Data: 2019-01-02 19:47:24
Temat: Re: Wszystkim czubom,
Od: Ilona <i...@u...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 2019-01-02 00:58, Jakub A. Krzewicki wrote:
> W dniu wtorek, 1 stycznia 2019 22:52:44 UTC+1 użytkownik Ilona napisał:
>> On 2019-01-01 04:01, Jakub A. Krzewicki wrote:
>>> W dniu poniedziałek, 31 grudnia 2018 22:35:06 UTC+1 użytkownik Ilona napisał:
>>>> On 2018-12-31 03:25, Jakub A. Krzewicki wrote:
>>
>>>>>
>>>>
>>>>
>>>> Pieknie to zreferowałes.
>>>> Teraz nik już nie będzie miał wątpliwości dlaczego w Japonii jest 1
>>>> procent Katolików a na sąsiednich Filipinach 90.
>>>>
>>>> Podobne zdziwienie wywoływali emigranci z europejskich krajów
>>>> katolickich, na przełomie XIX i XX, wieku w USA. Głównie z Polski i
>>>> Włoch, gdzie przez pokolenia istniał system szkółek parafialnych, które
>>>> uczyły pisać, czytać i rachować.
>>>>
>>>> A jak przez ostatnie sto lat Japonia radzi sobie z tą najgenialniejszą z
>>>> genialnych ideą wyzwolenia ludu pracującego z okowów kapitalizmu?
>>>> Czy ten syndrom izolacjonizmu utrwalił w społeczeństwie wzorce kulturowe
>>>> tak mocno, że są nadal impregnowani na obce ideologie, czy też rząd
>>>> HMTE, podajmuje realne działania aby zapobiegać?
>>>
>>> W Japonii obecnej partia socjalistyczna nie jest mocna. Kapitalizm ma się dobrze
>>> rządzą cały czas koalicje, w których w skład niezmiennie wchodzą klasyczni
>>> liberałowie, a socjaliści tylko od czasu do czasu i mają mały wpływ na ustrój.
>>> Japonia jest zsekularyzowana de facto od czasów szogunatu, ponieważ papierowy
>>> obowiązek rejestracji religii, który wtedy istniał, zniechęcił wielu ludzi do
>>> rzeczywistego kierowania się nią w życiu i 90% Japończyków odwiedza świątynie
>>> buddyjskie tylko w celu na czas pogrzebów bliskich albo w różnych sytuacjach typu
"jak trwoga to do Boga" (typu pożar, powódź, zawalenie się domu
>>> w trzęsieniu ziemi, ciężka choroba w rodzinie, ciężki wypadek drogowy).
>>> Są oczywiście realni wyznawcy Zenu, Czystej Ziemi, Nichiren czy Katolicyzmu,
>>> ale to raczej odnosi się do części humanistycznie wykształconych elit, które
>>> traktują religię na nieco bardziej poważnie niż reszta.
>>>
>>> Czyli mamy mniej więcej taką sytuację, że około połowa ludzi myślących
>>> wierzy i praktykuje, druga połowa to tacy teoretycy oświeceniowi ale społecznie
>>> konserwatywni (w większości ateiści japońscy to jest taka ateistyczna prawica,
>>> która żyje tradycją i historią i dobrze dogadałaby się z Karoniem czy
>>> z nieżyjącym prof. Wolniewiczem), a masy plebejskie w większości nie interesują
>>> się religią, tylko są to albo pracownicy fizyczni, których zajęciem poza długimi
>>> godzinami roboty i dojazdu jest kibicowanie na meczach piłki nożnej i baseballa,
>>> albo korposzczury, których po pracy obchodzi tylko sake, dom publiczny
>>> i karaoke, ewentualnie fascynują się zakupionym nowym psem-robotem. Nawiasem
>>> mówiąc, Japonia jest krajem, gdzie na dobrą sprawę jeśli nie liczyć
>>> outsourcingu do Chin, to automaty wykonują większą cześć produkcji i Japończycy
>>> mogliby mieć uzasadnione "prawo do lenistwa", ale gdzie tam... to są
>>> nieuleczalni pracoholicy rywalizujący o dżoby, które można wykonywać,
>>> a pojawiający się coraz częściej brak pracy uważają jako stratę pozycji
>>> społecznej i nieszczęście. Jest z tego powodu sporo samobójstw wśród bezrobotnej
>>> młodzieży, która ma kompetencje w przeciwieństwie do naszej, cały czas pisze
>>> CV do pośredniaków, a wszystkie etaty pracowników już są zajęte, najczęściej
>>> przez rodziny znajomych pracodawców.
>>>
>>
>> Jak liberałowie w koalicji, to neomarksizm nie grożny :)
>> I jesli sami mają tak głęboko zakorzeniony w kulturze etos pracy, to
>> jeszcze przez pokolenia nie grozi im utrata zdolności do wytwarzania
>> przedmiotów złożonych. ( i pięknych ).
