Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!news.man.poznan.pl!n
ewsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: sluchacz <@poczta.onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Wzajemny szacunek a zycie.....cišg dalszy poprzedniego mojego postu
(dlugie...)
Date: Fri, 10 Oct 2003 19:47:37 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 194
Message-ID: <BBACBD59.F6CE%@poczta.onet.pl>
References: <blut71$9h5$1@nemesis.news.tpi.pl> <bm68ul$tpv$1@zeus.man.szczecin.pl>
NNTP-Posting-Host: pn225.bydgoszcz.sdi.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: multipart/alternative; boundary="MS_Mac_OE_3148660061_617742_MIME_Part"
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1065808081 23367 217.96.191.225 (10 Oct 2003 17:48:01
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 10 Oct 2003 17:48:01 +0000 (UTC)
User-Agent: Microsoft-Outlook-Express-Macintosh-Edition/5.0.5
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:233348
Ukryj nagłówki
bm68ul$tpv$...@z...man.szczecin.plJoanna_Maria10.10.2
003 14:31
> Użytkownik "sluchacz" <s...@p...onet.pl> napisał:
>
>> (..) matka nie ma zamiaru ustšpić ani na "milimetr", zapowiedziała mnie i
> mojemu
>> bratu, z którym miała troszkę więcej kłopotów wychowawczych, że będzie nam
> uprzykrzać życie jak tylko się da. (..)
> -----
>
> Choc to wydaje sie trudne do uwierzenia, ale wielu rodzicow wrecz nienawidzi
> swoich dzieci. Za rozne rzeczy - za "poświecenie" (pracy, energii,
> pieniedzy); za to, ze musza (musieli) byc razem ("dla dobra dzieci"); za
> mlodosc, ktora juz za nimi; za to, ze dzieci maja cale zycie przed soba,
> ktore oni "zmarnowali" w swoim zgorzknieniu; za dobre kontakty (dzieci) w
> nowych zwiazkach, ktore to kontakty w ich malzenstwie sa fatalne; za
> witalnosc, ktorej juz nie maja.... itd. Wszystko wynika z wlasnego
> niepogodzenia z tym "jak ulozylo sie zycie" - a raczej jak sami sobie
> ulozyli i (zazwyczaj) jak je sobie spieprzyli - zloscia, zawiscia,
> nieumiejetnoscia wspolzycia z innymi, brakiem refleksji, niechecia do zmian
> etc. Oczywiscie wg niech to zycie "samo" im sie zle ulozylo. W kazdym razie
> sa pelni frustracji i zawisci.
>
> Rodzic podgodzony ze soba i ksztaltujacy swoje zycie jest wystarczajacy
> dobrym rodzicem, aby jego dzieci przez niego nie musialy cierpiec.
>
> Nie wszyscy rodzice chca dla swoich dzieci dobrze, nie wszyscy kochaja! I to
> wcale nie sa tzw rodziny patologiczne. Taka jest prawda, w ktora nie chcemy
> uwierzyc - nawet jesli widzimy w oczach matki NIENAWISC. Racjonalizujemy..
> przeciez kazda matka chce dobrze dla dziecka... kocha - pierdu pierdu. My po
> prostu BARDZO BYSMY CHCIELI aby tak bylo.
>
> Bardzo dobrze, ze sie wyprowadziles. Od Twojego spojrzenia na żółć matki
> zalezy Twoja rownowaga, zwiazki z kobietami i ew. przyszla rola ojca. Moze
> pomóc dystans, nietraktowanie zachowan matki smiertelnie powaznie, ale
> raczej jako objaw "dziwactwa" czy zaburzenia. Z mocnym przymrozeniem oka.
> Pamietaj ze to ONA ma problem, a nie Ty. Ty dopiero mozesz go miec jesli
> potraktujesz matke jak rownorzednego przeciwnika i walczyc z nia. Badz
> silny, spokojny i pewny swojego wizerunku spraw. Rozmawiaj ze swoja
> dziewczyna o matce bez nerwow, na spokojnie, niech wie, ze nie pozwolisz aby
> matka wkroczyla miedzy Was. Z matka sie nie kloc - to nic nie da, ona nie
> zrozumie, a i tak Cie przegada i bedzie miala potwierdzenie "wrednosci"
> wlasnych dzieci. Ale tez nie rob i nie mow rzeczy, ktorych nie chcesz robic
> czy mowic (np nie potakuj kiedy sadzisz inaczej, nie daj sie wmanipulowac w
> jej gry). Jesli cos Cie boli to powiedz to - ale NIGDY w zlosci, zawsze
> spokojnie i nie w formie zarzutów ("bo ty zawsze.."), raczej powiedz co
> TOBIE robi jej zachowanie, jak TY sie z tym czujesz. I niech bedzie to DLA
> CIEBIE, a nie by jej cos "uswiadomic", by sie zmienila itd. Nie jestes juz
> od nich zalezny, wiec pamietaj ze to Ty im jestes bardziej potrzebny niz
> odwrotnie. Mozesz ograniczyc kontakty.
>
> Powodzenia
> Joanna
>
Witam Serdecznie Joanno !!!
Twoja wypowiedż jest dla mnie bardzo interesująca i przejrzysta. Wyjaśnia mi
mnóstwo rzeczy, sposób w jaki widzą moi rodzice oraz to jak ja powinienem na
to patrzeć. Zastanawia mnie tylko na podstawie czego napisałaś swój post,
czyźbyś miała podobne doświadczenia czy masz coś wspólnego z naukami o
psychologii. Ja w chwili obecnej zastanawiam się czy nie wybrać się do
jakiegos psychologa, aby ten problem o którym pisałem wcześniej mieć " pod
kontrolą". A problem ten się nasila, a skutkiem tego będzie całkowity rozłam
w stosunkach mjej rodziny. Być moźe dojdzie nawet do rozwodu moich rodziców,
którzy być moźe nie przeźyli tych trzydziestuparu lat razem jak chcieli,
tylko ( jak napisałaś) trwali ze sobą w jakimś utajonym przed własnymi
dziećmi, układzie przymusowym.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za twoją wypowiedż
Zmartwiony
|