Data: 2000-11-27 11:29:55
Temat: Re: Wyjazd do pracy za granicę a partner...
Od: "Piotrek. M" <p...@p...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
r...@m...uni-mainz.de napisał(a) w wiadomości:
<3...@m...uni-mainz.de>...
>Np. moj znajomy jest ordynatorem w szpitalu i nigdy nie zmywal tu garnkow.
A
>jezyka mozna sie bardzo szybko nauczyc. Dlaczego uwazasz, ze budowanie
zycia od
>podstaw jest takie zle? Ja tez musialam je "od podstaw budowac" i
perspektywy
>dnia dzisiejszego upatruje w tym pozytywne strony, choc nie bylo mi tez
latwo.
Nie twierdze, ze budowanie zycia od podstaw jest zle, uwazam ze trudniej
jest podjac decyzje o wyjezdzie jak juz czegos sie w kraju dorobilo. Poza
tym srodowisko w którym czlowiek zyl od urodzenia (Polska) jest mu znane,
"bezpieczne", potrafi w nim funkcjonowac itd... itp.... No chyba, ze
czlowiek taki jest ostatecznie zdesperowany np. brakiem pracy, to inna
sprawa. Jednakze decyzje wyjazdu na zachód podejmuja ludzie którzy w Polsce
pracuja (a ze zarabia ile zarabiaja to inna sprawa). I przykladowo inzynier
bez znajomosci jezyka nie bedzie inzynierem. Przykladowo partner który musi
nadrobic znajomosc jezyka obcego (a raczej w 6 miesiecy to za malo, azeby
podjac dobra prace), przy okazji rezygnuje z dotychczasowej pracy, itd...
itp... z pewnoscia bedzie mial trudniej niz wspólmalzonek, który bedzie mial
prace... Jednakze na listach dyskusyjnych nie pojawia sie ten watek. Wszyscy
pisza o zarobkach, o kosztach zycia, spodziewanych profitach a nie o drugiej
stronie (to wlasnie mnie zaciekawilo). A przeciez prace mozna stracic, nie
pracujaca osoba moze sie flustrowac w przypadkach braku zajecia itd...
itp... Nie watpie, ze czesto w ostatecznym kilkuletnim rozrachunku osoby
takie oceniaja pozytywnie decyzje, a moze ci co ocenili negatywnie niezbyt
sie tym chwala....
No tyle Piotrek. M.
|