Data: 2004-07-13 15:26:05
Temat: Re: Żebrak przed Tobą.
Od: "redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Tytus" <t...@a...pl> napisał w wiadomości
news:ccvcvq$3aq$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "redart" <r...@w...op.to.pl> napisał w wiadomości
> news:ccvag5$iaj$1@news.onet.pl...
> > Jak traktujecie żebraków ?
> > Czy zawsze odmawiacie ?
> > Czy spotykacie żebraków, czy od nich uciekacie ?
> > Są oni, czy ich nie ma ?
> >
> Najpierw napisz jak Ty ich traktujesz
> tak będzie uczciwiej
Hmmm ...
U mnie sprawa wygląda tak:
Mam z tym niejaki problem.
Pominę poniżej młodych ludzi zbierających na piwo,
tudzież zalanych w trupa pijaków, niekontaktujących
zupełnie. Tudzież narkomanów podobnych stanem do
poprzedników.
W tej chwili doszedłem do kilku takich kwestii: staram
się wykorzystać kontakt z żebrakiem do tego, by
dowiedzieć się czegoś o człowieku. A więc
słowo - klucz KONTAKT.
Unikam więc postaw na odczepnego, szybkiego
sp..., choć to oczywiście zależy od tego, jak bardzo
jestem w biegu - a jestem właściwie cały czas, jak nie
siedzę przed kompem - szybko chodzę :).
Zresztą obelżywie nigdy nie odpowiadam. Staram się
spojrzeć w oczy. Nie wiem, drzemie we mnie taka
jakaś idea, by o ile to możliwe nie wprowadzać
automatyzmów w relacjach międzyludzkich. Więc skoro
dany żebrak zaczyna już swoją litanię klepać
(np. w kolejce SKM), to staram się zwrócić w jego
stronę i pokazać, że uważnie słucham. Obserwuję też innych
ludzi. Może trochę przesadzam, ale wydaje mi się,
że żebracy mają głębokie poczucie winy z tego powodu,
że żebrzą (tudzież innych) - i poczucie to jest wzmacniane
postawą ucieczki, ignorująca ze strony innych ludzi.
Istnieje duża bariera, izolacja, w której zarówno żebrak
jak i ludzie dookoła grają bardzo sztywne role. I są
to role raczej niezbyt ciekawe, bo dominują w nich emocje
typu duma, niechęć - niezależnie od gestów i tego, czy dajemy,
czy nie.
Nawet dając to i owo - pogłębiamy istniejace schematy.
W jednym pewnie przesadzam - zapewne wyolbrzymiam
u żebraka potrzebę zauważenia jego tragedii. Żebrak
nie idzie do kolejki po to, by sobie wymieniać głaski
i inne gesty uprzejmości z przypadkowymi podróżnymi.
Idzie tam po podstawowe środki do życia. Siedzi pod
nieco inną poprzeczką w teorii Maslowa, niż każdy
podróżny ...
Ale może jednak ?
Kiedy po kolejce chodził bardzo zaniedbany ale młody facet
z ropiejącymi, otwartymi ranami na nogach (chyba ostatnie
stadia pochodne AIDS, to nie było udawane, już go pewnie gdzieś
od roku nie ma ... ) z prośbą o wsparcie na lekarstwa i podtykał
te rany prawie pod oczy ... Co tu dużo mówić: kiedy człowiek
ma w perspektywie kilka miesięcy życia to nie sądzę, by zaprzątały
go tylko sprawy przyziemne, bo to nie miałoby sensu.
Wydaje mi się, ze ten facet przede wszystkim cały
czas wewnętrznie krzyczał "zobaczcie, jaka tragedia,
zobaczcie, co mi się zrobiło, co ja mam teraz począć".
Być może każdy biedak tak krzyczy, tylko sam już nawet
o tym nie wie.
Podobał mi się ten film z Robertem De Niro (kurka, co
to był za tytuł ?), gdzie cierpiał od dziecka na taką
chorobe, w której ludzie na lata zastygają niemalże w bezruchu.
Nie pamiętam nazwy tej choroby.
Ciekawe było to, że lekarz (Williams) postawił hipotezę,
iż jest to daleko posunięte coś w rodzaju Parkinsona,
czyli drżenie mięśni, które przybiera postać tak intensywną,
że ... ciało zamiera w bezruchu.
Wydaje mi się, że podobnie jest ze stanami psychicznymi
- bezruch i apatia moga ukrywać ogromne pokłady sprzecznych,
żywych myśli i emocji. Takie właśnie "zimne piekło" we
własnej głowie.
Tak jak barwne koło puszczone w ruch staje się jednolicie
szare.
Co do innych "kategorii żebraków" - nigdy nie daję na alkohol
(na tyle, na ile potrafię to określić) - niezależnie od tego,
jak żartobliwie prośbę ktoś sprzedaje. Młodzi podróznicy odpadają
)ale jaja, monitor mi błysnął i cały obraz stanął do góry nogami :)))) te słowa tak
własnie do góry nogami wstukuję, ale numer. Żona mi kiedyś mówiła, że jej się tak
zrobiło i nie wierzyłem ....
|