby gdzie wyższość i protekcjonalność? - proszono mnie na chrzestną, to
>>> znaczy, że i do wychowania.
>>
>> No i ok. Nadal uważam, że prezenty mają sprawić radość obdarowanemu.
>> Jak chcesz swojego chrześniaka/chrześnicę ewangelizować, to są inne ku
>> temu okazje.
>
> Chodzi o dane mi (wraz z prawem do asysty przy sakramencie) prawo do
> decyzji, co będzie okazją i co będzie dobrym prezentem. To właśnie oznacza
> bycie chrzestnym.
>
>> Nauczycielstwo widzę Ci bokiem wychodzi przez te kwitnące teraz wszędzie
>> kasztany.
>
> Kiedy kwitną kasztany, mam zupełnie inny nastrój, niż myślisz - dla mnie to
> jak co roku od 34 lat czas wspólnych wspomnień z mężem. Dziś właśnie
> wspominaliśmy moją pierwszą wizytę w jego rodzinnym domu, która odbyła się
> zaraz po rozdaniu maturalnych świadectw... Wyszliśmy ze szkoły ze
> świadectwami, zatrzymując się w furtce jak przed wyjściem w przyszłość on
> spytał, czy pójdę z nim na wieś... odpowiedziałam "tak" i poszliśmy razem
> przez miasto, rozpalone od słońca - był koniec maja. No i tak nam już
> zostało - maj :-)
..szkoda, że jako ostatniemu z kilku podobnych licealnych związków z
naszego rocznika...
|