Data: 2006-04-19 23:36:06
Temat: Re: Zachowanie w stosunku do wroga.
Od: "miranka" <a...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Aga H-K" <chomik1979@BEZ_TEGOo2.pl> wrote in message
news:k49vy5n8r01a.dlg@chomik1979.pl...
> Dnia Tue, 18 Apr 2006 20:12:42 +0200, miranka napisał(a):
>
>
> > 1) Unikamy jak ognia kontaktów.
> > 2) jeśli 1) niemożliwe - zachowujemy chłodną obojętność, kontakty słowne
> > ograniczamy do absolutnego minimum
>
> No właśnie tu muszę chyba popracować nad sobą, ponieważ mój język w
> stosunku do tej osoby jest niereformowalny, że tak powiem.
Tu popieram. Wdając się w pyskówki zniżamy się do poziomu"grzesznika".
Lepiej zachować pełną godności wyższość. Jeśli jesteś pewna, że racja jest
po Twojej stronie, to nie powinnaś mieć z tym kłopotu.
> Po prostu nie umiem pojąć, że ktoś może mieć aż taki wpływ na partnera.
Tak
> duży wpły, że aż własną matkę miesza z błotem
Niektórzy mężczyźni (przepraszam wszystkich panów) są baaaardzo słabi.
Może warto temu mężowi delikatnie oczy otworzyć? Pewnie nawet nie wie, jak
dał się oplątać wokół małego paluszka żony.
> Usłyszałam, że mam być dyplomatą, że mam " z największym wrogiem skumpluj
> się, a wyjdziesz na tym obronną ręką",
Zależy, w imię czego masz się kumplować. Jeśli w imię poprawnych stosunków w
rodzinie, to może warto ogłosić zawieszenie broni, ale tylko na równych
prawach - nie że Ty ustępujesz z placu boju, a kobieta triumfuje. Między
kumplowaniem się z wrogiem a czynnym okazywaniem nienawiści jest droga
daleka. Może warto poszukać jakiegoś złotego środka? (skoro obie MUSICIE
trwać w tym układzie)
Anka
|