| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-10-14 05:19:19
Temat: Zazdrość i kokietowaniePowiedzcie mi czy w Waszych związkach dopuszczlne jest kokietowanie facetów
w obecności małzonka.
Mam na myśli gesty typu złapanie kogoś za kolano, położenie dłoni na
ramieniu czy plecach, ale także flirty słowne..
Czy takie coś jest dopuszczalne?
Jak to wygląda u was?
Czy kochając drugą osobę pozwolilibyście sobie na podobne zachowanie wiedząc
że jest zazdrosna i może ją to ranić? I czy sami tak robicie?
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-10-14 07:59:46
Temat: Re: Zazdrość i kokietowanieAdam:
> Powiedzcie mi czy w Waszych związkach dopuszczlne jest
> kokietowanie facetów w obecności małzonka.
> ... Czy kochając drugą osobę pozwolilibyście sobie na podobne
> zachowanie wiedząc że jest zazdrosna i może ją to ranić?
> I czy sami tak robicie?
No cos Ty? Chyba Sobie zatujesz. :]
Nie pozwalam sobie na cos co mogloby byc przyczyna bolu
czy byloby oslabiajace dla mojej ukochanej i _wymagam_
_bezwzglednie_ aby z jej strony bylo tak samo.
Jesli cos jest ew jakby nie tak - oboje rozmawiamy o tym,
starajac sie wypracowac wspolne stanowisko i tyle.
Krotko mowiac: w naszym zwiazku 'excesy' sa niedopuszczalne
obustronnie.
Oboje jestesmy zbyt (bardzo) zazdrosni o siebie aby ew 'bez
mrugniecia okiem' przechodzic obok ew 'igraszek towarzyskich',
nie tylko we wlasnej obecnosci ale w ogole.
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-14 17:20:24
Temat: Re: Zazdrość i kokietowanie
> > ... Czy kochając drugą osobę pozwolilibyście sobie na podobne
> > zachowanie wiedząc że jest zazdrosna i może ją to ranić?
> > I czy sami tak robicie?
>
> No cos Ty? Chyba Sobie zatujesz. :]
Pytam o tyle, bo przyznam że mam okazję być czasem w takiej sytuacji (tzn.
kokietowanego) raczej nie sprawia mi to żadnej frajdy, tym bardziej że widzę
reakcje partnerów. Zastanawiam się też jaka powinna być moja reakcja na
podobne zachowanie? Wycofanie się z towarzystwa? - drastyczne.
Osobiście wyrażam pogląd że nigdy nie wolno w jakikolwiek sposób ranić kogoś
kogo się kocha...
pozdrawiam
Mundi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-14 17:35:03
Temat: Re: Zazdrość i kokietowanieAdam:
> Pytam o tyle, bo przyznam że mam okazję być czasem
> w takiej sytuacji (tzn. kokietowanego) raczej nie sprawia
> mi to żadnej frajdy, tym bardziej że widzę reakcje partnerów.
To zalezy czy Tobie to odpowiada i czy odpowiada to facetowi
ktory to obserwuje. Jesli tak - no problem, jak dla mnie.
> Osobiście wyrażam pogląd że nigdy nie wolno w jakikolwiek
> sposób ranić kogoś kogo się kocha...
Ciekawe. :)
Wiec zgadzasz sie na cos co sprawiloby Ci 'dola'?
Wiesz, w przyrodzie nic nie ginie IMO. :)
Kto wie, jesli trafisz w koncu na podobna do tych ktorym pozwalasz
lapac sie za kolano to wowczas przekonasz sie jak to jest patrzec
'z drugiej strony'. ;)
Mnie by nie odpowiadalo ani przyzwalanie na zbytnia poufalosc
towarzyska ani patrzenie, nawet jesli widzialbym obca kobiete
jak np Ciebie 'oblapia'. :|
Pozdrawiam,
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-15 00:02:10
Temat: Re: Zazdrość i kokietowanie
> To zalezy czy Tobie to odpowiada i czy odpowiada to facetowi
> ktory to obserwuje. Jesli tak - no problem, jak dla mnie.
>
> > Osobiście wyrażam pogląd że nigdy nie wolno w jakikolwiek
> > sposób ranić kogoś kogo się kocha...
>
> Ciekawe. :)
> Wiec zgadzasz sie na cos co sprawiloby Ci 'dola'?
> Wiesz, w przyrodzie nic nie ginie IMO. :)
> Kto wie, jesli trafisz w koncu na podobna do tych ktorym pozwalasz
> lapac sie za kolano to wowczas przekonasz sie jak to jest patrzec
> 'z drugiej strony'. ;)
>
> Mnie by nie odpowiadalo ani przyzwalanie na zbytnia poufalosc
> towarzyska ani patrzenie, nawet jesli widzialbym obca kobiete
> jak np Ciebie 'oblapia'. :|
Ależ mnie dokładnie o to właśnie chodzi... Nie zajmuję takiego stanowiska,
że komuś na to pozwalam - absolutnie...
Raczej staram sie delikatnie ignorować takie zachowania, nie odskakując jak
oparzony czy coś w tym stylu. :)
Przy zbytniej poufałości naprawdę czuję się nieswojo, nie tylko ze względu
na obecność partnerów, ale wogóle nie lubię takiej kokieterii.
Bo doskonale właśnie potrafię się wczuć w rolę partnera... sam nigdy bym
tego partnerce nie zrobił i tego samego oczekuję od niej.
pozdrawiam
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-15 09:27:34
Temat: Re: Zazdrość i kokietowanie> Powiedzcie mi czy w Waszych związkach dopuszczlne jest kokietowanie facetów
> w obecności małzonka.
Pytanie dotyczy tylko kokietowania przez kobiety?
Hm.
No ładnie.
Więc: nie jest.
Jeśli o mnie chodzi.
W obecności drugiej osoby - raczej tego się nie robi.
Jeżeli "mąż" kładzie dłoń na czyimś kolanie - trudno. Awantury publicznej mu
nie zrobię. Wie, co robi.
Było kiedyś coś takiego: dziewczynka dotykała mojego chłopca. Nie tyle
kokietowała, co chyba chciała mnie sprawdzić - jak ja zareaguję : ) Powieka mi
nie drgnęła : )
Pozdrawiam
kohol
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-11-16 10:44:36
Temat: Re: Zazdrość i kokietowanieUżytkownik "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=>
> Adam:
> > Powiedzcie mi czy w Waszych związkach dopuszczlne jest
> > kokietowanie facetów w obecności małzonka.
> > ... Czy kochając drugą osobę pozwolilibyście sobie na podobne
> > zachowanie wiedząc że jest zazdrosna i może ją to ranić?
> > I czy sami tak robicie?
>
> No cos Ty? Chyba Sobie zatujesz. :]
>
> Nie pozwalam sobie na cos co mogloby byc przyczyna bolu
> czy byloby oslabiajace dla mojej ukochanej i _wymagam_
> _bezwzglednie_ aby z jej strony bylo tak samo.
> Jesli cos jest ew jakby nie tak - oboje rozmawiamy o tym,
> starajac sie wypracowac wspolne stanowisko i tyle.
>
> Krotko mowiac: w naszym zwiazku 'excesy' sa niedopuszczalne
> obustronnie.
> Oboje jestesmy zbyt (bardzo) zazdrosni o siebie aby ew 'bez
> mrugniecia okiem' przechodzic obok ew 'igraszek towarzyskich',
> nie tylko we wlasnej obecnosci ale w ogole.
Nie mam zony i prawdopodobnie nigdy nie bede mial :-)
A teraz juz na temat.
Dobrze ze zaznaczyles "w naszym zwiazku", bo
wydaje mi sie, ze to glownie od tego wlasnie zalezy.
Ustalenie wspolnego stanowiska, norm itd ...
Ludzie sa rozni i roznie pewne sprawy postrzegaja
i odczuwaja.
Mi osobiscie nie przeszkadza, jesli ktos dotknie
moja partnerke, czy tez np. obejmie. Takie zdarzenia
sa niemal na porzadku dziennym. Mi sie krzywda od
tego nie dzieje. Czasem wrecz przeciwnie - jestem
zadowolony. Wiem, ze dla niej jest to mile, a czasem
nawet tego potrzebuje, wiec ja tez z tego posrednio
czerpie przyjemnosc. Przeciez oto chodzi, zeby
drugiej stonie bylo dobrze.
Nie twierdze, ze tak bedzie zawsze. Byc moze
jesli sie ozenie to sie to zmieni. Ale jakos mi sie
nie wydaje, zeby kawalek papieru mogl zupelnie
zmienic moje nastawienie.
Grzegorz Malicki
G...@m...com
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |