Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Wychodzenie z toksycznego.. Re: Wychodzenie z toksycznego..

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Wychodzenie z toksycznego..

« poprzedni post
Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.internetia.pl!newsfeed.tpintern
et.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "very_very_mad_cruella" <a...@z...w.gwiazdach>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Wychodzenie z toksycznego..
Date: Fri, 7 Jan 2005 11:50:08 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 172
Message-ID: <crlph7$4di$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <crhp2o$hbt$1@atlantis.news.tpi.pl>
<2...@r...go2.pl>
NNTP-Posting-Host: aaw72.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1105095016 4530 83.25.22.72 (7 Jan 2005 10:50:16 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 7 Jan 2005 10:50:16 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:301398
Ukryj nagłówki


Użytkownik "Biko 77" <b...@o...pl> napisał w wiadomości
news:20050107074323.5F1E016C004@rekin13.go2.pl...
> > no przeciez pisze, zobaczymy :-)
>
> mialem na mysli priv :-)

wiem co miales na mysli :-) ale z braku czasu i ochoty na priv pozostaje mi
chyba jedynie taka forma przekazu informacji

> nie jak pozostale radzace tylko jak obiektywnie radzace

ja sie nie staram radzic, staram sie nie stawac po niczyjej stronie i
wyrazac tylko swoje zdanie w temacie. co niniejzym czynie :-)

> kurwa przeciez w tym problem, nie bylem, i boje sie ze nie bede,
> problem nie w tym zeby zrozumiec ze to bagno, tylko w tym jak z
> niego wyjsc... JAK powtarzam... tylko nie pisz mi ze po prostu...

nie znam i nigdy nie twierdzilam ze znam na to recepte, dla mnie to tez jst
trudne, ale potrafie w sobie znalezc tyle sily wiedzac ze swoim dzialaniem
wyrzadzam krzywde moim bliskim. jestes facetem, ja jestem kobieta, dzialamy
inaczej, mamy inne sytuacje, inne charaktery, ja jesli jestem do czegos w
100% przekonana to robie to. wiesz co mi kaze tkwic w zwiazku? niewazne czy
toksycznym czy nie- nadzieja, kawalek brzytwy ktorej moge sie uchwycic w
wierze ze bedzie lepiej, ze to dobry wybor. jesli jednak jestem przekonana
do decyzji w 100% to podejmuje ja biorac na siebie odpowiedzialnosc za
wszystkich dookola.nie mam dla Ciebie odpowiedzi, moge z Toba porozmawiac
tak jak teraz ale nie dam Ci odpowiedzi jak masz to zrobic bo jej nie
mam.wiem z doswiadczenia ze latwiej jest podjac taka decyje i w niej
wytrwac z dala od osoby z ktoa jestesmy w toksycznm zwiazku. wiesz cos na
zasadzie-jak ja mam mu powiedziec ze odchodze skoro patrzy na mnie tymi
brazowymi oczami pelnymi lez-tez nie jestem w stanie...jestem w stanie z
daleka, z dystansu.ale podstawa jest 100% pewnosc ze tego chce, to sa
decyzje zyciowe, jak dla mnie nieodwracalne.

> nie to juz bylo, i tak nie chcialem, ludzie moga jedynie uzmyslowic
> fakty ale nie naciskac...

dokladnie, juz o tym mowilismy, nacisk powoduje nienawisc, budzi agresje,
dobrze ze to jest Twoja decyzja

> > dla takich chwil kiedy dwa serca
> > spotykaja sie w gwiazdach warto zaryzykowac wszystko..i nigdy nie
> zalowac.
>
> egoizm fazy fascynacji...
> a mi chodzi o milosc... gdzie juz egoizmu nie ma...

jesli jest milosc, to bedzie trwac, jesli jest prawdziwa, ale to nie
wyklucza potrzeby chwili, kazdy z nas potrzebuje czasem bliskosci kochanej
osoby i jest w stanie wiele dla takiej bliskosci zaryzykowac, tak, wiem o
czym mowisz, ale jedno drugiego nie wyklucza. widzisz, jak dla mnie milosc
w trudnych warunkach ma szanse przetrwac tak dlugo jak dlugo jest nadzieja,
szansa chociaz ze bedzie kiedys pieknie, ze bedzie razem, ale mowie o
sobie, o ludziach silnych, wiem ze sa ludzie ktorzy nie wytrzymuja
czekania, nie znaczy to ze nie kochaja, po prostu odpornosc psychiczna
szybciej u nich sie konczy, to nie znaczy ze nie kochaja, to znaczy ze sa
za slabi zeby wytrzymac milosc w trudnych warunkach

