« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2012-03-11 20:23:05
Temat: Re: Wędliny domowe bez wędzarki.W dniu 11.03.2012 19:39, Ikselka pisze:
> A dodałaś do masy mięsnej WODĘ albo wywar z kości? - trzeba, poniewaz
> inaczej mięso będzie suche i twardawe.
TAK
--
Pozdrawiam
Anai
*****e-mail: www.cerbermail.com/?Y8Pg93XYwQ ******gg:1737648******
***** http://photo-of-anai.gu.ma/ *****
"Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2012-03-11 20:23:23
Temat: Re: Wędliny domowe bez wędzarki.Dnia Sat, 10 Mar 2012 04:18:10 -0800 (PST), JaMyszka napisał(a):
> Szukam woreczków do pieczenia, które są wygodniejsze do takich celów.
Nie oplaca sie. Woreczki do pieczenia maja wytrzymac 400 stopni. Do lazni
wodnej wystarcza woreczki polietylenowe, ktore sa tansze i wygodniejsze. 25
sztuk na znanym serwisie kosztuje 4zl.
--
usenet jest dla mieczakow
#pregierz - najlepszy kanal wsrod mezczyzn
(irc.freenode.net)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2012-03-11 20:24:28
Temat: Re: Wędliny domowe bez wędzarki.W dniu 11.03.2012 19:44, Ikselka pisze:
>> ... dawnymi czasy w czasie postu jedzono ogon bobra ponieważ
>> jest on w większości zanurzony w wodzie, więc uznano go za rybę :D
>
> To nie jest żart.
>
Co nie zmienia wcale faktu, że mnie rozbawiło :)
--
Pozdrawiam
Anai
*****e-mail: www.cerbermail.com/?Y8Pg93XYwQ ******gg:1737648******
***** http://photo-of-anai.gu.ma/ *****
"Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2012-03-11 20:42:42
Temat: Re: Wędliny domowe bez wędzarki.Dnia Sun, 11 Mar 2012 21:24:28 +0100, Anai napisał(a):
> W dniu 11.03.2012 19:44, Ikselka pisze:
>
>>> ... dawnymi czasy w czasie postu jedzono ogon bobra ponieważ
>>> jest on w większości zanurzony w wodzie, więc uznano go za rybę :D
>>
>> To nie jest żart.
>>
>
> Co nie zmienia wcale faktu, że mnie rozbawiło :)
Hehe :-)
--
XL
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2012-03-11 21:10:16
Temat: Re: Wędliny domowe bez wędzarki.
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:116zecnoozngf$.c5vwlbktia4r.dlg@40tude.net...
> Dnia Sat, 10 Mar 2012 21:52:27 +0100, Stefan napisał(a):
> Nieprawda.
> Niejednokrotnie w dawnych czasach "wyrób" zamarzł i odmarzł, po czym
> ponownie był wędzony. Spiżarnie nie miewały c.o., a i w kominie
> wędzarniczym przechowywane (co typowe) wisiały sobie dosyć długo,
> zabezpieczone tam dobrze przed robactwem - a mróz niejednokrotnie robił
> swoje 3-)
Swego czasu zjeździłem sporo terenu szukając starych domów. Niejednokrotnie
widziałem spiżarnie różnych konstrukcji, ale w żadnej temperatura nie miała
prawa opaść poniżej zera. Od chłodzenia to były lodownie (nie myl z
lodówką).
>
> Odkąd pamiętam (a zwłaszcza odkąd nie pamiętam) na wsi się dotykało -
> kiełbasy wielkanocne robiło się przed samymi świętami, bo lodówek kiedyś
> nie było 3333-).
jak mi powiesz, że w Wielkim Tygodniu jeszcze się świnie biło, to nie
uwierzę...
pozdr
Stefan
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2012-03-11 21:20:25
Temat: Re: Wędliny domowe bez wędzarki.W dniu 2012-03-11 19:44, Ikselka pisze:
>> Tak mi się skojarzyło... - oglądałam sobie wczoraj na TVP Polonia
>> program pt. Polskie Smaki i rozbawił mnie fragment, w którym prowadzący
>> opowiadał, że dawnymi czasy w czasie postu jedzono ogon bobra ponieważ
>> jest on w większości zanurzony w wodzie, więc uznano go za rybę :D
>
> To nie jest żart.
>
> A wybieg z rybą analogiczny, jak w żydowskim kawale - rybie, co się
> "salceson" nazywała 3-)
Ba. Dziś w Ranczu nowy wikary mówił o kaczkach, że z nimi w
średniowieczu te same numery robiono. Nie wiem, czy to prawda, ale jako
żywo kojarzy mi się marchewka jako owoc i ślimak jako ryba - nihil novi
sub sole :D
--
Nie ma na tym świecie bestii podobnej złej kobiecie, chociaż bowiem
wśród czworonogów lew jest najsroższy, a wśród wężów drakon najdzikszy,
to żadnego z nich nie można porównać ze złą kobietą. (Piotr Komes)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2012-03-11 22:58:21
Temat: Re: Wędliny domowe bez wędzarki.Dnia Sun, 11 Mar 2012 22:10:16 +0100, Stefan napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:116zecnoozngf$.c5vwlbktia4r.dlg@40tude.net...
>> Dnia Sat, 10 Mar 2012 21:52:27 +0100, Stefan napisał(a):
>> Nieprawda.
>> Niejednokrotnie w dawnych czasach "wyrób" zamarzł i odmarzł, po czym
>> ponownie był wędzony. Spiżarnie nie miewały c.o., a i w kominie
>> wędzarniczym przechowywane (co typowe) wisiały sobie dosyć długo,
>> zabezpieczone tam dobrze przed robactwem - a mróz niejednokrotnie robił
>> swoje 3-)
> Swego czasu zjeździłem sporo terenu szukając starych domów. Niejednokrotnie
> widziałem spiżarnie różnych konstrukcji, ale w żadnej temperatura nie miała
> prawa opaść poniżej zera.
O mrozie dotyczyło komina.
:->
> Od chłodzenia to były lodownie (nie myl z
> lodówką).
Ty nie myl, bo głupstwa wypisujesz.
O tym dalej.
>>
>> Odkąd pamiętam (a zwłaszcza odkąd nie pamiętam) na wsi się dotykało -
>> kiełbasy wielkanocne robiło się przed samymi świętami, bo lodówek kiedyś
>> nie było 3333-).
> jak mi powiesz, że w Wielkim Tygodniu jeszcze się świnie biło, to nie
> uwierzę...
Ja Ci nic nie powiem, ja tylko na wsi chowana, to wiem 3-)
http://www.bck.lbl.pl/tanew/2009/sty_kwie_2009.pdf
"W Wielkim Tygodniu robiono także świniobicie przygotowywano więc mięsa i
kiełbasy. W ostatnich dniach tygodnia przygotowywano też(...)"
http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20
100325/INNEMIASTA13/610177864
"Kulinarne przygotowania do świąt rozpoczynały się w Wielkopolsce, a więc i
na ziemi mogileńskiej, od świniobicia w tygodniu przed Niedzielą Palmową,
albo w pierwszy dzień Wielkiego Tygodnia. Do Wielkanocy przerób mięsa
musiał być zakończony, by kiełbasy i szynki zdążyły dobrze przeschnąć do
wędzenia."
http://www.przylek.pl/upload/kult_wspom.htm
"W wielkim tygodniu zaczęło się bicie świń na święta. Przeważnie zmawiali
się w 4-rech po 1/4, gdyż prócz mocnego solenia innych sposobów
przechowywania mięsa nie znano. Wobec tego ćwiartowano świnie na żniwa,
kopania ziemniaków i na Boże Narodzenie. Czyli imprezy świniobicia odbywały
się 4 razy do roku."
No i na koniec polecam uwadze tom trzeci "Chłopów" Reymonta, rozdział
drugi:
"Nazajutrz była Palmowa Niedziela.
Jeszcze dobrze przed słońcem, ale już o dużym dniu, wyjrzała z Borynowej
chałupy Hanka(...)
Skoro się rozeszły kobiety, wraz też przyszła kowalowa posiedzieć przy
chorym, Hanka zaś z Józką udały się do chlewu wieprzka oglądać.
Wypuściły go na podwórze, ale że świńtuch był spasiony, to uwalił się zaraz
w gnojówce i ani chciał się ruszyć.
- Nie dawaj mu już dzisiaj jeść, niech się oczyści.
- Akuratnie i zapomniałam dać mu po połedniu...
- To i dobrze na ten raz, trza by go jutro sprawić. Wołałaś Jagustynki?
