Data: 2010-02-10 10:49:08
Temat: Re: Wypisz, wymaluj Ender
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hku1va$uui$1@news.onet.pl...
>
> Prosty przykład ze wczoraj.
> Zadzwoniłem do banku, czy mógłbym umówić się na konkretną godzinę celem
> wpłaty pieniążków na własne konto, żeby nie tracić czasu w ich kolejkach.
> Odpowiedź kobity:
> - NIE.
> - Czemu nie.
> - No bo raczej nie.
> - Bo czemu raczej nie.
> - Bo raczej nie praktykujemy umawiania się na konkretną godzinę?
> - Nie interesuje mnie, co pani praktykuje, tylko czy o tej będzie pani w
> pracy i czy może wykonać swoje służbowe obowiązki związane z moją obsługa?
> - No może.
> - Ok. to świetnie, będę o tej i o tej i dziękuję za życzliwe podejście
> do mojej prośby.
>
> Poszedłem do banku o tej i o tej. Wywołałem kobitę z nazwiska, poszliśmy
> do jej kanciapy (na biuro to raczej nie wyglądało) i wpłacam pieniądze.
> Minęło 15 minut grzebania jej w komputerze, ciepło jak cholera, ja w
> kurtce i słyszę, że to chyba nie możliwe.
> - Co nie możliwe?
> - Wpłata.
> - Moich pieniędzy na moje konto? Wydaje się pani, że gdzie się pani
> znajduje?
> - No w banku.
> - No właśnie, to proszę się pospieszyć z tą wpłatą bo nie mam całego dnia.
> - No ale to nie możliwe, niech sam pan zobaczy (pokazuje mi monitor) nie
> ma takiej opcji.
> - Czy pani jest idiotką? Czy zastanowiła się pani chociaż co w ogóle do
> mnie mówi?
> - Nie jestem idiotką.
> - To może zechce pani nam to udowodnić wpłacając jednak te pieniądze, bo
> widzi pani, że zdania są już przez panią podzielone.
> Minęło następne 15 minut grzebania z obrażoną minką w komputerze.
> - Wie pani co, jak panie do tej pory nie wpłaciła tych pieniędzy, to
> prawdopodobnie już pani ich nie wpłaci, proszę pójść po swojego
> zwierzchnika.
> - ale naprawdę nie ma takiej możliwości, niech pan sam zobaczy (i znowu
> pokazuje mi monitor).
> - niech się panie wynosi po zwierzchnika, bo obciążę panią imiennie
> faktura za mój czas w pani wyjątkowo szkodliwym środowisku.
> Poszła, zostawiła mnie samego z jej rzeczami osobistymi i szufladą
> pieniędzy, w tym moich.
> Po 2 minutach przyszedł kierownik, chyba już znał problem, pokazał jej
> jak, transakcja trwała ze 30 sek.
> I chce wyjść. Więc pytam:
> - chwileczkę, może pan mi chociaż wyjaśni, dlaczego tak prosta czynność
> kosztowała mnie ponad pół godziny i w dodatku ta pani twierdziła, że
> jest niemożliwa? Czy w ogóle zdaje pan sobie sprawę z absurdu jej obsługi?
> - najmocniej pana przepraszam (dopiero!), ale braki w personelu i bla
> bla bla.
> - dobra, niech pan się chociaż nie kompromituje dyskredytując własny
> zakład pracy. Czy pani już nauczyła się wpłacać pieniądze, czy jeszcze
> wymaga jakiś korepetycji zwierzchnika?
> - Już nauczyłam.
> - To poproszę wizytówkę ponieważ postaram się w przyszłości, żeby tak
> cenna wiedza się u panie nie marnowała.
> Być może z zewnątrz mógłbym wydawać sie ne uprzejmy, ale przynajmniej
> mam wizytówkę, telefon i nadzieję na mniejszą utratę życia przy
> następnych tego typu czynnościach.
> A niestety mam takie szczęście, że takie idiotki spotykam wszędzie: na
> poczcie, w banku, w sklepie a nawet w CPN-ie. Ostatnio jedna damulka
> drukowała mi fakturę bite 0,5 godziny. Szefa nie było i dopiero jak jej
> powiedziałem, że w zębach mi ją przyniesie to stał się cud. Powaga.
> Wydrukowała fakturę.
> Jakie czasy takie obyczaje.
> ENder
>
I tu Ci nie napiszę co myślę o takich ludziach.
Bo zapewniam Cię, że przy ODROBINIE kultury, cierpliwości i uśmiechu te
wszystkie "idiotki" nie tylko jadłyby CI z ręki (ten argument z pewnością do
Ciebie trafi), ale załatwiały wszystko sprawnie, szybko i z uśmiechem.
Może można się nauczyć postępowania i współżycia z ludźmi?
Sama nie wiem.
MK
PS. A propos porównania Izy do swojej suczki, którą KOPAŁEŚ. Dno!
Normalne dno.
|