> dokladnie wie kiedy nastapi, juz nastepuje, a do konca tego miesiaca
> na pewno juz moja aktualna tak mi zycie upierdoli ze sie wszystko
> wyjasni...

widzisz nie znam Twojej sytuacji, ale uzaleznianie rozwiazania od tego jak
postapi aktualna nie wydaje mi sie dobrym rozwiazaniem, chociaz tak chyba
jest latwiej, widziz, moja przyjaciolka przez kilka lat nie potrafiac
odejsc od meza, starala sie zyc tak zeby to on mial jej dosc, zeby to on
odszedl, nie byla w stanie mu tego zrobic wiec chciala zeby to byla jego
decyzja, rozpaczliwie i konsekwentnie oddalala sie od niego czekajac na
dzien kiedy powie jej ze on juz nie chce...ja w swoim zyciu tez mam takie
okresy...tez to robilam, moze nadal robie, tak jest latwiej, ktos za nas
podejmuje ta decyzje, ale czy tak jest dobrze? nie wiem..


> mam to przekonanie, tylko jestem wciaz daleko i sie bardzo boje, a
> czego... ze po osiagnieciu tego co dzis chce za jakis - bede chcial
> co innego, a ostatnia rzecza jaka bym chcial zranic 'ta trzecia';
> dlaczego bede chcial czego innego? poniewaz zabraknie konsekwencji..
> . dlatego pytanie jest o sile, konsekwencje NIE w decyzji jako
> takiej tylko w NIEJ trwaniu...

wiem czego sie boisz, rozumiem, mialam/miewam te same obawy, czasami
wrazenie ze moze ja nie umiem juz kochac, ze przeciez kiedys tez bylo
pieknie i nie wyszlo. mam w sobie swiadomosc ze drugi raz nie wolno sie juz
pomylic, to ogromna odpowiedzialnosc, zlamac komus zycie i moze znowu za
kilka lat zlamac kolejnej osobie. osobie ktora jak czujemy w tej
chwili-kochamy ponad wszystko na ziemi. strach jeszcze przed jednym-ze moze
ta milosc tak piekna bo trudna, bo walczymy o kazdy jej przejaw, moze ta
trudna milosc nie przetrwa codziennosci, kiedy juz nie bedzie walki, kiedy
nie bedzie sie o co starac, tyle pytan tyle watpliwosci...ale nie
znajdziesz pwnosci, gwarancji, odpowiedzi ni probujac, wiem ze strach przed
ta ogromna odpowiedzialnoscia jest paralizujacy, ale tych watpliwosci nikt
nie rozwieje, widzisz, ja staram sie postepowac tak-kiedys przymykalam oczy
na pewne symptomy ktore dawaly mi wrazenie ze cos nie do konca jest tak jak
powinno, mowilam sobie ze pewne rzeczy trzeba zaakceptowac i lekcewazylam
intuicje ktora wyraznie dawala mi znaki ze cos nie do konca jest tak
idealnie jak by sie pozornie wydawalo. no i przejechalam sie dokladnie na
tym czego sie obawialam, co zlekcewazylam, teraz juz nie lekcewaze
intuicji, jesli poczuje chociaz przez chwile siatelko ostrzegawcze, to
chocbym nie wiem jak kochala, nie zdecyduje sie na ten zwiazek, bo wiem ze
swiatelko ostrzegawcze po latach zawyje syrena i rzeczy ktore w tej chwili
wydaja nam sie do przeskoczenia, kiedys stana sie powodem konfliktu.
dlatego w tej chwili jestem gotowa sie zdecydowac na taki krok tylko jesli
bede miala absolutna pewnosc ze w kazdej plaszczyznie jest porozumienie, ze
nie przymykam oczu na drobiazgi.

> wcale nie...
> mozna kochac, ale zdawac sobie sprawe ze w danej chwili to nie
> wypali. Np. moj przypadek kocham inna strasznie ale z rozsadku chce
> probowac z aktualna; tak zeby wykluczyc pomylke; tak zeby byc na
> 100% pewien..

ja rozumiem to w ten sposob ze potrzebujesz jeszcze wiecej czasu na
decyzje, nie sugeuj sie tym co pisze za mocno, staram sie wyciagnac
analogie z naszych sytuacji i w tym co piszez odnajduje czasm bardzo mocno
siebie-moze to niewlasciwe ale tylko tak umiem wydawac pewne osady.nie
mowie ze tak jest latwo ale chyba powinno byc tak-zostawic obecny zwiazek,
bo wiesz juz ze jest toksyczny, szkodliwy dla wszystkich, ale nie zostawiac
dla tej trzeciej, nie decydoac sie na nic dopoki nie bedziesz pewny w 100%
swojej konsekwencji, wydaje mi sie ze kiedys bedziesz, daj sobie tylko
czas. ale nie obiecuj niczego tej trzeciej, nie kaz jej czekac, nie mecz
jej psychicznie, jesli to prawdziwa milosc to zrob cos dla niej i daj jej
zyc w spokoju a kiedy bedziesz gotowy ona zdecyduje czy nadal Ciebie chce.
wim ze tak jest trudniej, ale chyba tak wlasnie powinno sie
postapic...zabawne...radzic a samemu nie miec dosc sily zeby postapic
wlasciwie...

> Zatem kochanie nie znaczy automatycznie bycia razem...
> Kochanie nie jest bezwarunkowe...

zaskoczylo mnie to co napisales bo wiesz...jestes pierwsza osoba ktora tak
powiedziala...ludzie nie rozumieja jak mowie ze samo kochanie nie wystarcza
zeby byc z kims...no, jestem zakoczona ze ktos to rozumie, widzisz, ja dwa
razy w zyciu uslyszalam ze widocznie nie kochalam skoro nie chce/nie moge
byc z tym kims...a to nie takie proste

> ja nie walcze jeszcze o nia, tylko o siebie...
> >
> > > a ty masz tego trzeciego??
> >
> > nie moge powiedziec ze mam kogos jesli nie moge mu dac siebie,
>
> oczywiste, pytalem czy masz kogos trzeciego na mysli...

no wlasnie, ja narazie walcze o siebie...nie o kogos, nie o tego trzeciego,
najpierw trzeba zalatwic swoje sprawy znalezc swoje odpowiedzi a dopiero
potem mozna wkroczyc na nowa droge, zostawiajac wszystko za soba, tak ,
mowilam ze jest ktos wazny w moim zyciu, ale nie dam mu nic, zadnych
nadziei, obietnic, nic, nie moge go wiazac przy sobie dopoki nie odnajde
samej siebie..co nie znaczy ze nie kocham...

> czasem tak pragniesz, tego slowa, nawet nie do ciebie, nawet w
> przestrzen, tylko zeby moc przeczytac, uslyszec, zeby wiedziec ze
> zyje... bozze....

czasem tak pragniesz tej sily, tej odrobiny nadziei ze wyjdzie slonce, ze
jak skoczysz w przepasc to bedzie tam ktos kto Cie zlapie, ze ktos wezmie
Twoja dlon i poprowadzi przez ten ciemny tunel niewiadomych...tak, to
ludzkie i naturalne, ale postarajmy sie myslec tez o tych co czekaja, jesli
kochamy, nie niszczmy ich psychicznie, pozwolmy im decydowac ile maja sily
zeby trwac...

> wiem ze jestem zakochany i bez sensu napierdalam ... i szczesliwy z
> tym uczuciem...
> ale lepiej miec bol w sercu niz nic nie czuc...

a nawet jesli nie wyjdzie nie zalujmy ze sie skonczylo, cieszmy sie z w
ogole bylo, ze dane nam bylo przezyc cos czego niektorzy nigdy nie maja
szansy doswiadczyc, to wiele, jest to warte kazdego bolu...
trzymaj sie :)

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6