Data: 2007-08-03 18:25:47
Temat: Re: Ważne!
Od: Ikselka <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Vilar napisał(a):
> Przykładem tego jest cały ten ambaras z przystawaniem na ulicy.
> On zmusza ludzi do - fałszywego - wyboru między "obchodzę rocznicę
> Powstania" i "mam w dupie rocznicę powstania", ponieważ na ulicy można tylko
> albo stać, albo nie stać i tertium non datur."
Otóż właśnie - można nie stać, i dalej konsumować fish and chips,
rozmawiać przez komórkę i robiś setki innych rzeczy. Gdzie tu fałszywy
wybór?
> Sama swoją wypowiedz zaczynasz od ja, a kończysz na MY: "Nawykli do grubych
> żartów przy grillu i pienistego piwa w szklance, nieskorzy do wyobrażenia
> sobie, że to wszystko diabła warte wobec wolności, o której właśnie
> wspomniałaś"
>
> Sęk w tym, ze ja się z tym MY w ogóle nie identyfikuję.
Ja też. Ja stoję.
> Powstanie miało i MA wpływ na dzieje całej mojej rodziny, bo zdarzenia z
> tamtego okresu wpłyneły na ten, a nie inny jej kształt np.
> I pewnie większość z nas byłaby trochę innymi ludźmi. Czy lepszymi, czy
> gorszymi? - takie pytania są w ogóle bez sensu. Innymi po prostu.
Tak, mówiąc w wielkim (mądra z Ciebie kobieta, więc zrozumiesz) skrócie
myślowym: gdyby nie było w naszej polskiej naturze i historii takich
zrywów w nie zawsze równej walce, wiele osób nie miałoby poczucia presji
o godz. 17 w dniu 1 sierpnia - po prostu nie byłoby naszego narodu.
Niech żyje walcząca Czeczenia!
> Natomiast to, co autentycznie burzy moją krew, to wyczuwalny przymus (i z
> tego co widzę, nie tylko ja go odczuwam).
Przymus ten czujesz (i nie tylko Ty) tylko w sobie - po prostu czujesz
wewnętrzną niezgodność, której sobie jeszcze nie uświadamiasz. Jak już
się zdecydujesz na otwartość, niepokój ten minie.
Przymus prawdziwy był wtedy, kiedy goniono nas na pochód pierwszomajowy
i sprawdzano listę obecności. Może tego nie pamiętasz - ja tak.
Mój mąż odmówił. Miał przekopane. Matura bardzo była ciężka, jak również
ominęło go zasłużone typowanie na studia - wiesz, co to?
Ty (my) masz (mamy) wybór. Stanie czy nie stanie - dobrze wiesz, że nie
o to tu chodzi.
> To czego my Polacy powinnismy sie nauczyc, MOIM ZDANIEM, to zycia i
> pozwolenia zyc innym. Na ich wlasny sposob.
> A juz w ogole idealem byloby, gdybysmy (znowu moim zdaniem) nauczyli sie
> cenic odmienne kultury, zwyczaje, inne kolory zycia.
Zawsze tak było.
> (gdzies ostatnio spotkalam artykul o wielokulturowosci przedwojennej
> warszawy, i faktu, ze ta wielokulturowosc przyciagala tu wiele osob)
Jak wyżej. Ale patriotyzm to nie sprawa kultury lecz poczucia
przynależności i ważności tej przynależności, jak również gotowość walki
o nią.
> O to mniej wiecej mi chodzi.
> O wyjatkowosc kazdego i o prawo do tej wyjatkowosci.
> I o szacunek dla odmiennego zdania.
Jeśli ktoś mówi, że nasz kraj jest jedną kloaką, bo go finanse nie
satysfakcjonują i szef jest głupi, to wybacz, ale taka odmienność zdań
nie jest godna szacunku. Niech zrobi coś, aby było lepiej lub niech się
przynajmniej zastanowi, co leży u głębokich źródeł takiego stanu. W
ostateczności niech wyjedzie, jeśli ma możliwość, ale będzie Polakiem
tam - żeby widziano lepiej nasz naród. To też będzie dobry wkład.
> PS....aaa, bym zapomniala
> Wydaje mi sie, ze dopiero wspolne spotkanie osob, ktore w wolny sposob
> wyrazaja swoje przekonania (w tym patriotyzm) ma dopiero jakis glebszy sens.
Chyba spłycasz - to, o czym mówisz, to zwykły flash mob :-)
Patriotyzm nie zasadza się w równoczesnym upuszczaniu łyżeczek przez 500
osób :-)
|