Data: 2003-10-10 12:31:39
Temat: Re: Wzajemny szacunek a zycie.....ciąg dalszy poprzedniego mojego postu (dlugie...)
Od: "Joanna_Maria" <j...@g...pl_wytnij>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "sluchacz" <s...@p...onet.pl> napisał:
> (..) matka nie ma zamiaru ustąpić ani na "milimetr", zapowiedziała mnie i
mojemu
> bratu, z którym miała troszkę więcej kłopotów wychowawczych, że będzie nam
uprzykrzać życie jak tylko się da. (..)
-----
Choc to wydaje sie trudne do uwierzenia, ale wielu rodzicow wrecz nienawidzi
swoich dzieci. Za rozne rzeczy - za "poświecenie" (pracy, energii,
pieniedzy); za to, ze musza (musieli) byc razem ("dla dobra dzieci"); za
mlodosc, ktora juz za nimi; za to, ze dzieci maja cale zycie przed soba,
ktore oni "zmarnowali" w swoim zgorzknieniu; za dobre kontakty (dzieci) w
nowych zwiazkach, ktore to kontakty w ich malzenstwie sa fatalne; za
witalnosc, ktorej juz nie maja.... itd. Wszystko wynika z wlasnego
niepogodzenia z tym "jak ulozylo sie zycie" - a raczej jak sami sobie
ulozyli i (zazwyczaj) jak je sobie spieprzyli - zloscia, zawiscia,
nieumiejetnoscia wspolzycia z innymi, brakiem refleksji, niechecia do zmian
etc. Oczywiscie wg niech to zycie "samo" im sie zle ulozylo. W kazdym razie
sa pelni frustracji i zawisci.
Rodzic podgodzony ze soba i ksztaltujacy swoje zycie jest wystarczajacy
dobrym rodzicem, aby jego dzieci przez niego nie musialy cierpiec.
Nie wszyscy rodzice chca dla swoich dzieci dobrze, nie wszyscy kochaja! I to
wcale nie sa tzw rodziny patologiczne. Taka jest prawda, w ktora nie chcemy
uwierzyc - nawet jesli widzimy w oczach matki NIENAWISC. Racjonalizujemy..
przeciez kazda matka chce dobrze dla dziecka... kocha - pierdu pierdu. My po
prostu BARDZO BYSMY CHCIELI aby tak bylo.
Bardzo dobrze, ze sie wyprowadziles. Od Twojego spojrzenia na żółć matki
zalezy Twoja rownowaga, zwiazki z kobietami i ew. przyszla rola ojca. Moze
pomóc dystans, nietraktowanie zachowan matki smiertelnie powaznie, ale
raczej jako objaw "dziwactwa" czy zaburzenia. Z mocnym przymrozeniem oka.
Pamietaj ze to ONA ma problem, a nie Ty. Ty dopiero mozesz go miec jesli
potraktujesz matke jak rownorzednego przeciwnika i walczyc z nia. Badz
silny, spokojny i pewny swojego wizerunku spraw. Rozmawiaj ze swoja
dziewczyna o matce bez nerwow, na spokojnie, niech wie, ze nie pozwolisz aby
matka wkroczyla miedzy Was. Z matka sie nie kloc - to nic nie da, ona nie
zrozumie, a i tak Cie przegada i bedzie miala potwierdzenie "wrednosci"
wlasnych dzieci. Ale tez nie rob i nie mow rzeczy, ktorych nie chcesz robic
czy mowic (np nie potakuj kiedy sadzisz inaczej, nie daj sie wmanipulowac w
jej gry). Jesli cos Cie boli to powiedz to - ale NIGDY w zlosci, zawsze
spokojnie i nie w formie zarzutów ("bo ty zawsze.."), raczej powiedz co
TOBIE robi jej zachowanie, jak TY sie z tym czujesz. I niech bedzie to DLA
CIEBIE, a nie by jej cos "uswiadomic", by sie zmienila itd. Nie jestes juz
od nich zalezny, wiec pamietaj ze to Ty im jestes bardziej potrzebny niz
odwrotnie. Mozesz ograniczyc kontakty.
Powodzenia
Joanna
|