Data: 2009-12-17 08:22:23
Temat: Re: W proch się obrócisz
Od: "R e d a r t" <n...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1oehvjuy1r7ib.16qe8eh6jp64b$.dlg@40tude.net...
> Wychowałam się na wsi, gdzie wódka i demoralizacja socjalistyczna zbierała
> żniwo w domach moich kolegów i koleżanek z klasy.
> Byłam i jestem osobą mysląca i wrażliwą. Może nawet zbyt wrażliwą i zbyt
> myslącą. Innych moich rówieśników mao to wszystko obchodziło, to było ich
> normalne??? życie. Ja miałam normalny dom i dlatego widziałam różnice.
...
> Jak wyżej - przebywałam jako dziecko dużo poza domem, w domach moich
> licznych kolegów i koleżanek, bawiłam się z dziećmi z rodzin
> alkoholicznych, z marginesu, ale i normalnych, a przede wszystkim sama
> miałam normalny dom. Znałam doskonale problemy dzieci wiejskich.
> I ten wielki rozrzut moralny i socjalny, jaki spotykałam codziennie, dawał
> mi do myślenia. Cierpiałam nad losem moich koleżanek i kolegów, którzy
> nieraz nie mieli co jeść, bo ojciec wszystko przepijał; na miarę swoich
> dzieciecych mozliwości reagoweałam - wynosiłam dla nich z domu jedzenie,
> za
> wiedzą, ale i często bez wiedzy mamy.
> Mogłabym książkę napisac o tamtej wsi - wsi w sensie ogólnym.
No i szacunek za to USZCZEGÓŁOWIENIE odpowiedzi, sprowadzenie
jej do konkretu. Szacunek dla zmagań dziecka. Teraz to się trzyma kupy
i daje wyrazisty przekaz. Tak, zrobiłem błąd stawiając 'tylko dwie
alternatywy'
i sugerując, że 'coś w domu musiało być nie teges'. A chodziło o domy
kolegów
i koleżanek. To było miejsce konfrontacji.
A teraz, po tym komentarzu, przywołam twoje poprzednie słowa:
> Już jako dziecko _na każdym kroku dziwiłam się_, jak ludzie byle jak
> traktują swoje życie, jak siebie samych nie szanują, a przez to i swoich
> bliskich i bliźnich. Jak trwonią czas, jakby nie czując jego upływu. Jak
> zapominają o sobie i najwazniejszych sprawach w życiu, gromadząc
> pieniądze, zabijając za nie, okłamując się, walcząc o jakieś śmieci, ważne
> tylko dla nich...
_na każdym kroku dziwiłam się_
Zrozum, że to określenie zupełnie nie opisuje dziecka, które, często
w ukryciu przed dorosłymi donosi kolegom jedzenie, ma bezpośredni styk
z problemami alkoholizmu, i jest w tej sytuacji _aktywne_.
Ten opis pasuje do dzieciaka idącego codziennie do szkoły przez rynek
z rozdziawioną gębą i obserwującego z ciągłym niedowierzaniem,
że Kowalska daje wódkę Kowalskiem, i po szkole, z jeszcze bardziej
rozdziawioną gebą ogląda niezmiennie tego Kowalskiego, jak leży
w rynsztoku.
Trzeba było od razu powiedzieć, wprost, że jako dziecko widziałaś
w szczegółach jak ludzie/alkohol niszczy życie ludziom i ich bliskim
i się z tym osobiście zmagałaś.
To jest właśnie ta 'egzaltacja', o której mówię. Zamiast powiedzieć
"widziałam, jak alkohol niszczy życie całym rodzinom i sama
po części przeżywałam dramat niedożywionych koleżanek/kolegów
skazanych na życie przy boku wiecznie nieprzytomnych lub agresywnych
rodziców, starając się im pomóc w miarę swoich dziecięcych możliwości",
Ty piszesz "na każdym kroku dziwiłam się, jak ludzie trwonią czas,
jakby nie czując jego upływu".
Widzisz różnicę ? To drugie to po prostu pieprzenie, z którgo zupełnie
nic nie wynika. To zupełnie inna 'pozycja' obserwatora zdarzeń i inna
przestrzeń, inny dystans.
Znaczy się wynika - że w Tym całym problemie alkoholizmu najważniejsze
jest to, że Ty się temu dziwisz. A przecież zupełnie chyba nie chodzi
o Ciebie, nie ?
|