« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2010-01-20 12:12:24
Temat: Re: Wazektomiamedea pisze:
> Marchewka pisze:
>
>> Uwazam, ze jesli chodzi o adopcje, to trzeba byc znacznie bardziej
>> dojrzalym. Bo, niestety, ta decyzja dosc solidnie weryfikuje dojrzalosc.
>
> I o to chodzi, Marchewko. Nie ma chyba testów, które w wiarygodny sposób
> weryfikowałyby czyjąś dojrzałość (czyt. gotowość do posiadania dzieci).
Jasne, ze nie ma. A szkoda. ;-)
Chcialam podkreslic, ze adopcja tak przeszeregowuje energie w rodzinie,
ze mozna temu nie podolac. W przypadku wlasnych potomkow jest jednak
inaczej IMHO.
>> Plus dzieci wlasne, ktore sie pojawily. I sa traktowane zupelnie
>> inaczej, niz adoptowane. Gorzej, bo "mialy szczescie urodzic sie w
>> normalnej rodzinie".
>
> A może dlatego, żeby zagłuszyć swoją autentyczną większą miłość do
> własnych dzieci? Pewnie nie chcą sobie na takie emocje pozwolić.
Jedno z nich.
Nie wiem, jakie sa tego powody. Moge jedynie spekulowac.
>> Maja opiekunke. Jednak ciezar wychowanie spoczywa wylacznie na
>> rodzicach. Jak nie umieja sie dogadac w najwazniejszych punktach, dot.
>> dzieci, to opiekunka za nich tego nie zrobi.
>
> Jakieś wsparcie psychologiczne w takim razie. Nie wchodzi w grę?
Wchodzi. Ale przede wszystkim trzeba byc: 1) na nie przygotowanym, 2)
otwartym na zmiany, 3) chcacym wspolpracowac, 4) pojmowac, na czym
polega dobro dziecka/ci. I inne takie.
I.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2010-01-20 12:13:24
Temat: Re: Wazektomiamedea pisze:
> Marchewka pisze:
>
>> Znam pare, ktora sie leczyla najpierw, a pozniej adoptowali dziecko.
>> On dobiegal 40-stki, czyli teoretycznie emocjonalni edojrzaly byc
>> powinien.
>
> Teoretycznie. Równie dobrze mogli mieć własne dziecko i okazać się
> niedojrzałymi do końca. Tak więc - nie przewidzisz tego na 100%.
Jasne. Chodzi mi jednak o cos innego. O nierownowage, jaka sie wkrada w
emocjonalny system rodziny.
I.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2010-01-20 12:15:01
Temat: Re: WazektomiaVilar pisze:
> Niektóre dzieci są bardzo fajne. Da się z nimi i pogadać i porobić różne
> rzeczy.
To drugie od pedagoga?
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2010-01-20 12:26:39
Temat: Re: WazektomiaMarchewka pisze:
> medea pisze:
>> Marchewka pisze:
>>
>>> "likorze"
>>
>> Nie mogę się domyślić - co to?
>
> Lekarze.
O matko i córko! Jedna literka a ja się głowię i głowię. ;)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2010-01-20 12:27:01
Temat: Re: WazektomiaBbjk pisze:
> medea pisze:
>
>>> "likorze"
>>
>> Nie mogę się domyślić - co to?
>
> Dochtórzy.
No tak. Dzięki :)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2010-01-20 12:32:05
Temat: Re: WazektomiaMarchewka pisze:
> Chcialam podkreslic, ze adopcja tak przeszeregowuje energie w rodzinie,
> ze mozna temu nie podolac. W przypadku wlasnych potomkow jest jednak
> inaczej IMHO.
Może po prostu na adopcyjnych spoczywa z góry jakby większy ciężar? Może
się powinno im także pozwolić (tzn. przyznać, że mają do tego jak
najbardziej prawo itd.) przeżywać swoje kryzysy. Przy własnych potomkach
wiele regulują początkowo hormony, ale one mogą także dużo namieszać w
złym kierunku (np. depresja poporodowa).
> Jedno z nich.
Pewnie matka?
> Wchodzi. Ale przede wszystkim trzeba byc: 1) na nie przygotowanym, 2)
> otwartym na zmiany, 3) chcacym wspolpracowac, 4) pojmowac, na czym
> polega dobro dziecka/ci. I inne takie.
Serio jest aż tak źle?
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2010-01-20 12:33:16
Temat: Re: WazektomiaMarchewka pisze:
> medea pisze:
>> Marchewka pisze:
>>
>>> Znam pare, ktora sie leczyla najpierw, a pozniej adoptowali dziecko.
>>> On dobiegal 40-stki, czyli teoretycznie emocjonalni edojrzaly byc
>>> powinien.
>>
>> Teoretycznie. Równie dobrze mogli mieć własne dziecko i okazać się
>> niedojrzałymi do końca. Tak więc - nie przewidzisz tego na 100%.
>
> Jasne. Chodzi mi jednak o cos innego. O nierownowage, jaka sie wkrada w
> emocjonalny system rodziny.
> I.
Ale ta równowaga jest tak samo zachwiana (w sensie: przebudowuje się),
kiedy pojawia się naturalne dziecko rodziców.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2010-01-20 12:50:18
Temat: Re: WazektomiaW Usenecie Vilar <v...@U...TO.op.pl> tak oto plecie:
>
> Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
> wiadomości news:hj6o5q$cvj$2@inews.gazeta.pl...
>> Iza pisze:
>>> On 20 Sty, 10:56, "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> wrote:
>>>> Ka de nasze dzia anie ma "echo" :-))), MK
>>>
>>> Etam...to wszystko gówo warte rzeczy...krew z mojej krwi...kość z
>>> mojej kości....owoc miłości, namiętności i..po prostu...
>>> najcudowniejsze istnienie ... tkliwe uczucia... poswiecenie ....
>>> zwierzecy instynkt
>>
>> Przereklamowane.
>> I po czasie dopiero okazuje sie, ze instynkt mac. nas niezle oklamal.
>> Ale bez niego pewnie w ogole bysmy sie nie rozmnazali. Wiedzac, czym to
>> pachnie...
>
> E weź.
> Niektóre dzieci są bardzo fajne. Da się z nimi i pogadać i porobić różne
> rzeczy.
> Gorzej jak się trafi na egzemplarz zupełnie niemożliwy do zniesienia. A
> wymienić nie mozna....
Ale przecież nie od razu takim jest. Każdy ma możliwość być w swym życiu i
fajnym i niefajnym. I zazwyczaj tę możliwość wykorzystuje.
Qra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2010-01-20 12:54:32
Temat: Re: Wazektomia
Użytkownik "Aicha" <b...@t...ja> napisał w wiadomości
news:hj6kt2$d0f$1@news.onet.pl...
> [...] Zwykle
> czuję sie czymś więcej.
Teraz rozpoznaje w Tobie rysy dzikiej .... tzn. dzika.
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
P.S. Ciekawostka:
Cały nasz kraj podzielony jest na nadleśnictwa w sposób ciągły i
nieprzerwany - zupełnie tak jak na województwa. Nawet mieszkając w centrum
jakiegoś miasta jest się w obszarze jakiegoś nadleśnictwa. Mapka jest tu
http://www.lp.gov.pl/mapa klikając na dowolny punkt mapy można się
dowiedzieć do jakiego nadleśnictwa należy.
Niby nic. Ale to dobrze mieć świadomość, że każdy z nas oprócz swego
dzielnicowego ma również swego leśniczego, do którego może się zgłaszać ze
swymi problemami. :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2010-01-20 12:54:38
Temat: Re: Wazektomiamedea pisze:
> Marchewka pisze:
>
>> Chcialam podkreslic, ze adopcja tak przeszeregowuje energie w
>> rodzinie, ze mozna temu nie podolac. W przypadku wlasnych potomkow
>> jest jednak inaczej IMHO.
>
> Może po prostu na adopcyjnych spoczywa z góry jakby większy ciężar? Może
> się powinno im także pozwolić (tzn. przyznać, że mają do tego jak
> najbardziej prawo itd.) przeżywać swoje kryzysy. Przy własnych potomkach
> wiele regulują początkowo hormony, ale one mogą także dużo namieszać w
> złym kierunku (np. depresja poporodowa).
>
>> Jedno z nich.
>
> Pewnie matka?
>
>> Wchodzi. Ale przede wszystkim trzeba byc: 1) na nie przygotowanym, 2)
>> otwartym na zmiany, 3) chcacym wspolpracowac, 4) pojmowac, na czym
>> polega dobro dziecka/ci. I inne takie.
>
> Serio jest aż tak źle?
>
> Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |