« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2010-09-10 19:00:06
Temat: Re: Zasady oceniania w szkole
> Ja w ogólniaku regularnie łapałam dwóje (dwóje, nie jakieś tam uwagi czy
> znaczki) za brak podkreślonych tematów w zeszycie od historii ;-)
Polonista z precyzją matematyka określał wygląd zeszytu:
Ma być zeszyt w jedną linię, 60 kartkowy, margines o dokładnie ustalonej
szerokości, data, temat, nie wolno użyć słowa "Lekcja", ani "Temat",", nie
wolno numerować lekcji tylko sam temat, i koniecznie podkreślić zielonym
długopisem (lata 80, głębokiego kryzysu).
--
(tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. reforma.ortografi.w.interia.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2010-09-13 05:40:18
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleW dniu 2010-09-10 11:46, pamana pisze:
> Szczerze to zadziwiają mnie rodzice którzy tak wnikają w system
> oceniania :)
Dlaczego? Uważasz, że rodzice nie powinni mieć nic do gadania?
--
Pozdrowienia!
Kobyszczę
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2010-09-13 09:47:03
Temat: Re: Zasady oceniania w szkole
> Dlaczego? Uważasz, że rodzice nie powinni mieć nic do gadania?
>
a gdzie napisałam ,że rodzic nie ma nic w tej kwestii do gadania ?
p.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2010-09-13 10:13:58
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleW dniu 2010-09-13 11:47, pamana pisze:
>
>> Dlaczego? Uważasz, że rodzice nie powinni mieć nic do gadania?
>>
>
> a gdzie napisałam ,że rodzic nie ma nic w tej kwestii do gadania ?
> p.
Napisałaś: "Szczerze to zadziwiają mnie rodzice którzy tak wnikają w
system oceniania". To jak to rozumieć?
--
Pozdrowienia!
Kobyszczę
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2010-09-14 08:47:31
Temat: Re: Zasady oceniania w szkole"Kobyszczę" <k...@b...gazeta.pl> wrote in message
news:i6kdg3$2tsp$1@news2.ipartners.pl...
>W dniu 2010-09-10 11:46, pamana pisze:
>
>> Szczerze to zadziwiają mnie rodzice którzy tak wnikają w system
>> oceniania :)
>
> Dlaczego? Uważasz, że rodzice nie powinni mieć nic do gadania?
moga mieć, tylko czy warto to tak analizowac?
Po prostu trzeba miec swiadomosc ze szkola
stara sie JAKOS uczyc.
I ze raz oceny lepiej odzwierciedla umiejetnosci ucznia,
raz gorzej.
I wydaje mi sie ze nie warto kruszyc kopii o szczegoly,
tylko wlasnie wytlumaczyc dziecku, ze oceny to nie wszystko.
Ze ocena to nie wyrocznia.
Tak bylo ze mna - slabe oceny, bo nudzila mnie ta szkolna proza.
I pamietam kujonow z czerwonymi paskami na swiadectwie.
A dzisiaj... no wlasnie :)
Pozdrawiam,
Druch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2010-09-14 22:36:40
Temat: Re: Zasady oceniania w szkole"Odmieniony Druch" <e...@n...com> napisał
> moga mieć, tylko czy warto to tak analizowac?
Czasem warto.
> I wydaje mi sie ze nie warto kruszyc kopii o szczegoly,
O szczegóły nie, ale czasem system oceniania jest tak kuriozalny,
nielogiczny i niekonsekwentny, że warto zasięgnąć języka.
> tylko wlasnie wytlumaczyc dziecku, ze oceny to nie wszystko.
> Ze ocena to nie wyrocznia.
Taa, jasne, zwłaszcza, gdy praktycznie wszędzie są konkursy świadectw, a
pod uwagę bierze się średnią ocen. Nawet na studia nie ma już normalnych
egzaminów :-/
Zatem co z tego, jeśli powiesz dziecku, że oceny to nie wszystko, jeśli nie
przyjmą go do wymarzonego gimnazjum czy liceum, bo liczyć się będzie tylko
bezduszna analiza właśnie ocen.
> Tak bylo ze mna - slabe oceny, bo nudzila mnie ta szkolna proza.
> I pamietam kujonow z czerwonymi paskami na swiadectwie.
Ale dziś jest niestety "trochę" inaczej.
Pozdrawiam
JW.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2010-09-15 05:34:03
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleW dniu 2010-09-15 00:36, Jagna W. pisze:
> Ale dziś jest niestety "trochę" inaczej.
Zgadzam się z Tobą w 100% i stąd właśnie było moje pytanie
rozpoczynające ten wątek.
--
Pozdrowienia!
Kobyszczę
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2010-09-15 08:45:22
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleUżytkownik "Jagna W." <w...@a...eu> napisał w wiadomości
news:i6othg$he2$1@news.mm.pl...
> "Odmieniony Druch" <e...@n...com> napisał
>
>> moga mieć, tylko czy warto to tak analizowac?
>
> Czasem warto.
>
>> I wydaje mi sie ze nie warto kruszyc kopii o szczegoly,
>
> O szczegóły nie, ale czasem system oceniania jest tak kuriozalny,
> nielogiczny i niekonsekwentny, że warto zasięgnąć języka.
Ale jak już zasięgniesz języka to co dalej? Będziesz zmieniać zasady, bo Ci
nie pasują? A jak dziecko już się upora z kuriozalnymi (albo mniej
kuriozalnymi, po poprawkach matki) systemami oceniania w szkołach i pójdzie
do korporacji z absolutnie porąbanym systemem oceniania pracowników, to też
się będziesz interesować i wykłócać? Czasami warto dać dziecku szansę
dostosowania się do zastanych warunków. Taka umiejętność też się w życiu
przydaje.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2010-09-15 09:25:53
Temat: Re: Zasady oceniania w szkole"Agnieszka" <a...@z...pl> napisał
> Ale jak już zasięgniesz języka to co dalej? Będziesz zmieniać zasady, bo
> Ci nie pasują?
Owszem i już to nawet kiedyś zrobiłam :)
Oczywiście nie sama, tylko z całą klasą (tzn. rodzicami dzieci) w
porozumieniu z nauczycielem i dyrekcją.
I uprzedzę - to broń Boże nie była zmiana szkolnego systemu oceniania ;-)
tylko po prostu ustalenie z konkretną nauczycielką pewnych zasad, bo
wcześniej kierowała się jedynie swoim widzimisię, za każdym razem z innym
uzasadnieniem. Zero logiki i konsekwencji, dzieciom trudno było się w tym
połapać, co naturalnie wywoływało u nich rozżalenie, a u rodziców znacznie
gorsze emocje ;-)
Taki przykład - dobry uczeń dostaje z *przedmiotu* pałę za to, że rodzic
nie podpisał się pod testem, z którego dostał szóstkę. Uważasz, że to
normalne? Bo ja nie :)
> A jak dziecko już się upora z kuriozalnymi (albo mniej kuriozalnymi, po
> poprawkach matki) systemami oceniania w szkołach i pójdzie do korporacji
> z absolutnie porąbanym systemem oceniania pracowników, to też się
> będziesz interesować i wykłócać?
Nie, wówczas jako osoba dorosła będzie się interesować i wykłócać samo
albo - co znacznie bardziej logiczne - nie będzie po prostu pracować w
korporacjach, gdzie panuje porąbany system oceniania pracowników. Inna
sprawa, że korporacje z wyjątkowo porąbanymi warunkami pracy wymierają
śmiercią naturalną po krótszym lub dłuższym czasie, właśnie wskutek
naturalnej selekcji albo - jeśli warunki stoją w sprzeczności z prawem
pracy - na skutek działań sądów.
Niestety, w szkołach, zwłaszcza państwowych, obowiązkowych, taka selekcja
siłą rzeczy nie jest możliwa i dopóki nikt z rodziców nie piśnie słowem, to
skostniałe i nie zawsze uzasadnione zwyczaje, najczęściej panują sobie w
najlepsze.
> Czasami warto dać dziecku szansę dostosowania się do zastanych warunków.
Jeśli te zastane warunki są akceptowalne, to oczywiście.
W przeciwnym wypadku nie widzę uzasadnienia.
> Taka umiejętność też się w życiu przydaje.
Konformizm jest całkiem ok, jeśli mamy potem święty spokój i krzywda się
nam nie dzieje.
Jeśli natomiast nasza bierność w jakiś sposób powoduje, że coś w życiu
tracimy albo nie zyskamy tego, co chcielibyśmy zyskać, to jestem absolutnie
przeciwna poddawaniu się kolejom losu.
Pozdrawiam
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2010-09-15 10:30:43
Temat: Re: Zasady oceniania w szkoleUżytkownik "Jagna W." <w...@a...eu> napisał w wiadomości
news:i6q3ip$13rq$1@news.mm.pl...
> "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał
>
>> Ale jak już zasięgniesz języka to co dalej? Będziesz zmieniać zasady, bo
>> Ci nie pasują?
>
> Owszem i już to nawet kiedyś zrobiłam :)
> Oczywiście nie sama, tylko z całą klasą (tzn. rodzicami dzieci) w
> porozumieniu z nauczycielem i dyrekcją.
> I uprzedzę - to broń Boże nie była zmiana szkolnego systemu oceniania ;-)
> tylko po prostu ustalenie z konkretną nauczycielką pewnych zasad, bo
> wcześniej kierowała się jedynie swoim widzimisię, za każdym razem z innym
> uzasadnieniem. Zero logiki i konsekwencji, dzieciom trudno było się w tym
> połapać, co naturalnie wywoływało u nich rozżalenie, a u rodziców znacznie
> gorsze emocje ;-)
> Taki przykład - dobry uczeń dostaje z *przedmiotu* pałę za to, że rodzic
> nie podpisał się pod testem, z którego dostał szóstkę. Uważasz, że to
> normalne? Bo ja nie :)
A dlaczego rodzic nie podpisał się pod tekstem? Nie żebym broniła
szajbniętych nauczycielek, ale mam takie przeczucie, że nauczycielka
wcześniej uprzedzała, że praca ma zostać podpisana. Więc kto zawinił?
I żeby nie było: ja mam spaskudzone świadectwo maturalne przez absolutnie
szajbniętego historyka. Ale po latach jestem dumna z tego, co zrobiłam,
nawet matka-nauczycielka, która prawie mnie wydziedziczyła jak zobaczyła to
świadectwo, teraz przyznaje mi rację. Tylko, że ja od dzieciństwa byłam
uczona jednego: matka nie będzie załatwiać za mnie spraw w szkole. Wyszło mi
na zdrowie. I w szkole i później w życiu.
>
>> A jak dziecko już się upora z kuriozalnymi (albo mniej kuriozalnymi, po
>> poprawkach matki) systemami oceniania w szkołach i pójdzie do korporacji
>> z absolutnie porąbanym systemem oceniania pracowników, to też się
>> będziesz interesować i wykłócać?
>
> Nie, wówczas jako osoba dorosła będzie się interesować i wykłócać samo
"A może mama mi sama się wykłóci, mamo".
> albo - co znacznie bardziej logiczne - nie będzie po prostu pracować w
> korporacjach, gdzie panuje porąbany system oceniania pracowników. Inna
> sprawa, że korporacje z wyjątkowo porąbanymi warunkami pracy wymierają
> śmiercią naturalną po krótszym lub dłuższym czasie, właśnie wskutek
> naturalnej selekcji albo - jeśli warunki stoją w sprzeczności z prawem
> pracy - na skutek działań sądów.
Yhm, znam parę międzynarodowych korporacji, które mają się w najlepsze od
lat. Z jedną nawet wygrałam w sądzie.
> Niestety, w szkołach, zwłaszcza państwowych, obowiązkowych, taka selekcja
> siłą rzeczy nie jest możliwa i dopóki nikt z rodziców nie piśnie słowem,
> to skostniałe i nie zawsze uzasadnione zwyczaje, najczęściej panują sobie
> w najlepsze.
Etam. Jak do szkoły przyjdzie paru charakternych uczniów, a nie same
wymoczki z nadopiekuńczymi mamusiami to i uczniom wyjdzie na dobre i szkole.
Przypadek mojego fizyka z podstawówki, który po raz pierszy w swojej
40-letniej karierze przyznał uczennicy (hehe ;-)) rację i przeprosił ją przy
całej klasie (dyrektor: naprawdę??) nie jest odosobniony ;-)
>
>> Czasami warto dać dziecku szansę dostosowania się do zastanych warunków.
>
> Jeśli te zastane warunki są akceptowalne, to oczywiście.
> W przeciwnym wypadku nie widzę uzasadnienia.
Dostosowanie to nie zawsze bierne poddawanie się.
>
>> Taka umiejętność też się w życiu przydaje.
>
> Konformizm jest całkiem ok, jeśli mamy potem święty spokój i krzywda się
> nam nie dzieje.
> Jeśli natomiast nasza bierność w jakiś sposób powoduje, że coś w życiu
> tracimy albo nie zyskamy tego, co chcielibyśmy zyskać, to jestem
> absolutnie przeciwna poddawaniu się kolejom losu.
Ups. Konformizm to jest chyba ostatnie określenie, jakie można mi przypisać
;-)
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |