Data: 2009-07-07 20:18:54
Temat: Re: Zaniedbana :-)
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Dnia Tue, 7 Jul 2009 21:12:42 +0200, Stalker napisał(a):
>
>> "Ikselka" <i...@g...pl> wrote
>>
>>> Mam sporą wiedzę ogólną (podobnie jak mój TŻ, choć nie umywam się do
>>> niego)
>>> - w rozmowach w realu muszę się pilnować, aby nie onieśmielać
>>> współrozmówców - ludzie nie lubią mądrzejszych od siebie, a ja ze
>>> zdziwieniem stwierdzam (na własny użytek) wciąż na nowo, jak mało ludzie
>>> wiedzą nie tylko o skomplikowanych sprawach, ale i jak mizerne mają
>>> podstawy wiedzy ogólnej...
>> Dobre :-) Widzę, że syndrom sierżanta się kłania :-)
>> "Muszę sie pilnować, żeby nie onieśmielać rozmówców" :-)
>>
>> Znam kilka osób o podobnym do powyższego profilu osobowości. Jakoś trzeba
>> sobie z nimi radzić,
>> więc zebrałem sobie zestaw cech charakterystycznych pod pojęciem "syndrom
>> sierżanta", ale równie dobrze
>> pasowałby "syndrom majstra na budowie", albo "starej nauczycielki" :-)
>> Osobiscie nic nie mam do przedstawicieli ww zawodów, ale często mają (czy
>> też muszą mieć) podobny zestaw cech. Dlaczego podobnych? Kształtuje ich
>> ciągłe przebywanie w środowisku ludzi "słabszych" pod różnymi względami od
>> nich. Przede wszystkim pod względem wykształcenia i wiedzy, ale też często
>> pod względem emocjonalnym, psychicznym, itp. itd.
>>
>> Takie środowisko plus odpowiednie cechy charakteru, takie jak pewność
>> siebie, wygadanie, bezczelność*, powodują, że "sierżant", czy też "majster"
>> bardzo łatwo zdobywaja autorytet. Ten autorytet jest jeszcze większy jeśli
>> poparty jest jakaś "wiedzą". Wtedy to juz w ogóle "sierżant" staje sie
>> wyrocznią, a wszystko co powie jest odbierane jako prawda objawiona, nawet
>> jeśli ta wiedza to zbiór wyświechtanych stereotypów, mitów, urban legends,
>> wiadomosci mocno wyrywkowych, czy też jednostronnych* (na zasadzie: czytam
>> "Nasz Dziennik", albo "Nie", więc wiem wszystko o świecie).
>>
>> W słabszym środowisku taki autorytet jest bardzo łatwo utrzymać, bo albo
>> nikt go nie kwestionuje (bo nie potrafi, czy też nie śmie), albo wszelkie
>> próby bardzo łatwo jest zdławić w zarodku. Bo wcale nie trzeba mieć
>> argumentów :-)
>>
>> - Panie sierżancie, przecież Ziemia jest okrągła.
>> - Tak? No to Kowalski, będziecie zap...lać dookoła koszar do rana
>>
>> Bo oprócz swojej "wiedzy" "sierżant", czy też "stara nauczycielka" dysponują
>> najczęściej bogatym zestawem prostych (żeby nie powiedzieć prymitywnych)
>> technik socjotechnicznych pozwalajacych ew. dyskutanta szybko ustawić w
>> szeregu (i często z nich korzystają, bo "argumenty" szybko się kończą).
>> Można go zawstydzić, ośmieszyć, poniżyć, ("za głupi jesteś żeby zrozumieć",
>> "a to ty tez z tych 10 centymetrowych?") a jak i to nie pomoże na koniec dać
>> w mordę :-) (Jak mawiał nasz sierżant: "Bo z Wami studenty to taki problem
>> jest, że Wam to w mordę dać nie można, bo co jeden to prawnik, a co drugi
>> psycholog :-)
>>
>> Pół biedy jak "sierżant" czy "majster" zdają sobie sprawę z omówionych wyżej
>> spraw (niestety rzadkość).
>> Gorzej, jak ten "autorytet" uderza do głowy i zamienia się w
>> besserwisserstwo, konieczność ciągłego "mania racji", przekonanie o własnej
>> nieomylności*.... i przenosi się na kontakty z innymi, silniejszymi
>> środowiskami.
>>
>> A tam "wiedza" już nie wystarcza, a sprawdzone chwyty socjotechniczne nie
>> działają.
>>
>> No i co teraz z takim "sierżantem" wśród oficerów począć? Szkoły są dwie:
>>
>> 1. Ignorować, na zasadzie "z bzdurą się nie dyskutuje" (czy też na zasadzie
>> zwykłej grzeczności) co czasami bywa trudne, a samego sierżanta umacnia w
>> poczuciu nieomylności ("Muszę sie pilnować, żeby nie onieśmielać rozmówców"
>> :-)
>>
>> 2. Tłumaczyć, dyskutować, polemizować, wyjaśniać* - co jest jednak uciążliwe
>> i może przypominać orkę na ugorze, bo jak rozmawiać z człowiekiem, który
>> przekonany jest że dialog przebiega wg schematu:
>> "Ja mówię - ty słuchasz, później Ty mówisz... że się ze mną zgadzasz", a
>> argumety "dzieli się na te, które potwierdzają co Ja sierżant mówię i na te
>> których nie ma". Dodatkowo bardzo niebezpieczne jest przyznanie sierżantowi
>> racji w czymkolwiek, bo jest to dla niego sygnał że ma rację we wszystkim
>> (na zasadzie: skoro miałem rację co do czyszczenia karabinu, to znaczy znam
>> się też na ekonomii)
>>
>> A najlepiej rozwiązali to właśnie w wojsku. Wybrali drogę trzecią i tam się
>> po prostu wydaje sierżantowi rozkaz, żeby przestał pieprzyć :-)
>>
>> *niepotrzebne skreślić
>>
>> Stalker, z nudów :-)
>>
>> P.S. Ciekawe jakim chwytem dostanę od Wujka Staszka :-)
>
> Podziwiam wkład pracy i inwencji oraz talent epistolograficzny.
> Ten profil osobowości, który reprezentujesz, to tzw "narodnyj (czyli ludowy)
pieriedawszczik".
> Syndrom proroka grupy wybranej (przez samego siebie zresztą, tylko i wyłącznie).
> :)
Ja wohl Oberscharfuhrer !
--
Paulinka
|