Strona główna Grupy pl.sci.psychologia W proch się obrócisz

Grupy

Szukaj w grupach

 

W proch się obrócisz

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 60


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2009-12-13 19:02:13

Temat: W proch się obrócisz
Od: "Sakujami" <s...@n...gmail.to> szukaj wiadomości tego autora

Jakie myśli przychodzą wam na myśl na temat swojej śmierci?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2009-12-13 19:12:10

Temat: Re: W proch się obrócisz
Od: "Prawusek" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Sakujami" <s...@n...gmail.to> wrote in message
news:hg3dn4$lvq$1@news.onet.pl...
> Jakie myśli przychodzą wam na myśl na temat swojej śmierci?

memento mori


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2009-12-13 19:24:22

Temat: Re: W proch się obrócisz
Od: "Sakujami" <s...@n...gmail.to> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Prawusek" <p...@i...pl> napisał w wiadomości
news:hg3ees$sld$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> memento mori

Ja niedługo kończę praktykę dziewięciu pierwszych piątków miesiąca :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2009-12-13 19:53:25

Temat: Re: W proch się obrócisz
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Sakujami" <s...@n...gmail.to> napisał w wiadomości
news:hg3dn4$lvq$1@news.onet.pl...
> Jakie myśli przychodzą wam na myśl na temat swojej śmierci?
>
Często spotkałem się ze stwierdzeniem, że nasza śmierć to nasz najlepszy
towarzysz i doradca. W książce "Pielgrzym", któej fragment tu wrzucam- jest
to kilka razy poruszane. Także u Castanedy- Don Juan uczył Castanedę, że w
ważnych sprawach zawsze korzysta z jej rady- ona wciąż siedzi za jego lewym
ramieniem.


Fragment z "Pielgrzyma"- ćwiczenie, medytacja pogrzebania żywcem- polecam
wykonanie:

"A gdybym umarł? Logicznie rzecz ujmując, wszystko by się skończyło. Lecz
przecież na drodze Tradycji rozmawiałem już z wieloma duchami. Byłem
całkowicie przekonany o istnieniu życia po życiu, nigdy jednak nie
zastanawiałem się, jak dokonuje się to przejście. Pomyślałem, że
przekraczanie granicy obu wymiarów musi być potworne, choćbyśmy nie wiedzieć
jak dobrze się do niego przygotowali. Gdybym na przykład umarł dzisiejszego
ranka, pielgrzymka do Composteli, lata studiów, żal rodziny, pieniądze
ukryte w moim pasku - wszystko to nie miałoby już najmniejszego sensu. Na
myśl przyszła mi roślina, która stała na moim biurku, w Brazylii. Ta roślina
wciąż by była, podobnie jak omnibus, sprzedawca warzyw z mojej uliczki,
który zawsze oszukiwał klientów, czy telefonistka, która bez
większego oporu podawała mi zastrzeżone numery. Wszystkie te drobiazgi,
które mogłyby zniknąć, gdybym rano dostał zawału, nagle okazały się
niesłychanie ważne. To właśnie one, a nie gwiazdy czy mądrość, przekonywały
mnie, że naprawdę żyję. Noc była już ciemna, a na horyzoncie dostrzegłem
bladą łunę miasta. Ułożyłem się na ziemi i zapatrzyłem w gałęzie drzewa nad
głową. Po chwili usłyszałem dziwne, różnorodne dźwięki. To nocne zwierzęta
wyruszały na łowy. Petrus nie mógł wiedzieć wszystkiego, był przecież, tak
jak ja, zwykłym człowiekiem. Czy rzeczywiście mógł mi zagwarantować, że nie
ma tu jadowitych węży? A wilki, odwiecznie europejskie wilki? Może, czując
mój zapach, postanowiły podejść tu tej nocy? Drgnąłem, słysząc jakiś
gwałtowny hałas podobny do trzasku łamiącej się gałęzi, a moje serce biło
znów jak szalone. Czułem, że ogarnia mnie coraz większe napięcie. Uznałem,
że najlepiej będzie wykonać ćwiczenie i ruszyć do hotelu. Powoli wytłumiłem
emocje i splotłem ręce na piersi, jak splata się je zmarłym. Tuż obok mnie
coś się poruszyło. Zerwałem się na równe nogi. Nic się nie stało. Noc
zawładnęła światem, wiodąc za sobą orszak ludzkich lęków.Znów ułożyłem się
na ziemi, postanawiając, że tym razem każdy element strachu wykorzystam jako
czynnik pobudzający mnie do ćwiczenia. Stwierdziłem, że pomimo znacznego
spadku temperatury mocno się pocę. Wyobraziłem sobie zamkniętą trumnę, którą
skręcono już śrubami. Leżałem nieruchomo, lecz żyłem i chciałem powiedzieć
najbliższym krewnym, którzy byli w pobliżu,jak bardzo ich kocham, ale z
moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Ojciec, zapłakana matka, wokół mnie
przyjaciele, a ja byłem zupełnie sam! Wszystkie drogie memu sercu istoty
stały tu i nikt nie potrafił dostrzec, że jestem żywy, że jeszcze nie
dokonałem wszystkiego, czego zamierzałem dokonać na tym świecie.
Podejmowałem rozpaczliwe próby, pragnąc otworzyć oczy, dać jakiś znak,
uderzyć w pokrywę trumny. Lecz w moim ciele nic nawet nie drgnęło. Poczułem,
że trumna się kołysze. Niesiono mnie do grobu. Słyszałem nawet zgrzyt
metalowych ogniw trących o żelazne okucia, kroki ludzi podążających w
kondukcie, odgłosy rozmów. Ktoś powiedział, że po pogrzebie odbędzie się
kolacja, ktoś inny stwierdził, że młodo umarłem. Oszałamiała mnie woń
kwiatów leżących nad moją głową.
ĆWICZENIE POGRZEBANIA ŻYWCEM
Usiądź na ziemi i odpręż się. Spleć ręce na piersi, przybierając pozycję
zmarłego. Wyobraź sobie, szczegół po szczególe, własny pogrzeb, jakbyś
wiedział, że odbędzie się już jutro. Jedyna różnica polega na tym, że jesteś
pogrzebany żywcem. Wraz z rozwojem sytuacji - od kaplicy poprzez drogę do
grobu - napinaj mięśnie, czyniąc rozpaczliwy wysiłek, by się ruszyć. Ale nie
ruszaj się. Nie ruszaj się aż do chwili, gdy - nie mogąc wytrwać
dłużej -jednym ruchem, który poderwie całe ciało, odrzucisz deski trumny,
nabierzesz tchu i będziesz oswobodzony. Efekt tego ruchu się nasili, jeśli
będzie mu towarzyszył krzyk, krzyk dobywający się z głębi twego ciała.
Przypomniałem sobie, że nie odważyłem się zalecać do kilku kobiet, ponieważ
obawiałem się, że mnie nie zechcą. Wspomniałem także kilka innych sytuacji,
gdy stłumiłem własne pragnienia, sądząc, że zdążę je zrealizować w
przyszłości. Ogarnął mnie głęboki żal - i nie tylko dlatego, że grzebano
mnie żywcem, ale także dlatego, że dotąd bałem się życia. Czym jest obawa
przed odtrąceniem, odkładanie planów na później, skoro liczy się przede
wszystkim to, by cieszyć się pełnią życia? Stałem się więźniem tej trumny i
było już za późno, żeby zacząć od nowa, wykazując odwagę, na którą dawno
powinienem się zdobyć. Byłem dla siebie Judaszem, zdrajcą samego siebie.
Leżałemtu, nie mogąc poruszyć żadnym mięśniem, i w myśli wołałem o pomoc,
podczas gdy tamci ludzie na zewnątrz nurzali się w życiu, pochłonięci myślą
o tym, co mają robić dzisiejszego wieczoru; spoglądali na posągi i budowle,
których ja miałem już nigdy nie zobaczyć. Ogarnęło mnie poczucie straszliwej
niesprawiedliwości, krzywdy, jaką mi wyrządzano, zamykając w grobie, kiedy
tamci mieli dalej żyć. Wolałbym już jakąś wielką katastrofę; wolałbym,
abyśmy wszyscy razem znaleźli się na statku, sunąc ku czarnemu punktowi, do
którego mnie ponieśli. Ratunku! Ja żyję, nie umarłem, mój mózg funkcjonuje
prawidłowo! Ludzie ustawili trumnę nad przygotowanym grobem. Zaraz zostanę
pogrzebany! Żona o mnie zapomni, wyjdzie powtórnie za mąż i będzie trwoniła
pieniądze, które przez te wszystkie lata staraliśmy się odkładać... i cóż z
tego! Chcę z nią teraz być, bo przecież żyję! Słyszę plącz i czuję, że mnie
także łzy kręcą się w oczach. Gdyby w tej chwili ktoś otworzył trumnę,
zauważyliby to i byłbym uratowany. Ale trumna bezlitośnie opuszcza się w
dół. Nagle wszystko ogarniają ciemności. Dotąd słaba smuga światła docierała
do mnie przez szparę pod pokrywą, teraz mrok jest nieprzenikniony. Łopaty
grabarzy zasypują grób, a ja przecież żyję! Pogrzebany żywcem! Powietrze
staje się ciężkie, woń kwiatów nieznośna, słyszę odgłos kroków ludzi, którzy
odchodzą. Wpadam w straszliwe przerażenie. Nie jestem w stanie się poruszyć,
a oni już odeszli. Zaraz nastanie noc i nikt nie usłyszy pukania w głębi
grobu! Krzyk dobywający się z mych myśli nie dotarł do żałobników, zostałem
sam, a ciemności, duszące powietrze i zapach kwiatów doprowadzały mnie do
szaleństwa. I nagle hałas. To robaki, robaki, które pełzną, żeby pożreć mnie
żywcem. Staram się ze wszystkich sił poruszyć ręką lub nogą, ale wciąż
jestem bezwładny. Robaki wtargnęły już na moje ciało. Są tłuste i zimne.
Chodzą mi po twarzy, wpełzają pod spodnie. Jeden wślizguje się do odbytu,
inny wyłazi przez dziurkę w nosie. Ratunku! One pożerają mnie żywcem, a nikt
nie słyszy mego krzyku, nikt nic nie mówi. Robal wpełza do nozdrza i
przedostaje się do gardła. Inny
wsuwa się do ucha. Muszę się stąd wydostać! Gdzie jest Bóg, dlaczego nie
odpowiada? One zaczęły już zjadać moje gardło, teraz nie będę mógł nawet
krzyczeć! Wdzierają się przez każdy otwór, okiem, kącikiem ust, przez penis.
Czuję w sobie te tłuste i odrażające stwory, muszę krzyknąć, muszę się
oswobodzić! Tkwię w tym mrocznym i zimnym grobie zupełnie sam, pożerany
żywcem. Brakuje mi powietrza i zjadają mnie robaki! Muszę się poruszyć.
Muszę roztrzaskać trumnę! Boże, pomóż mi zebrać wszystkie siły, bo naprawdę
muszę się poruszyć! MUSZĘ STĄD WYJŚĆ, MUSZĘ! PORUSZĘ SIĘ! PORUSZĘ! UDAŁO
SIĘ! Deski trumny wzleciały z trzaskiem, grób zniknął, a ja pełną piersią
czerpałem czyste powietrze pól wzdłuż Camino de Santiago. Drżałem od stóp do
głów, zlany rzęsistym potem. Otrząsnąłem się i po chwili zrozumiałem, że
wyrzuciłem z siebie całą zawartość przewodu pokarmowego. Ale takie drobiazgi
nie miały znaczenia: żyłem! Drżenie nie ustępowało, a ja nawet nie
usiłowałem go opanować. Ogarnęło mnie wrażenie niewyczerpanego wewnętrznego
spokoju, czułem, że ktoś stoi u mego boku. Spojrzałem w stronę tej siły i
zobaczyłem oblicze mojej śmierci. Nie była to śmierć, jakiej doświadczyłem
przed paroma minutami, ale moja prawdziwa śmierć, przyjaciółka i doradczyni,
dzięki której już nigdy, nawet przez jeden dzień życia, nie będę tchórzem.
Od tej chwili ona udzieli mi wsparcia pewniejszego niż ręka i rady Petrusa.
Nie pozwoli mi już odkładać na potem tego, co mogę przeżyć teraz. Nie
pozwoli uchylać się od zmagań życia i
pomoże prowadzić Dobrą Walkę. Już nigdy, w żadnej chwili, nie będę czuł się
śmieszny dlatego, że pozwalam sobie na jakiś drobny gest. Była tu,
zapewniała, że kiedy wyciągnie rękę, by zabrać mnie w podróż ku innym
światom, nie będę musiał dźwigać najcięższego spośród wszystkich grzechów:
żalu. Pewien, że przy mnie stoi, patrząc w jej życzliwą twarz, wiedziałem
teraz, że pobiegnę ukoić pragnienie u źródła żywej wody, jaką jest nasz byt
doczesny. Noc nie kryła już przede mną tajemnic ani lęków. To była
szczęśliwa noc, noc spokoju. Kiedy drżenie ustąpiło, podniosłem się i
ruszyłem w stronę beczkowozów pozostawionych przez rolników. Uprałem bermudy
i przebrałem się w te zapasowe, które miałem w plecaku. Potem wróciłem pod
drzewo i zjadłem kanapki od Petrusa. Było to najsmakowitsze jedzenie, jakie
kiedykolwiek miałem w ustach, bo przecież żyłem, a śmierć już mnie nie
przerażała. Postanowiłem spędzić tu noc. Ciemności nigdy jeszcze nie
emanowały takim spokojem."