- Przyjść obiecała jeszcze dzisiaj, na odwieczerzu...
- Odziej się i bieżyj do Jambroża, niech jutro, choćby i po mszy, a
przychodzi ze statkami oporządzić wieprzka.
- Będzie to mógł, kiej dobrodziej zapowiadał, co jutro dwóch księży
przyjedzie słuchać spowiedzi?
- Czas znajdzie!... wie, że gorzałki żałować nie będę, a on jeno poradzi
galanto szlachtować i mięso sprawić. Jagustynka też pomoże.
- To bym raniuśko jechała do miasta po sól i przyprawy...
- Zachciało ci się przewietrzyć!... nie potrza: wszystkiego dostanie u
Jankla, sama tam zaraz pójdę i przyniesę.(...)"
--
XL coś jeszcze wyjaśnić? 333-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2012-03-11 23:39:00
Temat: Re: Wędliny domowe bez wędzarki.Dnia Sun, 11 Mar 2012 23:58:21 +0100, Ikselka napisał(a):
> Dnia Sun, 11 Mar 2012 22:10:16 +0100, Stefan napisał(a):
>
>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:116zecnoozngf$.c5vwlbktia4r.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Sat, 10 Mar 2012 21:52:27 +0100, Stefan napisał(a):
>>> Nieprawda.
>>> Niejednokrotnie w dawnych czasach "wyrób" zamarzł i odmarzł, po czym
>>> ponownie był wędzony. Spiżarnie nie miewały c.o., a i w kominie
>>> wędzarniczym przechowywane (co typowe) wisiały sobie dosyć długo,
>>> zabezpieczone tam dobrze przed robactwem - a mróz niejednokrotnie robił
>>> swoje 3-)
>> Swego czasu zjeździłem sporo terenu szukając starych domów. Niejednokrotnie
>> widziałem spiżarnie różnych konstrukcji, ale w żadnej temperatura nie miała
>> prawa opaść poniżej zera.
>
>
> O mrozie dotyczyło komina.
>:->
>
>
>
>> Od chłodzenia to były lodownie (nie myl z
>> lodówką).
>
> Ty nie myl, bo głupstwa wypisujesz.
> O tym dalej.
>
>>>
>>> Odkąd pamiętam (a zwłaszcza odkąd nie pamiętam) na wsi się dotykało -
>>> kiełbasy wielkanocne robiło się przed samymi świętami, bo lodówek kiedyś
>>> nie było 3333-).
>> jak mi powiesz, że w Wielkim Tygodniu jeszcze się świnie biło, to nie
>> uwierzę...
>
> Ja Ci nic nie powiem, ja tylko na wsi chowana, to wiem 3-)
>
> http://www.bck.lbl.pl/tanew/2009/sty_kwie_2009.pdf
> "W Wielkim Tygodniu robiono także świniobicie przygotowywano więc mięsa i
> kiełbasy. W ostatnich dniach tygodnia przygotowywano też(...)"
>
> http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20
100325/INNEMIASTA13/610177864
> "Kulinarne przygotowania do świąt rozpoczynały się w Wielkopolsce, a więc i
> na ziemi mogileńskiej, od świniobicia w tygodniu przed Niedzielą Palmową,
> albo w pierwszy dzień Wielkiego Tygodnia. Do Wielkanocy przerób mięsa
> musiał być zakończony, by kiełbasy i szynki zdążyły dobrze przeschnąć do
> wędzenia."
>
> http://www.przylek.pl/upload/kult_wspom.htm
> "W wielkim tygodniu zaczęło się bicie świń na święta. Przeważnie zmawiali
> się w 4-rech po 1/4, gdyż prócz mocnego solenia innych sposobów
> przechowywania mięsa nie znano. Wobec tego ćwiartowano świnie na żniwa,
> kopania ziemniaków i na Boże Narodzenie. Czyli imprezy świniobicia odbywały
> się 4 razy do roku."
>
>
>
> No i na koniec polecam uwadze tom trzeci "Chłopów" Reymonta, rozdział
> drugi:
>
> "Nazajutrz była Palmowa Niedziela.
> Jeszcze dobrze przed słońcem, ale już o dużym dniu, wyjrzała z Borynowej
> chałupy Hanka(...)
> Skoro się rozeszły kobiety, wraz też przyszła kowalowa posiedzieć przy
> chorym, Hanka zaś z Józką udały się do chlewu wieprzka oglądać.
> Wypuściły go na podwórze, ale że świńtuch był spasiony, to uwalił się zaraz
> w gnojówce i ani chciał się ruszyć.
> - Nie dawaj mu już dzisiaj jeść, niech się oczyści.
> - Akuratnie i zapomniałam dać mu po połedniu...
> - To i dobrze na ten raz, trza by go jutro sprawić. Wołałaś Jagustynki?
> - Przyjść obiecała jeszcze dzisiaj, na odwieczerzu...
> - Odziej się i bieżyj do Jambroża, niech jutro, choćby i po mszy, a
> przychodzi ze statkami oporządzić wieprzka.
> - Będzie to mógł, kiej dobrodziej zapowiadał, co jutro dwóch księży
> przyjedzie słuchać spowiedzi?
> - Czas znajdzie!... wie, że gorzałki żałować nie będę, a on jeno poradzi
> galanto szlachtować i mięso sprawić. Jagustynka też pomoże.
> - To bym raniuśko jechała do miasta po sól i przyprawy...
> - Zachciało ci się przewietrzyć!... nie potrza: wszystkiego dostanie u
> Jankla, sama tam zaraz pójdę i przyniesę.(...)"
...i o zgrozo, sklep u Jankla był czynien w Niedzielę Palmową 3-)
--
XL
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2012-03-12 00:33:15
Temat: Re: Wędliny domowe bez wędzarki.W dniu niedziela, 11 marca 2012, 21:23:23 UTC+1 użytkownik KRZYZAK napisał:
> > Szukam woreczków do pieczenia, które są wygodniejsze do takich celów.
> Nie oplaca sie. Woreczki do pieczenia maja wytrzymac 400 stopni. Do lazni
> wodnej wystarcza woreczki polietylenowe, ktore sa tansze i wygodniejsze. 25
> sztuk na znanym serwisie kosztuje 4zl.
Thx :)
Wezmę to pod uwagę.
--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?): http://zwijaj.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2012-03-12 08:46:12
Temat: Re: Wędliny domowe bez wędzarki.
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:19xmqx82ns01c.jobr0v3mvrz5.dlg@40tude.net...
> Dnia Sun, 11 Mar 2012 23:58:21 +0100, Ikselka napisał(a):
>
>> Dnia Sun, 11 Mar 2012 22:10:16 +0100, Stefan napisał(a):
>>
>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>> news:116zecnoozngf$.c5vwlbktia4r.dlg@40tude.net...
>>>> Dnia Sat, 10 Mar 2012 21:52:27 +0100, Stefan napisał(a):
>>>> Nieprawda.
>>>> Niejednokrotnie w dawnych czasach "wyrób" zamarzł i odmarzł, po czym
>>>> ponownie był wędzony. Spiżarnie nie miewały c.o., a i w kominie
>>>> wędzarniczym przechowywane (co typowe) wisiały sobie dosyć długo,
>>>> zabezpieczone tam dobrze przed robactwem - a mróz niejednokrotnie robił
>>>> swoje 3-)
>>> Swego czasu zjeździłem sporo terenu szukając starych domów.
>>> Niejednokrotnie
>>> widziałem spiżarnie różnych konstrukcji, ale w żadnej temperatura nie
>>> miała
>>> prawa opaść poniżej zera.
>>
>>
>> O mrozie dotyczyło komina.
>>:->
>>
>>
>>
>>> Od chłodzenia to były lodownie (nie myl z
>>> lodówką).
>>
>> Ty nie myl, bo głupstwa wypisujesz.
>> O tym dalej.
>>
>>>>
>>>> Odkąd pamiętam (a zwłaszcza odkąd nie pamiętam) na wsi się dotykało -
>>>> kiełbasy wielkanocne robiło się przed samymi świętami, bo lodówek
>>>> kiedyś
>>>> nie było 3333-).
>>> jak mi powiesz, że w Wielkim Tygodniu jeszcze się świnie biło, to nie
>>> uwierzę...
>>
>> Ja Ci nic nie powiem, ja tylko na wsi chowana, to wiem 3-)
>>
>> http://www.bck.lbl.pl/tanew/2009/sty_kwie_2009.pdf
>> "W Wielkim Tygodniu robiono także świniobicie przygotowywano więc mięsa i
>> kiełbasy. W ostatnich dniach tygodnia przygotowywano też(...)"