>>
>> Chyba, że pomimo tego, pojawiają się już jakieś oznaki dezorganizacji
>> tradycyjnego społeczeństwa przez stręczenie marksizmu kulturowego,
>> właśnie w postaci innej religii, napływu odmiennych kulturowo
>> imigrantów, czy inne takie ruchy gender, LGBT, itd?
>
> LGBT było i jest tam zatem zawsze - nie istniała tam nigdy homofobia z powodu
> małej chrystianizacji, więc neomarksiści nie mają punktu zaczepienia co do
> rozbicia rodziny.
>
> Motorem silnych więzi rodzinnych jest w Cesarstwie Wschodzącego Słońca
> nie chrześcijaństwo, a konfucjanizm, który jest dość liberalny w sprawach LGBT,
które mogą nawet dziać się publicznie pod jednym warunkiem, że się dzieją
> w wyznaczonym do tego miejscu, czyli w dzielnicy czerwonych latarń - tam gdzie
> jest prostytucja i zboczenia usankcjonowane. Poza nią jest silnie przestrzegana
> konwencja obyczajowa, że się takich rzeczy nie wyrabia. Za czasów szogunatu Edo
> istniały związki w klasztorach pomiędzy mnichami czy w zamkach w środowiskach
samurajów, co było dozwolone, ale zasady honoru wymagały dyskrecji.
>
> Zważywszy na te okoliczności, jakie są konsekwencje wypuszczenia w Japonii
> takiej parady? Takie mniej więcej, jak pokazanie się nago na plaży naturystów.
> Przecież wszyscy o wszystkim i tak wiedzą, a niektórzy to nawet i robią i nic
> w tym dziwnego. Nikt z tego powodu nie zmieni swojej orientacji ani z powodu
> opowiastek i komiksów pornograficznych, których jest tam pełno od czasów
> niepamiętnych. Druga sprawa, że w Japonii większość LGBT to biseksualiści,
> którzy w młodości pociupciają sobie w myśl reguły "żeby życie miało smaczek
> raz dziewczynka raz chłopaczek" a później przeważnie, zgodnie z etyką
> konfucjańską - zakładają rodziny.
>
> No i mamy paradoks, bo przy poluzowaniu seksualności, jakie u naszych niektórych
> działaczy od Biedronia wzbudziłoby zazdrość uprawianie seksu Japończykom mającym
> zresztą małe libido przynosi małą satysfakcję (i wiele znudzenia), a wytwórczość
> i rodzina dużą. Czyli nakładają się tutaj czynnik genetyczny i kulturowy.
> Przyrost naturalny aktualnie na minusie, głównie z powodu mężczyzn zajętych
> w nadmiarze działaniami produkcyjnymi (pracoholików) mało zainteresowanych
> seksem, a jednocześnie zmniejszającej się liczby miejsc pracy ze względu
> na automatyzację fabryk. To jest chyba jedyny kraj, gdzie udało się ją
> przeprowadzić. Część produkcji oczywiście outsourcinguje się do Chin, ale tam
> też tego nie robią tabuny ręcznie robiących zatrudnionych do tego Chińczyków,
> tylko taniej jest wyszkolić obsługę robotów przemysłowych. W Ameryce za Forda
> jedna linia produkcyjna w fabryce mogła zatrudniać nawet stu lub więcej
> robotników wykwalifikowanych, taka linia fabryk japońskich i koreańskich
> (oraz chińskich i innych na świecie budowanych przez Japończykow i Koreańczyków)
zatrudnia tylko kilku techników operatorów po kilkumiesięcznym kursie.
> Wiem, bo przez pewien czas mój brat był operatorem w takiej fabryce pod
> Wrocławiem dla zarobienia dużych pieniędzy, po czym zrezygnował - to wyjątkowo
> ciężka praca.
>
> BTW. Co do neomarksistów, to jest fenomen europejski - ich w Japonii jak na
> lekarstwo. Kiedyś próbowali przyciągać do siebie młodzież ze środowisk burakumin
> (kasty rzeźników), ekspatów koreańskich i inne mniejszości etniczne, ale nie
zdobyli większej popularności. Nie było w Japonii czegoś takiego jak zachodni
> "marsz przez instytucje" i raczej nie będzie. Jedyne, w czym osiągnęli chwilowy
> "sukces" to terrorystyczne komórki Japońskiej Frakcji Czerwonej Armii, które
> zostały rozbite i na tym skończyły się wpływy działaczy.
>
Bogu niech będa dzieki i aby zechciał nadal mieć w opiece tych dzielnych
ludzi.
Mam nadzieje, że ci od sarinu w metrze, też dali se na loos?
--
|