Data: 2009-03-01 01:30:49
Temat: Re: Zapodajcie jakiś temat może ...
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości:
>> Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości:
>>>> Kto jak kto, ale wielbłąd mnie nie przekona.
>>> Dlaczego doszukujesz się tu prerogatyw?
>> Upoważnień Twoich do czegokolwiek się nie doszukuję,
> Prerogatywy to nie upoważnienia, lecz przywileje należne (we własnym
> Twym przekonaniu) z racji zajmowanej pozycji - w Twoim przypadku
> wyobrażasz sobie, że chcę Cię z jakiejś specjalnej racji do
> czegokolwiek przekonać :-)
Nie, wyobrażam sobie, że strzepisz klawiaturę poddając się misji
jedynego słusznego. Bez prerogatyw (i to moje boki zrywa).
Ani jedno Twoje słowo nie świadczy o dopuszczeniu pluralizmu w Twoje
"urządzanie" świata. To jest główny powód, który dyskryminuje Cię w
posiadaniu jakichkolwiek upoważnień. Po prostu nie da się Ciebie słuchać
bez oburzenia przez jednych i ubawienia przez drugich. :)
>> bo i niby jak? :)
>> A jeśli chodzi Ci o to, za co kto Ciebie uważa, to decyduje tutaj
>> wszystko to, jak się reprezentujesz na grupie/grupach, a i w realu
>> dla niektórych także. Całokształtem tworzysz swój wizerunek. Każdy
>> może widzieć to inaczej, ale ogólnie daje się wyczuć pewne wspólne
>> elementy wizji Twojej osoby. Moim zdaniem tym najważniejszym
>> elementem jest znaczący brak wiarygodności tego, o czym piszesz. A
>> głównie dotyczy to tego, co przedstawiasz na temat swój i swojego
>> otoczenia.
>> Starasz się o zbyt idealny wizerunek i to Cię stawia gdzieś poniżej
>> tego poziomu, na który byłoby Cię stać, gdyby nie Twój utopijny
>> sposób myślenia i oceniania rzeczywistości.
>> Na dziś tyle. Jeśli chcesz więcej konkretów - pytaj.
> Nie pytam, lecz stwierdzam: jesteś niesamowicie pokrzywdzonym
> przez... nie przez los, raczej przez własną zawiść i nieszczerość
> wobec siebie człowiekiem - skoro tak zwyczajne sprawy (bo nie są to
> wcale jakieś specjalne, reglamentowane życiowe PREROGATYWY) budzą
> Twój pozorowany, oj, pozorowany sceptycyzm. Bo i cóż: szczęście
> domowe, rodzinne, uczuciowe (i to tak od pierwszego razu - zgroza),
> seksualne, zdrowotne, mentalne w sensie samouwielbienia - ów życiowy
> (fakt, że wielki i globalny) komfort budząc akurat Twoje wątpliwości
> stają się świadectwem (przez przeciwieństwo) stanu, w jakim sam się
> znajdujesz. Mój "utopijny" sposób myślenia i oceniania
> rzeczywistości, fakt, może być wręcz megautopią - dla nieszcześliwców
> takich jak Ty, no niestety; ale ta megautopia jest wynikiem moich
> życiowych postaw i wyborów, wszystkiego, czym jestem po prostu.
> Chciałabym aby nie było takich nieszcześliwców i sceptyków Twojego
> rodzaju dużo, ale jest ich (z powodu zwykłej niemożności bycia wprost
> i w porządku wobec siebie i innych) większość - i stąd Twoja
> odwrócona ocena mojej rzeczywistości: nazywanie utopią wyłączności
> związków, czystości przed/małżeńskiej, miłości az po grób, braku
> zdrad i pokus, czyli po prostu wiary w podstawowe i upragnione przez
> wszystkich(!) wartości oraz realizowanie ich z przekonaniem, a już co
> najgorsze - pisanie o tym takim życiowym bankrutom (o finansach nic
> tu nie ma) jak Ty.
Z tym nieszczęściem czuję się nieźle. A jescze lepiej czuję się, kiedy w
takiej formie czytam taką opinię o samym sobie.
Dzięki Ci, Boże, że nie jestem taki jak mój przedpiśca! :)
--
pozdrawiam
michał
|