Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.task.gda.pl!new
s.memax.krakow.pl!mercury.newsgate.pl!newsgate.pl
From: m...@n...pl (Grazyna Kuza)
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Zdrada
Date: 10 Mar 2000 11:33:18 +0100
Organization: email<>news gateway
Lines: 108
Sender: r...@m...newsgate.pl
Message-ID: <005501bf8a77$20a9bf40$f22ea0d4@gruszka>
References: <3...@g...pl> <8a6f62$iqc$4@sunsite.icm.edu.pl>
<gUIx4.3887$Sf1.125506@news.tpnet.pl>
NNTP-Posting-Host: mercury.newsgate.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Complaints-To: n...@n...pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:42556
Ukryj nagłówki
> 1001 !
> Wlasnie wczoraj spotkalo mnie cos takiego. Bylem z dziewczyna
> przez 7lat (!). Ukladalo sie roznie - uwazam, ze raczej dobrze niz
> zle - mimo pewnych zaciec, nieporozumien nigdy nie doszlo
> miedzy nami do powazniejszej sprzeczki... Jeszcze do niedawna
> bylem przez nia zapewniany, ze mnie kocha...
> Wczoraj sie dowiedzialem (od niej), ze jest ktos inny. Wlasciwie
> jest - to za duzo powiedziane, ale wszystko chyba ku temu zmierza.
> Oczywiscie dostalem "propozycje nie do odrzucenia" - rozstanie.
> Dla tych co juz cos podobnego przeszli, nie musze chyba
> opisywac co sie teraz ze mna dzieje. Najgorsze jest to, ze czegos
> takiego nie spodziewalbym sie nigdy w zyciu po dziewczynie
> o ktorej tu pisze. Bylem pewny, ze cokolwiek by sie nie stalo,
> na pewno nie zostawi mnie dla innego. To poprostu nie ten typ
> czlowieka... tak mi sie wydawalo...
> Boze, jaki ja glupi bylem!!!
>
Wiem, ze to bardzo przykro, ze nie mozesz tego zrozumiec, ze myslisz
obie - to niemozliwe! to nie ona - cos jej sie pomylilo! Czasem tak jest,
ze znamy kogos wiele lat i pewnego dnia ten ktos nas strasznie zaskakuje
swoim zachowaniem - rani nas.
> Ale ja ją ciagle kocham, pomimo wszystko! Nie wyobrazam sobie
> dalszego zycia. Przez te 7 lat budowalem sobie swiat skupiajacy
> sie wokol niej. Teraz wszystko zawalilo sie jak jakis pieprzony
> domek z kart - jednym, malym dmuchnieciem.
Wiem, ze teraz czujesz sie okropnie i ostatnie czego potrzebujesz to
przygana, ale potraktuj to inaczej - bylam kiedy w podobnej sytuacji: to byl
Twoj wielki blad, ze cale Twoje zycie krecilo sie wokol Twojej dziweczyny.
Nie wiem, czy czytales Fromma - najpierw pokochac siebie - potem dopiero
poza tym trzeba kochac caly swiat poza ta jedna jedyna osoba. Aby moc z kims
byc (moze z nia) powinienes teraz odbudowac swoj wlasny swiat.
> Najgorsze jest
> to, iz wydaje mi sie, ze facet, dla ktorego mnie zostawila
> prawdopodobnie bedzie mogl jej zapewnic nieco lepsze warunki
> przyszlego zycia - ja musze liczyc tylko na siebie, mimo ze mam juz
> 27 lat ciagle nie widze wiekszej szansy na jakies sensowne
> usamodzielnienie sie. Mam prace, nienajgorszy zawod, ale to
> w dzisiejszym swiecie troche za malo. Mimo to ludzilem sie
> nadzieja, ze jesli nie sam, to we dwoje moze juz daloby sie cos
> osiagnac. A tu wszystko, doslownie wszystko wzielo w leb...
> W jednej chwili... i z takiego powodu ??!!!
>
> Nie mam nawet przyjaciol, z ktorymi moglbym na ten temat
> porozmawiac. Osoby, ktore mnie otaczaja, to paru znajomych
> z pracy i kilka osob z otoczenia mojej dziewczyny...
> Jestem wiec teraz sam i to bedzie chyba gwozdz do mojej
> trumny.
I to jest skutek tego, ze CALY Twoj swiat byl zwiazany z Twoja dziewczyna. A
moze ja to troche meczylo? Powinienes miec rownze swoj wlasny swiat - paru
kumpli, kolezanki...
> Duzo mysle o samobojstwie i pewnie w przeciagu paru
> nastepnych dni sprawa zakonczy sie w ten wlasnie sposob.
> Teraz obawiam sie tylko o to czy wystarczy mi odwagi
> w tej decydujacej chwili, bo desperacji na pewno tak...
> Ciagle jednak, gdzies gleboko we mnie tli sie malutki
> plomyk naiwnej nadziei... Nadziei - nie wiem juz nawet,
> na co ??? Ten malutki plomyk powoduje wiec tylko,
> ze moja rana staje sie jeszcze bardziej rozjatrzona,
> i boli, boli jak cholera... Gdyby nie to juz dzis
> nie moglbym napisac tego listu...
>
Rozumiem, ze o tym myslisz, bo tez w takiej sytuacji mysle o samobojstwie,
ale to po pierwsze niczego nie rozwiaze, a po drugie, to ZAWSZE trzeba miec
nadzieje!!!!! Jak sie czegos BARDZO, BARDZO PRAGNIE i SZCZERZE PRAGNIE, to
jest duza szansa, ze sie to osiagnie.
> Rozpisalem sie sam nie wiem po co. A mialem sie
> tylko odniesc do zacytowanych wyzej postow - przepraszam.
> W odroznieniu od Adama, nie czuje ani grama nienawisci
> do mojej dziewczyny (chyba nigdy nie przestane jej tak nazywac).
> Ja ja poprosu ciagle kocham. Glupią, naiwną ale bardzo
> gleboką miloscia. Dlatego wszystko to sprawia, iz wydaje
> mi sie, ze to koszmarny sen. Do tego jeszcze sam nie wiem
> co teraz zrobic - poddac sie, przywiazac sobie kamien do szyi
> i skoczyc z mostu, czy walczyc? Jesli walczyc to w jaki sposob?
> Czy mam prawo narzucac swa milosc. Czy 7 lat bycia razem
> mnie do tego upowaznia?
>
Zadbaj teraz o siebie. O swoj wlasny swiat, a potem dopiero zacznij dzialac
w kierunku zwiazku (jezeli w ogole sie na to zdecydujesz).
Glowa w gore! Pomysl o tym tak - widocznie tak ma byc. Czemus to sluzy -
albo zebys spotkal kogos innego, albo zeby Wasz zwiazek stal sie lepszy.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Gruszka
> Bardzo smutno wszystkich pozdrawiam... :(((
> \Wojtek.
>
>
>
>
>
>
>
>
>
--
Internetowe Forum Dyskusyjne - http://www.newsgate.pl
|