Data: 2012-04-06 19:55:57
Temat: Re: Znieczulenie
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-04-06 16:06, Qrczak pisze:
> Dnia 2012-04-06 12:19, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>> W dniu 2012-04-05 23:31, Paulinka pisze:
>>> medea pisze:
>>>> W dniu 2012-04-05 02:17, glob pisze:
>>>>> Dla mnie jest to niewyobrażalne, że w cywilizowanej podobno Europie,
>>>>> czyli podobno też polsce, dokonuje się takiego barbarzyństwa i zmusza
>>>>> do cierpienia kobiety w tym kraju.
>>>
>>>> Wiele kobiet już zawczasu decyduje się na znieczulenie (chociaż
>>>> jeszcze nie wiedzą, jaki to ból, od razu zakładają, że się
>>>> znieczulą), a ono samo nie jest ani bezbolesne, ani bez znaczenia dla
>>>> zdrowia (zastrzyk w kręgosłup, ja dziękuję, wolę rodzić)
>>>
>>> Zastrzyk jest podawany w znieczuleniu miejscowym i w ogóle nie boli.
>>
>> Słyszałam, że boli, jeśli nie sam zastrzyk, to potem. Ale bardziej niż
>> bólu bałabym się samego faktu kłucia mnie w kręgosłup, tylko że ja w
>> ogóle jestem szpitalno-lekarską panikarą. Ale poród bez znieczulenia
>> przeżyłam.
>
> Kłucie nie boli. Miejsce kłucia często znieczulają miejscowo, a
> przecież to nie igła biopsyjna. Sam zastrzyk też jakoś nie pamiętam
> aby bolał.
Nie bałabym się bólu, zwłaszcza jeśli go nie ma, ale fakt, że ktoś ma mi
się wbić w kręgosłup, a ręka może mu się omsknąć, brrr... Nie cierpię
szpitali, zabiegów, operacji - im mniej tego wszystkiego, tym lepiej. Ja
w czasie porodu pierwszy raz w życiu wenflon miałam założony, co nie
było dla mnie na początku łatwe.
> A działać zaczyna bardzo szybko. I jest fajnie, lżysz sobie, a dokoła
> ciebie biegają, gadają.
To może i fajne, ale ja lubię mieć kontrolę nad sytuacją, inaczej czuję
się niepewnie. Natomiast mojej koleżance było tak fajnie po
znieczuleniu, że przeć jej się nie chciało (tzn. nie czuła potrzeby, ani
skurczów) i w końcu dziecko kleszczami wyciągali. Ale może znieczulenie
źle było zrobione (rodziła we Francji, żeby znów nie było na polskich
lekarzy).
> Efekty uboczne czasami są za to mało przyjemne. Ja np. kilka razy
> odlatywałam sobie i musieli mnie anestezjolodzy czymś doszprycowywać.
> No i to leżenie bez ruchu potem cały dzień, też niefajne było.
> Koleżanka się ruszała, potem głowę jej chciało rozpęknąć, więc wolałam
> nie ryzykować.
No właśnie - jeden ból zlikwidują, a drugi zafundują.
> Późniejszych migren jednakże z faktem bycia znieczulaną nie wiążę
> bezpośrednio.
Migreny po porodzie to chyba normalka (o ile minęły). Mnie nigdy tak
głowa nie napie....ła, jak w kilka dób po porodzie. Efekt huśtawy
hormonalnej.
Ewa
|