--
Serdecznie pozdrawiam

Chiron


1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak

2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2009-12-13 21:18:10

Temat: Re: W proch się obrócisz
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 13 Dec 2009 20:24:22 +0100, Sakujami napisał(a):

> Użytkownik "Prawusek" <p...@i...pl> napisał w wiadomości
> news:hg3ees$sld$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>> memento mori
>
> Ja niedługo kończę praktykę dziewięciu pierwszych piątków miesiąca :)

Jestem jakiś czas po.
Dała mi do myślenia.
I o to w niej w końcu tak naprawdę chodzi, nie o jakies
czary-mary-hokus-pokus, co to mają przed czymś chronić.
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2009-12-13 21:34:18

Temat: Re: W proch się obrócisz
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 13 Dec 2009 20:53:25 +0100, Chiron napisał(a):

> Nie pozwoli mi już odkładać na potem tego, co mogę przeżyć teraz. Nie
> pozwoli uchylać się od zmagań życia i
> pomoże prowadzić Dobrą Walkę. Już nigdy, w żadnej chwili, nie będę czuł się
> śmieszny dlatego, że pozwalam sobie na jakiś drobny gest. Była tu,
> zapewniała, że kiedy wyciągnie rękę, by zabrać mnie w podróż ku innym
> światom, nie będę musiał dźwigać najcięższego spośród wszystkich grzechów:
> żalu. Pewien, że przy mnie stoi, patrząc w jej życzliwą twarz, wiedziałem
> teraz, że pobiegnę ukoić pragnienie u źródła żywej wody, jaką jest nasz byt
> doczesny. Noc nie kryła już przede mną tajemnic ani lęków. To była
> szczęśliwa noc, noc spokoju. Kiedy drżenie ustąpiło, podniosłem się i
> ruszyłem w stronę beczkowozów pozostawionych przez rolników. Uprałem bermudy
> i przebrałem się w te zapasowe, które miałem w plecaku. Potem wróciłem pod
> drzewo i zjadłem kanapki od Petrusa. Było to najsmakowitsze jedzenie, jakie
> kiedykolwiek miałem w ustach, bo przecież żyłem, a śmierć już mnie nie
> przerażała. Postanowiłem spędzić tu noc. Ciemności nigdy jeszcze nie
> emanowały takim spokojem."

Mam to samo bez ćwiczenia, a to dzięki szacunkowi dla swojego życia, które
jest niepowtarzalne i mam tego świadomość od chwili, kiedy w ogóle zaczęłam
rozumieć, że każdy, niezależnie od stanu posiadania i mentalności, umrze.
Już jako dziecko na każdym kroku dziwiłam się, jak ludzie byle jak traktują
swoje życie, jak siebie samych nie szanują, a przez to i swoich bliskich i
bliźnich. Jak trwonią czas, jakby nie czując jego upływu. Jak zapominają o
sobie i najwazniejszych sprawach w życiu, gromadząc pieniądze, zabijając za
nie, okłamując się, walcząc o jakieś śmieci, ważne tylko dla nich...
Żyję pełnią - mam uczucie, że niczego w życiu nie przegapiłam, co dla mnie
warte było przeżycia, odrzuciłam wszystko, co przeżycia niewarte.
Paru rzeczy żałuję, ale są to w sumie drobnostki wobec tego, co mam :-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2009-12-13 22:09:43

Temat: Re: W proch się obrócisz
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1gmcumdtkshas$.1i52wd3fjc0y4.dlg@40tude.net...
> Dnia Sun, 13 Dec 2009 20:53:25 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> Nie pozwoli mi już odkładać na potem tego, co mogę przeżyć teraz. Nie
>> pozwoli uchylać się od zmagań życia i
>> pomoże prowadzić Dobrą Walkę. Już nigdy, w żadnej chwili, nie będę czuł
>> się
>> śmieszny dlatego, że pozwalam sobie na jakiś drobny gest. Była tu,
>> zapewniała, że kiedy wyciągnie rękę, by zabrać mnie w podróż ku innym
>> światom, nie będę musiał dźwigać najcięższego spośród wszystkich
>> grzechów:
>> żalu. Pewien, że przy mnie stoi, patrząc w jej życzliwą twarz, wiedziałem
>> teraz, że pobiegnę ukoić pragnienie u źródła żywej wody, jaką jest nasz
>> byt
>> doczesny. Noc nie kryła już przede mną tajemnic ani lęków. To była
>> szczęśliwa noc, noc spokoju. Kiedy drżenie ustąpiło, podniosłem się i
>> ruszyłem w stronę beczkowozów pozostawionych przez rolników. Uprałem
>> bermudy
>> i przebrałem się w te zapasowe, które miałem w plecaku. Potem wróciłem
>> pod
>> drzewo i zjadłem kanapki od Petrusa. Było to najsmakowitsze jedzenie,
>> jakie
>> kiedykolwiek miałem w ustach, bo przecież żyłem, a śmierć już mnie nie
>> przerażała. Postanowiłem spędzić tu noc. Ciemności nigdy jeszcze nie
>> emanowały takim spokojem."
>
> Mam to samo bez ćwiczenia, a to dzięki szacunkowi dla swojego życia, które
> jest niepowtarzalne i mam tego świadomość od chwili, kiedy w ogóle
> zaczęłam
> rozumieć, że każdy, niezależnie od stanu posiadania i mentalności, umrze.
> Już jako dziecko na każdym kroku dziwiłam się, jak ludzie byle jak
> traktują
> swoje życie, jak siebie samych nie szanują, a przez to i swoich bliskich i
> bliźnich. Jak trwonią czas, jakby nie czując jego upływu. Jak zapominają o
> sobie i najwazniejszych sprawach w życiu, gromadząc pieniądze, zabijając
> za
> nie, okłamując się, walcząc o jakieś śmieci, ważne tylko dla nich...
> Żyję pełnią - mam uczucie, że niczego w życiu nie przegapiłam, co dla mnie
> warte było przeżycia, odrzuciłam wszystko, co przeżycia niewarte.
> Paru rzeczy żałuję, ale są to w sumie drobnostki wobec tego, co mam :-)

Brawo. Tylko taka postawa nie jest dominująca w świecie, jak mi sie zdaje.
Rzeczywiście- jeśli chodzi o mnie: przegapiłem znaczną część mojego
życia...a teraz...no cóż- co może bardziej boleć od straconego czasu? Więc
uczę się być tu i teraz, nie oglądać się za siebie. I jakoś robię postępy:-)
--
Serdecznie pozdrawiam

Chiron


1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak

2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2009-12-13 22:17:47

Temat: Re: W proch się obrócisz
Od: darr_d1 <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 13 Gru, 20:02, "Sakujami" <s...@n...gmail.to> wrote:

> Jakie myśli przychodzą wam na myśl na temat swojej śmierci?

Ja jestem NIEŚMIERTELNY - nigdy nie umrę. ;-))

Pozdrawiam,
darr_d1

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2009-12-13 22:17:58

Temat: Re: W proch się obrócisz
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 13 Dec 2009 23:09:43 +0100, Chiron napisał(a):

> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:1gmcumdtkshas$.1i52wd3fjc0y4.dlg@40tude.net...
>> Dnia Sun, 13 Dec 2009 20:53:25 +0100, Chiron napisał(a):
>>
>>> Nie pozwoli mi już odkładać na potem tego, co mogę przeżyć teraz. Nie
>>> pozwoli uchylać się od zmagań życia i
>>> pomoże prowadzić Dobrą Walkę. Już nigdy, w żadnej chwili, nie będę czuł
>>> się
>>> śmieszny dlatego, że pozwalam sobie na jakiś drobny gest. Była tu,
>>> zapewniała, że kiedy wyciągnie rękę, by zabrać mnie w podróż ku innym
>>> światom, nie będę musiał dźwigać najcięższego spośród wszystkich
>>> grzechów:
>>> żalu. Pewien, że przy mnie stoi, patrząc w jej życzliwą twarz, wiedziałem
>>> teraz, że pobiegnę ukoić pragnienie u źródła żywej wody, jaką jest nasz
>>> byt
>>> doczesny. Noc nie kryła już przede mną tajemnic ani lęków. To była
>>> szczęśliwa noc, noc spokoju. Kiedy drżenie ustąpiło, podniosłem się i
>>> ruszyłem w stronę beczkowozów pozostawionych przez rolników. Uprałem
>>> bermudy
>>> i przebrałem się w te zapasowe, które miałem w plecaku. Potem wróciłem
>>> pod
>>> drzewo i zjadłem kanapki od Petrusa. Było to najsmakowitsze jedzenie,
>>> jakie
>>> kiedykolwiek miałem w ustach, bo przecież żyłem, a śmierć już mnie nie
>>> przerażała. Postanowiłem spędzić tu noc. Ciemności nigdy jeszcze nie
>>> emanowały takim spokojem."
>>
>> Mam to samo bez ćwiczenia, a to dzięki szacunkowi dla swojego życia, które
>> jest niepowtarzalne i mam tego świadomość od chwili, kiedy w ogóle
>> zaczęłam
>> rozumieć, że każdy, niezależnie od stanu posiadania i mentalności, umrze.
>> Już jako dziecko na każdym kroku dziwiłam się, jak ludzie byle jak
>> traktują
>> swoje życie, jak siebie samych nie szanują, a przez to i swoich bliskich i
>> bliźnich. Jak trwonią czas, jakby nie czując jego upływu. Jak zapominają o
>> sobie i najwazniejszych sprawach w życiu, gromadząc pieniądze, zabijając
>> za
>> nie, okłamując się, walcząc o jakieś śmieci, ważne tylko dla nich...
>> Żyję pełnią - mam uczucie, że niczego w życiu nie przegapiłam, co dla mnie
>> warte było przeżycia, odrzuciłam wszystko, co przeżycia niewarte.
>> Paru rzeczy żałuję, ale są to w sumie drobnostki wobec tego, co mam :-)
>
> Brawo. Tylko taka postawa nie jest dominująca w świecie, jak mi sie zdaje.
> Rzeczywiście- jeśli chodzi o mnie: przegapiłem znaczną część mojego
> życia...a teraz...no cóż- co może bardziej boleć od straconego czasu? Więc
> uczę się być tu i teraz, nie oglądać się za siebie. I jakoś robię postępy:-)

Po prostu nieco później doszedłeś do właściwych wniosków, ale już wszystko,
co po tym, to wielki zysk, nie tylko dla Ciebie. I nie chodzi o
rozpamiętywanie straconego czasu; trzeba żyć lepszym dniem dzisiejszym, jak
piszesz, a ja dodam: i przyszłym , bo bez tego ten dzisiejszy nie miałby
dobrego wiatru :-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2009-12-13 22:37:08

Temat: Re: W proch się obrócisz
Od: zombiak <j...@p...eu> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2009-12-13 20:02, Sakujami pisze:
> Jakie myśli przychodzą wam na myśl na temat swojej śmierci?
>
Walic to. Kij w morde chudej babie z kosa. Ja mam cale zycie, ona swoja
krotka chwile.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

HEJ !!!
Grafologia w określaniu osobowości
Re: to możebyćważny precedens
Wymarzony prezent na Gwiazdkę...
Hormon męskości :-)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »