« poprzedni wątek | następny wątek » |
101. Data: 2005-10-26 23:34:31
Temat: Re: Zdradzony przez żonę?EDI napisał(a):
>>To, że ludzie kłócą się i nie potrafią dojść między sobą do porozumienia nie
>>musi od razu oznaczać patologii.
>
>
> dla mnie tak. z tym że ja nie myślę o jakiejś tam zwykłej kłótni. Ja
> odnosiłem się do nienawiści, którą opisała *agi*.
Jesli dzielisz zycie, ( czesto loze - w ramach ratowania i umacniania
rozpadajacego sie malzenstwa ) , stol, wspolna przestrzen - jednym
slowem jestes zmuszony zyc z osoba, która Cie drazni/wnerwia/wkurza/
meczy/inne, która nierzadko Cie skrzywdzila badz która Ty skrzywdziles
- jesli musisz z nia spedzac czas i ciagle znajdowac kompromis mimo, ze
o to najtrudniej w skloconym malzenstwie - to moze zaczac sie rodzic
nienawisc. Zwlaszcza w stosunku do osob zwiazanych wczesniej ze soba
emocjonalnie. Z emocji rzadko rodzi sie obojetnosc - czesciej zal,
gniew, uraza, bol, nienawisc. Na obojetnosc stac ludzi, którzy nie
draznia sie wciaz wzajemnie - a ciagle przebywanie na wspolnej
przestrzeni, dzielenie stu tysiecy drobnych i duzych spraw rodzi wciaz
nowe konflikty i zadraznienia.
Stad nawet i kulturalni ludzie potrafia przekroczyc granice nienawisci,
której prawdopodobnie by nie przekroczyli, gdyby nie mieszkali razem.
Patologia nie sa tutaj same te negatywne emocje - one w tym momencie sa
niestety wrecz naturalne. Patologia jest IMHO trwanie w chorym ukladzie
i poglebianie go.
pzdr
agi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
102. Data: 2005-10-26 23:46:14
Temat: Re: Zdradzony przez żonę?EDI napisał(a):
> Są przecież małżeństwa które swietnie się
> dogadują, a jednocześnie coś tam sobie kręcą na boku. Nie ma między nimi
> jakiś wzniosłych uczuć, ale mieszkają razem i tworzą rodzinę. Jaka ona jest
> taka jest, ale jest.
Rodzine? ROTFL. Wspolne mieszkanie nie tworzy rodziny. Do bycia
_rodzina_ trzeba znacznie wiecej niz wspolna sypialnia, lazienka i stol.
Wybacz ale to co proponujesz to patologia wlasnie.
pzdr
agi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
103. Data: 2005-10-27 05:57:32
Temat: Re: Zdradzony przez żonę?> A dlaczego zepsułeś swoje życie tak, że nie zarabiasz fafciuset tysięcy
> miesięcznie? Zepsułeś.
Mam zupełnie inne priorytety dla mojego życia, więc nie zepsułem.
BTW.
Wypowiedź "Nie jestem synem Solorza" w wypowiedzi dotyczącej ożenku
tkwi szczegół, każdy, choć torchę inteligentny człowiek go zauważy.
pozdr. krzysiek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
104. Data: 2005-10-27 10:12:18
Temat: Re: Zdradzony przez żonę?W dniu Thu, 27 Oct 2005 07:57:32 +0200, osoba określana zwykle jako
wytnij_to pozwoliła sobie popełnić co następuje:
>> A dlaczego zepsułeś swoje życie tak, że nie zarabiasz fafciuset tysięcy
>> miesięcznie? Zepsułeś.
>Mam zupełnie inne priorytety dla mojego życia, więc nie zepsułem.
I co z tego? Z mojego_jedynego_słusznego_punktu_widzenia(tm) zepsułeś
straszliwie i nic Cię nie tłumaczy.
>każdy, choć torchę inteligentny człowiek go zauważy.
Inteligentni rozmówcy nie schodzą na adpersonamy.
--
/\-\/\-\/\-\/\-\/\-\/\-\/\ Make love, not war - hell, do both, get mar-
\ K...@e...eu.org / ried!
/ http://epsilon.eu.org/ \
\/-/\/-/\/-/\/-/\/-/\/-/\/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
105. Data: 2005-10-27 15:20:56
Temat: Re: Zdradzony przez żonę?
Użytkownik "EDI" <k...@c...pl> napisał w wiadomości
news:ezdbkearm9sh.dlg@thomas.edison.corporation.com.
..
> Ok. To rozumiem że w takim przypadku nie da się. Jednak dla mnie niepojęte
> jest, jak można nienawidzieć kogoś kogo się kochało. Można być obojętnym,
> ale żeby nienawidzieć ? I to jest właśnie dla mnie patologia.
To nie jest patologia tylko bardzo często norma niestety. Od miłości do
nienawiści przechodzi się błyskawicznie. Myślę, że powodem moze być to, że
kochającą osobę bardzo łatwo zranić. Dużo bardziej boli przykre słowo
wypowiedziane przez ukochanego niż przez kogoś, kogo tylko lubimy. Dlatego
rzadko następuje kolejność: miłość-obojętność-nienawiść. Dużo częściej
nienawiść jest bezpośrednim następstwem miłości. Naprawdę nie widzę tu
żadnej patologii.
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://elske.private.pl; http://histeryczka.blog.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
106. Data: 2005-10-27 15:56:20
Temat: Re: Zdradzony przez żonę?W dniu Thu, 27 Oct 2005 17:20:56 +0200, osoba określana zwykle jako
Elske pozwoliła sobie popełnić co następuje:
>To nie jest patologia tylko bardzo często norma niestety. Od miłości do
>nienawiści przechodzi się błyskawicznie. Myślę, że powodem moze być to, że
>kochającą osobę bardzo łatwo zranić. Dużo bardziej boli przykre słowo
>wypowiedziane przez ukochanego niż przez kogoś, kogo tylko lubimy. Dlatego
>rzadko następuje kolejność: miłość-obojętność-nienawiść. Dużo częściej
>nienawiść jest bezpośrednim następstwem miłości. Naprawdę nie widzę tu
>żadnej patologii.
Dodajmy jeszcze, że często "miłość" oznacza rodzaj zauroczenia, w którym
pewnych rzeczy po prostu się nie zauważa. A jak się już zaczyna
zauważać... to już jest za późno ;->
--
/\-\/\-\/\-\/\-\/\-\/\-\/\ Pisac recenzję jak sie widziało film to
\ K...@e...eu.org / każdy głupi potrafi.(PWC)
/ http://epsilon.eu.org/ \
\/-/\/-/\/-/\/-/\/-/\/-/\/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
107. Data: 2005-10-27 15:59:43
Temat: Re: Zdradzony przez żonę?Thu, 27 Oct 2005 17:56:20 +0200, na pl.soc.rodzina, Mariusz Kruk
napisał(a):
> Dodajmy jeszcze, że często "miłość" oznacza rodzaj zauroczenia, w którym
> pewnych rzeczy po prostu się nie zauważa. A jak się już zaczyna
> zauważać... to już jest za późno ;->
Na co jest za późno?
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
108. Data: 2005-10-28 08:34:35
Temat: Re: Zdradzony przez żonę?W dniu Thu, 27 Oct 2005 17:59:43 +0200, osoba określana zwykle jako
puchaty pozwoliła sobie popełnić co następuje:
>> Dodajmy jeszcze, że często "miłość" oznacza rodzaj zauroczenia, w którym
>> pewnych rzeczy po prostu się nie zauważa. A jak się już zaczyna
>> zauważać... to już jest za późno ;->
>Na co jest za późno?
Na to, żeby do tego podejść spokojnie. Za dużo się zainwestowało.
--
\------------------------/ If life is a stage, I want some better ligh-
| K...@e...eu.org | ting.
| http://epsilon.eu.org/ |
/------------------------\
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
109. Data: 2005-10-28 10:50:49
Temat: Re: Zdradzony przez żonę? >>>>I z tym "Pracowali ale nie wyszło" to wiesz... ja mam całkiem
>>>>inne zdanie "Pracowali żeby nie wyszło". Czemu, bo na początku było
>>>>super, a potem przestało być.
>>>A dlaczego zepsułeś swoje życie tak, że nie zarabiasz fafciuset tysięcy
>>>miesięcznie? Zepsułeś.
>>
>>Mam zupełnie inne priorytety dla mojego życia, więc nie zepsułem.
> I co z tego? Z mojego_jedynego_słusznego_punktu_widzenia(tm) zepsułeś
> straszliwie i nic Cię nie tłumaczy.
Jeśli związek małżeński przestaje działać (tutaj nawet więcej- bo
istnieć), to znaczy obiektywnie i z każdego punktu widzenia że się
popsuł. Z natury rzeczy nic się samo nie psuje, więc ktoś to musiał
zrobić, w większości przypadków małżonkowie.
Powiedz mi co niby w moim życiu _nie działa_, jeśli uważasz że je popsułem?
/wtrącenie/
Wyjście za mąż za synem Solrza oznacza wzenienie się w bogatą rodzinę.
Urodzenie się w bardzo bogatej rodzinie nie jest w jakikolwiek sposób
zależne ode mnie, ergo nie mogłem nic popsuć (bo nie byłem w stanie
wykonać tej czynności) nie rodząc się w bogatej rodzinie.
pozdr. krzysiek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
110. Data: 2005-10-28 11:11:06
Temat: Re: Zdradzony przez żonę?> Nie przecze. Tylko co z tego? Oni probowali przeciez naprawic. Wlasnie
> dlatego, ze czuli sie odpowiedzialni za te rodzine. Czy to nie jest
> odpowiedzialna postawa? Rowniez nie wyszlo. Ciagnac za wszelka cene to
> malzenstwo pogorszyli tylko to co miedzy nimi. Ale checi jak najbardziej
> byly. Swiadcza o tym fakty - a o nich ponizej.
Oki, z innej beczki:
Zasnął sobie dróżnik, obudzi go syrena lokomotywy. Widzi że wskutek jego
błędu lokomotywa rozwali samochód. Próbuje ratować sytuację. Nie udaje
się, samochód w drobny mak. Ty uważasz że ten dróżnik jest OK, bo w
końcu ratował, a mógł uciec lub spać dalej. Ja uważam że zawalił sprawę
i wszystko przez niego. Powinien zostać wywalony z roboty, a jeśli chce
gdzieś pracować to z mniejszą odpowiedzialnością. Lepiej o człowieku
świadczy że próbował coś zrobić, ale nie zamazuje to jego przewinienia.
> A jestes aby pewien? Jakby nie bylo szczerych checi to nie byloby prob
> ratowania malzenstwa, obustronnych prob podejmowania dyskusji, nie
> byloby pracy z psychologiem, terapii malzenskiej. Bylby za to rozwod.
Wiesz, to zaczęli robić trochę po fakcie...
> Gwoli wyjasnienia- nie zapominam, skupiam sie jedynie na tym co mnie
> bardziej zaintrygowalo. De facto wrzucasz ludzi do jednego garnuszka:
> garnuszka ludzi nieodpowiedzialnych - czy to chodzi o malzenstwa, które
> sobie nie radza czy o rozwodników. Skupilam sie wiec na rozwodnikach bo
> bardziej interesuje mnie ta czesc Twojej wypowiedzi.
OK. No wrzucam, nie przeczę.
> Z ciekawosci- zawsze Ci wszystko w zyciu wychodzi?
Oczywiście że nie. Np. moja agitacja za Tuskiem - i mi się nie udało.
Ale jeśli coś da się zrealizować, mam na to decydujący wpływ i chcę coś
zrobić to od paru lat wzystko mi wychodzi :).
> Podalam w przykladzie, ze byla terapia rodzinna, byl psycholog. Co
> jeszcze mozna zrobic, jak jeszcze pracowac nad zwiazkiem jesli nie byli
> w stanie poradzic sobie sami, nie byl w stanie poradzic im specjalista.
Nic, co się stało to się nie odstanie. Rozpieprzone małżeństwo - ich
wina (prawie na pewno), dobrze nich świadczy że starali się naprwić to
co zepsuli, ale szkoda się stała. Szkoda że się nie udało.
pozdr. Krzysiek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |