Data: 2002-06-24 07:34:36
Temat: Re: Wypowiedzcie się proszę na temat bezrobocia wśród os. niepełnosp
Od: "cecylia" <c...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Jak myślicie dlaczego tak mały odsetek niepełnosprawnych poszukuje pracy
> przez Urząd Pracy. Czy dlatego, że nie ma dla nich ofert pracy, czy jest
> jeszcze jakiś inny powód.
Podzielę się swoją refleksją z pracy zawodowej. Przed kilkunastoma laty
prowadziłam nauczanie indywidualne u ucznia, który miał roztrzep kręgosłupa
i do połowy był sparaliżowany. Intelektualnie był zupełnie sprawny. Całe
godziny spędzał przed telewizorem. Nie potrafiłam w żaden sposób niczym go
zainteresować. Czyniłam starania, by matka, która nie pracowała zawodowo
przynajmniej na kilka lekcji dziennie przywoziła go do szkoły. Mieszkali
kilkadziesiat metrów od szkoły, nie byłoby żadnego problemu z dotarciem do
klasy. W żaden sposób nie mogłam ją przekonać. Przyznam, że poddałam się, bo
nie potrafiłam nawiązać z dzieckiem kontaktu w żaden sposób.To były czasy,
kiedy trudno było o fachową pomoc psychologiczną czy grupę wsparcia.Mnie
uczelnia też nie przygotowała do takiego problemu.Dziś na pewno i ja
miałabym wiecej mozliwości dotarcia do dziecka i jego rodziców. Dziś widzę
go na wózku jako dorosłego mężczyznę całkowicie uzależnionego od rodziny. On
nawet nie ma takiej potrzeby, by stać sie samodzielnym.
Inny przykład: W rodzinie nauczycielskiej urodził się syn z porażeniem
mózgowym. Matka nigdy się z tym faktem nie pogodziła i rodzina się rozpadła,
wychowywał ojciec. Poradził sobie. Założył stowarzyszenie i szkołę dla
takich dzieci, jest jej dyrektorem. Syn na miarę swoich możliwości jest
samodzielny. Przykładów takich można mnożyć. Może jeszcze jeden: Dziecko z
porażeniem mózgowym w rodzinie bardzo prostej, wielodzietnej i kochajacej
się. Rodzice nie zgodzili sie na szkołę specjalną, ponieważ był w
intelektualnej normie. Nauczycielka nie chciała dziecka w klasie. Matka
musiała klasę pierwszą razem z synem kończyć w ławce. W drugiej klasie pani
nauczycielka sama stała sie niepełnosprawna, kolejna wychowawczyni zaczęła
intensywną pracę z wszystkimi dziećmi nad usamodzielnieniem Wojtka, to samo
robili rodzice. Efekt? Wojtek sam zarabia na swoje zycie przy komputerze w
domu.Bardzo chętnie wychodzi z tego domu, ma kolegów i przyjaciół.Mądra
miłosć czyni cuda.Myślę, ze jest to ten sam problem tylko trudniejszy w
rozwiązaniu, co z wychowaniem dzieci sprawnych. Jeśli sie nie pamięta, ze
wychowanie to stopniowe usamodzielnianie, to wychowuje sie kalekę
psychiczną, która bez mamusi w żaden sposób sobie nie poradzi.
Widziałam szkoły w Niemczech i warsztaty dla niepełnosprawnych, nie ma tam
dziecka, które nie byłoby przygotowywane do samodzielności. U nas z tym
problemem jest już lepiej, ale to dopiero początki, bo problem leży w
psychice zarówno niepełnosprawnego jak i jego rodziny. By mogły być
skutecznie likwidowane bariery uniemożliwiające samodzielność
niepełnosprawnych, sami niepełnosprawni i ich rodziny muszą tego chcieć.
Poruszyłaś bardzo trudny, ale i ciekawy problem... Warto o nim mówić bez
sloganów o tolerancji i bez fałszywej litości.
Pozdrawiam
Cecylia
|