Data: 2010-09-27 23:10:44
Temat: Re: Wątek.
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
pat&ks wrote:
>
> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:i7r0qv$3ra$1@inews.gazeta.pl...
>
>> pat&ks wrote:
>>
>>>
>>> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
>>> wiadomości news:i7qved$ams$6@node1.news.atman.pl...
>>>
>>>> Chiron pisze:
>>>> Chiron napiszę drukowanymi :
>>>> NIE KAŻDA OKAZJA CZYNI ZŁODZIEJA. Mówisz jak alkoholik, który _musi_
>>>> unikać okazji sprzyjających do picia, żeby nie dać się znów wciągnąć
>>>> w nałóg.
>>>
>>>
>>>
>>> <<Naprzeciwko klasztoru żeńskiego stoi
>>> klasztor męski. Nie ma nic w tym złego... ale może być..>>
>>
>>
>> Ale tu też działa zasada De Mello /do której dają się odnieść słowa
>> Paulinki/ - nie zacytuję dokładnie ale było jakoś tak:
>>
>> /cytat przybliżony/
>> "Jeśli wyrzekasz się czegoś NA ZAWSZE, to NA ZAWSZE wiążesz się z tym.
>>
>> Gdy przychodzi do mnie prostytutka - mówi tylko o Bogu.
>> Gdy przychodzi kleryk - mówi tylko o seksie"
>
>
> Niechciałem - ale skoro nalegasz ?
Spox.
> Idźmy za ciosem
> jak przychodzi vb i wyrzeka sie zdrady
> to myśli tylko o tym - czyli o zdradzie
Czy ja wiem? Nie wypowiadałem się o przyszłości a jedynie o przeszłości
- bo ta już się stała i W MIARĘ pewna. Wiernośc partnerowi w konkretnej
sytuacji nie musi wynikać z WYRZECZENIA. Zresztą niezbyt lubię słowo
"WIERNOŚĆ" - zakłada jakiś przymus, gdy w istocie jest skutkiem ubocznym
kilku rzeczy a nie celem samym w sobie.
>
> to IMO tłumaczy nieadekwatną/nieproporcjonalną
> reakcję z Twojej strony
> ta myśl o ewnetualnej/potencjalnej zdradzie
> tak Cie zaniepokoiła , że musiałeś zareagowć
> - i udokumentować to wyparcie rozległą
> wypowiedzią
>
> i co zadowolony :))))))))
Nie. Dorabiasz mi brodę.
W ramach ograniczonego dostępu do mojej podświadomosci mogę przytoczyć
jedynie silne uczucie zażenowania. Choć nie w pełni je rozpoznałem to
jednak ufam mu i pozwaliłem aby zmusiło mnie do napisania
nieproporcjonalnie długiego tekstu. ;-)
Zresztą może warto poeksplorować głebiej jego źródła - IMHO każdy zamysł
ludzki ma swoją "dobrą" i "złą" intencję. (Cudzysłów należy powiększyć
dwukrotnie) Zamiar spotkania się kolegów rozpoznałem jako intencję
generalnie pozytywną z potencjalnie pozytywnymi skutkami, lecz jakoś tak
bardzo podatny na zafałszowania, zawstydzania i przez to wrażliwy na
wszelkie ukręcanie łba. Pozytywne relacje, intencje pojawiające się
między ludźmi wydają mi się - w tej konkretnej sytuacji - trudne do
zbudowania i łatwe do podeptania. W tym przypadku np.: przez konieczność
tłumaczenia że nie jest się wielbłądem. Stąd niesmak i zażenowanie.
>
> Wiesz - w tej sprawie IMO gorsze jest
> nie to co się stanie -ale to co się nie stanie
> Bo jeśłi ktoś chciał zdradzic i tego nie zrobił
> to ( choć to wyprze ) ślad już pozostanie.
> A zagrożeniem jest właśnie ta potencjalna chęć.
>
> pozdr.
Tak. To zresztą fascynujące jak niektóre "idee fixy" mogą być groźne
same w sobie. Czy tak jest z każdą "ideą" ogarniającą ludzki umysł?
Skutki "niezdradzenia za wszelką cenę" mogą być dla związku czy
osobistego sumarycznego szczęścia dwojga ludzi go tworzących
paradoksalnie gorsze niż skutki zdrady.
vB
|