Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Wychowanie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Wychowanie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 75


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2002-01-11 08:57:15

Temat: Re: Wychowanie
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

didziak napisał

: Nie jestem ojcem. Mowie, co mysle na podstawie obserwacji
: 'nowoczesnych metod wychowawczych' - ze matka oblewa sie burakiem za
: malego, ktory wyrabia co chce - czy to w sklepie, czy w komunikacji
: publicznej, itp, itd...

I czego to ma dowieść? Że należy lać dzieci, by nie oblewać się potem burakiem
przy publice?

: Naprawde NIGDY, ale to NIGDY nie spotkalas sie z sytuacjami, gdy
: permanentnie (albo permamentnie? :->) widac, ze rodzic nie daje sobie
: rady z dzieckiem lub dziecko nie jest utrzymane w ryzach i rodzic sie
: musi za to wstydzic w miejscach publicznych? Jesli nie - to szczerze
: jestem zdziwiony...

Ależ oczywiście, że się spotkałam! Ale znów nie widzę powodu, by bić.
A może inaczej - czasem faktycznie korci, czasem się można zapomnieć i wrzepić
parę klapsów, ale to jest tak jak pisze Ula Dynowska - bicie jest ZAWSZE
porażką rodzica. Bo jak się chce, to można się dogadać na tysiąc innych
sposobów. Tylko sęk w tym, że trzeba chcieć, ale właśnie na tym między innymi
polega świadome wychowanie.

: | Dlaczego piszesz "niekaranych"? Iza nie sugerowała, by nie karać,
: lecz by nie
: | karać_fizycznie_, a to spora róznica.

: Czepiasz sie.

Nie, po prostu lubię, gdy ktoś wyraża się precyzyjnie.

: Wiadomo, ze pisze o karach fizycznych - w koncu o tymdyskusja, nieprawdaz?

Dyskusja jest o wychowaniu (pewnie znów się czepiam :->>)

: | I dlatego ma bić? Jeśli Ty nie lubisz złego postepowania
: sąsiada/szefa/kolegi
: | to też go zbijesz?

: Nie wychowujemy sasiada/szefa/kolegi - porownanie nietrafione zatem.
: Nie ta plaszczyzna.

Panie w szkołach, przedszkolach także wychowują dzieci, ale o dziwo nie biją
ich (jest to karalne, wiesz?)
Tak masz rację. Kolegi i szefa się nie wychowuje. Chodziło mi raczej o to, że
by dojść z kimś do porozumienia, to nie koniecznie trzeba używać przemocy. Tak
samo jest z dzieckiem.

: | ROTFL :)) "Nie kcem, ale muszem" (ciem bić moje kochanie najsłodsze)

: Dla Ciebie smieszne, dla mnie z sensem...

To nielogiczne przede wszystkim - "kocham Cię, ale muszę Cię uderzyć".
Naprawdę Ci się to podoba?

: Tak, tylko malego dziecka nie przekonuja argumenty: 'dlatego, ze...(tu
: zaleznie od sytuacji)' - chce miec to, co chce i tyle.

Co to znaczy "małego"?
Przecież nie uderzysz rocznego dziecka (takiego dziecka się stale pilnuje,
albo chowa rzeczy zakazane), dwulatkowi można już sporo wytłumaczyć,
niekoniecznie werbalnie, ale poprzez przykład (pokazanie, że
żelazko parzy, nóż rani itp.) A większe dzieci? Rozumieją już słowa.
Poza tym powtarzam - są kary, są konsekwencje, ale nie musi to być lanie.
Lanie jest dobrym sposobem wychowywania dla tych, co im się nie chce za dużo
myśleć.

: Wowczas hamulcem moze byc tylko psychiczna obawa przed dostaniem w
: skore...

I czego się takie dziecko uczy? Tylko strachu.
Ja po szkole zamiast włóczyć się z koleżankami po osiedlu, wracałam do domu,
bo się bałam lania, a nie tego, że jakiś palant może mi zrobić krzywdę.
Uważasz, że to rozsądne?

: Nie wiem - poczytalas to w madrych ksiazkach, ze jestes nadziana
: takimi idealami?

Może to i ideały, ale do takich chciałabym dążyć, a nie iść na łatwiznę i lać
dzieci. Tak jest najprościej, wiem to doskonale. Tyle, że najprościej tylko
dla rodziców.
A te mądre książki nauczyły mnie innego spojrzenia na świat dziecka, jego
rozwój i psychikę. Kiedyś miałam dokładnie takie same poglądy, jak Ty. Tyle,
że wtedy nie miałam jeszcze dzieci.

: Ja wiem, ze zycie i dzieci daja po dupie, czasem
: umyslnie nas prowokuja, zeby zobaczyc, ile jeszcze moga 'przegiac
: pale'...

Zgadzam się, tylko, że to jest normalny etap rozwoju dziecka. "Przeginanie
pały" reguluje się żelazną konsekwencją w postępowaniu rodziców, ale - i znów
się powtórzę - to nie musi być bicie.

: Nie martw sie - dziecko nie umrze, a nauczy go to szacunku do
: rodzicow, ich slowa i bedzie mialo ono nauczke... pamietna.

Jak można szanować kogoś za to, że bije, że sprawia krzywdę fizyczną?
Nauczka? Jedynie podświadomy strach, że jak coś przeskrobię, to dostanę w
skórę.

: A co - liczysz, ze ta dyskusja naprawde cos da? Nie kieruje mna
: strach - po prostu niechec przed rozmowa, w ktorej raczej nie ma szans
: na znalezienie porozumienia.

Masz rację. Ja też nie widzę szans, by Cię przekonać ;-)) Może kiedyś samo
życie to zrobi. Po prostu chciałam Ci tylko uświadomić, że są też inne sposoby
wychowywania, niż te, które stosowali np. Twoi rodzice.
Pisałeś w jakimś poście, że chcesz poznać różne sposoby wyjaśniania dziecku,
jak powinna wyglądać higiena jego genitaliów. Bo Cię to jako przyszłego tatę
interesuje. A temat wychowania już Cię nie interesuje? Masz tak
skrystalizowane poglądy, że nikt i nic Cię nie przekona?

: Nie kazda dyskusje tak zaczynam i koncze - dziwne, kojarze Ci sie z
: osoba, ktora zaczyna i konczy tak 'kazda' dyskusje?

? Z czego to wnioskujesz? O ile się nie mylę, to nasza pierwsza wymiana zdań.

: Po prostu tutaj czuje, ze bedzie zawracanie kijem Wisly - tak z jednej, jak
: i z drugiej strony...

Jak w większości dyskusji. A może wolisz przepychanki, takie jak z Joanną
Duszczyńską, które niewiele wnoszą? A są tylko okazją, byś mógł popisać się
swą niebywała elokwencją i znajomością emotikonów.
[Upss - widzę, że i nasza rozmowa niebepiecznie schodzi na podobne tory]

: Wole wiec spasowac...

Voi la.

: Wzbijanie kurzu wokol tematu i tyle.

He-he. Faktycznie, w temacie "w markecie" kurz w ogóle się nie wzbijał :->

: Ja bylem diabelek... Bylem naprawde uparty i zaciety... ale dyscyplina
: nauczyla mnie szacunku do rodzicow - czasem wygladalo tak, ze spojrze
: spod byka... ale zrobie, co rodzice kazali...

Bo się boisz i tyle. Sorry, ale taka jest prawda. Może Ci się wydawać, ze to
szacunek, ale to podświadomy strach przed lańskiem.

: I dzis ciesze sie z tego, ze zostalem wychowany TAK, a nie inaczej...

Wiesz, pierwszy raz spotykam człowieka, który cieszy się z tego, że był bity,
ale różne rzeczy się zdarzają ...

: wyrobilo to we mnie sile charakteru, szacunek do starszych, wiele
: innych pozytecznych cech... i tyle o tym...

Czy nadal czułbyś szacunek, gdybyś teraz jako dorosły (hmmm... chyba dorosły
jesteś, tak?) dostał w twarz od ojca, bo coś by mu się tam nie spodobało?

[Odpowiadać na ten post nie musisz, jeśli faktycznie nie chcesz - zrozumiem.
Dobrze, że go w ogóle przeczytałeś ;-)]
--
Pozdrawiam
Maja

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2002-01-11 12:43:43

Temat: Re: Wychowanie
Od: Izabella Wieczorek <i...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 11 Jan 2002 09:57:15 +0100, Maja Krężel <o...@f...onet.pl>
wrote:

>I czego się takie dziecko uczy? Tylko strachu.
>Ja po szkole zamiast włóczyć się z koleżankami po osiedlu, wracałam do domu,
>bo się bałam lania, a nie tego, że jakiś palant może mi zrobić krzywdę.
>Uważasz, że to rozsądne?

U mnie było tak samo! Jak wróciłam za późno ze szkoły to lanie bo mama
się martwiła, że coś mi się stało. Kompletnie bez sensu. Martwi się,
że coś mi się stało a za chwilę sama robi mi krzywdę.

>Kiedyś miałam dokładnie takie same poglądy, jak Ty. Tyle,
>że wtedy nie miałam jeszcze dzieci.

Ja też kiedyś nie wierzyłam, że dziecko można wychować bez bicia. Ale
teraz widzę, że chyba można skoro mój głupiutki jeszcze synek wie, że
piekarnik parzy, nie wolno grzebać w śmieciach i kocich kuwetach itp.

Ale wazelina co?:-)

Pozdrawiam
--
Izabella Wieczorek
i...@p...com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2002-01-11 21:45:50

Temat: Re: Wychowanie
Od: Izabella Wieczorek <i...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 11 Jan 2002 00:48:03 +0100, "didziak" <d...@g...pl> wrote:

>Niekoniecznie lanie - lanie wowczas, gdy nic innego nie dziala i
>dziecko nadal 'testuje' rodzicow...

A więc lanie gdy rodzicom zabraknie cierpliwości albo nerwy puszczą.

>Hm, nie sadzisz, ze to wlasnie takie testowanie? A nuz sie dzis uda...
>wydaje mi sie, ze - gdyby kot odpuscil - dziecko zaczeloby machac nim
>dookola siebie, trzymajac za ogon...

Właśnie tak sądzę, tylko, że kocia przemoc jest tak samo skuteczna jak
moje tłumaczenie.

>Wiesz? Po prostu mi sie nie chce - zagluszycie mnie iloscia postow, a
>przy tym nie ma TUTAJ widokow na przekonanie mnie do Waszych pogladow,
>ani Was - do moich... Nie sadzisz? Gdzie indziej, gdzie w gre wchodza
>fakty, zrozumienie - mozna dyskutowac.
>Tutaj po prostu w dyskusji jest wiecej ideologii ('dziecka sie nie
>bije z zalozenia' - i co mam na to powiedziec? :->>>>) - a z tym sie
>nie wygra...

Poglądy poglądami a życie życiem. Jestem przekonana, że zmienisz
zdanie jak sam będziesz miał dzieci i emocjonalny do nich stosunek
(jak ja nienawidziłam jak ktoś mi tak mówił!). Oczywiście znowu sądzę
po sobie. ;-)

I na zakończenie jeszcze malutka złośliwostka-cytat z odpowiedzi do
Mai Krężel:
"Ja naprawde juz wiecej tutaj nie napisze - mozesz czuc sie ta
'pozostala' i zwycieska na placu boju - dla mnie ta dyskusja nie ma
sensu... ot - po prostu. Wzbijanie kurzu wokol tematu i tyle."
Czy zawsze do Ciebie musi należeć ostatnie słowo?:-) Tylko nie pisz,
że nie:-))

Pozdrawiam bardzo serdecznie i oczywiście nie spodziewam się
odpowiedzi :-))
--
Izabella Wieczorek
i...@p...com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2002-01-11 22:09:03

Temat: Re: Wychowanie
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Izabella Wieczorek napisała

: Ale wazelina co?:-)

Eee zaraz tam wazelina. Po prostu mamy to samo zdanie i już. Wazelina to by
była, jakbyś miała do mnie jakiś interesik "przy okazji" ;-)

--
Pozdrawiam
Maja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2002-01-12 00:24:43

Temat: Re: Wychowanie
Od: "Mierzwiki" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Nie jestem ojcem. Mowie, co mysle na podstawie obserwacji
> 'nowoczesnych metod wychowawczych' - ze matka oblewa sie burakiem za
> malego, ktory wyrabia co chce - czy to w sklepie, czy w komunikacji
> publicznej, itp, itd...
> Naprawde NIGDY, ale to NIGDY nie spotkalas sie z sytuacjami, gdy
> permanentnie (albo permamentnie? :->) widac, ze rodzic nie daje sobie
> rady z dzieckiem lub dziecko nie jest utrzymane w ryzach i rodzic sie
> musi za to wstydzic w miejscach publicznych? Jesli nie - to szczerze
> jestem zdziwiony...

Jak nie mialam dzieci myslalam sobie w takich sytuacjach - 'ale niewychowane
dziecko' albo 'ale wstretna matka'. Teraz mysle sobie 'pewnie dwulatek' albo
'ale biedna matka' i usmiecham sie do niej pocieszajaco.

Do dzidziaka - o ile to czytasz. Na cudze dzieci patrzysz rozumem. Na swoje
przewaznie sercem. Jak uderzysz takiego szkraba i zobaczysz lzy w jego
oczach, to juz nie bedziesz taki chojrak. Zastanowisz sie nastepnym razem.
Ale do tego trzeba miec serce - Ty wygladasz na takiego co ma.

Pozdrawiam

Aga


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2002-01-12 01:45:21

Temat: Odp: Wychowanie
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Maja Krężel <o...@f...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych
(niezwykle zlosliwy i nie-wiadomo-czemu-agresywny post)

Do tematu sie nie odniose - uzasadnialem, czemu...

Hm... caly czas sie zastanawiam, czemu piszesz w odniesieniu do mnie
tak agresywnie?

O ile sie nie myle, jak tylko moglem, staralem sie przekazac, ze
jestem za znalezieniem 'zlotego srodka', nie zas - za calkowitym
odlozeniem dyscypliny w kat...
... ze to tylko moj poglad, itp, itd...

Przyganial kociol, odpowaidasz? Sadze, ze market i uswiadamianie byly
uzasadnione w tonie i tresci... Ktos cwaniakuje, to sie Mu/Jej
udowadnia, ze sie myli...
Tutaj jednak nie widze zadnej potrzeby (bo chyba nie cwaniakowalem?),
dla ktorej mialabys na mnie naskakiwac... A jednak to robisz...

Mozemy miec rozne poglady, a jednak sie wzajemnie szanowac... Ty
jednak wolalas zrobic ze mnie (hm, skad ja to znam, jesli nie ze
sposobu JD?) dziecko skrzywdzone przez rodzicow, okaleczone, ktore (o
Boze... glupie czy co?) mowi, ze zostalo dobrze wychowane...

Nie boje sie zadnego watku... Napisalem - tutaj w gre wchodzi
ideologia, a tej nie sposob przeforsowac. Dlatego dyskusja nie ma
sensu - nie dlatego, ze (znowu Twoja sugestia) mam glowe zamknieta na
logiczne argumenty... W tej dyskusji rzuca sie TWIERDZIENIAMI, nie -
dowodami... i dlatego nie ma to sensu.

Nie lubie rozmawiac z ludzmi, ktorzy w dyskusji siegaja po wszystkie
mozliwe, nawet po te ponizej pewnego poziomu, argumenty...
Ja zawsze - pomimo owej przesmiewczosci - staram sie podac logiczny i
powazny kontrargument...
I do konca staram sie prowadzic (mimo wszystko) powazna dyskusje...
fakt, przeplatana zartami, ale tylko dla wyluszczenia czyjejs
nielogiki...

Ty potraktowalas mnie jak osobistego wroga - po prostu da sie to
wyczuc w tym poscie...

Nie moge jednak pojac czemu, wiesz?


Z szokiem,
didziak :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2002-01-12 01:51:20

Temat: Odp: Wychowanie
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Mierzwiki <m...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych

(o szarpaniu sie z krnabrnym dzieckiem publicznie)
| Jak nie mialam dzieci myslalam sobie w takich sytuacjach - 'ale
niewychowane
| dziecko' albo 'ale wstretna matka'. Teraz mysle sobie 'pewnie
dwulatek' albo
| 'ale biedna matka' i usmiecham sie do niej pocieszajaco.
| Do dzidziaka - o ile to czytasz. Na cudze dzieci patrzysz rozumem.
Na swoje
| przewaznie sercem. Jak uderzysz takiego szkraba i zobaczysz lzy w
jego
| oczach, to juz nie bedziesz taki chojrak. Zastanowisz sie nastepnym
razem.
| Ale do tego trzeba miec serce - Ty wygladasz na takiego co ma.

didziaka ;-)
Widzisz - czesciowo przemowilo to do mnie... ale mialo juz byc z mojej
strony EOT :-)

Ciesze sie jednak z innego powodu - ze fakt posiadania przeze mnie
innych pogladow nie oznacza, ze powinnas mnie zmieszac z blotem i
wykpic, bez logicznych argumentow na poparcie...
Ty tego nie zrobilas, w przeciwienstwie do innych osob...

Dziekuje za cieple slowa i pozdrawiam rowniez...
didziak...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2002-01-12 13:17:08

Temat: Re: Wychowanie
Od: l...@w...pl (U.L.Michta) szukaj wiadomości tego autora

> Masz rację. Ja też nie widzę szans, by Cię przekonać ;-)) Może kiedyś samo
> życie to zrobi. ...Masz tak
> skrystalizowane poglądy, że nikt i nic Cię nie przekona?
>
> Maja

Może kiedyś przekona Maju - fakt bycia ojcem.

Dzidziaku, poczekaj jeszcze trochę z takimi ostatecznymi poglądami.
Rodzicielstwo w praktyce (nie w teorii) naprawdę zmienia wiele naszych
wcześniejszych założeń.
Jak złoisz skórę swojemu dziecku, to przekonasz się, czy wtedy dla _Ciebie_
będzie to rzecz tak bardzo usprawiedliwiona i oczywista. Może jednak
zaczniesz zastanawiać się, czy nie lepiej inną drogą osiągać cele - czy nie
lepiej nie tylko dla dziecka, ale i dla Ciebie.

I jeszcze jedno, nie znam dziecka, któremu nie zdarzyło się takie
zachowanie, za które rodzice wstydzili się w miejscach publicznych. Wcale
nie dlatego, że jest tak bardzo źle wychowane, czy za mało bite ;-) Takie są
poprostu dzieci, sprawdzają nas i swoje możliwości w różnych sytuacjach.
Jeśli Twojemu się to nigdy nie zdarzy, to znaczy - jeśli nie będziesz nigdy
musiał się "oblewać burakiem" przy ludziach, to IMHO bedzie to tylko oznaka
tego, że swoimi metodami skutecznie zgasiłeś "coś" w swoim dziecku.

I to z mojej strony tyle.
Ula M.

PS. Jako, że odzywam się tutaj po raz pierwszy, serdecznie wszystkich witam.
Znajome "twarze" z grupy "dzieciowej" pozdrawiam :-)

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.rodzina

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2002-01-12 20:09:18

Temat: Re: Wychowanie - tylko dla wytrwałych ;-)
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

didziak napisał

: Do tematu sie nie odniose - uzasadnialem, czemu...

A szkoda, bo myślałam, że jednak coś z tego wyjdzie.
Tym bardziej szkoda, że zamiast wykorzystać swój czas i inteligencję do
właściwej dyskusji (na temat w topiku), postanowiłeś podyskutować sobie na
temat mojej osoby i mojej domniemanej agresji.
Cóż - jeśli już koniecznie musiałeś to zrobić, to IMHO wypadało na priva. Ja
odpowiem tutaj, bo nie chcę, by Twoje zarzuty postawione na forum pozostały
bez odpowiedzi dla reszty czytających.

Maja Krężel napisała
: (niezwykle zlosliwy i nie-wiadomo-czemu-agresywny post)

Złośliwy? Może raczej ironiczny i to tylko chwilami. Ale czy to coś złego? Sam
też nie stronisz od ironicznych wstawek.

Agresywny? Wybacz, ale nie mam pojęcia w którym miejscu widzisz agresję?
Nigdzie Cię ani nie zbluzgałam, ani nie zaatakowałam, ani nie zmieszałam z
błotem, ani nie obraziłam. Zadałam Ci tylko mnóstwo pytań - może faktycznie
trochę prowokujących, ale to tylko po to, by niejako "zmusić" Cię do dyskusji.
Myślałam, że może mi się to uda, ale nie chciałeś - nie ma problemu. Szkoda,
bo to ciekawy temat, ale przecież na siłę Cię nie będę szarpać.
Dla mnie agresja oznacza zupełnie coś innego, ale może nie poruszajmy głębiej
tego tematu.

: Hm... caly czas sie zastanawiam, czemu piszesz w odniesieniu do mnie
: tak agresywnie?

Nie piszę agresywnie. Jeśli chcesz zobaczyć, co to znaczy agresja, to dopiero
mogę zacząć, ale nie widzę powodu, by to robić, bo sobie chyba na to nie
zasłużyłeś.
Może bywam złośliwa czy ironiczna, ale Ty także stosujesz podobną taktykę. I
dokładnie z tego samego powodu (o czym piszesz dalej), np. by wykazać brak
logiki wypowiedzi.
Tak sobie teraz pomyślałam. A może powinnam zacząć używać mnóstwa uśmieszków,
żeby złagodzić moje wypowiedzi? Tylko po co?

: O ile sie nie myle, jak tylko moglem, staralem sie przekazac, ze
: jestem za znalezieniem 'zlotego srodka',

W porządku, ale ja na przykład tego nie zauważyłam. Tego, że poszukujesz
złotego środka. Z Twoich słów wynikało, ze dogadanie się z 4-latkiem to
teoria, a więc najlepiej prać w tyłek i już. Napisałeś, że zamierzasz stosować
kary fizyczne w przypadku swoich dzieci i się z tym nie kryjesz. Dla mnie
takie postanowienie kłóci się z chęcią szukania złotego środka. Co innego,
gdybyś napisał - "nie chcę i nie zamierzam bić moich dzieci, ale nie mogę
przewidzieć, czy faktycznie nigdy tego nie zrobię". A może właśnie dokładnie
tak myślisz, tyle, że napisałeś to w taki sposób, że musiałam zareagować.

: ... ze to tylko moj poglad, itp, itd...

A ja mam inne poglądy i je przedstawiam. I miałam nadzieję, że uda mi się choć
trochę przekonać Cię do nich. Bo takie są przecież zasady i sens dyskusji. Bo
może mi trochę szkoda Twoich przyszłych dzieci :))

: Przyganial kociol, odpowaidasz?

A tak powiedziałam? Kiedy?

: Sadze, ze market i uswiadamianie byly uzasadnione w tonie i tresci...

Według Ciebie tak, a według mnie nie. Twierdzisz, że starasz się traktować
adwersarzy na poziomie, z kulturą. Naprawdę? I stąd ironiczne określenia
Joanny Duszczyńskiej? Ona też ma swoje poglądy, a Ty możesz ich nie
akceptować. Ale to nie jest powód, by się z niej nabijać.

: Tutaj jednak nie widze zadnej potrzeby (bo chyba nie cwaniakowalem?),
: dla ktorej mialabys na mnie naskakiwac... A jednak to robisz...

GDZIE CIĘ NASKAKUJĘ W TEMACIE WYCHOWANIE? W KTÓRYM MIEJSCU? WSKAŻ MI PROSZĘ!

: Mozemy miec rozne poglady, a jednak sie wzajemnie szanowac...

Możemy. Dlaczego uważasz, że Cię nie szanuję?

: Ty jednak wolalas zrobic ze mnie (hm, skad ja to znam, jesli nie ze
: sposobu JD?) dziecko skrzywdzone przez rodzicow, okaleczone,

?! Czytasz między wierszami? A może jesteś przewrażliwiony, jeśli w kolejnej
osobie dopatrujesz się kogoś, kto robi z Ciebie pokrzywdzone, okaleczone
dziecko?
[a może ... (Jezu, aż boję się to napisać, bo znów będę posądzona (tym razem
słusznie) o złośliwość ;-) masz jakieś ... pssst .... kompleksy?] (1)

: Nie boje sie zadnego watku... Napisalem - tutaj w gre wchodzi
: ideologia, a tej nie sposob przeforsowac.

Jaka ideologia? Czego nie sposób przeforsować? Skoro ja w jakiś sposób
zdołałam zmienić poglądy na temat bicia dzieci (a przypominam - miałam podobne
do Ciebie), to znaczy, że dyskusja na ten temat jest możliwa.

: Dlatego dyskusja nie ma sensu - nie dlatego, ze (znowu Twoja sugestia) mam
: glowe zamknieta na logiczne argumenty...

Sugestia a wątpliwość to dwie różne rzeczy. Ja się PYTAŁAM, czy masz tak
skrystalizowane poglądy, że nic Cię nie zdoła przekonać. Nie twierdziłam, nie
sugerowałam, lecz pytałam. Twoim "zadaniem" było odpowiedzieć.

: W tej dyskusji rzuca sie TWIERDZIENIAMI, nie - dowodami... i dlatego nie ma
: to sensu.

O jakie dowody Ci chodzi, bo za bardzo tego nie rozumiem. Wytłumacz mi to
zdanie powyżej, jeśli możesz.

: Nie lubie rozmawiac z ludzmi, ktorzy w dyskusji siegaja po wszystkie
: mozliwe, nawet po te ponizej pewnego poziomu, argumenty...

W zasadzie mogłabym powiedzieć - i vice versa, ale pewnie znów wyjdę na
złośliwą.
A tak w ogóle to bardzo Cię proszę, byś mi wskazał takie argumenty. Te poniżej
pewnego poziomu.

: Ja zawsze - pomimo owej przesmiewczosci - staram sie podac logiczny i
: powazny kontrargument...

No to umówmy się, że to, co uważasz za argumenty poniżej pasa w moim wydaniu,
to tylko moja prześmiewczość, ok?

: Ty potraktowalas mnie jak osobistego wroga - po prostu da sie to
: wyczuc w tym poscie...

Przykro mi, ale myślę, że masz zły węch. Nie jesteś moim wrogiem, choćby
dlatego, że Cię nie znam, w żaden sposób mnie nie skrzywdziłeś. Masz jedynie
inne poglądy (a może i niekoniecznie?) i to jedyny powód, dla którego chciałam
podyskutować. Zadać kilka pytań, bo pewnych rzeczy nie rozumiem. Myślałam, ze
mi wytłumaczysz, ale nie wyszło.

Wracając do właściwego tematu. Ty po prostu wychodzisz z założenia - "nie będę
stronił od bicia dzieci, bo tak mnie wychowali rodzice i jestem dobrze
wychowany". Wszystko w porządku, nie twierdzę, że jesteś źle wychowany, nie
twierdzę, że Twoi rodzice to kretyni itp. Pragnę tylko uświadomić Ci, że można
równie dobrze wychować dziecko nie bijąc go, czyli zaoszczędzić mu wątpliwej
przyjemnosci zaznania bólu. Skąd wiesz, czy gdybyś nie był bity, lecz gdyby
Twoi rodzice jeszcze więcej z Tobą rozmawiali, poświęcali jeszcze więcej
czasu, uwagi, to nie byłbyś jeszcze bardziej szczęśliwym i spełnionym
człowiekiem? Czy naprawdę nie wolałbyś zamiast klapsów usłyszeć rozsądnych i
faktycznie wzbudzających szacunek argumentów? Czy nigdy nie byłeś wściekły,
gdy rodzice Cię bili? Jeśli tak, to czy nie chciałbyś tego za wszelką cenę
zaoszczędzić własnemu dziecku? (Jeśli nie byłeś wściekły, to ... Cię nie
rozumiem ;-)
To nie są żadne oskarżenia ani pod Twoim, ani pod Twoich rodziców adresem. To
tylko PYTANIA.

Jeśli można dobrze wychować człowieka bijąc go i można wychować dobrze nie
bijąc, to jaką drogę uważasz za właściwszą?
[Może odpowiesz - "ale są takie sytuacje, że nie da się NIE bić". A ja Ci
wtedy odpowiem, że faktycznie są trudne i jeszcze trudniejsze sytuacje, ale
właśnie cały pic polega na tym, by zmobilizować się do myślenia, co zrobić z
tym fantem. Uderzyć jest najprościej, pomyśleć trudniej (i tego też nie
traktuj jako zarzut, że uważam, że to właśnie Ty nie myślisz). Ale nikt nigdy
nie obiecywał, że wychowanie ma być łatwe.]

: Nie moge jednak pojac czemu, wiesz?

Ja też nie mogę.
(1) przepraszam, jeśli Cię uraziłam tymi kompleksami

Pozdrawiam
Maja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


70. Data: 2002-01-12 20:11:10

Temat: Re: Wychowanie
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

didziak napisał

: Ciesze sie jednak z innego powodu - ze fakt posiadania przeze mnie
: innych pogladow nie oznacza, ze powinnas mnie zmieszac z blotem i
: wykpic, bez logicznych argumentow na poparcie...

A któż to Cię biedaku tak zmieszał z błotem i wykpił? Nie przesadzasz aby?

--
Pozdrawiam
Maja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

INFO: lista dyskusyjna pl-soc-rodzina
Oooooo, ile znajomych twarzy:)
Swieta, swieta i po...
I ja tu dotarłam
[irc] #plsocrodzina

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »