Data: 2001-11-16 10:44:36
Temat: Re: Zazdrość i kokietowanie
Od: "Grzegorz Malicki" <g...@m...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=>
> Adam:
> > Powiedzcie mi czy w Waszych związkach dopuszczlne jest
> > kokietowanie facetów w obecności małzonka.
> > ... Czy kochając drugą osobę pozwolilibyście sobie na podobne
> > zachowanie wiedząc że jest zazdrosna i może ją to ranić?
> > I czy sami tak robicie?
>
> No cos Ty? Chyba Sobie zatujesz. :]
>
> Nie pozwalam sobie na cos co mogloby byc przyczyna bolu
> czy byloby oslabiajace dla mojej ukochanej i _wymagam_
> _bezwzglednie_ aby z jej strony bylo tak samo.
> Jesli cos jest ew jakby nie tak - oboje rozmawiamy o tym,
> starajac sie wypracowac wspolne stanowisko i tyle.
>
> Krotko mowiac: w naszym zwiazku 'excesy' sa niedopuszczalne
> obustronnie.
> Oboje jestesmy zbyt (bardzo) zazdrosni o siebie aby ew 'bez
> mrugniecia okiem' przechodzic obok ew 'igraszek towarzyskich',
> nie tylko we wlasnej obecnosci ale w ogole.
Nie mam zony i prawdopodobnie nigdy nie bede mial :-)
A teraz juz na temat.
Dobrze ze zaznaczyles "w naszym zwiazku", bo
wydaje mi sie, ze to glownie od tego wlasnie zalezy.
Ustalenie wspolnego stanowiska, norm itd ...
Ludzie sa rozni i roznie pewne sprawy postrzegaja
i odczuwaja.
Mi osobiscie nie przeszkadza, jesli ktos dotknie
moja partnerke, czy tez np. obejmie. Takie zdarzenia
sa niemal na porzadku dziennym. Mi sie krzywda od
tego nie dzieje. Czasem wrecz przeciwnie - jestem
zadowolony. Wiem, ze dla niej jest to mile, a czasem
nawet tego potrzebuje, wiec ja tez z tego posrednio
czerpie przyjemnosc. Przeciez oto chodzi, zeby
drugiej stonie bylo dobrze.
Nie twierdze, ze tak bedzie zawsze. Byc moze
jesli sie ozenie to sie to zmieni. Ale jakos mi sie
nie wydaje, zeby kawalek papieru mogl zupelnie
zmienic moje nastawienie.
Grzegorz Malicki
G...@m...com
|