>>
>> http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20
100325/INNEMIASTA13/610177864
>> "Kulinarne przygotowania do świąt rozpoczynały się w Wielkopolsce, a więc
>> i
>> na ziemi mogileńskiej, od świniobicia w tygodniu przed Niedzielą Palmową,
>> albo w pierwszy dzień Wielkiego Tygodnia. Do Wielkanocy przerób mięsa
>> musiał być zakończony, by kiełbasy i szynki zdążyły dobrze przeschnąć do
>> wędzenia."
>>
>> http://www.przylek.pl/upload/kult_wspom.htm
>> "W wielkim tygodniu zaczęło się bicie świń na święta. Przeważnie zmawiali
>> się w 4-rech po 1/4, gdyż prócz mocnego solenia innych sposobów
>> przechowywania mięsa nie znano. Wobec tego ćwiartowano świnie na żniwa,
>> kopania ziemniaków i na Boże Narodzenie. Czyli imprezy świniobicia
>> odbywały
>> się 4 razy do roku."
>>
>>
>>
>> No i na koniec polecam uwadze tom trzeci "Chłopów" Reymonta, rozdział
>> drugi:
>>
>> "Nazajutrz była Palmowa Niedziela.
>> Jeszcze dobrze przed słońcem, ale już o dużym dniu, wyjrzała z Borynowej
>> chałupy Hanka(...)
>> - Odziej się i bieżyj do Jambroża, niech jutro, choćby i po mszy, a
>> przychodzi ze statkami oporządzić wieprzka.
>> - Będzie to mógł, kiej dobrodziej zapowiadał, co jutro dwóch księży
>> przyjedzie słuchać spowiedzi?
>> - Czas znajdzie!... wie, że gorzałki żałować nie będę, a on jeno poradzi
>> galanto szlachtować i mięso sprawić. Jagustynka też pomoże.
>> - To bym raniuśko jechała do miasta po sól i przyprawy...
>> - Zachciało ci się przewietrzyć!... nie potrza: wszystkiego dostanie u
>> Jankla, sama tam zaraz pójdę i przyniesę.(...)"
>
> ...i o zgrozo, sklep u Jankla był czynien w Niedzielę Palmową 3-)
> --
Aby skonczyć. Ja napisałem "A poza tym, według rodzinnej tradycji w Wielkim
Tygodniu mięsa się nie
dotyka," nie pisałem że u nas na wsi... Po prostu w rodzinie mamy taki być
może dziwaczny zwyczaj. Co prawda najstarszy ślad metrykalny nazwiska
znalazłem z 1811 roku we Frampolu ale to też miasto było.
Według wielu etnologów, etnografów i innych etno Wielki tydzień zaczyna się
we wtorek a kończy w Poniedziałek Wielkanocny.
W wielu miejscach Wielki Tydzień zaczyna się w Palmową, potem wtorku i srody
jakby nie było, dopiero Wielki Czwartek.
Od wielu lat pomagałem przy organizacji Korowodu Palmowego w Krakowie.
Rozmawiałem z wieloma nestorami zespołów z szeroko pojętej Małopolski,
filmuję, nagrywam te rozmowy, mało kto mówi o biciu żywca w Wielkim
Tygodniu, większości to po prostu nie przystoi.Jedna z pań z okolic
Krzeszowic powiedziała tak - im byli biedniejsi tym później bili, bo już się
robota masarzom przewaliła, świnki tańsze były "jak kto nie miał gdzie
uchować, to kupował, żeby i u niego choć raz w roku było po pańsku"
A sklep (karczma) Jankiela? Ciekawe, przeanalizujmy...
"Nazajutrz była Palmowa Niedziela" czyli rozmowa toczy się w sobotę, gdyż
"jutro po mszy" ma przyjść Ambroży.
Jankiel był Żydem, a jako Żyd powinien święcić szabas od zmroku w piątek do
zachodu słońca w sobotę. Więc co, nie był pobożnym Żydem, tak w kilku
miejscach twierdzi Autor?
W Niedzielę karczma (i sklep zarazem) była otwarta, to normalny dzień
handlu, chyba że dziedzic albo proboszcz mu tego handlu zabronili...
I to by było na tyle o wyższości Wielkiej Nocy nad BożyMNarodzeniem(pseudo
Stanisławski)
pozdrawiam
Stefan
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |