Data: 2009-07-07 20:03:50
Temat: Re: Zaniedbana :-)
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 7 Jul 2009 21:12:42 +0200, Stalker napisał(a):
> "Ikselka" <i...@g...pl> wrote
>
>> Mam sporą wiedzę ogólną (podobnie jak mój TŻ, choć nie umywam się do
>> niego)
>> - w rozmowach w realu muszę się pilnować, aby nie onieśmielać
>> współrozmówców - ludzie nie lubią mądrzejszych od siebie, a ja ze
>> zdziwieniem stwierdzam (na własny użytek) wciąż na nowo, jak mało ludzie
>> wiedzą nie tylko o skomplikowanych sprawach, ale i jak mizerne mają
>> podstawy wiedzy ogólnej...
>
> Dobre :-) Widzę, że syndrom sierżanta się kłania :-)
> "Muszę sie pilnować, żeby nie onieśmielać rozmówców" :-)
>
> Znam kilka osób o podobnym do powyższego profilu osobowości. Jakoś trzeba
> sobie z nimi radzić,
> więc zebrałem sobie zestaw cech charakterystycznych pod pojęciem "syndrom
> sierżanta", ale równie dobrze
> pasowałby "syndrom majstra na budowie", albo "starej nauczycielki" :-)
> Osobiscie nic nie mam do przedstawicieli ww zawodów, ale często mają (czy
> też muszą mieć) podobny zestaw cech. Dlaczego podobnych? Kształtuje ich
> ciągłe przebywanie w środowisku ludzi "słabszych" pod różnymi względami od
> nich. Przede wszystkim pod względem wykształcenia i wiedzy, ale też często
> pod względem emocjonalnym, psychicznym, itp. itd.
>
> Takie środowisko plus odpowiednie cechy charakteru, takie jak pewność
> siebie, wygadanie, bezczelność*, powodują, że "sierżant", czy też "majster"
> bardzo łatwo zdobywaja autorytet. Ten autorytet jest jeszcze większy jeśli
> poparty jest jakaś "wiedzą". Wtedy to juz w ogóle "sierżant" staje sie
> wyrocznią, a wszystko co powie jest odbierane jako prawda objawiona, nawet
> jeśli ta wiedza to zbiór wyświechtanych stereotypów, mitów, urban legends,
> wiadomosci mocno wyrywkowych, czy też jednostronnych* (na zasadzie: czytam
> "Nasz Dziennik", albo "Nie", więc wiem wszystko o świecie).
>
> W słabszym środowisku taki autorytet jest bardzo łatwo utrzymać, bo albo
> nikt go nie kwestionuje (bo nie potrafi, czy też nie śmie), albo wszelkie
> próby bardzo łatwo jest zdławić w zarodku. Bo wcale nie trzeba mieć
> argumentów :-)
>
> - Panie sierżancie, przecież Ziemia jest okrągła.
> - Tak? No to Kowalski, będziecie zap...lać dookoła koszar do rana
>
> Bo oprócz swojej "wiedzy" "sierżant", czy też "stara nauczycielka" dysponują
> najczęściej bogatym zestawem prostych (żeby nie powiedzieć prymitywnych)
> technik socjotechnicznych pozwalajacych ew. dyskutanta szybko ustawić w
> szeregu (i często z nich korzystają, bo "argumenty" szybko się kończą).
> Można go zawstydzić, ośmieszyć, poniżyć, ("za głupi jesteś żeby zrozumieć",
> "a to ty tez z tych 10 centymetrowych?") a jak i to nie pomoże na koniec dać
> w mordę :-) (Jak mawiał nasz sierżant: "Bo z Wami studenty to taki problem
> jest, że Wam to w mordę dać nie można, bo co jeden to prawnik, a co drugi
> psycholog :-)
>
> Pół biedy jak "sierżant" czy "majster" zdają sobie sprawę z omówionych wyżej
> spraw (niestety rzadkość).
> Gorzej, jak ten "autorytet" uderza do głowy i zamienia się w
> besserwisserstwo, konieczność ciągłego "mania racji", przekonanie o własnej
> nieomylności*.... i przenosi się na kontakty z innymi, silniejszymi
> środowiskami.
>
> A tam "wiedza" już nie wystarcza, a sprawdzone chwyty socjotechniczne nie
> działają.
>
> No i co teraz z takim "sierżantem" wśród oficerów począć? Szkoły są dwie:
>
> 1. Ignorować, na zasadzie "z bzdurą się nie dyskutuje" (czy też na zasadzie
> zwykłej grzeczności) co czasami bywa trudne, a samego sierżanta umacnia w
> poczuciu nieomylności ("Muszę sie pilnować, żeby nie onieśmielać rozmówców"
> :-)
>
> 2. Tłumaczyć, dyskutować, polemizować, wyjaśniać* - co jest jednak uciążliwe
> i może przypominać orkę na ugorze, bo jak rozmawiać z człowiekiem, który
> przekonany jest że dialog przebiega wg schematu:
> "Ja mówię - ty słuchasz, później Ty mówisz... że się ze mną zgadzasz", a
> argumety "dzieli się na te, które potwierdzają co Ja sierżant mówię i na te
> których nie ma". Dodatkowo bardzo niebezpieczne jest przyznanie sierżantowi
> racji w czymkolwiek, bo jest to dla niego sygnał że ma rację we wszystkim
> (na zasadzie: skoro miałem rację co do czyszczenia karabinu, to znaczy znam
> się też na ekonomii)
>
> A najlepiej rozwiązali to właśnie w wojsku. Wybrali drogę trzecią i tam się
> po prostu wydaje sierżantowi rozkaz, żeby przestał pieprzyć :-)
>
> *niepotrzebne skreślić
>
> Stalker, z nudów :-)
>
> P.S. Ciekawe jakim chwytem dostanę od Wujka Staszka :-)
Podziwiam wkład pracy i inwencji oraz talent epistolograficzny.
Ten profil osobowości, który reprezentujesz, to tzw "narodnyj (czyli ludowy)
pieriedawszczik".
Syndrom proroka grupy wybranej (przez samego siebie zresztą, tylko i wyłącznie).
:)
|