Data: 2002-11-29 21:37:14
Temat: Re: Zły dzień
Od: "Richard" <r...@m...mail>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Może ktoś nie zna - troche kontrowersyjny sposob na zly dzien.
> Ale ocencie sami.
>
> Często zdarza się nam mieć zły dzień. I bardzo chcemy się na
> kimś wyżyć. Tak, to się naprawdę zdarza. Ale moim zdaniem
> zbyt często wyżywamy się na bliskich i znajowych, podczas
> gdy o wiele lepiej jest wyładować stress na kimś zupełnie obcym.
>
> Postąpiłem tak pewnego dnia. Przypomniałem sobie w biurze o
> zaległym telefonie, jaki miałem wykonać. Odnalazłem numer w
> notesie i wystukałem go na klawiaturze telefonu. Usłyszałem,
> jak jakiś facet po drugiej stronie mówi "halo!", więc
> zapytałem grzecznie, czy mogę rozmawiać z Anią Jurkowską.
> Facet bez słowa rzucił słuchawką. Byłem kompletnie
> zaskoczony. Jak można być tak źle wychowanym! Sprawdziłem
> jeszcze raz numer do Ani i wykręciłem go (okazało się, że
> przekręciłem dwie ostatnie cyfry). A po zakończeniu rozmowy
> postanowiłem znowu zadzwonić pod poprzedni "zły" numer i
> kiedy tylko tamten facet podniósł słuchawkę rzuciłem krótkim
> "ty chuju!", po czym rozłączyłem się.
>
> Zapisałem sobie jego numer na zółtej karteczce i przykleiłem
> na monitorze. Raz na kilka tygodni, kiedy coś wyjątkowo źle
> mi wychodziło, kiedy płaciłem zaległe rachunki, dostałem
> mandat za parkowanie albo z innego powodu miałem zły dzień,
> dzwoniłem do typa i kiedy tylko się zgłosił, serwowałam mu
> głośne "ty chuju!". Od razu robiło mi się lepiej...
>
> Po pewnym czasie telekomunikacja wprowadziła program
> identyfikacji numeru dzwoniącego, przez co mój nowy sposób
> na chandrę i stres okazał się poważnie zagrożony.
> Zadzwoniłem więc do typa, przedstawiając się jako pracownik
> telekomunikacji i zapytałem: "przepraszam, czy słyszał pan
> może o naszej nowej ofercie w zakresie identyfikacji numeru
> dzwoniącego?". "Nie!" - uciął i rzucił słuchawkę.
> Zadzwoniłem do niego ponownie: "nie słyszałeś o tym
> programie dlatego, że jesteś zwyczajnym chujem!".
>
> Kilka dni później, kiedy na parkingu przed supermarketem
> próbowałem zająć ostatnie wolne miejsce, jakiś dresiarz w
> BMW bezczelnie zajechał mi drogę i wepchał się na moje
> miejsce. Wkurzyłem się nielicho. Na beemce była kartka "na
> sprzedaż" i numer telefonu. Zanotowałem go skrupulatnie.
> Wieczorem zadzwoniłem.
>
> - "Halo, czy to pan ma beemkę do sprzedania?"
> - "Tak."
> - "A gdzie można ją obejrzeć?"
> - "Stoi na podwórzu domu przy Leśnej 23."
> - "A kiedy pana można złapać w domu?"
> - "No tak od 17.00 już raczej jestem."
>
> Zapisałem numer dresiarza na żóltej karteczce, tuż poniżej
> numeru faceta, do którego miałem zwyczaj poprzednio dzwonić.
> Teraz miałem dwóch dupków, na których mogłem się wyżyć. Ale
> po kilku dniach wydzwaniania do nich poczułem, że nie było
> to już takie podniecające, jak na początku... Wpadłem na
> zupełnie inny pomysł... Zadzwoniłem do tego pierwszego faceta.
>
> - Halo! - rzucił jak zwykle.
> - Ty chuju! - krzyknąłem, ale tym razem nie odłożyłem słuchawki. -
> Jesteś
> tam jeszcze?
> - Jestem! - krzyknął. - Jestem, pieprzony palancie! Nie
> wiem, kim jesteś, ale chciałbym cię dostać w swoje ręce!
> Gnoju pierdolony! Powiedz, gdzie mieszkasz, to zaraz pojadę i ci
> rozjebię
> ten oblany ryj!
> - Tak? No to mieszkam przy Leśnej 23... Poznasz po czarnej
> beemie zaparkowanej w podwórzu! Czekam na ciebie, ciemny baranie z lasu!
> Facet rzucił słuchawką a ja natychmiast wykręciłem numer dresiarza.
> - Halo, to ty, pedale? Dzwonię do ciebie, bo mam ochotę w końcu ci
> przypierdolić! Jak masz jaj to wyjdź przed dom, zaraz u ciebie, kurwino,
> będe!
>
> W chwilę potem zadzwoniłem na policję, informując o bójce w okolicach
> Leśnej
> 23, oraz do telewizji regionalnej,
> wspominając coś o porachunkach gangsterów. Na koniec podjechałem
> samochodem
> w okolice Leśnej i patrzyłem z dala
> na dwóch dupków, bijących się w światłach dwóch radiowozów i reflektorów
> ekipy telewizyjnej...
>
>
> Mówię wam - prawdziwa rozkosz!!!
Fajna sprawa, ale powinieneś się leczyć ;-)
|